Mem internetowy z FB #SanEscobar |
- Wczoraj minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w wywiadzie telewizyjnym powiedział, że MSZ ma ekspertyzy, według których Donald Tusk został wybrany na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej w sposób, który można zakwestionować na poziomie prawa europejskiego. Według Waszczykowskiego doszło do fałszerstwa. Wywiad ten wywołał prawdziwą burzę medialną. Mało tego, został zdezawuowany przez oficjalnych przedstawicieli prezydenta i rządu. Więc będą konsekwencje, czy nie?
- Trudno przewidywać. Bez wątpienia ta wypowiedź ministra spraw zagranicznych była nie tylko niefortunna, ale też pogarsza sytuację obecnego rządu, ponieważ w istocie wszyscy ludzie należący do kierownictwa PiS się od niej odcięli. Mój ulubiony filozof francuski Michel de Montaigne z 16 wieku miał takie piękne powiedzenie: „Każdy z nas mówi czasem głupstwa, ale nieznośne są głupstwa wypowiadane uroczyście". A to było głupstwo wypowiedziane uroczyście. Minister Waszczykowski, którego pozycja jest słaba, on nie pierwszy raz tak się zachowuje i wydaje mi się, że być może on nie straci tej posady natychmiast, ale pogarsza obraz Polski i sytuację Polski w Unii.
Minister Waszczykowski może konkurować z panią Fotygą, najgorszym ministrem spraw zagranicznych po procesie transformacji. Nie wiadomo, jak wyjść z tego zapętlenia, bo już się niczego nie zmieni. Brak po prostu słów. To tylko ośmiesza Polskę i nie służy umocnieniu naszej pozycji. Poza tym jest bezradność. On takich wtop miał wiele. Jeżeli on nie zna geografii i mówił, że na Karaibach jest jakieś państwo San Escobar, to ręce opadają. On będzie wymieniony za jakiś czas, ale w zasadzie takich ministrów do wymiany jest bardzo dużo. Jest Antoni Macierewicz, przy czym on ma bez porównania lepsze notowanie i zajmuje formalne stanowisko w ramach partii. Odcięcie się od tego, co mówił Waszczykowski, na przykład przez jego zastępcę, czyli wiceministra, który de facto pracuje w Kancelarii prezesa Rady Ministrów pana Szymańskiego, to też jest charakterystyczne. Myślę, że za jakiś czas Waszczykowski zostanie mianowany ambasadorem przy NATO, czy przy ONZ. I w ten sposób się go pożegna. Ale to nie musi następować szybko.
- Ale, gdzie są granice niekompetencji szefa polskiego resortu spraw zagranicznych?
— Wygląda na to, że te granice nie istnieją.
- W „Rzeczpospolitej" redaktor Michaił Szułdrzyński zasugerował, że kierownictwo PiS powinno poważnie rozważyć, czy to właśnie Witold Waszczykowski powinien pełnić dalej swoją funkcję. Dobrze. A jeśli nie Waszczykowski, to kto?
- Nie chcę wchodzić w personalia, ale jakiś czas temu takim kontrkandydatem był Jacek Saryusz-Wolski. Może to być właśnie obecny wiceminister, który jest blisko związany z premier Beatą Szydło, o którym wspominałem. Rzecz nie w personaliach. Po prostu ministrowie ważnych resortów, którzy zajmują się polityką zewnętrzną, czyli minister spraw zagranicznych, minister obrony narodowej zadziwiają swoimi niepoważnymi, a nawet głupimi wypowiedziami. W tej sprawie, oczywiście, powinno zadecydować kierownictwo PiS-u, ale takimi wypowiedziami pogarsza się sytuacja wizerunkowa Polski.
Sputnik Polska
Pan Minister Spraw Zagranicznych, którego nazwisko najlepiej niech będzie zapomniane, miał sugerować, że w Brukseli przy reelekcji pana Donalda Tuska na stanowisko Przewodniczącego Rady Unii Europejskiej miało dojść do fałszerstwa. Podobno również pan niestety minister ma mieć na to dowody.
- Trudno przewidywać. Bez wątpienia ta wypowiedź ministra spraw zagranicznych była nie tylko niefortunna, ale też pogarsza sytuację obecnego rządu, ponieważ w istocie wszyscy ludzie należący do kierownictwa PiS się od niej odcięli. Mój ulubiony filozof francuski Michel de Montaigne z 16 wieku miał takie piękne powiedzenie: „Każdy z nas mówi czasem głupstwa, ale nieznośne są głupstwa wypowiadane uroczyście". A to było głupstwo wypowiedziane uroczyście. Minister Waszczykowski, którego pozycja jest słaba, on nie pierwszy raz tak się zachowuje i wydaje mi się, że być może on nie straci tej posady natychmiast, ale pogarsza obraz Polski i sytuację Polski w Unii.
Minister Waszczykowski może konkurować z panią Fotygą, najgorszym ministrem spraw zagranicznych po procesie transformacji. Nie wiadomo, jak wyjść z tego zapętlenia, bo już się niczego nie zmieni. Brak po prostu słów. To tylko ośmiesza Polskę i nie służy umocnieniu naszej pozycji. Poza tym jest bezradność. On takich wtop miał wiele. Jeżeli on nie zna geografii i mówił, że na Karaibach jest jakieś państwo San Escobar, to ręce opadają. On będzie wymieniony za jakiś czas, ale w zasadzie takich ministrów do wymiany jest bardzo dużo. Jest Antoni Macierewicz, przy czym on ma bez porównania lepsze notowanie i zajmuje formalne stanowisko w ramach partii. Odcięcie się od tego, co mówił Waszczykowski, na przykład przez jego zastępcę, czyli wiceministra, który de facto pracuje w Kancelarii prezesa Rady Ministrów pana Szymańskiego, to też jest charakterystyczne. Myślę, że za jakiś czas Waszczykowski zostanie mianowany ambasadorem przy NATO, czy przy ONZ. I w ten sposób się go pożegna. Ale to nie musi następować szybko.
- Ale, gdzie są granice niekompetencji szefa polskiego resortu spraw zagranicznych?
— Wygląda na to, że te granice nie istnieją.
- W „Rzeczpospolitej" redaktor Michaił Szułdrzyński zasugerował, że kierownictwo PiS powinno poważnie rozważyć, czy to właśnie Witold Waszczykowski powinien pełnić dalej swoją funkcję. Dobrze. A jeśli nie Waszczykowski, to kto?
- Nie chcę wchodzić w personalia, ale jakiś czas temu takim kontrkandydatem był Jacek Saryusz-Wolski. Może to być właśnie obecny wiceminister, który jest blisko związany z premier Beatą Szydło, o którym wspominałem. Rzecz nie w personaliach. Po prostu ministrowie ważnych resortów, którzy zajmują się polityką zewnętrzną, czyli minister spraw zagranicznych, minister obrony narodowej zadziwiają swoimi niepoważnymi, a nawet głupimi wypowiedziami. W tej sprawie, oczywiście, powinno zadecydować kierownictwo PiS-u, ale takimi wypowiedziami pogarsza się sytuacja wizerunkowa Polski.
Sputnik Polska
* * *
Komentarz Krakauera:Pan Minister Spraw Zagranicznych, którego nazwisko najlepiej niech będzie zapomniane, miał sugerować, że w Brukseli przy reelekcji pana Donalda Tuska na stanowisko Przewodniczącego Rady Unii Europejskiej miało dojść do fałszerstwa. Podobno również pan niestety minister ma mieć na to dowody.
Czy można z tym w ogóle polemizować? Czy w ogóle odnoszenie się do tego zagadnienia ma najmniejszy sens? Pan minister mówi że można podważyć wybór pana Przewodniczącego, na podstawie prawa europejskiego. Rzekomo problemem ma być to, że pan Tusk był wybrany w sposób selekcji negatywnej (kto jest przeciw?). Pytany przez dziennikarzy pan minister powoływał się na artykuł jednego z profesorów o charakterze publicystycznym. Nie ma tam żadnych realnych wskazań o charakterze uzasadniającym naruszenie prawa.
Wielu polityków, w tym z opcji rządzącej jak i reprezentant Prezydenta RP – odcięli się od sugestii pana ministra. W tym przypadku już w ogóle nie wiadomo o co chodzi, być może mamy przed sobą przypadek człowieka, który ma jakieś problemy zdrowotne? Oczywiście nie wypada niczego sugerować, ale czy pan minister nie jest po prostu przemęczony? Wcześniej przejęzyczenie z San Escobar, obecnie twierdzenie, które nie uwzględnia tego, co powiedział sam pan prezes – co dalej? Czy pan minister jutro wypowie komuś wojnę? Przez przypadek? Niechcący? Bez świadomości? Może wręcz przeciwnie – po prostu będzie tak mu się wydawać, że to jest słuszne, potrzebne i konieczne – w interesie Polski?
Żarty się skończyły. W zasadzie już dawno. To, co obserwujemy obecnie, to jakieś dziwaczne zachowania, które prawdopodobnie są obliczone na zachowanie stanowiska przez pana ministra? Nie jest to kwestia żadnej złośliwości, to raczej próba zadbania o nasze rzeczywiste interesy – w tym znaczeniu, żeby nie było niepotrzebnych kłopotów. Już jesteśmy pośmiewiskiem i nie tylko dla Europy, inni przestają nas rozumieć. Oznacza to po pierwsze izolację, a po drugie duży dystans przy zupełnym braku zaufania. Co przekłada się na faktyczną przeciw skuteczność polityki zagranicznej w ogóle!
Wniosek jest banalny – pan Minister Spraw Zagranicznych powinien być zdymisjonowany i to natychmiast, bez najmniejszej dyskusji, czy też dodatkowych ustaleń. Inaczej o tym człowieku, niż w kategoriach czasu przeszłego w ogóle nie powinno się wspominać. Ponieważ jego sposób prowadzenia polityki, zarówno forma jak i treść – narażają nasze państwo na poważne straty.
Uwaga – najgorsze – nie ma w ogóle znaczenia, czy pan minister ma rację, czy jej nie ma. W istocie to w ogóle się już nie liczy. Wybór się dokonał i nie ma fizycznej możliwości, żeby jedna Polska, za sprawą swojego ministra – zmusiła wszystkich do po pierwsze przyznania się do błędu, a po drugie do zmiany podjętej decyzji. To w ogóle nie wchodzi w grę! Oczywiście z powodów prestiżowych i politycznych, ponieważ Unia skrajnie by się ośmieszyła. Trzeba mieć świadomość, że woli wszystkich krajów, bez jednego – NIE DA SIĘ PODWAŻYĆ, to jest po prostu naiwnie szkodliwe i źle świadczy o sposobie myślenia osób, podnoszących argumentację na rzecz tego typu retroakcji.
Osobnym problemem jest to, że media nie oszczędzały pana ministra, chociaż tutaj nie ma jak oszczędzać, mamy bowiem do czynienia z totalną kompromitacją, po prostu niesłychaną w historii dyplomacji w ogóle. Wątek badań lekarskich jest tutaj bardziej, niż wskazany. Być może rzeczywiście mamy do czynienia z osobą w jakiejś mierze zakłopotaną i już nie do końca rozumiejącą, to co się dzieje wokoło?
Jest jeszcze jedna możliwość – czy przypadkiem ten pan nie robi tego celowo – żeby zdyskredytować obóz polityczny, na którego rachunek to jest zaliczane? Nie można wykluczyć, że mamy do czynienia z człowiekiem, który nie zgadza się z polityką dobrej zmiany. Będąc w środku jej procesów ma unikalne możliwości popsucia jej wizerunku oraz poczynienia prawdziwych szkód faktycznych, które odbiją się na odbiorze rządzących. Byłaby to jakaś forma masochizmu, ale nie można tego również wykluczyć. Zawsze bowiem jest potrzebne znalezienie rozwiązania logicznego, a w tym przypadku nie widać żadnej logiki.
Miejmy nadzieję, że sytuacja będzie bardzo szybko wyjaśniona, a pan minister straci stanowisko, którego NIGDY nie powinien pełnić.
Proszę się teraz na poważnie zastanowić nad sytuacją, w której taka osoba, miałaby decydować o naszej przyszłości w sytuacji prawdziwego kryzysu. „Na szczęście” w tym nieszczęściu – jest pan prezes! Przecież powszechnie wiadomo, że Ziemia jest dyskiem i opiera się na siedmiu krokodylach! Czy pan Minister nam to ogłosi? Nikogo to chyba nie zdziwi, zwłaszcza po tym jak dowiedzieliśmy się od jego poprzednika kto wyzwolił KL Auschwitz. Nie wymagajmy zatem zbyt wiele!
Nie mamy szczęścia do elit, a na stanowisku Ministra do Spraw Zagranicznych – jest zawsze nadzwyczajnie trudno!
Krakauer
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy