Prezydent Francji Emmanuel Macron. Fot. M.Limina (Flickr -cc) |
– „Europa to region stworzony na bazie wartości, związku z demokracją i swobodami, z którymi Polska jest dzisiaj skonfliktowana” – mówił prezydent Francji. Jego zdaniem Polska zmierza w przeciwnym kierunku niż cała UE. Wizja Warszawy jest bowiem sprzeczna z zasadami, którymi kierowali się założyciele wspólnoty. – „Polska nie definiuje dzisiaj przyszłości Europy i nie będzie definiować Europy jutra” – dodał podczas wystąpienia w Warnie. Przy tej okazji zaprosił Bułgarów do uczestnictwa w negocjacjach w sprawie dalszej integracji Unii Europejskiej. Prezydent Bułgarii Rumen Radev oczywiście przyjął zaproszenie. Przyznał, że w sprawie pracowników delegowanych należy znaleźć złoty środek między interesami bogatego Zachodu i uboższego Wschodu.
O co chodzi z pracownikami delegowanymi? Unijna dyrektywa zakłada, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. Zdaniem polskiego rządu, znacznie pogorszyłoby to pozycję polskich przedsiębiorców na rynku UE – m.in. firm transportowych, które przestałyby być konkurencyjne wobec zachodnich przewoźników. Decyzja KE uderzyłaby też w inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Rozwiązanie nie podoba się choćby Węgrom, Słowacji, Czechom, Portugalczykom i Hiszpanom. Większość z tych państw otwarta jest jednak na kompromis.
Beata Szydło, odpowiadając na słowa Macrona stwierdziła w rozmowie z portalem wPolityce.pl, że „doradza prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi, żeby zajął się sprawami swojego kraju„. – „O przyszłości Europy nie będzie decydował prezydent Francji, tylko wszyscy członkowie Wspólnoty” – dodała. Zarzuciła też Macronowi brak doświadczenia politycznego.
A poseł PiS Arkadiusz Mularczyk ostrzegł prezydenta Francji przed bojkotem francuskich produktów w Polsce. – „Jeszcze chwila i doprowadzisz Pan do bojkotu w Polsce francuskich towarów, wtedy naprawdę zaboli” – napisał na Twitterze.
Natychmiast zareagowali na to internauci. – „To będzie koniec Francji. Nie podniosą się po tym ciosie” – ironizował jeden z nich. – „Czyli, że co? Ludzie przestaną kupować Citroeny czy Renault? Bo Pan do tego doprowadzi? Wina też przestaną pić?„- pytał internauta. – „Trzeba ich pokonać własną bronią, mistralami za 1 dolara” – dodał inny nawiązując do słynnej wypowiedzi Macierewicza, który jesienią 2016 roku oskarżył Francję o sprzedanie Rosji, za pośrednictwem Egiptu, okrętów desantowych Mistral za 1 dol. – „Panie Mularczyk jeszcze chwila i doprowadzisz Pan do bojkotu w UE polskich towarów, wtedy naprawdę zaboli” – stwierdził kolejny użytkownik.
koduj24
* * *
Komentarze:
Mystkowski: Macron pokazał miejsce Polsce pisowskiej
Prezydent Francji Emmanuel Macron zafundował nam narrację o Polsce. Narrację, która opowiadana jest w Paryżu, ale nie tylko, bo w Brukseli i na niemal całym „zgniłym Zachodzie”. Macron wybrał się do naszej części Europy i skrzętnie ominął Polsce.
Francuz ma do załatwienia jedną ważną obietnicę z kampanii prezydenckiej i wydawałoby się, że Polska nie jest w tej kwestii do ominięcia, ale ciągle nie doceniamy władzy PiS. Potrafią wiele. Z naszego regionu to z Polski najwięcej jest delegowanych pracowników do realizacji kontraktów w innym państwie Unii, szczególnie we Francji. Macron chce, aby obowiązywała zasada: za tę samą pracę powinna zostać wypłacona ta sama płaca. Aby francuscy pracownicy byli konkurencyjni dla polskich, aby nie dochodziło do socjalnego dumpingu i nieuczciwej konkurencji.
Ta kwestia socjalna wydawałoby się szczególnie leży w gestii władz pisowskich. Okazuje się, że jednak tak nie jest. Bo w pakiecie zawsze pojawiają się inne sprawy polityczne, w tym przestrzeganie standardów demokratycznych i wolności obywatelskie.
Macron podzielił się narracją o Polsce. W Bułgarii powiedział, iż „Europa to region stworzony na podstawie wartości, związanych z demokracją i wolnością publiczną, z czym Polska jest dziś w konflikcie”. Te słowa są szczególnie nieprzyjemne dla rządu Beaty Szydło, bo następne wskazują, czym Polska staje się dla zachodniej Europy: – „Polska nie definiuje europejskiej przyszłości dzisiaj i nie będzie definiować Europy jutro”. Taka asertywność w dyplomacji jest wykluczająca: – „Polska się izoluje w Europie”.
To już nie tylko słowa. Za sprawą PiS doszło do „wygaszenia” Trójkąta Weimarskiego, teraz przestała istnieć Grupa Wyszehradzka, Francję poparły Czechy i Słowacja. Powstał nowy regionalny format „Trójkąt z Austerlitz”, składający się z Austrii, Czech i Słowacji, który jest nawiązaniem do historycznego zwycięstwa Francuzów w 1805 roku.
Macron niczym Napoleon odniósł zwycięstwo. Z czym zatem została Polska? W tym wypadku z upieraniem się, iż nie zgadza się z naruszeniem w kwestii wysyłania pracowników do krajów unijnych i ma obowiązywać dyrektywa, jak wcześniej. Niestety, ta przegrana socjalna w UE wygląda jak 1:27 w kwestii niepoparcia Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Rząd PiS przegrywa w Unii bitwę za bitwą. Spójrzmy na tournee Francuza poprzez inny okular, mianowicie rodak Macrona Stendhal o narracji jako takiej był łaskaw rzec: – „Powieść to jest zwierciadło przechadzające się po gościńcu. To odbija lazur nieba, to błoto przydrożnej kałuży.”
Przeszedł więc Macron po Europie środkowo-wschodniej, Mitteleuropie, jak po gościńcu, i co zobaczyliśmy w tym lustrze? Osamotnioną Polskę, bez przyjaciół, z samymi wrogami bliskiej i dalekiej zagranicy, czyli znaleźliśmy się porzuceni w „błocie przydrożnej kałuży”. Jak długo Polacy będą się godzić na tę sytuację?
Waldemar Mystkowski (koduj24)
* * *
Krakauer: Zachód właśnie nam pokazuje – gdzie jest nasze miejsce i w której kolejności
Nasi szanowni sąsiedzi, czynnie przyczyniają się do nowego konsensusu w sprawie poruszanej przez naszych zachodnich przyjaciół. Oto mamy przykład działania Unii Europejskiej w praktyce – Polska największy beneficjent swobody przemieszczania się i zatrudnienia, nie bierze udziału w negocjacjach. Za to udział biorą inne kraje regionu, których obywatele tak i ochoczo nie przykręcają francuskich kranów lub nie podcierają niemieckich emerytów. Coś w zamian dostaną, np. Czechy już dostały duża i prestiżową inwestycję pewnego globalnego koncernu motoryzacyjnego z siedzibą w Niemczech. Słowacja jest tak mała, że „danie jej chleba”, nigdy nie będzie problemem dla Niemiec, czy Francji – z ich perspektywy cały ten kraj, to potencjał dużego miasta.
Polscy pracownicy delegowani, będą mieli mniejsze możliwości zarobkowania, na niektórych rynkach w ogóle nie będą konkurencyjni. Przy czym wiele firm już się na to przygotowało, rejestrując działalność za granicą, co np. ze względu na finansowanie zagadnień związanych z obciążeniami społecznymi może być bardzo korzystne. Więc dramatu nie będzie, przynajmniej tam, gdzie firmy potrafiły się zorganizować. Ludzie będą mieli pracę, może nawet za ciut większe pieniądze, jednak to już nie nasze państwo, będzie otrzymywało wpłaty podatkowe. Mówi się trudno, w końcu wstajemy z kolan, więc nie można mieć pretensji. Jak wiadomo, zawsze coś jest za coś.
Francja poczuła się mocno dotknięta „Caracalami”, że ludność tubylcza nad Wisłą, nie chciała takich fajnych i wszystko mających śmigłowców? To był bezwzględnie błąd i właśnie będzie dane naszym kierującym zrozumieć, jak wielki to był błąd. Problem polega bowiem na tym, że tam nie było równowagi stron kontraktu. Z punktu widzenia wielkiej i wspaniałej Francji, oni robili nam wielką łaskę. Oferowali nam swoje najlepsze na świecie śmigłowce, tymczasem my im o jakichś widelcach… Ktoś w Warszawie zapomniał sobie, jaką potęgą jest Francja i jak wszechmocny i wpływowy jest we Francji – europejski przemysł zbrojeniowy. Mówimy o jednej z największych firm świata, bezwzględnym hegemonie przemysłowym w Europie. Oni mieli nam odpuścić? Oto już wiemy, co to znaczy stać się wygodnym przedmiotem działań politycznych, ktoś robi sobie „deal” naszym kosztem, dosłownie na nasz rachunek.
Problem polega na tym, że jak Polacy nie zarobią pieniędzy w Europie, to będą problemy z robieniem zakupów w wielkich niemieckich i francuskich sklepach w Polsce. Co więcej, naprawdę może nam się położyć branża transportowa, która dzięki ciężkiej pracy, poświęceniu i staraniom tysięcy wspaniałych ludzi – udało się uczynić, jedną z wiodących gałęzi naszej gospodarki. Jeżeli chodzi o kołowy transport drogowy jesteśmy supermocarstwem, a na tym korzysta wiele banków i powiązanych z nimi instytucji finansowych. Trzeba mieć świadomość, że nowoczesne samochody ciężarowe, w tym zabudowy specjalistyczne – spełniające wyśrubowane zachodnie normy bezpieczeństwa nie rodzą się na gruszach, tylko ktoś daje na nie finansowanie. W pewnej części, są to poważne europejskie instytucje finansowe. W momencie jak zaczną się problemy ze zleceniami i finansowaniem kosztów utrzymania kredytów, może się zrobić smutno w wielu polskich domach. To oczywiście odbije się na instytucjach pożyczających, do tej pory mieli dosłownie żniwa.
Rządzący dostali czarną polewkę, może nawet coś gorszego, po prostu Polska i jej władze, nie zostały uwzględnione w rozdaniu. Mówi się trudno? Tylko trochę smutno, chociaż z drugiej strony, może to jest właśnie UREALNIENIE NASZEJ SYTUACJI W TYCH RELACJACH? Właśnie mniej więcej tyle znaczyliśmy przez ostatnie lata, tylko to było pudrowane poklepywaniem pleców spolegliwych władz w Warszawie?
Czy to się komuś podoba, czy nie ale dzisiaj jesteśmy w Unii Europejskiej za Słowacją. Mamy mniejsze znaczenie polityczne, chyba że będziemy rozpatrywać siłę polityczną kraju, miarą problemów, które może spowodować?
Realia są smutne i trudne w ocenie hurraoptymistycznej. Można narzekać, jednak trzeba wziąć pod uwagę zimny i wyrachowany stosunek sił. Grupa Wyszehradzka okazała się – zupełnie słusznie – wydmuszką, na której nasi sąsiedzi zrobili kapitał, bardzo wdzięcznie nas sprzedając. Nie można mieć pretensji, oto bowiem takie są zasady gry. W Warszawie ci panowie i panie to urodzili się dzisiaj? Pierwszy raz zobaczyli słońce i drzewa? Świat jest brutalny i bezwzględny, można się obrażać, można robić powstania, można cierpieć i nienawidzić. Jednak, czy nie jest rozsądniej – umieć się odnaleźć i przystosować do koniunktury? Zwłaszcza jak jest się porażająco słabym i po prostu biednym? Bardzo biednym? Czy to nie o to chodziło w tej „całej Unii”, żebyśmy mogli się trochę dorobić? Wyjść z tej biedy?
Bezwzględnie należy przeprowadzić działania mające na celu ochronę pozycji konkurencyjnej polskich przedsiębiorstw na rynku usług Unii Europejskiej, ponieważ jeżeli to zostanie rozwalcowane, to odczujemy na minus. Przy czym Zachód również nie zyska, ponieważ u nich, po prostu nie ma chętnych do wykonywania tego typu prac. Konsekwencje będą dla wszystkich niekorzystne, ale czy to nie z głupich decyzji jest zbudowana nasza Unia?
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy