W "czarnym proteście" z kobietami w Polsce solidaryzowały się polskie kobiety w Sydney. Fot. Z. Branch |
Z protestem Polek solidaryzują się panie na całym świecie, m.in. mieszkanki Berlina i Sztokholmu, Chicago, Brukseli, Paryża i Sydney (zob. poniżej relacje spod Sydney Opera House - red.) Swoje poparcie wyraziło wiele Polek będących poza granicami kraju, wśród nich Anja Rubik i Renata Kaczoruk. Do strajku Polek przyłączyła się feministka Kathleen Hanna – ikona amerykańskiej sceny rockowej, przyjaciółka zmarłego lidera Nirvany Kurta Cobaina oraz liderka takich zespołów jak Bikini Kill i Le Tigre. Do akcji „czarny poniedziałek” dołączyło Amnesty International.
O strajku kobiet informują najważniejsze media na świecie m.in. BBC, The Washington Post, The Guardian oraz ABC News. Dziennikarze zwracają uwagę na fakt, że Polska posiada jedno z najbardziej restrykcyjnych praw odnośnie aborcji w Europie. Surowsze przepisy obowiązują jedynie w Irlandii, gdzie zabiegu można dokonać jedynie w przypadku ciąży zagrażającej życiu kobiety. Zagraniczni komentatorzy piszą także o proteście przeciwników Czarnego Poniedziałku, którzy tego dnia postanowili ubrać się w kolorowe stroje lub na biało.
Manifestacje odbyły się we wszystkich największych miastach Polski – w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Szczecinie, Katowicach, Gorzowie, Kaliszu, Pile, Częstochowie i wielu innych. Jak donosi Radio Zet, protesty zorganizowano w 110 miastach, w tym 23 zagranicą.
W Warszawie kilkadziesiąt tysięcy pań zgromadziło się przed Sejmem, na placu Zamkowym i przed Pałacem Prezydenckim, głośno skandując hasła wyrażające sprzeciw wobec bezprawnych działań rządzących. Do protestujących na pl. Zamkowym dołączyła była pierwsza dama Anna Komorowska z córką. Wcześniej podpisała się pod apelem pierwszych dam w sprawie utrzymania obecnych przepisów aborcyjnych.
Przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości utworzono symboliczną „ścianę furii”. Uczestniczki wołały: – „Ta ustawa nie przejdzie! PiS nie przejdzie” oraz „Naszej godności nam nie odbierzecie”. Przyniosły także ze sobą transparenty z hasłami: „Brak legalnej aborcji zabija”, „Jeszcze Pol(s)ka nie zginęła”, „Chcemy lekarzy, a nie misjonarzy!”, „Moja ciało, moja sprawa!”. „Prezesie, niestety, twój rząd obalą kobiety!”, „Chcemy doktora, nie prokuratora”, „Rewolucja jest kobietą!” – takie m.in. okrzyki rozbrzmiewały przed siedzibą PiS przy Nowogrodzkiej w Warszawie.
Wielkie emocje towarzyszyły protestom w całej Polsce. Podczas szczecińskiego Czarnego Protestu doszło do incydentu z udziałem przeciwników aborcji. Weszli na plac Solidarności z różańcami z dłoniach. Część ubrana była w uniformy medyczne pochlapane czerwoną farbą. Doszło do przepychanek i ostrej wymiany zdań. Grupa została wyprowadzona przez policję. – „Do kościoła!” – skandowali zebrani.
W Katowicach gęsty tłum protestujących przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej wypełnił po brzegi miejski rynek. To największa manifestacja w regionie. Zebrani skandowali hasła „Ta ustawa łamie nasze prawa” i „Moja macica to nie kaplica”. Tłum był tak liczny, że sparaliżował ruch tramwajów w całym śródmieściu.
W Kielcach na Rynku około pół tysiąca osób głośno protestowało przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, skandując „Solidarność naszą bronią”, „W tej ustawie jest bezprawie” czy „Budujecie piekło kobiet”. W Zielonej Górze demonstrowało kilka tysięcy osób. To znacznie więcej, niż na dotychczasowych demonstracjach organizowanych przez KOD. Ponad tysiąc osób skandowało w Lublinie hasła „Wolny wybór”, „Wasza ustawa łamie nasze prawa”, „Zatrzymajmy piekło kobiet”. Protest rozpoczął się pod Centrum Kultury na placu im. Lecha Kaczyńskiego, a następnie przeniósł się pod miejski Ratusz. W Białymstoku około pół tysiąca ubranych na czarno osób, głównie kobiet, spotkało się przed centrum krwiodawstwa w Białymstoku. Uczestniczki protestu rozpoczęły dzień od oddania krwi – daru życia, po czym poszły manifestować. Do protestujących w Poznaniu przyłączyły się także pracownice służby zdrowia.
