Scott Morrison - 30. premierem Australii Fot. Wikipedia (CC BY-SA 4.0) |
A więc po niecałych paru tygodniach jawnych, dramatycznie sensacyjnych oraz mniej nagłośnianych lecz stale
zaostrzających się zakulisowych rozgrywek politycznych na federalnej arenie
politycznej w Australii ponownie mamy nowego, 30-go już federalnego premiera. W osobie dotychczasowego ministra
ekonomii (Federal Treasurer) Scotta Morrisona ("ScoMo"). Na jego
miejsce wszedł zasłużony i dzielny Josh Frydenberg, który jednocześnie został
zastępcą przywódcy federalnej parlamentarnej frakcji liberalnej i pierwszym
Żydem na tych stanowiskach. Jego matka była "Holocaust Survivor".
Obaj
zostali zaprzysiężeni przez Generalnego Gubernatora Australii Sira Petera Cosgrove w jego rezydencji w
Yarrowlumla (w Canberze) wieczorem w piątek, 24 sierpnia br. Parę godzin
wcześniej dotychczasowy (od paru lat) federalny premier Malcolm Turnbull
wręczył swoją rezygnację po dwutygodniowych, coraz bardzej ostrych i brutalnych
osobisto-frakcyjnych wewnętrznych rozgrywkach politycznych. Szczególnie
bezpardonowych w ciągu ostatnich kilku dni przed jego dymisją. Uczynił to z
bardzo dużą godnością oraz w znacznej mierze na swoich warunkach. Moim zdaniem,
mógłby jeszcze powalczyć lecz wyraźnie uznał, że ostatetcznie jest przegrany i
lepiej jest odejść z godnością zachowując resztki swoich wpływów. Jednocześnie
ponownie oświadczył, że zamierza w niedługim czasie zrezygnować ze swego
poselskiego mandatu w kluczowej izbie niższej (House of Representatives)
federalnego parlamentu.
Ponieważ koalicyjny liberalno-narodowy (agrarny -
Liberal-National Australia Party) rząd obecnie ma przewagę tylko jednego
mandatu w izbie niższej może to onaczać
nagłą porażkę rządu i doraźne rozpisanie nowych wyborów. Które rządząca,
konserwatywna koalicja LP-NAP) może przegrać. Czyli może grozić przysłowiowa "zemsta z za
grobu"). Nie wiemy jeszcze kiedy nowy federalny premier utworzy nowy,
"własny" rząd. Na razie, oprocz zasadniczej "zmiany na
górze", dotychczasowy zespół ministrów tymczasowo będzie nadal urzędować.
Jednocześnie, na wniosek jednego z liberalnych posłów, jest przerwa
dwutygodniowa przerwa w obradach federalnego parlamentu. Dobrze się stało, że
Prezydent RP Andrzej Duda z Małżonką i dużą polską delegacją złożył swoją
oficjalnąj Państwową Wizytę (State Visit) kiedy MalcolmTurnbull jeszcze był
federalnym premierem a dzielna Julie Bishop minister spraw zagranicznych.
Wprawdzie wciąż jeszcze piastuje to stanowisko jako "pełniąca
obowiązki". Ponieważ nowy federalny
rząd na razie jeszcze nie został formalnie uformowany,
"ogłoszony", zaprzysiężony itd -
co "formalnie i politycznie" nie zawsze jest to samo. Pewne
dalsze zmiany najprawdopodobnie jeszcze będą. Zakulisowe rogrywki i
manewrowania jeszcze trwają. Codzienny, nawet "co-godzinny" nieraz,
przebieg tych trwających rozgrywek jest relacjonowany zwłaszcza w
elektronicznych środkach przekazu. Powrócę za parę dni do dalszego podsumowania
i omówienia a na razie zaryzykuję trochę
wstępnych komentarzy.
Przesadnie często częste zmiany
Istotnym aspektem całego dramatu jest fakt, że od pewnego czasu takie
wewnętrzne polityczne "zamachy"
("przewroty pałacowe") stały się przesadnie częste. Wskutek
wewnętrznych rozgrywek fraakcyjnych, nieraz faktycznie osobistych przesadnie
często widzimy zmiany wybranych w wyborach parlamentarnych premierów na których
głosowali wyborcy. Na ich miejsce wchodzą ( według opinii wielu
- "wdzierają się") inni politycy należący do ich frakcji
parlamentarnej. W Australii to już czwarty kolejny raz, że urzedujący federalny (bądź federalna) premier zostaje
obalony przez własną frakcję parlamentarną.
Te przesadnie częste zmiany
wybranych wodzów denerwują coraz więcej wyborców. Zresztą nie tylko w Australii lecz w wielu innych krajach
na kilku kontynentach. Wprawdzie, rozsądnie myśląc, może jest to po prostu
jeden z rodzajów pokojowej kontestacji politycznej. Dobrze, że na arenie
parlamentarnej - a nie rutynowo na ulicach bądź barykadach. Jest to wszystko na
bieżąco, "rutynowo" obszernie relacjonowane i komentowane w środkach
masowego przekazu. Przeważnie, aczkolwiek niestety oczywiście nie zawsze
całkiem obiektywnie, ponieważ pracownicy i koncerny
mediów mają swoje własne poglądy i preferencje. Mimo tego, słusznie moim
zdaniem, jednocześnie coraz więcej wyborców zaczynają niepokoić
"wewnętrzno-zamachowe" praktyki parlamentarne.
Rozgrywki trwają
Premier Malcolm Turnbull, w swoim poprzednim, "przed-parlamentarnym
wcieleniu", był udanym i zamożnym prywatnym przedsiębiorcą. Podobno
zresztą jak jego "post-zamachowy" następca Scott Morrison. Który nie
brał udziału w obaleniu Turnbulla i stał przy nim aż stało się jasne, że
Turnbull odejdzie. Według mnie i wielu innych był udanym federalnym premierem.
Natomiast najpierw "wewnętrznie obalił" znacznie bardziej
konserwatywnego (i też dobrego) liberalnego federalnego premiera Tony Abbotta a
potem był zbyt "liberalny z małej litery” ("small l Liberal")
dla prawicy koserwatywnego skrzydła Partii Liberalnej. Uwypukleniem którego
jest jego główny adwersarz Peter Dutton - były zawodowy policjant z Queensland, który bardzo skutecznie wstrzymał napływ do Australii nielegalnych "emigrantów-łodziarzy"
przemycanych do Australii przez
szajki "szmuglerów ludzi".
W Partii
Liberalnej konserwatywna frakcja parlamentarna coraz bardziej pragnie
"rzeczywiście konserwatynego" rządu. Min. Dutton i jego frakcja
uznali, że powstała szansa do opanowania rządu "od wewnątrz" .
Przeliczyli się. Obalili Turnbulla lecz do władzy doszli nie oni lecz
"konserwatywnie umiarkowani", zwłaszcza Morrison i M. Kormann. Rozgrywki trwają. Nowa
sytuacja polityczna wciąż kształtuje się. Powrócę do tematu wkrótce.
Eugeniusz Bajkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy