Nie tylko wsród polityków ale w calym australijskim spoleczenstwie doszło już do ostrych podziałów, na zwolenników i przeciwników legalizacji tzw. małżenstw jednopłciowych. W referendum ogłoszonym przez liberalnego premiera Malcoma Turnbula nie chodzi o legalizację związków homoseksualnych (te są legalne od 2009 r.) ale prawne uznanie ich pod nazwą „małżeństwo”.
W naszej cywilizacji definicja małżeństwa jako związku męzczyzny (męża) i kobiety (żony) jest logiczną oczywistością. Już sama etymologia tego słowa wyjaśnia wszystko. Toteż systemy prawne większości państw otaczają instytucje malżeństwa szczególną ochroną. Prawo australijskie (The Family Law Act 1975) również wyrażnie chroni instytucję małżeństwa jako związek mężczyzny i kobiety. Tymczasem obecne władze Australii użyły w przeprowadzanym właśnie plebiscycie określenie “same-sex marriage” („małżeństwo jednopłciowe” ) i intensywnie lobbują za zmianami w prawie.
W Australii już od ośmiu lat istnieje prawo do zawierania związków homoseksualnych. Nikt jednak nie nazywa tego „małżenstwami” choć takie związki posiadają większość praw i przywilejów tradycyjnych małżeństw. Wcześniej w 2004 roku, rząd australijski za namową ówczesnego liberalnego premiera Johna Howarda, wprowadził nawet do konstytucji poprawkę zabraniającą zawierania „małżeństw homoseksualnych ”.
Obecny premier Malcolm Turnbull oznajmił, że wraz ze swoją żoną będzie głosował w rozpisanym przez jego rząd plebiscycie za legalizacją tzw. małżeństw jednopłciowych. ale jego poprzednik Tony Abbott zapowiedział, że będzie prowadził kampanię przeciwko legalizacji takich związków. Były premier John Howard ostrzega, że zmiana w przepisach może odbić się na innych prawach Australijczyków. To właśnie za jego rządów w ustawie pojawił się zapis, definiujący małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety.
Lider opozycji i członek Australijskiej Partii Pracy, Bill Shorten – zagorzały zwolennik małżeństw jednopłciwych intensywnie lobbuje za tym, aby dotychczasowe prawo dotyczące instytucji malżeństwa zostało zmienione. „Mamy przed sobą ostatnią górę do pokonania, zanim sprawimy, że równość do zawierania małżeństw stanie się rzeczywistością. Chodźmy wspiąć się razem” – nawołuje Shorten.
Główne media australijskie prowadzą wielki atak przeciwko Kościołowi, który broni tradycyjnego pojmowania instytucji małżenstwa a jednocześnie silnie promują hasło „równouprawnienia”. Jest to widoczne w telewizyjnych spotach reklamowych, audycjach, publicznych debatach ogólnomedialnych. "Niesamowicie smutne jest to, że w tej wielkiej manipulacji ludzkimi umysłami wielka liczba osób deklarujących się jako chrześcijanie i katolicy ślepo wierzy w hasła i slogany na temat tzw. małżeństw homoseksualnych. Pojęcia małżeństwo i miłość”są deptane. Trwa bardzo zdecydowana akcja, aby przedefiniować ich znaczenie i treść." - mówi pracujący w Australii polski ksiądz Andrzej Kołaczkowski TChr.
Ciekawym natomiast jest fakt, że sami australjscy geje niekoniecznie zainteresowani są małżeństwami jednopłciowymi. Para gejów z Woolongong żyjąca pod wspólnym dachem od 15 lat oświadczyła w programie 7:30 Report telewizji ABC, że będą głosować na „Nie” w rozpisanym plebiscycie, bo rozumieją ważność ochrony tradycyjnej definicji instytucji małżeństwa i dalszych konsekwencji społecznych w przypadku zmiany prawa. "Jeżeli zrobimy wyjątek dla jednej mniejszości to gdzie to się zatrzyma? Czy będziemy widzieć wielokrotne małżeństwa w innych kulturach? Czy zobaczymy obniżenie wieku zezwalającego na małżeństwo u innych mniejszości? Tego się boję" - mówił w programie ABC TV jeden z nich.Główne media australijskie prowadzą wielki atak przeciwko Kościołowi, który broni tradycyjnego pojmowania instytucji małżenstwa a jednocześnie silnie promują hasło „równouprawnienia”. Jest to widoczne w telewizyjnych spotach reklamowych, audycjach, publicznych debatach ogólnomedialnych. "Niesamowicie smutne jest to, że w tej wielkiej manipulacji ludzkimi umysłami wielka liczba osób deklarujących się jako chrześcijanie i katolicy ślepo wierzy w hasła i slogany na temat tzw. małżeństw homoseksualnych. Pojęcia małżeństwo i miłość”są deptane. Trwa bardzo zdecydowana akcja, aby przedefiniować ich znaczenie i treść." - mówi pracujący w Australii polski ksiądz Andrzej Kołaczkowski TChr.
Wprawdzie plebiscyt , który nie jest obowiazkowy jak w przypadku wyborów parlamentarnych czy do wladz lokalnych nie będzie miał żadnej mocy prawnej, ale jego organizatorzy mają nadzieję, że rezultaty pokażą prawdziwe nastroje wśród Australijczyków. Jeśli większość obywateli odpowie „Tak”, w okolicach Bożego Narodzenia w federalnym parlamencie dojdzie do debaty i głosowania (już samych polityków) nad zmianą prawa – zapowiedział premier Turnbull.
Rozpoczęty wczoraj plebiscyt ma potrwać do 7 listopada i będzie kosztować podatników 122 mln dolarów. Dotyczyć będzie 0.2% Australiczyków. W Australii wg szacunków żyje ok. 20 tys. par homoseksualnych.
* * *
W ferworze medialnej młócki wokół legalizacji „małżeństw jednopłciowych” jakoś nie słychać dyskusji nad sensem i logiką takiego określenia. Zatem na naszym portalu przeprowadzamy małą ankietę zawierającą pytanie:
Czy określenie, „małżeństwo dwóch osob tej samej płci” jest logiczne?
(ankieta - w środkowej kolumnie BP poniżej)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń