Alan Kogosowski podczas koncertu "Tribute to Freedom" w sali sydnejskiego ratusza. Fot. K.Bajkowski |
Na tę szczególnej wagi imprezę przybyli także przedstawiciele licznych świeckich organizacji polonijnych jak również polscy księża i siostry. Na sali za rzędami dostojników dalsze miejsca wypełniły rzesze miłośników muzyki polskiej, wśród których bynajmniej nie zabrakło Australijczyków.
Był to wieczór, kiedy w części powitalnej zostały przypomniane najbardziej doniosłe wydarzenia z bogatej historii narodu polskiego poczynając od bitwy pod Wiedniem a skończywszy na dziedzictwie Solidarności w czasach obecnych. Ponadto zostały wymienione postacie pochodzenia polskiego, które zasłużyły na miano obywateli świata. Padlły nazwiska Kopernika, Chopina, Curie, Kościuszki, św Jana Pawła II i wielu innych. Polakom nigdy nie dość słuchać o ich sukcesach i wkładzie w najszerzej pojęte globalne dziedzictwo. Satysfakcji dostarczyła również świadomość, że osoby nie polskiego pochodzenia miały okazję poznać najbardziej chlubne wydarzenia z polskiej historii, a zwłaszcza z ust australijskiego członka rządu stanowego Davida Clarke’a. Zachwycił on nie tylko swoją wiedzą o Polsce, ale przede wszystkim szczególnym entuzjazmem i poparciem dla dążeń Polaków do odzyskania a potem pielęgnowania wolności.
Na tej wyjątkowej wagi koncert złożyły się prawie całkowicie utwory polskich kompozytorów: Chopina, Noskowskiego, Szymanowskiego, Paderewskiego i Kilara.
Program zaplanowany z rozmachem wymagał ogromnego wysiłku ze strony wszystkich zainteresowanych. Zaangażowani zostali najlepsi młodzi wirtuozi fortepianu i sztuki wokalnej.
Orkiestra symfoniczna po batutą Carlosa Alvarado poświęciła wiele czasu, aby móc pokazać się przed polską publicznością, włączając na stałe do swego repertuaru poemat symfoniczny „Step” Zygmunta Noskowskiego oraz „Polonez” Wojciecha Kilara. Niewątpliwie dodatkowym wyzwaniem dla orkiestry było także towarzyszenie partiom solowym fortepianu w Koncercie Warszawskim kompozycji Richard’a Addinsell’a, jak również w Koncercie a-moll Ignacego Paderewskiego.
Jak wspomniałam organizatorzy zaprosili do udziału młodych solistów, których sylwetki po krótce przedstawiła prowadząca koncert poetka i aktorka Marta Kaczmarek.
Pianista Krzysztof Małek wprowadził nas w atmosferę nostalgii i po części ukrytej buntowniczości nawet w pozornie stonowanej muzyce Chopina, wykonując Balladę g-moll op.23 nr 1, a zwłaszcza Nokturn c-moll op.48. Występ swój zakończył Polonezem As-dur op.53, który oględnie mówiąc nie był najlepszą interpretacją tego utworu. Tym niemniej sądząc po gromkich oklaskach dostarczył wielu przyjemnych wrażeń.
Pianista Alan Kogosowski zagrał Koncert Warszawski z werwą i szczególnym wyczuciem fraz. Po swym występie nagrodził entuzjazm publiczności bisem, a mianowicie wykonał Impromptu cis-moll op.66 Fryderyka Chopina. W drugiej części programu nadal rozbrzmiewała muzyka naszego największego kompozytora. Młoda utalentowana śpiewaczka Daniela Leska wprowadziła nas w pogodny i wesoły nastrój wykonując Życzenie, Wiosnę i Małą Pieszczotkę, który to nastrój chwilowo zmienił się w posępny i smętny podyktowany słowami tekstu Smutnej Rzeki. Akompaniował jej Benjamin Burton.
Pianista Konrad Olszewski podjął się nie lada zadania, a mianowicie wykonania bardzo mało znanego Koncertu a-moll op. 17 Ignacego Jana Paderewskiego. W jego dogłębnym zrozumieniu partytury odczuwało się oddanie hołdu kompozytorowi, wielkiemu wirtuozowi fortepianu. Zachwycały popisy techniki pianistycznej jak również wrażliwość na koloryt dźwiękowy. Wspaniałe zgranie fortepianu z orkiestrą było dodatkowym atutem udanego występu.
Rzadko środowisko polonijne ma okazję uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych na tak wysokim poziomie. Niniejszy koncert to wydarzenie na wskroś ku pokrzepieniu serc.
Jednakże, żebyśmy zupełnie nie zostali odurzeni pamięcią o zwycięstwach i sukcesach Marta Kaczmarek zapowiadała kolejne utwory muzyczne w swym nieco przesadzonym - w moim odczuciu - sentymentalnie-płaczliwym stylu. Czasami miało się wrażenie, że mimo ogromnego wysiłku narodowego, aby Polska znów zaistniała na mapie Europy jako niezawisłe państwo, jakoś ciągle nie możemy pogodzić się z faktem, że Ojczyznę wolną Pan nam raczył już wrócić. W moim przekonaniu tym faktem powinniśmy być uskrzydleni i właśnie na nim się jak najczęściej skupiać.
Abstrahując od tej emocjonalnej dygresji, dla Marty Kaczmarek należą się słowa uznania za jej interpretację poezji Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza, jak również prozy Ignacego Paderewskiego – najpierw po polsku a potem po angielsku. Tym sposobem słuchacze anglojęzyczni mieli możliwość poznania polskiej psychiki, która odznacza się niezwykłą wrażliwością wobec wizji utraty Ojczyzny, zachwytu ojczystą przyrodą czy powrotu do utraconej Ojczyzny za cenę tysięcy ofiar.
Z pewnością tutejszym ludziom z ich 200 letnią historią niezmąconą działaniami wojennymi na otwartym polu, takie odczucia i sentymentalizm są raczej odległe jeśli nie powiedzieć obce.
Perspektywa świętowania w Australii takiego wydarzenia jak odzyskanie suwerenności państwa polskiego, z pewnością była powodem, że organizatorzy starali się o podkreślenie powiązań kulturalnych pomiędzy Polską a Australią. Nieprzypadkowo koncert zainaugurował utwór Zygmunta Noskowskiego, jako że jego bratanek Władysław Noskowski osiedlił się w Sydney po I wojnie światowej i tutaj zmarł na początku lat sześćdziesiątych.
Ignacy Jan Paderewski sam, na własny koszt pofatygował się do Australii by koncertować w sydnejskim ratuszu w roku 1904 i 1927. Z kolei muzyka Karola Szymanowskiego święciła ostatnio triumf na deskach sydnejskiej opery. Jeszcze mamy na świeżo w pamięci wspaniale przyjętą w Australii (Sydney i Melbourne) w zeszłym roku jego operę - Król Roger. (W komentarzu wprowadzającym pieśń kurpiowską Wysła burzycka, znalazła się uwaga, że na muzykę operową Szymanowskiego składają się dwa utwory: Król Roger i Stabat Mater. Ten ostatni utwór niestety operą nie jest. Na domiar złego rok zgonu Szymanowskiego został pomyłkowo wydrukowany jako 1837 [sic!])
Uzasadnianie obecności muzyki Chopina wydaje się tu zupełnie zbyteczne i nie wymaga jakiegokolwiek komentarza.
Końcowym akcentem gloryfikującym polskość był Polonez Wojciecha Kilara skomponowany w związku z ekranizacją największej polskiej poetyckiej epopei autorstwa Adama Mickiewicza: Pan Tadeusz. Muzycznie wykształceni słuchacze mogli z łatwością zauważyć, że główny temat przewija się na początku w tonacji moll aby później pojawić się w nowej szacie brzmieniowej w tonacji dur. Z udziałem całej orkiestry w drugim wcieleniu temat ten zabrzmiał nam na pożegnanie bohatersko i triumfalnie.
I tym nader optymistycznym akcentem z pobożnymi życzeniami na podobny koncert w niedalekiej przyszłości opuściliśmy gościnne mury sydnejskiego ratusza, gdzie ongiś bo już co najmniej w roku 1904 za sprawą Paderewskiego rozbrzmiewała muzyka polska.
Uzasadnianie obecności muzyki Chopina wydaje się tu zupełnie zbyteczne i nie wymaga jakiegokolwiek komentarza.
Końcowym akcentem gloryfikującym polskość był Polonez Wojciecha Kilara skomponowany w związku z ekranizacją największej polskiej poetyckiej epopei autorstwa Adama Mickiewicza: Pan Tadeusz. Muzycznie wykształceni słuchacze mogli z łatwością zauważyć, że główny temat przewija się na początku w tonacji moll aby później pojawić się w nowej szacie brzmieniowej w tonacji dur. Z udziałem całej orkiestry w drugim wcieleniu temat ten zabrzmiał nam na pożegnanie bohatersko i triumfalnie.
I tym nader optymistycznym akcentem z pobożnymi życzeniami na podobny koncert w niedalekiej przyszłości opuściliśmy gościnne mury sydnejskiego ratusza, gdzie ongiś bo już co najmniej w roku 1904 za sprawą Paderewskiego rozbrzmiewała muzyka polska.
Sabina Skrzypczak-Full
Zdjęcia: Krzysztof Bajkowski
Rellacja filmowa z koncertu "Tribute to Freedom" w Bumerangu Polskim (BumerangMedia -YT)
relacja filmowa z koncertu.
"W hołdzie wolności" bo tak po polsku brzmiałby tutuł tego koncertu, miał być nie tylko jedynie wydarzeniem muzycznym ale przede wszystkim uroczystością uświetniającą 100-rocznicę Odrodzenia Polski. Stąd też przemówienia i obszerniejsza niż zazwyczaj konferansjerka oraz jej charakter.
OdpowiedzUsuńSprawą, jak się okazuje, dyskusyjną jest czy uroczystość winna mieć oblicze wesołe, pogodne czy też poważne i podniosłe, skoro tysiące za Nią zginęły.... Ta emocjonalna dygrsja Autorki artykułu wydaje mi się bardzo nie na miejscu. Marta Kaczmarek to zdecydowanie jedna z najwybitniejszych naszy aktorek w środowisku polonijnym, odnosząca sukcesy na australijskich scenach i niezwykle wrażliwa na słowo, poezję i ciężar gatunkowy. Dlatego bynajmniej twierdzę, że prowadzenie tego koncertu powierzono osobie najwłaściwszej. Wiele treści przekazanych mogło się pojawić dokładnie, wyłącznie przy tym wydarzeniu. Jeśli ktoś uważa, że jednak zbyt długo było to mogę uspokoić, że kolejna okrągła rocznica dopiero za sto lat. Bedzie za ten czas co wspominać bo koncert niewątpliwie wspaniały. Perełka w życiu Polonii na Antypodach.
Wbrew twierdzeniu niezbyt uważnej zdaje się Autorce, ostatni tak duży koncert symfoniczny miał miejsce w tej samej sali w 1963 roku. Wówczas Australię odwiedziła Narodowa Orkiestra Polskiego Radia z Katowic i przygotowała właśnie premierę australijską poematu symfonicznego "Step", mało tego!, na sali był w ten czas obecny Władysław Noskowski, były ale i też pierwszy polski Generalny Konsul Australii i Nowej Zelandii, siostrzeniec kompozytora Zygmunta Noskowskiego....i to wszystko powiedziała Marta Kaczmarek bo to rzeczy ciekawe, i teraz jestem pewien, że Czytelnicy łatwo rozpoznaja, że ten wybór nie był przypadkowy.
Nadto zdaje mi się, ża Autorka zagalopowała się w swoim artykule podsumowywując występ Krzysztofa Małka. Należało by spytać czy jest to recenzja krytyczna czy sprawozdanie z uroczystości ? Opiniowanie winniśmy pozostawić słuchaczom, którzy byli obecni, skoro klaskali i im się podobało.... Jeśli jednak to miała by być poważna publiczna krytyka, to z pewnością Artyści wolą jeśli uczyni to ktoś z odpowiednim autorytetem w tej dziedzinie bo wówczas mogą mieć komfort polemiki z przedstawioną opinią.
Generalnie o koncercie można powiedzieć, że był wyjatkowy i zrelizował wszystkie cele jakie organizatorzy temu wydarzeniu powierzyli. Na kolejne podobne pewnie trzeba będzie poczekać. Ale kto wie, rok 2019 Unesco ogłosiło rokiem Stanisława Moniuszki w 200-rocznicę jego urodzin, sposobność znakomita.
Panie Machnacki, co sie Pan czepiosz Pani Autorki. Jej sie mogło nie podobać cokolwiek, ale widać że dużo rzeczy sie jej jednak podobało. Nawet bardzo dużo rzeczy.
UsuńPanie, co Pan nawijosz tyle o tym koncercie w 1963 .... Z czym do gościa ? Jak chcesz Pan sztorcować innych, to miarkuj Pan, że Pan sam wciskosz ludziom cimnote.
Jak to jest że Wł Noskowski był siostrzeńcem Zyg Noskowskiego ? Jakby
był jego siostrzeńcem to siostra Zyg Noskowskiego musiałaby mieć
okoliczność z jakimś jegomościem który (całkiem nieprawdopodobnie) musiołby nazywać sie też Noskowski.
Siostra Zyg Noskowskiego jeśli miałaby syna to pewnikiem z jegomościem o godności nie-Noskowski. Czyli nasz Władysław (jakby był jej synem) musiołby nazywać sie na ten przykład Wiśniewski. A że nasz Władysław nazywał sie Noskowski, to pewnikiem był bratankiem Zygmunta. Zresztą słyszałam że doktorowie Bogunia i Lechu o tym coś pisali.
Latwo jest robić z igły widły, ale co prawda to prawda i rzetelne wiadomości ludziom sie należą.
Ja na tym koncercie też bułam i słuchałam różne rzeczy co mówiła Pani Kaczmarek, ale że Władysław był siostrzeńcem, tego nie słyszałam.
Słychać tylko było że sie ciężko przejeła swoją rolą.
Wspaniale wydzrzenie kulturalne pod kazdym wzgledem. Brawo organizatorzy a przede wszystkim Prezes Rady Naczelnej Pani Malgorzata Kwiatkowska. Brawo Manly-Warringah Orchestra pod batuta maestro Carlos Alvarado. Nasi wspaniali polonijni muzycy - wielkie brawa!!! I wlasnie prowadzaca Koncert, Pani Marta Kaczmarek - perfekcyjne prowadzenie, znajomosc tematu, elegancja, doskonala znajomosc obu jezykow i angielskiego i polskiego. Idealny wybor. Gratulaceje i wielkie brawa dla Pani Marty. Paskudny wpis/opinia autorki artykulu jest nie na miejscu i wyjatkowo niegrzeczny. Czyzby zazdrosc??? Bardzo mozliwe...dlatego powiem autorce, ze nigdy nie bedzie miala szansy na podobny zaszczyt prowadzenia tak wspanialego Koncertu dla Polonii. Pozdrawiam wszystkich bioracych udzial w tym wspanialym wieczorze.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZenek nie bój nic. Jak słyszę autorka ze swoim głosym nadaje sie do baletu i za zapowiadanie sie nie weźnie. Ploty chodzą że ona kupuje bilety na różne zagraniczne wystympy i na muzyce sie chyba cokolwiek zno. Widziołeś ? Wi nawet co jest dur a co jest mol. A nie jak tyn Dyzma co jak słyszoł mol to mu muchy lotały we łbie i chciołby
Usuńkawołek na forteklapie w gamie b-mucha. Ha!Ha! Zenek wyluzuj!