W protestach uczestniczyli przede wszystkim młodzi ludzie, uczniowie i studenci, ale widać było także matki z małymi dziećmi i osoby starsze.
Koduj24.pl
(Źródło: tvn24, onet.pl, fakt.pl)
*) Obywatelski projekt przewiduje, że za przerywanie ciąży grozić ma kara pozbawienia wolności do lat trzech; taka sama kara grozić ma za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży lub nakłanianie jej do tego. W projekcie zapisano, że kto dopuszcza się takiego czynu (przerwania, pomocy w nim lub nakłaniania) „gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
* * *
* * *
Czarny protest w Sydney
3 października. Rok 2016. W Polsce środek nocy, w Sydney w Australii jest już 10 rano. Dziś biorę wolne od bycia mamą. Zostawiam dwie córeczki w domu z mężem i jadę zjednoczyć się z polskimi kobietam choć dzielą nas tysiące kilometrów.
Jestem emigrantką od prawie 9 lat. Życie emigranta jest dla wielu z nas niekończącą się rozterką, zostać czy wracać? Liczymy plusy i minusy, dyskutujemy, rozważamy. Niestety bardzo często to właśnie polska polityka rozstrzyga nasz dylemat.
Nie chcemy wrócić do kraju, w którym kobieta traktowana jest przedmiotowo. Nie chcemy żyć w kraju, w którym kobieta nie ma prawa wyboru i nie może sama o sobie decydować. Nie wrócimy do takiego kraju.
Jestem matką dwóch dziewczynek, ich życie nadaje mojemu sens. Życie jest dla mnie wielkim cudem. Ja nie jestem zwolenniczką aborcji. Ja jestem zwolenniczką wolnego wyboru, powszechnego szacunku dla drugiego człowieka. Mój pogląd i doświadczenie jest bliskie wielu kobietom mieszkającym w Sydney.
"Przyszłam - mówi o spotkaniu w Sydney Maggie (mama dwojga dzieci, w Sydney od 32 lat)- bo włos się na głowie jeży śledząc stopniowe zmiany w Polsce od kilku lat. Z perspektywy czasu w PRL-u kobiety miały więcej praw. Nie akceptuję ingerencji religii w życie obywateli/obywatelek. Wiara jest kwestią osobistego sumienia. Kościół i fanatycy religijni nie powinni narzucać innym swoich anachronicznych zabobonów. Nie zgadzam się na to."
Gdybyśmy były teraz w Polsce wyszłybyśmy na ulice żeby uczestniczyć w protestach. Dziś, w Sydney, zjeżdżamy się ze wszystkich stron miasta w najbardziej symboliczne miejsce w Australii, pod Operę, aby wesprzeć kobiety w Polsce. Są wśród nas młode mamy, są babcie. Zapytałam je dlaczego tu dzisiaj przyszły.
"Przyszłam z 14-letnią córką-(Izabela, w Sydney od 13 lat) - aby wspierać kobiety w Polsce. (...) Nie można pozwolić, aby ktokolwiek decydował o naszym ciele i życiu. Nie jesteśmy inkubatorami."
Ola (38 lat): "Przyszłam bo czułam ze to mój obowiązek. Pokazać wsparcie kobietom w Polsce. Nikt nie powinien dokonywać wyboru za nas kobiety czy przyszłe mamy. Powinniśmy czuć się chronione i wspierane a przede wszystkim szczęśliwie ze urodzimy zdrowe dzieci."
"Przyszłam, bo nie wyobrażam sobie powrotów do Średniowiecza i do decydowania za kogoś. Szczególnie, że to nie kobiety chcą decydować o kobietach, tylko politycy (bezdzietni), zakonnicy, księża -odpowiada Danuta, w Sydney od 28 lat-(...) mam wnuczkę i nie wyobrażam sobie aby mogła żyć wątkiem kraju, jakim ma być teraz Polska!"
Ewa, mama dwuletniego Kaia, aktualnie w 32 tygodniu ciąży dodaje: "Przyszłam, ponieważ po pierwsze nie zgadzam się na traktowanie kobiet jak potencjalnych morderców własnych dzieci oraz interwencjonizm państwa w tej materii. To jest w moim odczuciu decyzja, z pewnością dramatycznie niełatwa, która należy wylącznie do rodziców dziecka. Ponadto, państwo nie powinno narzucać obywatelom rozwiązań wynikających z przekonań światopoglądowych, a tak postrzegam propozycję, która została przyjęta przez Sejm."
Jesteśmy z Wami! Macie nasze wsparcie nawet na drugim końcu świata!
Tekst i zdjęcia: Żaneta Branch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy