Aleppo uwolnione z rąk dzihadystów przez wojska syryjskie przy wsparciu Rosji. Fot. American Herald Tribune - CC |
Stronami porozumienia są rząd Syryjskiej Republiki Arabskiej oraz siedem następujących ugrupowań rebelianckich reprezentujących łącznie ponad 60.000 dżihadystów:
1. Fajlakk asz-Szam (19 oddziałów, 4000 bojowników w prowincjach Aleppo, Idlib, Hama oraz Homs)
2. Ahrar asz-Szam (pełna nazwa Harakat Ahrar asz-Szam al-Islamija) (80 oddziałów, 16.000 bojowników w prowincjach Aleppo, Damaszek, Dara, Idlib, Latakia, Hama i Homs)
3. Dżajsz al-Islam (64 oddziały, 12,000 bojowników w prowincjach Aleppo, Damaszek, Dara, Dajr az-Zaur, Latakia, Hama i Homs)
4. Suvar agi-Szam (8 batalionów, 2,500 bojowników w prowincjach Aleppo, Idlib i Latakia)
5. Dżajsz al-Mudżahedin (13 oddziałów, 8000 bojowników w mieście Aleppo oraz prowincjach Aleppo, Idlib i Hama)
6. Dżajsz Idlib (3 duże oddziały, 6000 bojowników w prowincji Idlib)
7. Dżabhat asz-Szamija (pięć dużych oddziałów, 3000 bojowników w prowincjach Aleppo, Idlib, Damaszek).
Strony porozumienia (rząd syryjski i rebelianci) podpisały trzy dokumenty:
1. O zawieszeniu broni na całym terytorium Syrii w czwartek 29 grudnia 2016, o północy czasu lokalnego. To porozumienie nie stosuje się do al-Kaidy i Daesz.
2. O działaniach mających na celu poszanowanie rozejmu i o rozmieszczeniu sił rosyjskich dla kontroli nad przestrzeganiem zawieszenia broni.
3. Oświadczenie w sprawie rozpoczęcia rozmów pokojowych na temat syryjskiego uregulowania, które odbędą się w Astanie (Kazachstan). Do negocjacji zostaną włączone Iran i Egipt a Stany Zjednoczone będą mogły przyłączyć się po zaprzysiężeniu prezydenta-elekta Donalda Trumpa (czyli po 20 stycznia 2017). Wyniki negocjacji będą konsultowane z Arabią Saudyjską, Irakiem, Jordanią, Katarem i ONZ.
Wypracowana umowa rozbija jedność dżihadystów i dzieli ich na dwie wyraźne grupy: w jednym obozie są tacy, którzy będą nadal realizować cele NATO i którzy odmówili jej podpisania (al-Kaida i Daesz), a w drugim obozie są ci, którzy przyjęli wezwanie do porzucenia drogi wojny (siedem ugrupowań opartych o Turcję).
Wspierając to porozumienie wraz z Iranem, Turcja – członek NATO przeciez - porzuciła swoje ambicje, aby stać się liderem świata sunnickiego i zdystansowała się od Stanów Zjednoczonych.
Także syryjska „narodowa koalicja sił opozycyjnych i rewolucyjnych”, mętne forum zabiegające dotąd o wsparcie z Zachodu, ogłosiła swoje poparcie dla tego porozumienia.
Na początku grudnia Katar wycofał się z wojny z Syrią. Stał się udziałowcem Rosnefti, największej firmy na świecie i dostosował swoją politykę energetyczną (i nie tylko energetyczną) do linii Rosji.
Umowę negocjowano przez dwa miesiące. Strony, które się jej przeciwstawiały — zwłaszcza Izrael i Wielka Brytania — próbowały ją storpedować i rozerwać sojusz rosyjsko-turecki m.in. poprzez zabójstwo ambasadora Rosji w Ankarze, oraz przez bombardowanie rosyjskiej ambasady w Damaszku w dniach 28 i 29 grudnia.
W zawieszeniu broni nie uczestniczą Stany Zjednoczone, Francja i Wielka Brytania. Waszyngton został oskarżony przez prezydenta Turcji Erdogana o kontynuację wspierania Al-Kaidy i Daeszu, czemu zaprzeczył ambasador USA w Ankarze. Jednakże w dniu 23 grudnia, ustępujący prezydent Barack Obama podpisał ustawę budżetową resortu obrony zezwalającą na dostawę broni dla "opozycji" (sic!) w Syrii, nie precyzując o które ugrupowania chodzi.
Arabia Saudyjska, która nie skomentowała porozumienia, zadeklarowała że przyjdzie z pomocą syryjskim uchodźcom. Będzie jednak rozprowadzać pomoc humanitarną wyłącznie z meczetów, które utworzyła w obozach dla uchodźców. Prezydent Putin polecił swemu ministrowi obrony, aby zmniejszył skalę rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii. Jednak Rosja będzie nadal podejmować działania przeciwko terrorystom z al-Kaidy i Daeszu.
Wojna przeciwko Syrii kosztowała jak dotąd życie co najmniej 300.000 Syryjczyków. Była zaplanowana i prowadzona przez słuzby specjalne USA i ich partnerów z NATO za pośrednictwem muzułmańskich ekstremistów i najemników oraz finansowana głównie przez monarchie sunnickie znad Zatoki Perskiej.
Voltairenet.org
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy