Premier Beata Szydło i szef MON Antoni Macierewicz w Bazie Lotnictwa taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Fot. P. Tracz / KPRM (domena publiczna) |
— Po przeglądzie publikacji w polskich mediach trudno oprzeć się uczuciu, że wojna jest już u progu Polski i wisi tylko na włosku. O tym napisał w „Gazecie Wyborczej" redaktor Bartosz Wieliński. I zapytuje: „Co robi polska dyplomacja?". Może Pan coś o tym wie?
— Przede wszystkim, aby coś robić, to musiałoby istnieć. Tymczasem od dłuższego czasu III Rzeczpospolita nie posiada żadnej dyplomacji, a jedynie propagandę, i to na bardzo niskim poziomie. To po pierwsze. Po drugie, media, które w Polsce funkcjonują, media koncernów zachodnich, które kreują rzeczywistość publicystyczną w Polsce, od dawna już żyją w świecie wirtualnym. Są mocno oderwane od faktów i zdarzeń. Wystarczy prześledzić ostatnie dni w telewizji czy w prasie. Oto, wbrew oczywistym faktom, próbowano do ostatniej chwili zaprzeczać akcji dywersyjnej Ukrainy na Krymie. Pomimo trwających już od wielu, wielu miesięcy działań ukraińskich w stosunku do republik ludowych, zrywania zawieszenia broni, media w Polsce i polscy politycy również temu zaprzeczają. Oczywistym jest dla całego świata — o tym świadczą publikacje w mediach niemieckich, brytyjskich i nawet w niektórych amerykańskich — że tylko odpowiedzialność i cierpliwość Rosji i prezydenta Putina chroni świat przed wybuchem pełnowymiarowego konfliktu. A dla odbiorcy polskiego prezentuje się dokładnie odwrotną wizję. Mamy do czynienia z permanentnym straszeniem wojną, która już zaraz miałaby wybuchnąć. A co ciekawe, wydaje się, że byłoby to spełnieniem marzeń przywódców państwa polskiego, którzy wręcz czekają, aby heroicznie w takiej wojnie zginąć, niestety razem z resztą w niczym winnego narodu polskiego.
— Nasileniu rusofobicznej histerii sprzyja też Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz. W programie TVP Info twierdzi: „Zmiany w armii przyszły w ostatnim momencie"; „Zagrożenie ze Wschodu dramatycznie narasta"; „Sytuacja na świecie pogarsza się, musimy być gotowi". I tu przypominam sobie słowa Donalda Tuska, kiedy jeszcze był premierem: "Nie jestem pewien, czy polskie dzieci 1 września pójdą do szkoły". Więc pytam, w jakim celu jest prowadzona ta ekspansja informacyjna?
— Doświadczenie historyczne jest takie, że kraj, który funkcjonuje w stanie permanentnej histerii wojennej, ma zapewne zupełnie inne problemy, od których w ten sposób odwraca się uwagę. Faktem jest, że obecny rząd polski nie ma jakiś szczególnych sukcesów ani na polu gospodarczym, ani tym bardziej na polu dotrzymywania obietnic wyborczych, którymi bardzo hojnie szafowało Prawo i Sprawiedliwość. Okazuje się, że czego by się nie poskrobało, to jest inaczej, niż miało być przed wyborami. Program pomocy dla oszukanych klientów banków zamienił się w program pomocy dla międzynarodowej finansjery bankowej. Program, który miał zapewnić Polakom mieszkania, okazuje się programem wsparcia dla deweloperów i wielkich koncernów działających w budownictwie. Program ulg podatkowych niesie potężne wielomiliardowe obciążenie gospodarki polskiej kredytami zaciąganymi na Zachodzie, co jeszcze bardziej uzależnia Polskę od finansjery międzynarodowej. Ten rząd nie radzi sobie w codziennym rządzeniu Polską. A co się robi w takich sytuacjach, kiedy nie umie się rządzić? Poszukuje się wroga zewnętrznego, straszy się nim i mówi się: „Nie zwracajcie uwagi, że nie umiemy rządzić, bo tu zaraz będzie wojna i tylko my was obronimy". Ta ekipa jest w tym niezwykle modelowa, a Antoni Macierewicz jest ewenementem samym w sobie. Wystarczy wspomnieć jego ostatnie wystąpienia z okazji Dnia Wojska Polskiego, którymi zresztą oburzył polskich kombatantów i weteranów, mieszając dramat, ale innego wymiaru, jakim była katastrofa smoleńska, z wojną.
To są może detale, które jednak dużym echem odbijają się w patriotycznej części środowiska polskiego. Jeśli się wciska wszędzie propagandę jednej partii politycznej, jeśli się obdarza wyższymi medalami wojskowymi 25-letnich chłopców, którzy po prostu noszą teczkę ministra Macierewicza, to wszystko oburza i bulwersuje. To pokazuje, jak płytki jest ten rzekomy patriotyzm PiS-u i tej ekipy, że to wszystko jest na pokaz i na wywołanie histerii i odwrócenie uwagi od własnych błędów, własnej nieudolności. I co najgorsze, nie widać jakiegoś racjonalnego końca tego. Ta ekipa, gdyby jej pozwolili na to amerykańscy i zachodni mocodawcy, nie cofnie się przed dalszą eskalacją konfliktu. Świadczy o tym przykład Kaliningradu. Wbrew oczywistym interesom mieszkańców północno-wschodnich rejonów Polski i polskiej gospodarki, zamiast utrzymywać, chuchać i dmuchać na granicę polsko-rosyjską, która jest przykładem, że stosunki między naszymi krajami mogą być znakomite i obustronnie korzystne, celowo niszczy się ten wąski przyczółek normalności. A po co? Tylko po to, aby ideologia zatriumfowała. A minister Błaszczyk, minister Macierewicz opowiadają o zagrożeniach związanych z terroryzmem. Chyba nawet ogłupiałym przez propagandę Polakom nie da się wmówić, że wszyscy terroryści mieszkają w okolicach Kaliningradu.
Sputnik Polska
— Przede wszystkim, aby coś robić, to musiałoby istnieć. Tymczasem od dłuższego czasu III Rzeczpospolita nie posiada żadnej dyplomacji, a jedynie propagandę, i to na bardzo niskim poziomie. To po pierwsze. Po drugie, media, które w Polsce funkcjonują, media koncernów zachodnich, które kreują rzeczywistość publicystyczną w Polsce, od dawna już żyją w świecie wirtualnym. Są mocno oderwane od faktów i zdarzeń. Wystarczy prześledzić ostatnie dni w telewizji czy w prasie. Oto, wbrew oczywistym faktom, próbowano do ostatniej chwili zaprzeczać akcji dywersyjnej Ukrainy na Krymie. Pomimo trwających już od wielu, wielu miesięcy działań ukraińskich w stosunku do republik ludowych, zrywania zawieszenia broni, media w Polsce i polscy politycy również temu zaprzeczają. Oczywistym jest dla całego świata — o tym świadczą publikacje w mediach niemieckich, brytyjskich i nawet w niektórych amerykańskich — że tylko odpowiedzialność i cierpliwość Rosji i prezydenta Putina chroni świat przed wybuchem pełnowymiarowego konfliktu. A dla odbiorcy polskiego prezentuje się dokładnie odwrotną wizję. Mamy do czynienia z permanentnym straszeniem wojną, która już zaraz miałaby wybuchnąć. A co ciekawe, wydaje się, że byłoby to spełnieniem marzeń przywódców państwa polskiego, którzy wręcz czekają, aby heroicznie w takiej wojnie zginąć, niestety razem z resztą w niczym winnego narodu polskiego.
— Nasileniu rusofobicznej histerii sprzyja też Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz. W programie TVP Info twierdzi: „Zmiany w armii przyszły w ostatnim momencie"; „Zagrożenie ze Wschodu dramatycznie narasta"; „Sytuacja na świecie pogarsza się, musimy być gotowi". I tu przypominam sobie słowa Donalda Tuska, kiedy jeszcze był premierem: "Nie jestem pewien, czy polskie dzieci 1 września pójdą do szkoły". Więc pytam, w jakim celu jest prowadzona ta ekspansja informacyjna?
— Doświadczenie historyczne jest takie, że kraj, który funkcjonuje w stanie permanentnej histerii wojennej, ma zapewne zupełnie inne problemy, od których w ten sposób odwraca się uwagę. Faktem jest, że obecny rząd polski nie ma jakiś szczególnych sukcesów ani na polu gospodarczym, ani tym bardziej na polu dotrzymywania obietnic wyborczych, którymi bardzo hojnie szafowało Prawo i Sprawiedliwość. Okazuje się, że czego by się nie poskrobało, to jest inaczej, niż miało być przed wyborami. Program pomocy dla oszukanych klientów banków zamienił się w program pomocy dla międzynarodowej finansjery bankowej. Program, który miał zapewnić Polakom mieszkania, okazuje się programem wsparcia dla deweloperów i wielkich koncernów działających w budownictwie. Program ulg podatkowych niesie potężne wielomiliardowe obciążenie gospodarki polskiej kredytami zaciąganymi na Zachodzie, co jeszcze bardziej uzależnia Polskę od finansjery międzynarodowej. Ten rząd nie radzi sobie w codziennym rządzeniu Polską. A co się robi w takich sytuacjach, kiedy nie umie się rządzić? Poszukuje się wroga zewnętrznego, straszy się nim i mówi się: „Nie zwracajcie uwagi, że nie umiemy rządzić, bo tu zaraz będzie wojna i tylko my was obronimy". Ta ekipa jest w tym niezwykle modelowa, a Antoni Macierewicz jest ewenementem samym w sobie. Wystarczy wspomnieć jego ostatnie wystąpienia z okazji Dnia Wojska Polskiego, którymi zresztą oburzył polskich kombatantów i weteranów, mieszając dramat, ale innego wymiaru, jakim była katastrofa smoleńska, z wojną.
To są może detale, które jednak dużym echem odbijają się w patriotycznej części środowiska polskiego. Jeśli się wciska wszędzie propagandę jednej partii politycznej, jeśli się obdarza wyższymi medalami wojskowymi 25-letnich chłopców, którzy po prostu noszą teczkę ministra Macierewicza, to wszystko oburza i bulwersuje. To pokazuje, jak płytki jest ten rzekomy patriotyzm PiS-u i tej ekipy, że to wszystko jest na pokaz i na wywołanie histerii i odwrócenie uwagi od własnych błędów, własnej nieudolności. I co najgorsze, nie widać jakiegoś racjonalnego końca tego. Ta ekipa, gdyby jej pozwolili na to amerykańscy i zachodni mocodawcy, nie cofnie się przed dalszą eskalacją konfliktu. Świadczy o tym przykład Kaliningradu. Wbrew oczywistym interesom mieszkańców północno-wschodnich rejonów Polski i polskiej gospodarki, zamiast utrzymywać, chuchać i dmuchać na granicę polsko-rosyjską, która jest przykładem, że stosunki między naszymi krajami mogą być znakomite i obustronnie korzystne, celowo niszczy się ten wąski przyczółek normalności. A po co? Tylko po to, aby ideologia zatriumfowała. A minister Błaszczyk, minister Macierewicz opowiadają o zagrożeniach związanych z terroryzmem. Chyba nawet ogłupiałym przez propagandę Polakom nie da się wmówić, że wszyscy terroryści mieszkają w okolicach Kaliningradu.
Sputnik Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy