Do sądu okręgowego w Brukseli w dniu 29 marca 2017 r. wpłynął pozew rozwodowy w sprawie „W.B. przeciwko U.E. Powód do tej pory nie dostarczył stosownych wniosków dotyczących sposobu rozwiązania związku małżeńskiego oraz wysokości alimentów na rzecz powódki. Ponadto w pozwie wniesiono o konieczności orzeczenia o winie, jak i o wyłączeniu jawności posiedzeń z pominięciem uzasadnienia tej decyzji. Otwieram rozprawę…
Tych słów niebawem użyje Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, aby rozpocząć proces rozwodowy, o którym mówi się już od 23 czerwca 2016 roku, czyli od momentu referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Uruchomienie słynnego już Artykułu 50 (Traktatu o Unii Europejskiej) rozpocznie okres trudnych rozmów z europejskimi partnerami, który zakończy trwające ponad 45 lat trudne małżeństwo. Już dzisiaj jednak warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jak wyglądał przebieg tego związku, kto ponosi winę za jego rozpad i jak będzie wyglądać podział majątku…
Jak wyglądało małżeństwo? Kiedy zaczęło się psuć? Czy więzi fizyczne i psychiczne łączące partnerów ustały? Na te pytania właściwie znamy już odpowiedź. Wielka Brytania jest formalnie członkiem Wspólnot Europejskich od 1 stycznia 1973 roku. Mało kto jednak wie, że już w 1946 roku ówczesny premier Zjednoczonego Królestwa Winston Churchill przedstawił koncepcję Stanów Zjednoczonych Europy. Mimo to, ku zaskoczeniu wielu, zdecydował o pozostawieniu Wielkiej Brytanii poza Wspólnotą. Dynamiczny rozwój Wspólnoty w latach 50-tych i 60-tych, przy jednoczesnym spowolnieniu gospodarczym w Zjednoczonym Królestwie, skłonił poddanych królowej Elżbiety II do zmiany decyzji.
Początek małżeństwa nie był jednak łatwy. Powód przyjął postawę skrajnie narcystyczno-indywidualistyczną, głośno wyrażając swoje niezadowolenie z jego przebiegu, a nawet grożąc rozwodem. Słynne „oddajcie mi moje pieniądze”, wykrzyczane przez premier Thatcher, na zawsze pozostanie zapamiętane jako symbol chciwości powoda. Później było jeszcze gorzej. Nie przystąpił ani do strefy Schengen, ani nie wszedł do strefy euro. Żył swoim zżyciem, choć formalnie w związku pozostawał.
Co zatem powód wskazał w piśmie procesowym za przyczynę rozwodu? Nadregulacja U.E. i ograniczanie wolności powoda na pewno było jednym z głównych przyczyn ustania związku. Jednak mówiono także o poczuciu zbytniego zaangażowania finansowego w małżeństwo. Nie bez znaczenia były też federalistyczne zapędy powódki. Przede wszystkim jednak, przez ostatnie lata co raz głośniej mówiono, że W.B. jest w ruinie i to przez powódkę, którą wysłał nawet na terapię małżeńską, ale i ją uznał za nieskuteczną. Podsumowując, nawet jakby partnerka była wspaniała i troskliwa, powód i tak by ją zostawił…
Jak w każdej sprawie rozwodowej najtrudniejszy będzie podział majątku. Obie strony już dzisiaj wskazują, że walka będzie zażarta i możliwe są wszystkie scenariusze. Kolejny problem – piecza nad dziećmi, czyli los 3 milionów Europejczyków żyjących w Wielkiej Brytanii, jak i dwóch milionów Brytyjczyków chwalących sobie życie w UE. Istnieje polityczna wola, aby wydać wzajemne gwarancje, tym samym zapewniając prawie milionowi mieszkających na Wyspach Polaków możliwość pozostania w kraju nad Tamizą. Niewykluczone są jednak pewne zmiany, jeśli chodzi o wzajemne uznawanie zabezpieczeń społecznych, czy na przykład opiekę zdrowotną.
Szczególnie kłopotliwa dla obu stron jest jednak kwestia zobowiązań finansowych. Komisja Europejska obliczyła, że występując ze związku małżeńskiego, W.B. powinna zapłacić U.E. ponad 60 mld euro z tytułu wspólnych należności. Jednocześnie roczna składka do budżetu UE wnoszona przez stronę brytyjską wynosi ok. 17 mld euro. Oznacza to, że reszta krajów, gdyby chciała utrzymać budżet na niezmienionym poziomie, musiałaby zwiększyć swoje indywidualne składki. Brak dodatkowych wpłat oznaczałby bowiem znaczne zmniejszenie transferów, w tym do Polski.
Regułą jest, że największe koszty rozwodu ponosi strona winna rozwodowi. Nie inaczej powinno być i tym razem, lecz trudno będzie jednoznacznie ustalić winowajcę. Koszty pewnie rozłożą się wiec na każda ze stron. Prawie połowa brytyjskiego eksportu trafia do Unii. Wraz z rozwodem towary eksportowane do Wspólnoty mogą zostać obciążone znacznymi cłami, jak i barierami pozataryfowymi. Przewiduje się także wzrost cen energii, odpływ inwestycji, zrewidowanie ponad 21 tys. unijnych przepisów, odpływ usług finansowych, wzrost cen biletów lotniczych, niedobór lekarzy i pielęgniarek, opóźnienie rozwoju technologicznego czy drenaż mózgów. By wymienić tylko kilka… Ale to dotknie tak W.B jak i U.E.
Podział majątku może jednak zachwiać istnieniem Wielkiej Brytanii jako takiej i dotknąć ją kosztami rozwodu bardziej niż Unię. Coraz głośniej mówi się o potencjalnym „odczepieniu” od Królestwa zarówno Szkocji, jak i Irlandii Północnej, które podczas referendum głosowały za pozostaniem w Unii Europejskiej. Taki scenariusz może okazać się wręcz katastrofalny dla Wielkiej Brytanii, która ogołocona zarówno ze swojego terytorium, ludności, jak i surowców naturalnych, może zapomnieć o powrocie do polityki imperialnej, o której tak często się obecnie wspomina.
Pozostaje jeszcze jedno pytanie, czy rozwód może zostać zatrzymany? Czy W.B. i U.E. są jeszcze w stanie wykrzesać z siebie odrobinę miłości…? Nieoficjalnie mówi się o dwóch możliwościach: zmianie na stanowisku szefa rządu w Londynie i uzależnieniu wyniku wyborów od wstrzymania negocjacji bądź zakończenie procesu ze względu na brak możliwości znalezienia porozumienia między stronami.
Choć scenariusz ten wydaje się na chwilę obecną mało prawdopodobny, to wiele osób uważa, że wraz z rozpoczęciem rozwodu i uświadomieniem sobie trudności, jakie on niesie dla stron, powrót W.B. do U.E. stanie się całkiem realny… Hmm…
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy