Terroryści z Berlina powtórzyli schemat z Nowego Jorku – porwali pojazd, zabili kierowcę i skierowali maszynę w wielkie zgromadzenie ludzi. We wrześniu 2001 były to amerykańskie samoloty rejsowe, teraz uprowadzono ciężarówkę ze znakami z Polski. Zarówno samoloty jak i samochód stały się narzędziami masakry. Należało zdobyć je w chwilę przed atakiem, kiedy pełniły swoje rutynowe funkcje.
Wybrano Niemcy zapewne po to, aby dowieść, że Allah jest nieprzekupny. Nie można go zaspokoić darem w postaci zaproszenia miliona uchodźców z Bliskiego Wschodu. Jeśli mogli ginąć Francuzi w Paryżu i Nicei oraz Belgowie w Brukseli, mogą też i Niemcy. Śmierć polskiego kierowcy dowodzi, że zaatakowany został po raz pierwszy także nasz kraj. Szkoda, że w Unii Europejskiej nie ma paragrafu 5 układu waszyngtońskiego NATO, który nakazuje odpowiedź wspólną, czyli odwet. Tyle tylko, że w konfrontacji asymetrycznej nie wiadomo, jakiej odpowiedzi i komu udzielić. Pierwszym krokiem niechby była przynajmniej delegalizacja skrajnych odłamów islamu.
Gdyby nieporozumienia między związkami transportowców co do płac nie blokowały rozładowania polskiej ciężarówki, kierowca nie stałby bezczynnie pół dnia w Berlinie… Ale nie to jest przyczyną tragedii, która musiała w Niemczech nastąpić.
W myśl tezy o nieprzekupności Allaha trzeba teraz wziąć pod uwagę kraje, które nie chciały uchodźców. Nie wpuścicie nas? Nie szkodzi. Wasze kraje nie są wcale lepiej chronione od Francji czy Niemiec.
Krzysztof Mroziewicz
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy