Truskawki. Fot. S.Mollerus (Wikimedia commons) |
Truskawki, maliny, jagody, czereśnie –
trudno wyobrazić sobie wakacje bez sezonowych owoców. Magia ich smaków nie jest
już tak intensywna od czasu, kiedy możemy je kupować przez cały rok w
marketach. Czym wygrywają „sezonowe owoce”, kiedy jemy je „w sezonie”?
Super
i hipermarkety stawiają sobie za punkt honoru dostępność pożądanych towarów
przez cały rok. Nie dziwi więc fakt, że w Polsce w środku zimy można bez trudu
można kupić świeże truskawki czy borówki. Ich cena jest stosunkowo wysoka,
ponieważ nie pochodzą one z ojczyzny. Z kolei koszt zakupu czereśni w Ameryce
Południowej w lipcu, czyli w trakcie naszego lata, to często7-8-krotność cen z
półkuli północnej. Czy jednak warto sięgać po owoce sezonowe przez cały rok?
Nie tylko kwestia ceny, ale i
odległości
Poza
kwestią ceny, polecam korzystanie z owoców w czasie, kiedy lokalnie trwa na nie
„sezon” z uwagi na… konieczność długiego transportu poza sezonem. Producenci
warzyw i owoców, a także sami dystrybutorzy korzystają z wielu chemicznych
środków, aby ich produkt nie stracił na wartości nawet po przebyciu tysięcy
kilometrów. Hurtownia lub sklep, który odbiera dostawę, nie zapłaci przecież za
naruszony „towar”, którego nie może sprzedać klientom, a więc np. za skrzynkę
zgniłych jabłek, czy spleśniałe truskawki. Rolnicy, którzy decydują się na zbyt
w odległych miejscach na świecie, dokładają starań, by ich owoce były bez
skazy. Dlatego niezwykle ważne jest dokładne mycie owoców (zawsze!), w
szczególności tych, które pojawiają się na talerzach poza sezonem lub w ogóle
nie rosną w naszym klimacie.Poza środkami chemicznymi stosuje się praktykę wysyłania w świat owoców nie do końca dojrzałych. Jeśli więc ich „wiek” w czasie transportu będzie postępował zbyt szybko, co najwyżej dotrą na miejsce w pełni dojrzałe, a nie zgniłe. Nie dajcie się jednak zwieść – dojrzewanie w skrzyniach pod pokładem statków to nie to samo, co oczekiwanie w słońcu na drzewie czy krzaku na moment zerwania.
Gdzie się podziały witaminy?
Nasza
planeta z roku na rok staje się coraz mniej przyjazna roślinom. Powietrze i
gleba zawierają o wiele więcej zanieczyszczeń niż chociażby pół wieku temu.
Cierpi na tym jakość plonów ziemi, ponieważ następuje systematyczny spadek
wartości odżywczych i witamin w konkretnych owocach, warzywach i zbożach. Tymi
najzdrowszymi wciąż pozostają owoce z danej szerokości geograficznej w
rzeczywistym czasie plonów. To, co jeszcze możecie zrobić, aby dostarczać do
organizmu zdrowe owoce to… samodzielna uprawa! Sadzonki truskawek w doniczkach
na balkonie, własna jabłoń w ogródku w sąsiedztwie krzaczka porzeczek – to
wspaniała propozycja dostarczania sobie oraz bliskim witamin.
Truskawki zimą
A co,
jeśli Wasze plony przerastają możliwości smakoszy lub nie możecie sobie
pozwolić na własne uprawy, a chcecie cieszyć się owocami o każdej porze roku?
Najlepiej owoce zamrozić. W pierwszym przypadku nie zmarnujemy własnych
„upraw”, a w drugim, zapasy niedrogich owoców (w sezonie) zabezpieczą portfele
i zdrowie przed koniecznością sięgania do „styczniowych malin” z marketu.
Zapewniam też, że zamrożone latem truskawki czy jagody dostarczą Wam więcej
witamin i smaku, mniej zaś zbędnych związków chemicznych.
Pozostając
w wakacyjnej aurze (czyli takiej, jaka od kilku tygodni gości w Polsce),
następnym razem opowiem o zdrowym plażowaniu.
Konrad Gaca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy