Ks. Zenon Broniarczyk SChr (1947 - 2017) Fot. australia.chrystusowcy.org |
W niedzielę, 4 czerwca podczas
południowej Mszy św. w Ashfield, odnosiliśmy wrażenie, że czas cofnął się o
ponad 20 lat. Przy ołtarzu znowu stanął ks. Zenon. Czekaliśmy na jego przyjazd
z Brisbane, jak na wizytę kogoś bliskiego, kiedy dowiedzieliśmy się, że miał
zastępować ks. Kamila podczas urlopu. Już zaczęła tworzyć się kolejka kto
którego dnia zaprosi ks Zenona do domu, jak za dawnych czasów...
Wszak tutaj w Ashfield rozpoczynał
swoją posługę kapłańską w roku 1978, tuż po przyjeździe do Australii. Nie był
wtenczas z nami długo. Wkrótce został przeniesiony na inną placówkę. Po pewnym czasie
wrócił ponownie na blisko sześć i pół roku. Od pierwszych dni swojego
duszpasterzowania w Ashfield zabrał się energicznie do pracy. Odprawiał cztery sobotnio
– niedzielne Msze św., odwiedzał parafian w domach, prowadził przygotowania do
Pierwszej Komunii św. oraz regularne katechezy w polskich szkołach. Gromadził
wokół ołtarza ministrantów, młodych lektorów i kantorów.
To właśnie ks. Zenon poszerzył i
odnowił działalność Rady Duszpasterskiej. To tutaj w Ashfield obchodziliśmy zorganizowany
przez tę Radę, Jubileusz 20- lecia Święceń Kapłańskich ks. Zenona. To do
Ashfield przyleciał już z Nowej Zelandii, aby wspólnie z nami celebrować Srebrny
Jubileusz swojego Kapłaństwa. Był kimś bardzo bliskim, swoim. Rozumiał
emigrację i rozterki, jakie przeżywają ludzie, którzy albo sami zdecydowali, albo
zostali zmuszeni opuścić rodzinny kraj. Miał wyrozumiałość dla ludzkich
słabości, ale ani o krok nie odstępował od wysokich standardów etyki i
moralności katolickiej. Przy tym wszystkim cechowało go duże poczucie humoru.
Wiadomość o nagłej śmierci ks.
Zenona przyjęliśmy najpierw z niedowierzeniem, potem ze zdumieniem, które
przerodziło się w wielki żal... aby w końcu pochylić głowę i wyszeptać - Panie, niezbadane są Twoje wyroki....
Gdziekolwiek ks. Zenon był
posłany – do Sydney, Geelong, Canberry,
Adelaide, Brisbane czy nowozelandzkiego Wellington – wszędzie zostawiał za sobą
przyjaciół. On kochał ludzi – a parafianie odpłacali mu wzajemnością.
Dzień pogrzebu ks. Zenona, czwartkowy
ranek, 29 czerwca przywitał nas chłodem a z zasnutego chmurami nieba spadły
nawet krople deszczu. I znowu, pomimo, że był to zwykły roboczy dzień, tłum wiernych wypełnił polski kościół w
Marayong. Oprócz polonii sydneyskiej przybyli przedstawiciele prawie wszystkich
ośrodków z Australii.
Umieszczona na katafalku trumna
tonęła w ogrodzie róż. Na trumnie położony był Mszał, na którym stał kielich – symbole
Kapłaństwa.
Ks. Maksymilian Szura poprowadził
modlitwę różańcową – 4 dziesiątki Chwalebne w intencji zmarłego Kapłana,
dziesiątek piąty w intencji jego pogrążonej w żałobie rodziny, którą
reprezentowała przybyła z Polski bratanica – Renata Broniarczyk.
Różaniec zakończył się potężnym
śpiewem pieśni maryjnej ‘Serdeczna Matko’.
Mszę św., której przewodniczył ks.
prowincjał Przemysław Karasiuk, koncelebrowało 23 kapłanów. Był wśród nich
także ks Wiesław Słowik, rektor polskiej Misji Katolickiej na Australię i Nową
Zelandię.
Homilię wygłosił ks. Józef Migacz.
Powiedział on we wstępie, że dzisiaj otacza nas zabieganie i ciągły
pośpiech. Nie ma czasu na myślenie o śmierci, a człowiek w tym świecie bardziej
niż kiedykolwiek staje się bezbronny. Prawda, że nic nie jest wieczne, dociera
do nas dopiero, kiedy dostrzegamy brak kogoś, kto z nami tak niedawno jeszcze
był...
Dzisiaj żegnamy ks. Zenona, z którym
spotkaliśmy się – każdy z nas na swój sposób, w swoim czasie. Ile tych spotkań
było i jaką miały wagę, widać wyraźnie patrząc na obecność tylu zgromadzonych
tutaj osób.
Dzisiejszy świat jest niepewny. Wielu
boi się jutra. Dla niewierzących śmierć to pustka i koniec. Dla nas wierzących
życie oraz spotkanie ze śmiercią jest inne. Z woli Bożej przychodzimy na świat
i odejdziemy kiedy Bóg nas powoła. Nie liczy się ilość przeżytych dni, ale ich
jakość. Od tego jak przeżyło się dane nam dni zależy wieczność. To jest nasza
moc i to stanowi o naszej sile. Możemy sobie powiedzieć, wiem że Chrystus
Zmartwychwstały na mnie czeka.
Potem, ks Józef opowiedział o swojej
znajomości ze śp. ks. Zenonem. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w Poznaniu,
kiedy tuż po maturze nastoletni Józef Migacz przyjechał, aby starać się o przyjęcie
do Seminarium Duchownego Chrystusowców. Ks. Zenon już tam był.
Ta znajomość po latach zaowocowała
przyjaźnią, kiedy losy obydwu kapłanów
wielokrotnie się krzyżowały w Australii i w Nowej Zelandii. Umocnieniem
zawiązującej się przyjaźni było wspólne posługiwanie polskiej społeczności w
Geelong. Ks. Józef, który przebywał tam przez pewien czas mówi, że dało to mu
możliwość obserwowania bezpośredniego i serdecznego podejścia ks. Zenona do
ludzi. Podziwiał jego umiejętność zjednywania sobie najmłodszych. Grupka dzieci
przychodzących na katechezę rozrosła sie od kilkorga na początku, do ponad
czterdzieściorga w krótkim czasie
Potem spotkali się w Sydney. – Ks
Józef Migacz został skierowany do Marayong, a ks Zenon objął w tym czasie
posługę kapłańską w Ashfield.
Kolejnym ich spotkaniem była Nowa
Zelandia.
Losy ludzkie są nieprzeniknione. Nikt nie wie
co będzie jutro. Kto by przypuszczał, że niedawne spotkanie w Canberze podczas
rekolekcji kapłańskich miało być ich spotkaniem ostatnim... Żegnamy ks. Zenona
dziękując Bogu za dar jaki nam zesłał w osobie tego Kapłana.
Czerwiec to czas święceń kapłańskich.
Nowo wyświęceni kapłani odprawiają swoje Msze Prymicyjne, jako symboliczne
wejście w społeczność, której mają służyć. Po takiej uroczysej Mszy przyjmują
życzenia. Do młodego księdza podeszła raz matka z takimi słowami:
„Wybrałeś Synu piękną drogę, ale
jakże ciężką. Pamiętaj, gdziekolwiek Bóg Cię zaprowadzi masz iść do ludzi z
sercem na dłoni, a ja będę się modlić, żeby Ci ludzie tego serca nie zdeptali.”
Z takim sercem na wyciągniętej dłoni
szedł do ludzi ks. Zenon. Posługa kapłańska – to umiejętność słuchania. O tę
umiejętność jest dzisiaj bardzo trudno, kiedy wszyscy wokół mówią. Ks. Zenon
umiał nie tylko mówić. On także umiał słuchać. Dzisiaj go żegnamy, a wpatrując się w tę trumnę próbujemy sobie
przypomnieć słowa, które niejednokrotnie do nas kierował.
Księże Zenonie – co byś nam
powiedział dzisiaj? Jakie miałbyś dla nas przesłanie?
- Ciesz się z każdego dnia, który
dał Ci Bóg, pewnie by nam powiedział. Nie czyń nikomu krzywdy. Spoglądaj na
innych ludzi nie ze swej pychy, ale ze swojej małości. Nigdy nie wiemy co nas
czeka i kto okaże się naszym prawdziwym przyjacielem.
Pewien zacny i mądry człowiek popadł
w tarapaty, których finał miał być rozegrany w sądzie. Zwrócił się więc do
kilku przyjaciół, aby towarzyszyli mu w tej niełatwej dla niego sytuacji.
Niestety, pierwszy najlepszy przyjaciel odmówił, tłumacząc – ty jesteś taki
mądry i dzielny, na pewno sobie poradzisz. Drugi, odprowadził go aż do bramy
sądu – ale dalej iść nie chciał. Tam już musisz sobie sam radzić. Poszedł z nim
trzeci, taki na którego nawet nie liczył. Cały czas trwał przy nim dzielnie i
dodawał mu otuchy.
Moment śmierci i pogrzebu to właśnie
taka jak wyżej opisana sytuacja. Część tzw. przyjaciół nawet nie przyjdzie na pogrzeb
– Cóż ja poradzę? On sam, jego dusza musi sobie dać radę. Część przyjaciół i
rodzina przyjdą, ale odprowadzają zmarłego tylko do bramy – dalej już z nim iść
nie mogą. Ten przyjaciel, który mu teraz będzie towarzyszył, a o którym nawet
nie pomyślał – to jego dobre uczynki. To wszystko dobro, które za życia czynił,
będzie teraz z nim. I to jest najważniejsze. To się liczy. Majętność, ziemskie
zaszczyty służą jedynie do ozdoby...Do zobaczenia w niebie, księże Zenonie.
Chwila ciszy jaka nastąpiła po
wygłoszonej homilii pozwoliła myślom przebiec wstecz, do długich lat
znajomości, nawet ośmielę się powiedzieć przyjaźni z ks. Zenonem. To jemu nasi
trzej synowie służyli do Mszy, razem ze swoją siostrą grali na instrumentach i śpiewali,
podkreślając wagę różnych uroczystości kościelnych. To do naszego domu ‘wpadał’
w niedzielne popołudnia, jak zawsze mile widziany gość aby nieco odetchnąć
pomiędzy południową i wieczorną Mszą św. Rozmawialiśmy nieraz swobodnie ale
wielokrotnie także dyskutowaliśmy na poważne tematy...
Zapraszał nas wszystkich sześcioro
na Nową Zelandię. Dzieci miały wystąpić tam z koncertem kolęd. Niestety, ten
wyjazd nie doszedł do skutku.
Kiedy zawieźliśmy do Canberry
profesora z Polski, ks. Zenon poświęcił nam cały dzień pokazując najciekawsze
obiekty stolicy.
Także w ubiegłym roku po konferencji
nauczycieli języka polskiego, którą prowadziłam w Brisbane, ks Zenon spędził
cały dzień obwożąc mnie po pięknych okolicach stolicy Queensland...
„...oczekuję wskrzeszenia umarłych i
życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen.”- Wyznanie Wiary kazało wrócić do
rzeczywistości...
Po zakończeniu Mszy św. ks.
Prowincjał podkreślił jak wielką stratą dla Zgromadzenia jest śmierć ks.
Zenona. Powiedział o wielu listach kondolencyjnych, które otrzymał od osób
prywatnych i od instytucji. Odczytał także kondolencje przysłane z Poznania.
Poznań 23 czerwca 2017
Czcigodny Prowincjonale
Drodzy współbracia tworzący Prowincję pw. Świętej Rodziny
Szanowni Uczestnicy uroczystości
pogrzebowych śp.ks. Zenona Broniarczyka!
Po otrzymaniu informacji o śmierci
ks. Zenona Broniarczyka duchowo łączę się z Wami w modlitwie w intencji naszego
zmarłego współbrata. Jako rodzina zakonna dziękujemy Bogu za dobro, którego
udzielił nam, chrystusowcom i Polakom w Australii i Nowej Zelandii poprzez
życie i posługę śp. ks. Zenona.
Naszej modlitwie towarzyszą
wspomnienia o jego osobie i działaniach jako wieloletniego duszpasterza na
Antypodach. Przez blisko 40 lat pracy duszpasterskiej pod australijskim i
nowozelandzkim niebem był wyznawcą Chrystusa i jego gorliwym sługą z
poświęceniem posługującym ludowi bożemu. Postawa wiernych, którym służył staje
się świadectwem, że był dobrym pasterzem, zaś my, chrystusowcy zapamiętamy go
jako kochającego nasze Zgromadzenie Zakonne.
W duchowej łączności z Wami, Drodzy
Współbracia, ze wszystkimi Uczestnikami uroczystości pogrzebowych oraz Rodziną
Zmarłego, zgromadzoną dzisiaj na Mszy Świętej w jego intencji w kaplicy Domu
Głównego Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu, proszę Chrystusa Króla
Wszechświata, aby śp. kapłanowi Zenonowi dał udział w chwale swojego
Zmartwychwstania i połączył nas z nim w wiecznej szczęśliwości.
Ks. Ryszard Głowacki
SCr
Przełożony Generalny
Także bratanica ks. Zenona, Pani Renata Broniarczyk odczytała list
pożegnalny:
Kochany Zenonie, Bracie, Wujku, Kuzynie i Przyjacielu!
Tak trudno uwierzyć, że nie ma Cię już wśród nas, że nigdy nie
przyjedziesz, nie zadzwonisz, że nie będziemy wspólnie przeżywać radosnych i
smutnych chwil.
Odszedłeś nagle i niespodziewanie, a nam wydawało się, że zawsze będziesz z
nami. Pozostawiłeś wielką pustkę i smutek.
Byłeś opoką naszej rodziny, do Ciebie zawsze można było zwrócić się w
trudnych chwilach. Zawsze łączyłeś a nie dzieliłeś, wspierałeś, dawałeś
nadzieję.
Szczególnie umacniałeś naszą rodzinę i bliskich gdy przyjeżdżałeś do
Ojczyzny i łączyłeś z Panem Bogiem przez Sakramentalną Posługę, udzielałeś nam
ślubów, chrzciłeś nasze dzieci, żegnałeś najbliższych, święciłeś nasze domy.
Dziękujemy Ci za naszą miłość do nas, za dobroć i za czas, który nam
poświęcałeś, za nocne rozmowy, za uśmiech, który nie schodził z Twojej twarzy,
który Cię nigdy nie opuszczał.
Tak bardzo kochałeś ludzi, że nigdy nie było Ci ciężko, aby poświęcić im
czas, pomóc, wesprzeć, doradzić, wskazać drogę.
Za to, jakim byłeś człowiekiem dziękujemy Ci z całego serca.
Na swoim obrazku prymicyjnym z czerwca 1973 roku umieściłeś następujące
słowa:„Spałem i śniłem, że życie jest radością.
Ocknąłem się i zobaczyłem, że życie jest służbą.
Zacząłem służyć i zrozumiałem, że służba jest radością.”
Dziękujemy, że byłeś z nami i żyłeś jak napisałeś.
Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci, modlitwie i w naszych sercach.
DO ZOBACZENIA!!!
Spoczywaj w pokoju i bądź szczęśliwy w radości wiecznej.
Z pamięcią w modlitwie Rodzina.
Kiedy dotarliśmy na cmentarz na niebie nie było już ani jednej chmurki.
Australijskie słońce w całej swej okazałości żegnało Człowieka, który tutaj na
Antypodach dokonał tyle dobrego.
„Non omnis moriar’ chciałoby się powtórzyć z Horacym. Nie, księże Zenonie.
Nie odszedłeś całkowicie. Ty żyjesz wśród nas tym Dobrem, którym uczyłeś dzielić się z innymi. Bo Dobro jest tą unikalną
wartością, która mnoży się poprzez dzielenie.
Jak wówczas, kiedy reprezentując naszą Radę Duszpasterską żegnałam Cię
wyjeżdżającego na Nową Zelandię tak i teraz żegnam Cię w tę niezmierzoną w
czasie i przestrzeni podróż... Prosiłam wówczas abyś nas pobłogosławił... Wierzymy,
że Twoje kapłańskie błogosławieństwo będzie z nami na zawsze.
_________________
*) z Listu św. Pawła do Tymoteusza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy