Prezydent USA Donald Trump odwiedzi Polskę 5 i 6 lipca. Fot. G.Skidmore (Flickr) |
— Donald Trump przyjedzie do polskiej stolicy przed wielkim spotkaniem przywódców G20. Choć wizyta w Warszawie potrwa zaledwie 16 godzin, prezydent Andrzej Duda będzie dumny, że oficjalnie przyjmuje prezydenta USA, zanim zyska tę możliwość królowa Elżbieta, kanclerz Merkel czy prezydent Macron. Na czym polega znaczenie tej wizyty dla Trumpa i Polski?
— Polska trochę przypomina taki support, czyli pewien rodzaj występu przed głównym spektaklem. Mamy potężnych graczy w Europie Zachodniej, niemniej jednak prezydent Trump buduje swoiste napięcie. Przyjeżdża najpierw do Europy Środkowowschodniej i chce w ten sposób pokazać, że oto Europa jest ważna, ale, co ciekawe, niekoniecznie jako swoista całość. Czyli to, co jest Europą powiedzmy drugiej prędkości — żeby nie używać określenia drugiej kategorii — też jest ważne i w zasadzie od tego chce zacząć. Chce pokazać, że nie tylko tzw. Stara Europa się liczy. Stąd dla prezydenta Trumpa propagandowo jest to istotne spotkanie.
Bądźmy szczerzy, w Polsce zawsze może liczyć na dużą sympatię. Realia są takie, jak to mawiał Brzeziński: prawie cały świat jest antyamerykański. Zatem z punktu widzenia propagandowego jest to korzystne zarówno dla Trumpa, jak i prezydenta Dudy, który też pokazuje, że oto Amerykanie zaczynają od Polski. Krótko mówiąc, to wizyta wizerunkowa. Prawdziwe rozmowy zaczną się później. Jak powiedziałem na początku: swoisty support, jak to muzycy określają, coś, co poprzedza główny występ, ale buduje swoiste napięcie i przygotowuje publiczność. Takie preludium, żeby pokazać się. Trochę się Trump boi, że może być źle przyjęty w Europie Zachodniej, więc lepiej zacząć od dobrego wrażenia, bo pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
— Profesor Stanisław Bieleń z Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Warszawie napisał: „Istnieje trwała kolizja między afiliacjami z Ameryką a poprawą stosunków z Rosją. Polsce wmawia się, że jest ciągle ofiarą rosyjskiego imperializmu, zatem powinna wchodzić w takie afiliacje z Zachodem, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, aby odsuwać od siebie jak najdalej rosyjskie zagrożenie. Tymczasem nic nie wskazuje na to, aby Rosja miała napadać na Polskę". I dalej: „Postawy polskich polityków wobec Rosji są oparte na histerycznym strachu, kompleksach i niezrozumiałej desperacji, co stawia właściwie Polskę w pozycji największego wroga Rosji. Amerykanom zysk sam pcha się w ich ręce. Bez szczególnych starań i zabiegów mogą bowiem sprzedawać swoją broń i wysyłać tysiące żołnierzy do przerażonej na tle irracjonalnego strachu przed Rosją Polski". Co Pan na to powie?
— Podstawowa zasada bezpieczeństwa polega na tym, że przyjaciół szukaj blisko, a wrogów daleko. A tu Polacy, nasza polityka rzeczywiście pod tym względem jakoś dziwnie się zachowują. Szukamy sojusznika w Stanach. To z sentymentu wynika, być może dlatego, że Stany są daleko i nie mamy z nimi żadnych konfliktów historycznych. Można powiedzieć, że to taki bezpieczny sojusznik, którego na dobrą sprawę nikt nigdy nie widział, bo jest daleko. Ale prawda polega na tym, że generalnie w polityce międzynarodowej obserwuje się raczej odejście od takiego typu wojny konwencjonalnej, jak my myślimy, że oto staną naprzeciwko siebie jakieś mocarstwa czy poszczególne państwa. Raczej nie, bo nie bardzo wiadomo, o co walczyć. Taka jest prawda. To są niepotrzebne strachy. Ja jestem zwolennikiem współpracy z sąsiadami. A Polska lubi się pokłócić i prowadzić politykę i antyniemiecką, i antyrosyjską. To nie jest tak, że Rosja jest głównym wrogiem Polski. Niemcy tak samo. Zawsze to gdzieś pobrzmiewa. To są uwarunkowania historyczne. Prawda o Polsce jest taka, że jest to kraj średni. Czyli z jednej strony za duży, żeby milczeć, a z drugiej strony za mały, żeby znaczyć coś w polityce międzynarodowej. Dlatego z naszej strony troszeczkę to jest takie pokrzykiwanie, przypominanie o sobie. Ale na dobrą sprawę nikt tego aż tak na poważnie nie bierze. Nie dramatyzowałbym. To bardziej przypomina działania na potrzeby polityki wewnętrznej. Na strachu zawsze fajnie się buduje różne przekazy społeczne. Łatwiej się rządzi.
Sputnik Polska
* * *
Prof. Stanisław Bieleń: Na przyjazd imperatora
Przyjazdowi prezydenta USA Donalda Trumpa do Polski towarzyszy euforia pomieszana z zatroskaniem.
Bo z jednej strony niby szczególne wyróżnienie pośród sojuszników, dowód uznania i poparcia, ale z drugiej oczekiwanie na jakieś „duże”, potem „wielkie”, a w końcu po właściwym dostosowaniu angielskich słów do polskiego kontekstu – „ważne” przemówienie na jednym z placów Warszawy. Wystąpienie niosące niepewność, ale i możliwość rewizji dotychczasowej strategii wobec Wschodu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Polska kolejny raz nie zmierzała tak ochoczo i bez zastanowienia do pełnienia roli publicznego, niekiedy dość infantylnego wyraziciela amerykańskich interesów. Istnieje doprawdy subtelna różnica pomiędzy rolą eksponenta wartości świata zachodniego a rolą gorliwego stronnika interesów mocarstwa hegemonicznego.
Cały artykuł: Kresy .pl
* * *
Pierwsze zdjęcia po wylądowaniu w Warszawie:
NA ŻYWO:
Relacja na żywo: MINUTA PO MINUCIE (onet)
Prezydent Donald Trump w Polsce: Raport specjalny TVN24
President Donald Trump in Poland: Special Raport TVN24 (English)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy