Stanisław Moniuszko urodził się 5 maja 1819 r. Fot. Adolphe Lafosse (ca 1810-1879) public domain |
Któż z nas od czasu do czasu nie nuci “Znasz-li ten kraj …”, “Po nocnej rosie płyń dźwięczny głosie …” czy “Cichy domku modrzewiowy …” ? Otóż słowa tych pieśni znów mają szansę wypełnić nasze sale i salki koncertowe, jeśli tylko ochoczo włączymy się do ogólnoświatowych obchodów 200 setnej rocznicy urodzin Ojca polskiej Opery Narodowej - Stanisława Moniuszki.
Jak czytamy na stronie internetowej MONIUSZKO2019, już prawie pięć miesięcy temu, bo 16 lutego bieżącego roku w Warszawie w Teatrze Wielkim Operze Narodowej odbyła się inauguracja Społecznego Komitetu obchodów rocznicowych kompozytora. Przewodniczącą (która jest zarazem pra- pra- prawnuczką twórcy “Halki”) została Elżbieta Stanisława Janowska Moniuszko.
Jeszcze nie minęła 100-letnia rocznica odzyskania przez Rzeczpospolitą niepodległości przypadająca na dzień 11 listopada, a już z inicjatywy wyżej wymienionego komitetu rozpoczął się cykl zatytułowany “Stanisława Moniuszki - muzyczna walka o Niepodległość Polski”. Przy okazji uświadomiono nam, że do wolności prowadziły bardzo różne drogi. Walka o zachowanie języka w szeroko pojętym kontekście kultury polskiej i chrześcijańskiej była nie mniej ważna niż ofiarna walka zbrojna.
Niestety, Moniuszko, mimo swego ogromnego wkładu w zachowanie naszej narodowej tożsamości, nie zdobył wielkiej popularności poza granicami Polski. Z tego co się orientuję, jeśli wziąć pod uwagę życie muzyczne w Sydney, to z oper słowiańskich wystawiono tu - już w roku 1957 przez ówczesny The Elizabethan Trust Opera Company - “Sprzedaną narzeczoną” Bedrzicha Smetany (rówieśnika Moniuszki), śpiewaną w języku angielskim.
W roku 1969, znów w języku angielskim, ta sama instytucja operowa dała początek wystawianiu “Borysa Godunowa” Modesta Musorgskiego (niewiele starszego od Moniuszki).
The Australian Opera (nowe wcielenie The Elizabethan Trust Opera Company) pamiętnego dnia 28 września 1973 zainaugurowała działalność operową w nowo wybudowanym gmachu słynnej Sydney Opera House wystawieniem po angielsku (w tłumaczeniu dyrygenta Edwarda Downes'a) dzieła Sergiusza Prokofiewa p.t. “Wojna i Pokój”.
Dalej w roku 1986, kiedy po raz ostatni wystawiono “Borysa Godunowa”, to w zamian (?) po raz pierwszy wystawiono “Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego śpiewanego po rosyjsku. W zrozumieniu tekstu pomagało (stosowane już od roku 1984) angielskie tłumaczenie ponad sceną.
Najbardziej popularna opera Antoniego Dworzaka “Rusałka” (śpiewana po czesku) również doczekała się premiery w Sydney, w roku 2007.
Opery Leosza Janaczka : “Jenufa", “Katya Kabanowa”, “Sekret pani Makropulos” czy “Przygody lisiczki Bystrouszki” cieszyły się tak wyjątkowym zainteresowaniem, że nie sposób byłoby tu wymienić ich rozliczne produkcje. Weszły do repertuaru dość wcześnie i wystawiane były regularnie, co ogólnie pokazuje w jakim stopniu kultura czeska, jak również rosyjska, obecne były w życiu kulturalnym Sydney (i prawdopodobnie innych australijskich metropolii).
Dlaczego więc Moniuszko nie znalazł miejsca w głównym nurcie życia kulturalnego w Australii ?
Jak tłumaczył w jednym z wywiadów światowej sławy baryton Mariusz Kwiecień, arie Moniuszki nie są łatwe do śpiewania. Z kolei znany na Antypodach dyrygent operowy Włodzimierz Kamirski swego czasu informował, że gdyby ktokolwiek podjął się wystawienia “Halki” w Sydnejskiej Operze, kosztowałoby to (w roku 2011) około 10 milionów dolarów australijskich. A taką sumę trudno byłoby komukolwiek ryzykować, na wypadek gdyby wystawienie tej opery się nie powiodło.
Na marginesie podaję, że na szczęście wystawienie opery Karola Szymanowskiego “Król Roger” w styczniu ubiegłego roku było niezaprzeczalnym sukcesem. Nie tylko, że polskojęzyczna opera z powodzeniem wzbogaciła repertuar, ale też koszty jej realizacji spadły nie na jeden, a trzy teatry operowe: londyńską Covent Garden, sydnejską Opera Australia (dawną The Australian Opera) oraz Dallas Opera.
Wracając do kwestii obecności (a raczej niedosytu) muzyki Moniuszki w Australii, to jeśli wziąć pod uwagę programy radiowe ABC (Australian Broadcasting Corporation), w ostatnich 38 latach jego pieśni i arie wspominane były niezwykle rzadko, a jeżeli już to na przykład przez nieodżałowanego Johna Carghera, który przez 42 lata prowadził program poświęcony sztuce wokalnej zatytułowany “Singers of renown”.
(Kiedyś krótko po moim przyjeździe do Australii, słuchając tej audycji zostałam zupełnie powalona z nóg, usłyszawszy znajomy głos Bogdana Paprockiego w roli Stefana. To było niezapomniane przeżycie.)
Tradycję tego programu, po śmierci jego redaktora kontynuuje Mairi Nicolson w programie zatytułowanym “Opera show”. Dzięki nie słabnącej renomie polskich śpiewaków, a mianowicie Aleksandry Kurzak - sopran, Mariusza Kwietnia - baryton i Piotra Beczały - tenor, Mairi chętnie prezentuje ich obok najwyższej klasy gwiazd operowych. Od czasu do czasu usłyszeć można nawet Moniuszkę, w wykonaniu Piotra Beczały i z kolei jego wspaniałą interpretację słynnej arii Stefana “Cisza dokoła …” zwanej "Arią z Kurantem”.
Oczywiście polskie programy radiowe również w miarę możliwości prezentują polską muzykę klasyczną, mając jednak na względzie fakt, że programy adresowane są do bardzo zróżnicowanej rzeszy słuchaczy, a nie tylko do miłośników sztuki operowej. Tym niemniej, byłoby pięknie gdyby doza spuścizny instrumentalnej i wokalnej Moniuszki w najbliższym czasie zaczęła się wydatnie zwiększać.
W Chicago, udało się ostatnio wykonać z udziałem polskich artystów operę “Straszny dwór”, która poza granicami Polski wydaje się liczyć bardziej niż "Halka" pretendując do miana najlepszej polskiej opery narodowej. Wystawienie opery Moniuszki siłami polonijnymi wydaje się raczej niemożliwe, co nie znaczy, że nasi znakomici instrumentaliści i wokaliści zaniechają starań, aby spopularyzować najbardziej lubiane urywki z oper czy niektóre co ciekawsze pieśni ze “Spiewników domowych”.
Dzięki wzmożonemu globalnemu zainteresowaniu dorobkiem twórczym Moniuszki, z pomocą internetu, będzie można śledzić spotkania i koncerty na sześciu kontynentach.
Przy okazji namawiam naszą społeczność polonijną, aby zechciała przejrzeć swoje zbiory nutowe i sprawdziła czy przypadkiem nie jest w posiadaniu utworów Moniuszki. Na obecną chwilę, ten unikatowy na Antypodach materiał źródłowy jest nieocenionym skarbem (“collector’s items” ?), z którego może mogliby skorzystać nasi nauczyciele szkół sobotnich, chóry i zespoły taneczne.
Sabina Skrzypczak-Full
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy