Na rynku wydawniczym ukazała się dziewiąta książka Bogumiły Żongołłowicz „Konsul. Biografia Władysława Noskowskiego".
„Konsul” to
mocno spóźniona książka. Ukazuje się w pół wieku po śmierci jej bohatera,
zupełnie zapomnianego pomimo niezaprzeczalnych zasług. Warszawian. Dziennikarz,
krytyk muzyczny i honorowy konsul generalny RP w Australii, Nowej Zelandii i
Samoa Zachodnim. Hollywoodzki aktor i sekretarz Jana Ignacego Paderewskiego. Bratanek
znakomitego pedagoga i kompozytora Zygmunta Noskowskiego. Znawca i wielki
miłośnik opery.
Bogumiła
Żongołłowicz podjęła się tytanicznej pracy, aby wydobyć jego postać z
niepamięci. Z nielicznych zachowanych dokumentów, listów, wycinków prasowych,
fotografii i biletów wizytowych odtworzyła
życiorys nieprzeciętnego człowieka. Jej staraniem na miejscu pochówku
konsula, po kilkudziesięciu bezimiennych latach, pojawiła się płyta nagrobna z
jego nazwiskiem. Władysław Noskowski, który w latach trzydziestych XX wieku z
godnością reprezentował Państwo Polskie w Australii, a jednocześnie lojalny
obywatel kraju osiedlenia, doczekał się należnego uznania.
Niedziela, dzień bardzo ładny, rano morze było bardzo niespokojne. Do
śniadania założono na stół deski, ochraniające talerze od spadania. Koło
południa morze uspokoiło się. Koło 12½ zaczął się pokazywać ląd Austryalijski.
Podjeżdżając bliżej ujrzeliśmy sporą wysepkę, górzystą. Na wysepce tej były 2
latarnie morskie i kilkadziesiąt domów. Niedaleko widać było również kilka
innych bardzo małych wysepek. Stanęliśmy jakieś ¼ mili od portu oczekując na
doktora. Nadjechał wkrótce statek z którego wysiadło 2-ch doktorów i paru
urzędników. W asystencji kapitana, oficerów i doktora urzędowego przyszli na
pokład I klasy i przystąpili do nudnej i długiej ceremonii badania wszystkich
pasażerów III klasy. Było ich przeszło 400-tu, a ponieważ doktór oglądał ręce i
gardło każdego, więc można sobie wyobrazić, ile to czasu trwało! Drugi doktór
przyszedł do nas, ulokował się w sali jadalnej i zaczął podług listy pasażerów,
kolejno wywoływać. Ponieważ miałem małe zadraśnięcie na ręku, więc uważniej
zaczął mnie badać i poprosił, abym mu pokazał język. Wreszcie po skończeniu
oględzin okręt ruszył dalej.
Wł. Noskowski, Dziennik z pierwszych
tygodni w Australii. Rok 1911
Śmierć
jego przeszła bez żadnego echa i nie ukazało się o nim do tej pory żadne
wspomnienie w prasie polskiej, nie mówiąc już o prasie australijskiej. A nie
ulega kwestii, że położył on wielkie zasługi dla sprawy polskiej (...) na polu
społecznym, charytatywnym, politycznym, artystycznym, dziennikarskim i wielu
innych.
Niedokończony fragment
wspomnień, „Wiadomości Polskie“, 9 XI 1969
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy