polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

piątek, 5 stycznia 2018

Pałac trzeba zburzyć, czyli barbarzyńcy w Warszawie

PKiN - symbol powstałej z popiołów
stolicy Polski. Fot. M.Białek -Wikimedia
 (CC BY-SA 4.0)   
Za zburzeniem Pałacu Kultury i Nauki opowiedzieli się wicepremier do spraw kultury, wicepremier do spraw nauki, a ponieważ pałac wyceniany w pieniądzach wart jest wiele milionów dolarów, za zburzeniem opowiedział się też wicepremier do spraw ekonomicznych. Ceny nieruchomości, jak wiadomo, ciągle rosną, a pałac dodatkowo będzie zyskiwał na wartości jako niezwykły obiekt artystyczny.
 
 
PKiN na początku miał złą opinię pod względem estetycznym, ponieważ powstał w czasie bezwzględnego panowania na Zachodzie gustu modernistycznego w architekturze, a wybrzydzanie na jego ozdoby było popularną krytyką władzy. Z czasem modernizm się opatrzył i zaczęto się nudzić jego antyhumanistyczną drętwotą. Postmodernizm jest liberalniejszy w swej estetyce zarówno pod wpływem ducha czasu („duch polata, kędy chce”), jak również dzięki nowym materiałom i technikom budowlanym. Zawiódł jednak tych, którzy (jak książę Walii czy filozof Roger Scruton na przykład) mieli nadzieję, że zasymiluje coś z architektury klasycznej. Warszawa ma już budowle tego stylu, ale nie słychać, żeby ktoś się nimi zachwycał. Ich celem nie było zresztą zachwycanie kogokolwiek, lecz pomniejszanie widokowe Pałacu Kultury i Nauki nawet kosztem oszpecenia panoramy miasta.


Gusty są różne i się zmieniają. Gdy architekci zabrną w ślepy zaułek manieryzmu i dziwactwa, ratunkiem nie zawsze jest nowatorstwo. Czasem następuje renesans (ten przez duże R nie był jedynym), czyli sięganie po inspiracje klasyczne. Dla ludzi Renesansu budowle gotyckie były brzydkie i niektóre katedry po barbarzyńsku zburzono lub oszpecono ku chwale nowej mody. O gustach w architekturze się dyskutuje i te dyskusje bywają odkrywcze, o ile przynajmniej jedna strona nie jest zniewolona przez modę lub władzę.
 
 
W Polsce władza Kościoła jest tak wielka, że mało kto śmie powiedzieć publicznie, że budownictwo sakralne od kilkudziesięciu lat jest potwornie brzydkie i nie wiadomo dlaczego. Poważna dyskusja musiałaby się rozgałęzić na sprawy społeczne, teologiczne, światopoglądowe i – jeśli wolno użyć trochę nieokreślonego słowa – egzystencjalne.
 
 
Stefan Kisielewski narzekał, że w polskim poglądzie na świat przeważają treści tzw. duchowe, niesprawdzalne, praktycznie jałowe, i miał więcej uznania dla rzeczywistości materialnej. Polskie wytwory materialne i całe miasta od setek lat różnią się na niekorzyść od cywilizacji Europy Zachodniej. To samo chciałem powiedzieć, dając jednej z moich książek tytuł „Symbole pożarły rzeczywistość”. Ontologiczne, że się tak uczenie wyrażę, degradowanie rzeczywistości i stawianie ponad nią prymitywnych symboli politycznych widzimy w wywołanej przez wicepremierów sprawie burzenia Pałacu Kultury i Nauki. Mają w niebogatej architektonicznie Warszawie jeden olbrzymi pałac z doskonałego budulca, będący syntezą amerykańskich drapaczy chmur, polskich pałaców magnackich i ozdób renesansowych kamieniczek kazimierskich i – zdaje mi się – zamojskich, ale może w tym miejscu się mylę, i nic rosyjskiego, bo socrealizm – przynajmniej w tym zastosowaniu – był jedną z prób cofnięcia architektury do wzoru klasycznego, a nie tradycji bizantyjskiej, jak przedwojenna cerkiew, którą słusznie rozebrano.
 
 
Powiadają POPiS-owcy, że pałac trzeba zburzyć, bo symbolizuje komunizm. Symbolizuje, czyli co robi? Rozkułacza? Cenzuruje? Aresztuje? Ateizuje? Przecież nic z tego, co w komunizmie było złe, nie robi, a symbolizowanie tkwi w waszych głowach zindoktrynowanych antykomunizmem, a nie w pałacu. Kręcą nosem, że to podarunek Stalina, ale chyba nie o to im chodzi. Stalin nie był oligarchą, który mógł rozdawać pałace, osobiście nic nie miał. Polska dawała Związkowi Radzieckiemu węgiel, a tamci w ramach wymiany barterowej postawili w zburzonej Warszawie gmach użyteczności publicznej. Ja tych POPiS-owców nawet rozumiem: jeżeli nie można ścierpieć ulicy im. Leona Kruczkowskiego, to jakże można zostawić na miejscu pałac nazwany kiedyś imieniem Stalina. Imię jest ważne, a nie choćby najtwardsze marmury. Oni nienawidzą pałacu (wicepremier Morawiecki gniótł w swoich piersiach tę nienawiść 40 lat), tak jak talibowie i bojownicy z Państwa Islamskiego nienawidzą starożytnych posągów dawno przebrzmiałej religii. U podstaw sprawa PKiN to kwestia bałwochwalstwa. Mówi się, że Stalin umarł, ale czy źli bogowie umierają?
„Pałac – symbol zniewolenia”, pisze autorka, która pałacu broni przed zburzeniem. Znaleźli sobie dowód sowieckiego ucisku.
 
 
Mówił mi wybitny autor i wnikliwy obserwator: gdy kaczyści zaczną burzenie, warszawiacy wyjdą na ulice, ale już bez dzieci. Nie wiem, czy tak będzie. Ostatni raz „wyszedłem na ulicę” Warszawy w 1957 r. (krzyczeliśmy: Gestapo, Gestapo, a „Gestapo” rozśmieszało nas gazem łzawiącym), od dawna już „tej ulicy” nie czuję. W innym kierunku idą moje przypuszczenia. Z tych kręgów społecznych, które nie chcą rządów PiS ani powrotu PO, słyszy się pytania: dlaczego nie powstaje nowa partia polityczna, czy nie ma mądrych polityków aktywnych lub potencjalnych, którzy byliby zdolni stworzyć program nowej partii? Moim zdaniem partie nie powstają z programów, lecz ze zdarzeń. Wszystkie istniejące powstały z tego wydarzenia, jakim było przekazanie władzy Solidarności. Przez 20 lat nie było takiego wydarzenia, z którego mogłaby powstać partia. Burzenie Pałacu Kultury i Nauki może takim być.
 
 
Bronisław Łagowski

PS Uwaga, wróżę: PKiN wykupią kiedyś Chińczycy za miliard dolarów do uświetnienia Jedwabnego Szlaku.
Tekst ukazał się w Tygodniku Przegląd i na stronie https://www.tygodnikprzeglad.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy