Uczestnicy tegorocznego grzybobrania Polskiej Szkoły w Radnwick . Fot. T.Dixon |
Niemal wszystkie miejsca zajęte przez nauczycieli, rodziców i uczniów oraz ich krewnych i znajomych. Wyjeżdżamy na nasz pierwszy piknik, na naszą pierwszą szkolną wycieczkę. Jedziemy za miasto. Jedziemy na grzyby!
Niewielu z nas – uczestników tej pierwszej eskapady do
Belanglo State Forests – podejrzewało wtedy, że będzie to początek tak ważnej
dla The Polish School of Sydney tradycji. I nie chodzi tu o obyczaje
przeniesione wprost z Księgi III Pana Tadeusza ani też z czasów zakładowych
wyjazdów z epoki PRL-u. Chodzi o nasze doroczne spotkania na śródleśnej
polanie, któremu - w zależności od warunków pogodowych poprzedzających to
wydarzenie - towarzyszą krótsze bądź dłuższe wędrówki po lesie w
poszukiwaniu grzybów.
Iza Stempień, która kilka tygodni
wcześniej wraz z Albertem Vella podjęła decyzję dotyczącą lokalizacji, tak
wspomina pierwsze leśne spotkanie: „Połączenie naszej tradycji, ciepłej
kawy czy herbaty z pączkiem przed wyruszeniem na grzybobranie, z australijskim
sausagge sizzle na lunch, okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.”
I właściwie niewiele zmieniło się
od tego pierwszego wyjazdu, gdyby nie obecne, imponujące zestawienia
statystyczne i coraz większa powierzchnia wspomnianej polany zajmowana przez
przybywające rodziny i grupy znajomych.
Ten pierwszy autobus przywiózł
nieco ponad 40 uczestników, przy czym na miejscu czekało już następne 40. Na
ostatnim pikniku, który odbył się 8 kwietnia 2018 roku, zebrało się blisko 300
osób.
Ale nie liczby mają tu największe znaczenie. No, może w wyjątkiem tych, które opisują największego znalezionego grzyba i najcięższego wyłowionego raka. Bo za rekordowe okazy tradycyjnie należą się nagrody. W tym roku liczne wyróżnienia powędrowały również do najmłodszych uczestników pikniku. Z myślą o nich Kadra Nauczycielska przygotowała serię zabaw i konkurencji sportowych. Tej zdrowej rywalizacji towarzyszyły wielkie emocje, doping ze strony rodziców, ale przede wszystkim wielka radość małych sportowców.
Dzieci co roku z takim samym zaangażowaniem i radością szukają również czekoladowych jajek rozrzucanych przez tajemniczego Królika Wielkanocnego wśród leśnego runa. Tegoroczne poszukiwania skończyły się dla niektórych milusińskich znalezieniem …rodziny kangurów, które widocznie też chciały dołączyć się do zabawy.
W porze lunchu wszyscy zbierają się ochoczo wokół polowego stanowiska gastronomicznego, z którego na całą okolicę roznosi się zapach grillowanych polskich kiełbasek i gdzie kuszą swoją słodką wonią i wyglądem nasze tradycyjne pączki. Czyż nie jest to przekonywująca inicjatywa, aby wesprzeć fundusze, które później w dużym stopniu uatrakcyjniają szkolne imprezy?
Niezmienna od tych kilkunastu lat wydaje się być również motywacja przybywających. Chcemy odpocząć od miejskiego zgiełku, uciec od codzienności i doświadczyć specyficznej aury, którą generuje naturalne środowisko leśne. Przede wszystkim jednak chcemy spotkać się w gronie znajomych i odświeżyć wspomnienia. Chcemy po prostu spędzić miło czas. A wspaniała atmosfera jest wręcz gwarantowana!
Piknik jest wydarzeniem, na które zapraszane są wszystkie osoby bez względu na ich powiązanie z The Polish School of Sydney. Cieszy nas bardzo to, że integrują się podczas tego dnia różne środowiska. I cieszy bardzo to, że co roku ruszamy do lasu, ruszamy na wycieczkę. Jedziemy na grzyby!
The Polish School of Sydney
Zdjęcia: Toby Dixon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy