Musimy odwołać się do uzasadnienia wygłoszonego przez Prezydenta podczas specjalnego oświadczenia w tej sprawie. Okazuje się, że niejako rozsadnikiem całej sprawy były spory wokół gen. Mirosława Hermaszewskiego (na zdjęciu podczas obchodów wołyńskich w 2013 roku). Fakt automatycznego zdegradowania wszystkich członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON), w tym właśnie polskiego kosmonauty – wywołał powszechną falę krytyki. Protestowały przed wszystkim środowiska kresowe, dla których Hermaszewski jest ocalałym z Ludobójstwa Wołyńskiego. Prezydent uzasadniając swoją decyzję zaczął właśnie od tej sprawy:
„Ale, Proszę Państwa, nie tylko oni składali się na WRON. W Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego byli także inni członkowie. Wiele się mówiło o gen. Hermaszewskim, ale oprócz gen. Hermaszewskiego, który wtedy był podpułkownikiem, był jeszcze inny, drugi podpułkownik i było jeszcze czterech pułkowników, a więc tych ludzi znacznie niższych stopniem, niż generałowie było kilku, to byli jeszcze wtedy względnie młodzi ludzie. A jak przyznaje historyk z IPN pan dr Grzegorz Majchrzak, nie tylko pan gen. Hermaszewski został wpisany najprawdopodobniej do Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego bez swojej zgody. I de facto był to rozkaz po prostu, który był wydany, żeby w tej Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego uczestniczyć. Jeżeli nie tylko on, to można się domyślać, że prawdopodobnie dotyczyło to przynajmniej części tych oficerów niższych rangą niż generałowie.
Otóż muszę Państwu powiedzieć rzecz następującą: to rozwiązanie, które zostało przyjęte w ustawie, które powoduje, że wszyscy członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, oczywiście z tymi podpułkownikami i pułkownikami, więc także gen. Hermaszewskim włącznie, nie mają możliwości złożenia żadnych wyjaśnień, chociaż większość z nich żyje do dzisiaj, i nie mają możliwości następnie złożenia żadnego środka odwoławczego, po obwieszczeniu przez Prezydenta listy członków WRON tracą swoje stopnie wojskowe – jest czymś, z czym jako Prezydent zgodzić się nie mogę. Bo jest to z całą pewnością po pierwsze: naruszenie standardów demokratycznego państwa – brak możliwości jakiegokolwiek środka odwoławczego w sytuacji utraty prawa.
To raz, a dwa: Proszę Państwa, patrząc logicznie – dlaczego tak ma się stać z tymi ludźmi, skoro w lepszej sytuacji w takim razie niż oni są chociażby stalinowscy oprawcy w wojskowych mundurach, których sprawy będą rozpatrywane przez ministra, zgodnie z tą ustawą, za zgodą Prezydenta i będą mieli możliwość wniesienia – i ich rodziny – środka odwoławczego do sądu. Dlaczego ci oficerowie są potraktowani w taki sposób, a tamci wszyscy inni są potraktowani w sposób znacznie bardziej odpowiadający standardom demokratycznego państwa prawa, znacznie bardziej odpowiadający także standardom pewnej etyki działania (…)
To samo zresztą mówił gen. Hermaszewski w wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej”. Wypowiadał się też, Proszę Państwa, na ten temat w ostatnim czasie na łamach jednej z gazet pan premier Jan Olszewski, patrząc na to trochę z innego punktu widzenia. Otóż on powiedział, że po prostu umieszczanie Hermaszewskiego obok Kiszczaka, obok Jaruzelskiego, obok Tuczapskiego obniża rangę tej ustawy, niszczy element symboliczny, którym jest tutaj tak ważny, i jest wątpliwe moralnie. Trudno się ze słowami pana premiera tutaj nie zgodzić (…)
Proszę Państwa, chcę nadmienić jeszcze jedno, otóż, w tej chwili bacznie patrzy się na to, jak w Polsce przestrzegane są standardy demokratycznego państwa prawa i praworządności. Otóż jestem przekonany, że rozwiązanie, które zostało zaproponowane w odniesieniu do Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, do jej członków – brak możliwości złożenia jakichkolwiek wyjaśnień, utrata stopnia wojskowego z mocy samego prawa, po wydaniu obwieszczenia przez Prezydenta, brak możliwości wniesienia jakiegokolwiek środka odwoławczego zostałaby absolutnie – po pierwsze: być może zaskarżona do Trybunału konstytucyjnego, a po drugie: zostałaby zaskarżona prawdopodobnie do trybunałów europejskich. Ja nie mam co do tego żadnych wątpliwości, bo to jest po prostu pozbawienie kogoś kompletnie możliwości obrony. Nie mogę jako Prezydent się z tym zgodzić”.
Na drugim miejscu Prezydent omówił bardzo kontrowersyjną sprawę możliwości degradacji osób nieżyjących:
„Jak Państwo wiecie, w Polsce jest dosyć szczególny stosunek do osób zmarłych, generalnie jest u nas przyjęta zasada, często ludzie mówią: o zmarłych nie mówi się źle. Oczywiście, czasem od tego mogą być wyjątki, w wyjątkowych sytuacjach. Ta ustawa taki wyjątek – powiedzmy otwarcie – przewiduje, pozwala pozbawiać stopni wojskowych także tych, którzy nie żyją. Ale jest, Proszę Państwa, jeden problem i to bardzo poważny. Mam osobiście wątpliwości, przyznaję, czy tak powinno być, że ustawa może się odnosić również do osób nieżyjących odbierając im ich uprawnienia. Ale na ten temat można dyskutować – czy skala szkodzenia interesom Rzeczypospolitej, skala opresji wobec obywateli, skala zbrodni popełnionych przez niektórych ludzi nie powoduje, że niestety zasługują oni na takie potraktowanie. Ale jest, Proszę Państwa, jeden element, który ma dla mnie znaczenie etyczne i moralne.
Otóż, ustawa przewiduje, że w postępowaniu przed ministrem obrony narodowej można składać wyjaśnienia, może brać w nich udział osoba sama, jeżeli jeszcze żyje, może brać udział rodzina, jeżeli osoba nie żyje, mogą się włączyć do tego postępowania organizacje społeczne, przede wszystkim mowa o organizacjach kombatanckich. Ale, Proszę Państwa, jest problem – co będzie, jeżeli nie ma rodziny, jeśli nie ma takiej organizacji kombatanckiej, która w danym przypadku wstąpiłaby do postępowania? Czy to znaczy, że nie będzie nikogo, kto będzie reprezentował interesy tego człowieka? Czy to znaczy, że nie będzie nikogo, kto chociaż podejmie najmniejszą próbę znalezienia jakiś dokumentów w archiwach, które być może służyłyby temu człowiekowi za pokazanie, że nie – on jednak działał inaczej.
On być może tu dopuścił się czynu niegodnego, ale współpracował z podziemiem niepodległościowym. I są na to dowody. Nie ma takiej instytucji jak rzecznik osoby nieżyjącej, nie ma takiej instytucji, jak przewidziany obligatoryjnie obrońca osoby nieżyjącej. Nie ma. Uważam, że powinna być. I uważam, że jest to – bardziej od strony moralnej – poważny mankament tej ustawy, bardzo poważny mankament tej ustawy”.
On być może tu dopuścił się czynu niegodnego, ale współpracował z podziemiem niepodległościowym. I są na to dowody. Nie ma takiej instytucji jak rzecznik osoby nieżyjącej, nie ma takiej instytucji, jak przewidziany obligatoryjnie obrońca osoby nieżyjącej. Nie ma. Uważam, że powinna być. I uważam, że jest to – bardziej od strony moralnej – poważny mankament tej ustawy, bardzo poważny mankament tej ustawy”.
„Proszę Państwa, wszystkie te elementy, które Państwu przedstawiłem powodują, że odmawiam podpisania tej ustawy i kieruję tę ustawę do ponownego rozpoznania przez Sejm, czyli krótko mówiąc wetuję tę ustawę – mówiąc popularnie” – zakończył Andrzej Duda.
Jak się wydaje, o czym Prezydent nie wspomniał – na jego decyzję wpłynęło raczej negatywne stanowisko opinii publicznej w tej sprawie. Ponad połowa (55,8 proc.) ankietowanych nie zgadza się na to, aby Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i inne osoby „działające w komunistycznych organach bezpieczeństwa PRL” zostały pozbawione stopni wojskowych. Tylko 29 proc. aprobuje takie rozwiązanie. Za degradacją generałów PRL są głównie wyborcy PiS, ale oni też okazują się podzieleni (64 proc. za). Co ciekawe, za przyjęciem takich uregulowań jest też 22 proc. zwolenników PO i 17 proc. partii Razem.
Po wecie Prezydenta – w obozie Antoniego Macierewicza i przyległościach zawrzało. Kierunek ataku wyznaczył sam przywódca sekty, który na gorąco skomentował to w radiu Wnet.
„To nie jest dobra wiadomość, to smutna wiadomość dla Polski” – powiedział w Macierewicz. „Bardzo żałuję, że doszło do takiego momentu, kiedy prezydent RP, wybrany w wolnych wyborach przez obóz patriotyczny, formułuje takie stanowisko, które jest sprzeczne w sposób zasadniczy z podstawowymi wskazaniami ruchu niepodległościowego. Bardzo negatywnie odciśnie się to na morale armii” – stwierdził były szef MON. Jego zdaniem decyzja prezydenta może wzmocnić środowiska, które wywodzą się m.in. „z układu stanu wojennego”. „To będzie traktowane jako gest w ich stronę i jest gestem w ich stronę. Wzmocni ich wpływy i doprowadzi do bardzo istotnych dylematów dla ludzi obozu patriotycznego. To następny krok w bardzo złą stronę, z jakim mamy do czynienia w ciągu ostatnich miesięcy” – ocenił Macierewicz.
Według niego, ludzie związani „z tamtym okresem w wojsku” będą uważali prezydenta za swojego obrońcę. „Będą uważali, że taką obronę uzyskali. Tego się domagali działacze KOD-u, różni inni ludzie w ciągu ostatnich miesięcy. (…) Bardzo źle się stało dla niepodległości Polski, dla odbudowy niepodległej armii, to zły znak i zła decyzja” – zaznaczył. Macierewicz zwrócił uwagę, że decyzja prezydenta ma znaczenie nie tylko polityczne. „W wymiarze ogólnospołecznym to znak cofnięcia przemian w Polsce do bardzo wczesnego etapu umów w Magdalence. To naprawdę jest bardzo zła decyzja dla procesu odbudowy niepodległości Polski, a zwłaszcza procesu odbudowy siły, morale, jednoznacznego stanowiska odbudowy polskiego wojska” – powiedział.
Taka reakcja była do przewidzenia, co znalazło wyraz w ostrej publicystyce na portalach niezalezna.pl i Gazeta Polska. Nieco ostrożniejsze, ale tylko nieco – były komentarze oficjeli PiS-u. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek wstrzymała się od szerszego komentowania sprawy. „Jesteśmy zaskoczeni i zawiedzeni, ale decyzji PAD dotyczącej zawetowania ustawy degradacyjnej komentować nie będziemy” – napisała na Twitterze. „Być może trzeba będzie znaleźć inny sposób, lepiej doprecyzować pewne zapisy w ustawie, ale nasz rząd na pewno nie zostawi tej kwestii nierozwiązanej” – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej. Z kolei bliski Jarosławowi Kaczyńskiemu Marek Suski stwierdził: „Oprócz zaskoczenia, rozczarowanie. Sądzę, że prezydent zrobił krok w kierunku, przynajmniej z jego punktu widzenia, elektoratu lewicowo-postkomunistycznego, tych, którzy służyli Rosji. Bardziej w kierunku takiego twardego betonu komunistów, którzy z Moskwą współpracowali. Nie sądzę, żeby ten elektorat postkomunistyczny, broniący Jaruzelskiego, nagle zaczął popierać Andrzeja Dudę. Nie jest znana opinia samego Kaczyńskiego.
Tymczasem niektórzy publicyści pisowscy wyrazili niespodziewanie zrozumienie dla decyzji Andrzeja Dudy. Np. Piotr Skwieciński, czołowy publicysta portalu Polityce zakwestionował on „filozofię” tej ustawy, pisząc m.in.:
„Prezydent wypowiedział się otóż, symbolicznie, ale bardzo mocno przeciw idei, w myśl której ci Polacy, którzy odnajdywali się w PRL, traktowali to państwo wówczas jako czy to mniejsze zło, czy to – tak jest – po prostu jako normalną rzeczywistość, a nawet robili w nim różnego rodzaju kariery, mieli czuć się w niepodległej ojczyźnie gorsi. Odepchnięci. A taka wizja rzeczywistości była do tej intensywnie lansowana przez najbardziej radykalną część formacji IVRP.
Jest to wizja, po pierwsze, niesprawiedliwa. Logika trwającego przez prawie 50 lat państwa partyjnego nie pozwalała na utrzymanie niemal dychotomicznego podziału z lipca ’44 – na zwolenników niepodległości i stronników podległości wobec Kremla. Ludzie, angażujący się w rzeczywistość PRL, niekoniecznie czynili to kierując się złymi intencjami. Nie oznacza to, żeby ich wybory były dobre – ale też nie mówimy o nagradzaniu ich orderami czy wywyższaniu, tylko o niekaraniu. O nie strącaniu ich do jakiejś mentalnej, wirtualnej podklasy zdrajców. Bo często nimi nie byli. Po drugie, jest to wizja politycznie przeciwskuteczna. Sprzyjająca robieniu sobie przez władzą wrogów (czy częściej – zwiększaniu niechęci i aktywizowaniu jej nosicieli) wśród ludzi, o których była wyżej mowa. A co ważniejsze – wśród ich dzieci i wnuków. Można bowiem uważać, że dziadek czy ojciec nie miał racji. Ale zgodzić się na jego symboliczne poniżenie – na to stać niewielu. Tworzenie takiej atmosfery formacji IVRP po prostu szkodzi”.
Czyli dał jasno do zrozumienia, że tak naprawdę decyzja Prezydenta jest próbą zatrzymania przy PiS elektoratu SLD, który przeszedł do niego po klęsce SLD na początku wieku XXI. Takimi nieprzemyślanymi działaniami, jak uchwalenie tzw. ustawy degradacyjnej, PiS sprawia, że cześć tego elektoratu – wraca z powrotem pod stare skrzydła. Pojawienie się na horyzoncie Moniki Jaruzelskiej może spowodować, że dynamika ta nabierze rozpędu. Albowiem pomimo wielu lat ostrej propagandy przedstawiającej Jaruzelskiego jako zło wcielone i prawie że największego kata narodu polskiego – jego mit utrzymuje się w społeczeństwie zastanawiająco mocno.
Nie można też wykluczyć w tej sprawie dyskretnej interwencji u Prezydenta Andrzeja Dudy Kościoła katolickiego, który dobrze wie o wzajemnych dobrych relacjach Wojciecha Jaruzelskiego nie tylko z Prymasem Józefem Glempem, ale przede wszystkim z Papieżem Janem Pawłem II.
Jan Engelgard
za: mysl-polska.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy