polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Andrzej Duda wziął udział oficjalnie w otwarciu amerykańskiej bazy wojskowej w Redzikowie k. Słupska. Część tarczy antyrakietowej USA osiągnęła gotowość operacyjną w połowie grudnia 2023 r., z prawie czteroletnim opóźnieniem. To najważniejsza bojowa inwestycja amerykańska w Polsce. Baza dysponuje stacją radarową dalekiego zasięgu i została uzbrojona w pociski przechwytujące, zdolne do zestrzeliwania rakiet międzykontynentalnych. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że otwarcie bazy w Redzikowie jest próbą przesunięcia infrastruktury militarnej USA w kierunku rosyjskiej granicy i zapowiedział, że Moskwa odpowie działaniami, które zmierzą do "zagwarantowania parytetu". * Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA. Chodzi o nieprawidłowości w Collegium Humanum, które handlowało dyplomami. Mieli z tego korzystać m. in. Ukraińcy. Oskarżenia dotyczą między innymi przyjęcia ponad miliona złotych za wystawienie tysiąca dyplomów, w tym dyplomów MBA niezbędnych do objęcia posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. * * * AUSTRALIA: Lider opozycji Peter Dutton i premier Anthony Albanese opublikowali w mediach społecznościowych posty, w których gratulują Donaldowi Trumpowi historycznego zwycięstwa w wyborach prezydenckich, podkreślając, że stosunki amerykańsko-australijskie będą nadal prosperować. W niedzilę natomiast wyszło na jaw, że były premier, który obecnie pełni funkcję ambasadora Australii w Stanach Zjednoczonych, po cichu wyczyścił swoje konta w mediach społecznościowych ze wszystkich "paskudnych" postów pełnych obelg pod adresem Donalda Trumpa. Rudd, który uważa się, że zarabia do 400 000 dolarów rocznie za bycie reprezentantem Australii różnych momentach opisywał Trumpa jako "zdrajcę Zachodu" i "problem dla świata". * * * SWIAT: Prezydent Rosji Władimir Putin oficjalnie podpisał nową narodową doktrynę nuklearną, która nakreśla scenariusze, w których Moskwa byłaby upoważniona do użycia swojego arsenału nuklearnego. Dwa głowne punkty odnoszą się do agresji któregokolwiek pojedynczego państwa z koalicji wojskowej (bloku, sojuszu) przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom. Będzie to uważane za agresję koalicji jako całości. Agresja jakiegokolwiek państwa nienuklearnego przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom przy udziale lub wsparciu państwa nuklearnego będzie uważana za ich wspólny atak. Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do użycia broni jądrowej w odpowiedzi.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

czwartek, 8 marca 2018

50 lat po buncie studentów w obronie wolności słowa

Tablica upamiętniajaca wydarzenia Marca '68  na UW
Fot. W. Pietrusiewicz, wikipedia
W Polsce trwają obchody 50 rocznicy tzw. Wydarzen Marca’68  jednego z przełomowych momentów w powojennej historii Polski. Po raz pierwszy na tak masową skalę przeciw polityce władz PRL-u  i ograniczaniu wolności słowa zaprotestowali studenci.

Młodzieżowy bunt rozpoczął się 8 marca w południe wiecem na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego. Manifestanci żądali przywrócenia na studia relegowanych z tej uczelni kolegów – Adama Michnika i Henryka Szlajfera - oraz zaniechania szykan wobec innych studentów. Wiec 8 marca na UW zakończył się pobiciem jego uczestników przez oddziały milicji i przywieziony autobusami na Krakowskie Przedmieście tzw. aktyw robotniczy. Wieść o brutalnej interwencji spowodowała rozlanie się studenckiej rewolty na inne uczelnie w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie, Częstochowie, Lublinie. Protesty trwały ponad dwa tygodnie. Studenci domagali się respektowania przez rządzących zasad demokracji. W odpowiedzi patia organizowała w całej Polsce masówki potępienia „chuliganów” i „wichrzycieli”. Przywódców studenckich protestów spotkały drakońskie kary. Byli wyrzucani z uczelni, stawiani przed sądem, zamykani w więzieniach lub wcielani do wojska.

Jak to się zaczęlo?  Jaki był przebieg wydarzen? Podajemy fakty.

Przed Marcem 1968 młodzież (najczęściej studencka) starała się włączyć w życie polityczne Polski. Powstawały kluby dyskusyjne (m.in. Klub Poszukiwaczy Sprzeczności i Polityczny Klub Dyskusyjny). Pomimo nakazu rozwiązania klubów młodzi ludzie nadal aktywnie działali. W poł. lat 60. pojawiło się tzw. środowisko Komandosów skupiające wokół siebie studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Komandosi regularnie pojawiali się na zebraniach organizacji młodzieżowych i zetemesowskich, podczas których zadawali kłopotliwe pytania i wygłaszali kontrowersyjne opinie. Władza krytykowała działalność komandosów, zarzucając jej członkom wysoki status materialny i żydowskie pochodzenie. W prasie nazywano studentów „bananową młodzieżą”. Obok studentów swoje niezadowolenie wyrażali także intelektualiści, którzy protestowali przeciwko cenzurze, nasilającym się represjom wobec pisarzy oraz ograniczeniu nakładów na kulturę.

W listopadzie 1967 roku przypadała 50. rocznica wybuchu rewolucji październikowej. Z tego powodu w Polsce rozpoczęto przygotowywać szereg imprez propagandowych, naukowych i kulturalnych. Dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie Kazimierz Dejmek zdecydował się wystawić w nowoczesnej inscenizacji Dziady Adama Mickiewicza. Premiera odbyła się 25 listopada 1967 roku.

 Spektakl nie spodobał się Wydziałowi Kultury KC PZPR, w związku z czym zakazano drukowania pozytywnych recenzji. Już po pierwszym przedstawieniu pojawiły się spory na temat antyradzieckiej wymowy. 13 grudnia 1967 kierownik Wydziału Kultury KC PZPR Wincenty Kraśko zarzucił Dziadom Dejmka szkodliwość polityczną i tendencyjny charakter. Według Kraśki kontrowersje miały wynikać z doboru tekstów, sposobu prowadzenia aktorów oraz inscenizacji poszczególnych fragmentów, nie mówiąc o „dopisanej” scenie finałowej o określonej symbolice ideowo-politycznej. 21 grudnia Kazimierz Dejmek został wezwany na rozmowę z kierownictwem Wydziału Kultury KC. Spektakl skrytykowano za wydźwięk antyradziecki i „religianctwo”. Kazimierz Dejmek tłumaczył, że utwór nie jest antyradziecki tylko antycarski. Władysław Gomułka oświadczył, że „Dziady” wbijają nóż w plecy przyjaźni polsko-radzieckiej.
Krążyły plotki, że ambasador Związku Radzieckiego Awierkij Aristow żądał zdjęcia spektaklu (w rzeczywistości w radzieckim dzienniku Prawda ukazała się pozytywna recenzja oraz rozważano wystawienie Dziadów w Moskwie).

 Pogłoski o niechęci władz wobec sztuki (uwiarygodnione m.in. chorobą Gustawa Holoubka, która wymusiła odwołanie dwóch spektakli) przyczyniły się do wzrostu zainteresowania Dziadami oraz pojawienia się żywej reakcji widzów. Burzliwe oklaski podczas antyrosyjskich scen przyczyniły się do uznania sztuki za „antyradziecką” i wpłynęły na podjęcie decyzji o zawieszeniu wystawiania Dziadów. Jednocześnie dopuszczono możliwość wznowienia przedstawienia po przerwie i uspokojeniu sytuacji.

 Po czterech pierwszych przedstawieniach poinformowano Dejmka, że spektakl może być grany tylko raz w tygodniu, młodzieży szkolnej nie można sprzedawać więcej niż 100 biletów po cenach normalnych, reżyser ma też odnotowywać reakcje publiczności (pretekstem było rzekome wznoszenie przez publiczność haseł antyrosyjskich oraz antyradzieckich). 16 stycznia zawiadomiono Dejmka, że 30 stycznia odbędzie się ostatnie przedstawienie. Po ostatnim (jedenastym) przedstawieniu doszło do manifestacji studentów, którzy wznosząc okrzyki (m.in „Niepodległość bez cenzury”, wymyślone przez Karola Modzelewskiego, a także „Chcemy kultury bez cenzury!”, „Żądamy zniesienia cenzury”, „Mickiewicz – Dejmek”) złożyli białe i czerwone kwiaty i transparent „Żądamy dalszych przedstawień” pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Protest przygotowali komandosi oraz studenci Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Milicja interweniowała już praktycznie po zakończeniu marszu, rozpędzając tłum pałkami i aresztując 35 manifestantów, z których dziewięciu pociągnięto do odpowiedzialności przed kolegium karno-administracyjnym i ukarano grzywnami w wysokości od 500 do 3000 złotych (wśród ukaranych znaleźli się m.in Andrzej Seweryn i Jan Lityński).

O wydarzeniach w Polsce mówiły zagraniczne media, np. „The New York Times” i „The Washington Post” oraz „Radio Wolna Europa”. Rozpoczęła się „wojna ulotkowa”, zainicjowana tekstem dwóch „rewizjonistów” (członków partii, krytykujących politykę PZPR za odejście od doktryny czystego socjalizmu) – Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego pt. Polityczny sens petycji w sprawie „Dziadów”. Studenci Warszawy i Wrocławia organizowali się w grupy, zbierające podpisy pod petycjami do rządu, w których protestowano przeciwko ograniczeniom w kulturze i żądano przywrócenia przedstawień. Pod petycją podpisało się 4 tys. osób. Najbardziej aktywnym środowiskiem byli „komandosi” (do najaktywniejszych ich uczestników należeli: Jacek Kuroń, Adam Michnik, Henryk Szlajfer, Seweryn Blumsztajn, Jan Lityński, Irena Lasota, Karol Modzelewski, Barbara Toruńczyk, Teresa Bogucka, Witold Holsztyński, Aleksander Perski).

 22 lutego przywódcy ruchu studenckiego podjęli decyzję o zorganizowaniu wiecu w obronie studentów usuniętych z uczelni, w okresie tygodnia od zebrania się Związku Literatów Polskich (ZLP). Zgodnie z planem zebranie ZLP to miało odbyć się 29 lutego, a więc data wiecu na UW wypadła na dzień 8 marca. 4 marca dwóch studentów Uniwersytetu Warszawskiego, na wniosek ministra szkolnictwa wyższego Henryka Jabłońskiego, relegowano z uczelni za przedstawienie relacji z zajść reporterom prasy francuskiej. Byli to Adam Michnik i Henryk Szlajfer. 7 marca władze Uniwersytetu Warszawskiego wydały zarządzenie, zgodnie z którym z góry uznano zgromadzenie za nielegalne[8]. Władze nie myślały o ustępstwach i postanowiły prewencyjnie aresztować przywódców studenckiego protestu. 8 marca, wcześnie rano schwytano Szlajfera, Seweryna Blumsztajna, Jana Lityńskiego, Modzelewskiego i Kuronia.

Do działań studenckich przyłączyło się środowisko literatów, na czele ze Związkiem Literatów Polskich, który poparł zbieranie podpisów pod petycją do sejmu z protestem przeciwko zdjęciu Dziadów. 29 lutego 1968 roku Związek Literatów Polskich przyjął tzw. rezolucję Andrzeja Kijowskiego, w której potępiono politykę kulturalną w PRL, żądano zniesienia cenzury, przywrócenia swobody twórczej i ponownego umieszczenia Dziadów do repertuaru Teatru Narodowego. Zebranie zwołano na żądania członków, po raz pierwszy od 1922 roku. Dyskusja podczas zebrania była bardzo burzliwa. Podczas zebrania wystąpili m.in: Antoni Słonimski, Jerzy Andrzejewski, Stefan Kisielewski (który mówił o skandalicznej dyktaturze ciemniaków w polskim życiu kulturalnym, jaką obserwujemy od dłuższego czasu). Ich wypowiedzi (a szczególnie Kisielewskiego) odbiły się szerokim echem. 11 marca Stefan Kisielewski został pobity przez „nieznanych sprawców”, a wokół Pawła Jasienicy rozpętano nagonkę propagandową.

Kulminacyjny dzień 8 marca

Mimo to, w południe 8 marca na dziedzińcu UW demonstracja się odbyła. Rozdawano ulotki, w których powoływano się na art. 71 Konstytucji PRL i wzywano do obrony podstawowych swobód obywatelskich. Protestujący uchwalili rezolucję, w której domagali się przywrócenia praw studenckich Michnikowi i Szlajferowi oraz zwolnienia od odpowiedzialności karnej innych studentów, wobec których zastosowano postępowanie dyscyplinarne. Wiec odbywał się w bardzo spokojnej atmosferze.

Kiedy studenci rozchodzili się, na dziedziniec wjechało kilka autokarów z napisem „wycieczka”. Z nich wysiadły oddziały ZOMO i „aktywu robotniczego” (głównie ormowców) ubrane po cywilnemu. Do akcji włączyli się członkowie Związki Młodzieży Socjalistycznej, którzy zaczęli skandować Wichrzyciele z uczelni!, Dajcie się nam spokojnie uczyć!. Funkcjonariusze zaczęli wyłapywać pojedyncze osoby i wywozić je poza teren uniwersytetu. Studenci krzyczeli w stronę napastników Usunąć tajniaków!, Gestapo!, Wolność!

 Około godziny 13 profesor Zygmunt Rybicki wezwał studentów do rozejścia się w ciągu kwadransa. Wkrótce potem Rybicki zgodził się na rozmowę pomiędzy zebranymi a delegacją studentów. Delegaci (Ryszard Bugaj, Marcin Król, Zofia Lewicka, Irena Lasota, Jadwiga Staniszkis, Barbara Toruńczyk) domagali się wycofania z terenu uniwersytetu ormowców i milicjantów, wypuszczenia aresztowanych studentów oraz oddania zabranych legitymacji studenckich i indeksów. W wyniku rozmów milicjanci opuścili teren uczelni. Jednak około godziny 14 na teren Uniwersytetu Warszawskiego wkroczyli ormowcy, a o 14:30 zaczęły przybywać umundurowane oddziały milicji z długimi pałami, w okularach ochronnych i hełmach. Na dziedzińcu rozpoczęła się akcja pacyfikacyjna.

Milicjanci atakowali zarówno studentów jak i pracowników naukowych. Po akcji na terenie UW do końca dnia milicja toczyła walki uliczne. Według informacji MSW 9 marca do walki na ulicach Warszawy ze studentami użyto 1335 funkcjonariuszy umundurowanych, 510 cywilnych oraz 400 ormowców.

Władze od początku odrzucały możliwość dialogu z młodzieżą. 9 marca miały miejsce pierwsze procesy, w których studentów oskarżono o zakłócenie porządku. Kilka dni po wydarzeniach z 8 marca odbyło się zebranie aktywu społeczno-politycznego w KW PZPR, gdzie zdecydowano o organizowaniu „masówek” w zakładach pracy. Zebrania te miały charakter deklaracji poparcia dla polityki partii. Starannie przygotowane masówki robotnicze urządzano w godzinach pracy w wielu zakładach. Uczestnicy „masówek” domagali się ujawnienia i ukarania wszystkich winowajców awantur, oczyszczenia PZPR z „syjonistów, rewizjonistów i kosmopolitów” oraz wyrażali poparcie dla Władysława Gomułki. Powszechnie znanymi hasłami z tego typu spotkań były: „Literaci do pióra, studenci do nauki”, „syjoniści do Syjonu” (ale także błędne „Syjoniści do Syjamu”), „Syjoniści do Dajana”, „Oczyścić partię z syjonistów”. Masówki transmitowano w telewizji. Zdarzało się, że tło dźwiękowe dogrywano z meczów piłkarskich, gdyż w rzeczywistości robotnicy nie wyrażali głośnego aplauzu.
9 marca prasa donosiła, że „aktyw robotniczy” wezwał studentów do nieprowokowania zamieszek i rozejścia się. Tego samego dnia odbyła się demonstracja na Politechnice Warszawskiej, a w kilku miejscach stolicy doszło do starć z milicją i aresztowań. Dla uzupełnienia sił ściągnięto słuchaczy Szkoły Oficerskiej MO w Szczytnie oraz Szkoły Podoficerskiej MO w Pile. Pomimo okrzyków „Nie bijcie kobiet” milicjanci bili także kobiety.

11 marca w Warszawie odbyła się kolejna demonstracja studencka, podczas której przyjęto rezolucję. Tekst rezolucji rozplakatowano na wszystkich wydziałach Uniwersytetu Warszawskiego (za zgodą władz uczelni). Dokument przekazano do sejmu, na ręce premiera Józefa Cyrankiewicza i Henryka Jabłońskiego. W uchwale studenci ponownie wyrazili swój protest przeciwko łamaniu konstytucji, atakom milicji i ORMO, ingerowaniu władz bezpieczeństwa w życie akademickie oraz antysemityzmowi i domagali się przywrócenia praw uniwersyteckich relegowanym studentom. Wiec przeniósł się na ulice Warszawy. Jeden z pochodów skierował się w stronę gmachu Komitetu Centralnego (na ulicy Nowy Świat). W okolicach budynków maszerujący tłum został rozbity przy użyciu gazu łzawiącego i armatek wodnych. Inny pochód szedł na ulicę Belwederską, w stronę ambasady ZSRR. Kolejny zmierzał na ulicę Rakowiecką, do więzienia, w którym przetrzymywano więźniów politycznych.
W wydawanym przez Stowarzyszenie „Pax” dzienniku „Słowo Powszechne” ukazał się artykuł pt. Do studentów Uniwersytetu Warszawskiego, w którym genezy zamieszek szukano w spisku Izraela i Niemieckiej Republiki Federalnej przeciwko Polsce. Według artykułu prowodyrami zamieszek byli rodzinni i duchowni potomkowie zbankrutowanych politycznie syjonistów.

Rewolucyjna atmosfera rozszerzyła się na pozostałe warszawskie uczelnie, a następnie, poprzez siatkę emisariuszy „rozlała” się po całym kraju. W większości znaczących ośrodków akademickich odbyły się wiece, z których część zakończyła się starciami z milicją (Warszawa, Gdańsk, Gliwice, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Wrocław, Poznań, Szczecin), część zakończyła się spokojnie (Białystok, Bydgoszcz, Olsztyn, Opole, Toruń). Demonstracje poparcia odbyły się także w miastach, w których nie było wówczas szkół wyższych (Bielsko-Biała, Legnica, Radom, Tarnów). Podczas protestów pozawarszawskich pojawiły się hasła solidarności z Warszawą, antykomunistyczne i wolnościowe. 15 marca w Gdańsku odbyła się największa w skali kraju manifestacja. Udział w niej wzięło 20 tys. osób.

21 marca Politechnika Warszawska ogłosiła 48-godzinny strajk okupacyjny, a na Uniwersytecie Warszawskim odbył się kolejny wiec. Decyzją Henryka Jabłońskiego zostali zwolnieni: profesorowie Bronisław Baczko, Włodzimierz Brus, Leszek Kołakowski, Stefan Morawski, docenci Zygmunt Bauman i Maria Hirszowicz-Bielińska. Równocześnie prasa zaczęła szkalować zwolnionych pracowników naukowych. 28 marca odbył się ostatni wiec, na którym studenci domagali się przywrócenia do pracy zwolnionych profesorów i docentów i zaprzestania ataków z prasy. Na wiecu uchwalono Deklarację Ruchu Studenckiego autorstwa Jakuba Karpińskiego, Andrzeja Mencwela i Jadwigi Staniszkis. W deklaracji żądano swobody zrzeszeń, wolności opinii, zniesienia cenzury, wprowadzenia społecznej kontroli własności państwowej i przestrzegania praw obywatelskich, niezawisłego sądownictwa i powołania Trybunału Konstytucyjnego.
Po ostatnim wiecu władze uczelni skreśliły z listy studentów 34 osoby i zawiesiły w prawach studenta kolejne 11. Pod koniec marca rozwiązano wydziały Ekonomii i Filozofii, cały trzeci rok na Wydziale Matematyczno-Fizycznym oraz psychologię na Wydziale Pedagogicznym. Na mocy tej decyzji 1616 osób przestało być studentami. Większość relegowanych studentów wcielono do wojska (niektórzy uczestniczyli w operacji „Dunaj”, która miała zatrzymać reformy polityczne w Czechosłowacji).

19 marca w Sali Kongresowej odbył się wiec PZPR na którym wystąpil I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka. Gomułka opisał wiec na Uniwersytecie Warszawskim i przygotowania do niego. Według I sekretarza winnymi zamieszek byli studenci pochodzenia żydowskiego. Jednocześnie przywódca PZPR rozważał nad historią Polski. Przypomniał, że Polska w latach 1795 i 1939 utraciła niepodległość przez politykę ówczesnych władz, przy czym tylko komuniści podczas II wojny światowej dostrzegli drogę pomyślnego rozwoju Polski poprzez zmianę ustroju i sojusz ze Związkiem Radzieckim, który zagwarantował zachodnią granicę. Walka z partią miała być skierowana w fundamenty bytu narodowego Polski.
Po zaatakowaniu rewizjonistycznych naukowców (m.in Bronisława Baczki i Leszka Kołakowskiego) Gomułka zaczął mówić o syjonistach. I sekretarz podzielił obywateli Polski żydowskiego pochodzenia na trzy grupy: nacjonalistów, kosmopolitów oraz tych, którzy uznali Polskę za jedyną ojczyznę. W stosunku do nacjonalistów Gomułka powiedział, że jest gotów wydać im emigracyjne paszporty. Żydowskich kosmopolitów Gomułka zilustrował fragmentem felietonu Antoniego Słonimskiego z „Wiadomości Literackich” z 1924 roku. W felietonie Słonimski przyznawał, że nie czuje się ani Polakiem ani Żydem. Następnie Gomułka wziął w obronę trzecią grupę, podkreślając ich zasługi dla budowy PRL. W podsumowaniu I sekretarz stwierdził, że jedynym miernikiem oceny obywatela polskiego jest jego postawa wobec ustroju socjalistycznego oraz żywotność interesów Polski i Polaków.
Przemówienie Gomułki trwało  2 godziny. Wiec zgromadził ok. trzech tysięcy aktywistów partyjnych ze stolicy (sekretarzy komitetów zakładowych, wojskowych, ormowców, działaczy organizacji młodzieżowych). Wiec był transmitowany w radiu i telewizji.

Kampania antyżydowska wywołała falę przymusowej emigracji osób pochodzenia żydowskiego, a także ludzi kultury i naukowców. Według różnych źródeł w 1968 roku z Polski wyjechało od 13 do 20 tys. osób. Żydowscy emigranci (oraz ich nie-żydowscy współmałżonkowie) w celu uzyskania pozwolenia na wyjazd musieli podpisać podanie do Rady Państwa, w którym zrzekali się polskiego obywatelstwa. Zamiast polskich paszportów otrzymywali oni tzw. dokumenty podróży, który był ważny tylko na wyjazd z kraju, bez prawa powrotu. W dokumencie zaznaczono, że jedynym celem podróży jest Izrael.

W wyniku Marca 1968 pojawiło się nowe pokolenie, które doświadczyło totalitarnego ustroju komunistycznego. Uczestnicy wydarzeń odegrali istotną rolę we wszystkich ruchach opozycyjnych wobec Polski Ludowej. Protesty marcowe były masowym i spontanicznym sprzeciwem młodych ludzi, którzy dojrzewali w PRL-u. Większość z nich po raz pierwszy odkryło, że system komunistyczny jest oparty na kłamstwie. Po wydarzeniach marcowych władze bardziej podporządkowały sobie uczelnie. Ograniczono samorządność szkół wyższych (m.in. prawo swobodnego wyboru rektora), usunięto „nieodpowiednich” pracowników naukowych (ich miejsca zajęły osoby bez habilitacji, które wykazywały lojalność wobec PZPR tzw. marcowi docenci) oraz relegowano studentów, którzy aktywnie uczestniczyli w protestach. Na skutek represji wobec studentów i pracowników naukowych osłabła polska nauka (szczególnie humanistyka). Wielu twórców próbowano, za pomocą cenzury, skazać na niebyt i zapomnienie.

Protesty studenckie w Polsce Ludowej cieszyły się sympatią mieszkańców Czechosłowacji. Na wielu uczelniach w CSRS przyjęto rezolucje solidarnościowe, prasa potępiła ataki na studentów i społeczeństwo żydowskie. Zwolnionym profesorom Uniwersytetu Warszawskiego zaproponowano pracę na praskim Uniwersytecie Karola. Podczas interwencji wojsk Układu Warszawskiego zatrzymano 130 osób, które w różny sposób manifestowali swój sprzeciw. Podczas dożynek, które odbywały się 8 września 1968 roku na Stadionie Dziesięciolecia, Ryszard Siwiec dokonał samospalenia w proteście przeciwko interwencji w Czechosłowacji.
(na podst. Wikipedii)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy