Na ekranie dziecko. Chłopczyk, ma może trzy lata. Siedzi na czerwono-pomarańczowym fotelu. Jego nóżki nie dotykają podłogi, rączki ma oparte na siedzisku. Jest cały jakby mocno zakurzony, a bujne włosy aż sztywne od tego kurzu. Lewa strona jego umorusanej buźki wydaje się być mocno zakrwawiona… Siedzi bez ruchu. W pewnym momencie podnosi lewą rączkę i otwartą dłonią dotyka główki na wysokości ucha, tam, gdzie to widoczne zakrwawienie, a potem z pełnym spokojem spogląda chwilę na tę swoją rączkę… Chce ją obetrzeć o spodenki, ale rezygnuje… Chwilkę rozgląda się i w geście bezradności ponownie opiera ją o siedzisko fotela i jakby w zawstydzeniu delikatnie i bezwiednie ją o nie wyciera…
Telewizja CNN, w której programie zobaczyłem te kadry, opatrzyła je podpisem „Chłopiec, który zna tylko wojnę…” Bo te kadry zrobiono bodaj w jednym z jeszcze funkcjonujących szpitali w syryjskim Aleppo, z którego pozostało już tylko w zasadzie morze ruin, wstrząsane co i raz nowymi wybuchami i sieczone seriami wystrzałów.. Zaiste, przejmujące są te zdjęcia, ale najbardziej przejmująca jest wręcz nieprawdopodobna, a może nawet przerażająca, obojętność tego chłopczyka, z jaką podchodzi on do swego losu… Może stąd napis w CNN…
W kilka godzin po tym, gdy widziałem te zdjęcia w CNN, zobaczyłem je w każdym serwisie internetowym, do którego zajrzałem, a wieczorem w każdych telewizyjnych wiadomościach, które „złapałem”. Jednak najbardziej przejmująco wyglądało to w serwisach amerykańskich, w których prowadzący, a szczególnie prowadzące je kobiety mówiły o zakrwawionym chłopczyku załamującym się głosem i ze łzami w oczach… Zrozumiałe, bo i mnie w gardle ścisnęło, gdy patrzyłem na tego dzieciaczka, ale…
Ale czy autorzy tych wszystkich serwisów i komentarzy zadali sobie pytanie CO i KTO posadził tego syryjskiego zakrwawionego i zabrudzonego dzieciaczka na fotelu w korytarzu tego szpitala? Wojna! No, tak, wojna, ale CO do niej doprowadziło i KTO jest za to odpowiedzialny? Czy dzisiaj ktoś z Państwa wie, pamięta lub domyśla się, co doprowadziło do wojny domowej w Syrii oraz kto i z kim walczy przeciw komu? Stawiam worek dolarów przeciw jednemu orzechowi, ze NIKT tego już dziś nie wie! NIKT! Nie wiedzą tego dziennikarze, którzy relacjonują tamtejsze wydarzenia. Nawet nie próbują tłumaczyć, co i dlaczego. Po prostu na tle ruin i przy wtórze bitewnych odgłosów bezrefleksyjnie klepią te same zdania wyprane z jakiejkolwiek refleksji. Nie wiedzą tego też politycy, którzy za to, co tam się dzieje są ODPOWIEDZIALNI! A wśród nich pierwsze skrzypce grają ci z Waszyngtonu.
Takie stanowisko zajął np. Donald Trump. Jego zdaniem obecna sytuacja w Afryce Płn. i na Bliskim Wschodzie jest rezultatem błędnej polityki waszyngtońskiej administracji. A prezydenta Baracka Obamę i jego byłą sekretarz stanu, Hillary Clinton, nazwał nawet „założycielami” tzw. Państwa Islamskiego. Został za to przez wielu swych przeciwników odsądzony od czci i wiary, a nawet oskarżony o zdradę.
Zgadzając się z nim, czy nie, gdy uważniej przyjrzeć się amerykańskiej polityce, to jest w niej coś, co charakteryzuje piromana, który najpierw coś podpala, a później bierze ofiarny udział w gaszeniu wywołanego pożaru i najgłośniej o jego skutkach opowiada. W Amerykanach jest coś z takiej właśnie ekspiacji. Kiedy to się zaczęło? Może lata 50. XX wieku i obalenie rządu Mosaddeka w Iranie i osadzenie na tronie cesarskim Rezy Pahlaviego, którego panowanie zakończył Chomeini, a kilkudziesięciu Amerykanów spędziło blisko półtora roku jako zakładnicy? A może lata 70. tegoż wieku i obalenie prezydenta Allende w Chile i późniejsze wspieranie, a na końcu odwrócenie się od junty gen. Pinocheta? A może jednak lata 50. i wojna w Korei, która doprowadziła do „wyhodowania” reżimu Kimów? A może nieco tylko późniejszy Wietnam? A może początek lat 80 i Afganistan, gdzie wspierano talibów, co „zaowocowało” powstaniem Al-Kaidy, a w konsekwencji atakiem na WTC w Nowym Jorku i nie tylko? A później znane ujęcia, gdy prezydent Obama i jego sekretarz stanu Hillary Clinton w otoczeniu współpracowników wpatrują się w ekran, na którym US Marines dokonują „eliminacji” Osamy bin Ladena… A może kunktatorskie „sekundowanie” wojnie Iraku z Iranem, aby potem, pod wymyślonym przez gen. Powella kłamliwym pretekstem „obecności” broni jądrowej na terenie tego pierwszego, rozpętać nie burzę, ale prawdziwe „pustynne tornado”, które trwa do dziś? A może…
Dajmy pokój, a raczej spokój, bo pokoju długo w tamtym rejonie nie będzie! Nie będzie go dopóty, dopóki… Nie, nie wiem dopóki co?! Nie wiem, CO ma nastąpić, co musi się wydarzyć, aby media na świecie nie znajdowały „wzruszającej” pożywki w kadrach z dzieciaczkami, które, siedząc samotnie gdzieś tam, ocierają rączką zakrwawioną buźkę i z obojętną bezradnością próbują ją o coś wytrzeć i aby nie opatrywano takich zdjęć napisami, że ten dzieciaczek zna TYLKO wojnę!
WSZYSCY jesteśmy za TO odpowiedzialni!!! ODPOWIEDZIALNI jesteśmy za to wszyscy!
Marek J. Zalewski
Koduj24 .pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy