Na Morzu Południowo Chińskim dzieją się ciekawe rzeczy, wolność nawigacji o którą dopominają się tam Amerykanie, Chińczycy przenoszą w okolice Hawajów oraz pod Los Angeles. To zupełna nowość dla USA, których wybrzeżom nie była w stanie zagrozić nawet Japonia w II Wojnie Światowej, jedynym poważnym zagrożeniem w historii tego państwa ze strony morza były najpierw niemieckie a potem radzieckie okręty podwodne.
Kluczem do bezpieczeństwa w Azji jest Rosja, która doskonale rozumie swoją rolę i nad granicą z Chinami rozmieściła co najmniej cztery brygady rakietowe z rakietami Iskander-M i Toczka (stopniowo wycofywane). To rakiety średniego i bliskiego zasięgu, pozwalające na przeniesienie taktycznych głowic jądrowych. W Ułan-Ude jest 103 Brygada, w Czyta 3-cia, w Birobidżanie 107 w rejonie Władywostoku na samym południu 20-ta. To potęga, co prawda rozmieszczona wzdłuż bardzo długiej granicy, jednak Rosjanie mają bardzo duże możliwości logistyczne przewożenia tego typu wyrzutni, które również samodzielnie mają bardzo dużą autonomiczność. W praktyce obecność tych sił i przewaga technologiczna rosyjskich rakiet, nad systemami ich przechwytywania – pozwalają Rosji czuć się bezpiecznie przed każdym działaniem zbrojnym w średniej skali w tamtym rejonie. Poza tym jest oczywiście jeszcze lotnictwo i rakiety mające przeznaczenie strategiczne. To wielki potencjał, olbrzymia siła – w istocie bardzo defensywna. Nie mają sił, żeby zaatakować Chiny – dysproporcja potencjałów jest bardzo duża, jednak mogą się skutecznie obronić przed atakiem. Przynajmniej do póki nie powstaną nowsze sposoby niszczenia rakiet.
Korea Południowa ma poważny problem z Północą, Seul jest skazany na zniszczenie w razie konfliktu, ponieważ jest bardzo blisko granicy – w zasięgu lufowych środków rażenia Północy. Jakakolwiek awantura na półwyspie zawsze skończy się dramatem, a ten będzie miał bardzo poważne skutki dla światowej ekonomii. Co prawda Tajwan, Chiny i Japonia produkują dużo elektroniki, jednak takie giganty jak Samsung lub LG są nie do zastąpienia. Chodzi o to, że elektronika może podrożeć i to bardzo znacząco, natychmiast jak tam wydarzy się nieszczęście. To z kolei przełoży się natychmiast na światowe giełdy, w tym amerykańskie, skąd zainwestowano w Korei olbrzymie pieniądze. Świat to sieć naczyń połączonych.
Sytuacja pomiędzy Chinami i Indiami jest bardzo złożona. Konflikt jest nieunikniony, sceną jest górski krajobraz, a jego tłem Tybet, którego Chiny nie wypuszczą z rąk nigdy. Poza tym Indie są elementem w amerykańskiej strategii okrążania Chin, która opiera się z jednej strony o Japonię, a z drugiej właśnie o Indie. Przy czym Indie nie zamierzają być narzędziem w polityce amerykańskiej. Wizja konfliktu indyjskiego słonia z chińskim smokiem jest sztucznie wykreowana przez zachodnie soft power, niestety bardzo wiele osób się na te stare sztuczki nabiera. Wszyscy pamiętamy wykreowanie imperium zła przez amerykańską propagandę i jaki wpływ miała na stan spraw. W przypadku Chin i Indii będzie o wiele trudniej, przy czym jak widać – Chiny nie są atakowane za swój stosunek do demokracji, wolności i wszystkich innych bajek o przywiązaniu do tzw. zachodnich wartości. Indie to w ogóle większa sprawa, niż się większości obserwatorów wydaje. Hindusi doskonale wiedzą co robią, chociaż wewnątrz kraj ma problemy z korupcją i sprawnością administracji, to jednak jest już globalną potęgą i nie można nie dostrzegać ich podmiotowości.
Wietnam niedawno wstrzymał poszukiwania gazu na spornym rejonie, uznawanym przez Chiny za własny. Pekin miał grozić konfrontacją, podobnie jak wcześniej groził Filipinom. Jak do tej pory na to zachowanie regionalnego hegemona, nie ma żadnej innej odpowiedzi, niż pojawienie się amerykańskiej floty. Nawet Japonia wspiera takie kraje jak Filipiny i Wietnam – przekazując swoje stare uzbrojenie (głównie morskie), ponieważ skala potęgi Chin jest po prostu gigantyczna – Chiny już dominują w regionie.
Trzecia Wojna Światowa może zacząć się w Azji, dla nas również będzie miała olbrzymie znaczenie i będzie wywierała skutki na naszą codzienność. Proszę porównać dwie sytuacje – Iran, nie grozi sąsiadom (poza stałymi groźbami o zniszczeniu Izraela), ale jednak są na niego nakładane kolejne sankcje. Chiny jednoznacznie grożą wojną innym państwom w regionie, nie mówiąc już nawet o chęci „połączenia się” z Tajwanem, w ramach polityki jednych Chin – i USA milczą, Zachód nie opowiada bajek o swoich wartościach, tylko handluje pełnymi statkami wszystkim, czym się da z Chinami.
Sytuacja jest coraz bardziej złożona, w Azji przybywa broni i spiętrzają się interesy. Chiny mogą bardzo wiele już dzisiaj, za 50 lat, będą mogły jeszcze więcej i to na skalę globalną. Wtedy nie będzie dało się ich powstrzymać, dzisiaj jeszcze to jest możliwe. Czy USA zaryzykują taki scenariusz? Czy świat zaryzykuje taki scenariusz? Jeżeli chce uniknąć dominacji Chin, musi działać teraz. Za 20-30 lat, to będzie już niemożliwe. Jednak jeżeli dzisiaj chciałoby się przeprowadzić reset Chin, potrzebna jest do tego Rosja. Bez rosyjskiej przychylności, nie da się zresetować Chin.
Krakauer
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy