polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

poniedziałek, 25 lipca 2016

Wawel bez flesza. Trzeba uzgodnić z proboszczem...

Wawel. Fot. A.Siedlecki
Żona pisze drugą książkę o Polsce dla japońskiego wydawcy, więc podróżujemy, odwiedzając miejsca znaczące dla polskiej kultury i historii. Jesteśmy teraz w Krakowie i chcemy jeszcze raz przypatrzeć się zabytkom Wawelu, znakom polskiej przeszłości. Także zrobić zdjęcia, by ewentualnie umieścić je w książce. Upewniamy się, czy można je robić. Bez flesza! Bo światło flesza, tak się utrzymuje, działa niszcząco na obrazy, papier i tkaniny. Dowiadujemy się, że w ogóle nie można! Nie w jakimś tam zaścianku, ale tu, w sercu cywilizowanej Europy! Trzeba mieć pozwolenie samego dyrektora, ale żeby do niego dotrzeć musimy załatwiać sprawę przez pośredników. Kiedyś można było zdjęcia robić, ale obecny dyrektor zakazał.

Jest piątek. Staramy skontaktować się z Panią, która ma pomóc w tej sprawie. Telefon około 12.30 już nie odpowiada, dzwonimy do Biura Promocji pod drugi numer, też nie odpowiada. Rezygnujemy i idziemy na Wawel. Nie dajemy jednak za wygraną i po zwiedzeniu piszemy do Biura „email”, prosząc o kilka zdjęć promocyjnych, może kilka główek wawelskich, a jak można, to główkę mieszczki z opaską na ustach (bo jest legenda), trofea Sobieskiego, a więc zdobyczny miecz i namiot Kara Mustafy i coś tam jeszcze. Już nie śmiemy i nie mamy czasu błagać o zdjęcia sarkofagów królów polskich z katedry, by je pokazać Japończykom. To, już osobna prośba i trzeba uzgodnić z proboszczem…
Rezygnujemy.
 Natomiast z Biura otrzymaliśmy taką odpowiedź:
 

Szanowny Panie,
Dziękujemy za wiadomość dotyczącą powstającej książki o Polsce przeznaczonej dla japońskiego czytelnika.
Pragnę poinformować, iż wg zasad Zamku Królewskiego na Wawelu, zdjęcia do publikacji udostępnia Dział Dokumentacji Fotograficznej każdorazowo za zgodą dyrekcji i na podstawie umowy zawieranej z wydawcą. Cena za udostępnienie zdjęć jest uzależniona od charakteru wydawnictwa, zatem prosimy o podanie czy jest to publikacja komercyjna, naukowa, inna, etc.
Do wyszukania lub wykonania odpowiednich fotografii prosimy o dokładniejsze wskazanie obiektów (szabla tzw. Kara Mustafy nie budzi wątpliwości, ale nie wiemy które obiekty Państwo chcą zreprodukować, tzn. które głowy wawelskie poza głową kobiety z zasłoniętymi ustami, a także który sztandar, namiot i arras).
Wydawca musi podać informacje niezbędne do zawarcia umowy (nazwa i adres wydawnictwa, numer identyfikacji podatkowej do wystawienia faktury VAT, autor i tytuł książki, wersje językowe, wysokość nakładu). Następnie otrzymuje drogą listową dwa egzemplarze umowy i fakturę. Zdjęcia przygotowane do druku (300 dpi/tiff) przesyłamy po otrzymaniu jednego podpisanego egzemplarza oraz zaksięgowaniu opłaty na naszym koncie.

Z wyrazami szacunku,

………………………..

https://ssl.gstatic.com/ui/v1/icons/mail/images/cleardot.gif

Szanujemy prawo i zasady, ale to chyba kompletny brak wyobraźni! Albo celowe stawianie przeszkód w promocji kultury polskiej. Żona mówi, że wydawca w ogóle nie zrozumie o co tu chodzi i pomyśli, że zwariowała, więc nawet się nie zapyta żeby się nie ośmieszyć. Tyle zachodu o kilka fotek?! Kto ma na to czas? Na pisanie listu do wydawcy, wydawca Japończyk potem ma pisać do Biura, potem dyrektor może podpisze itd…itd…A co z dziennikarzami, którzy przyjeżdżają na chwilę, promują Polskę i nie mają czasu na biurokratyczne ceregiele, i nie otrzymują za to żadnego wynagrodzenia? Czy nie można otrzymać kilka gratisowych fotek dla szlachetnego celu?
 
Zamek w Łańcucie. Fot. A.Siedlecki
W muzeum w Łańcucie też nie było można robić zdjęć, ale otrzymałem kilka (choć nie te, które mnie interesowały) na płytce kompaktowej i jestem za to wdzięczny. W Krasiczynie nie można było też robić, ale telefonicznie od razu pozwolenie otrzymałem. W Kamienicy Szołayskich im. F. Jasieńskiego, (Oddział Muzeum Narodowego), o którego japońskich i polskich zbiorach nakręciłem film dokumentalny, nie było problemu z robieniem zdjęć. Tak samo w Muzeum Narodowym, gdzie ujrzeliśmy przepiękne zbiory, wystawę sztuki legionowej i polskiego oręża. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanym, które ma kilka filii i bardzo ciekawe wystawy w swoich muzeach też pozwoliło nam fotografować, a obsługa dodatkowo chętnie opowiadała o eksponatach. Te życzliwe instytucje i ich wystawy chce się chętnie promować. Natomiast Wawel utrudnia promocję, a i pewnie wylicza już każdego „centa”, oblicza ile to nakładu będzie, ile na tym pisarz zarobi i ile trzeba za fotografie policzyć. Nie ma litości, choć turystów mnóstwo, z czego dochód czerpie niemały. A w promocję nie chce już kilkoma zdjęciami inwestować? Nakład książki z powodu główek wawelskich się nie zmieni! Tylko ją ozdobi i jeśli w książce będzie notka o przyjaznym Wawelu, to przecież zadziała pozytywnie na jego wizerunek. Ale Wawelowi chyba na tym nie zależy, może też nie zależy na turystach z Japonii? TRUDNO, oj TRUDNO.

Obiecałem Wawelowi, że opublikuję zasady dla innych piszących i dla wydawców, by wiedzieli, co mają zrobić i sakiewkę wraz z dokumentami przygotowali. I to może jeszcze na miesiąc przed przyjazdem, bo inaczej mogą nie zdążyć, by decyzję otrzymać na czas, tym bardziej jeśli są dwa, trzy dni, a tyle krakowskich „cudeniek” do obejrzenia. Nie można było też robić zdjęć w muzeum na zamku w Pieskowej Skale, gdzie obiekt jest również pod kontrolą władz wawelskich. I natychmiast nasuwa się porównanie.

Przyjechaliśmy na Wawel po Włoszech. Tam to Europa i cywilizacja-zakrzyknąć by się chciało! Żadnych utrudnień! Z wystawy o Leonardo da Vinci w Mediolanie z biura prasowego prześlą mi zdjęcia za darmo, a jako dziennikarz polonijny zostałem wpuszczony bez biletu, o czym kolegów informuję. Podałem tylko mój adres „email” i informację dla kogo piszę. To wystarczyło. Poza nielicznymi, ale to bardzo nielicznymi wyjątkami w najwspanialszych muzeach, katedrach i kościołach można robić zdjęcia bez flesza. Nikomu to nie przeszkadza. W kościołach jeśli chcesz, możesz coś wrzucić do ofiarnej szkatułki, ale bez obligacji, to twój wybór. A pozwolenie, jeśli potrzebne można otrzymać od ręki. Zaraz pojawia się osoba uprawniona i z miłym uśmiechem zgadza się. Bene! Każdy rozumny media poważa, bo liczy się reklama i dobra opinia. Polskie, wyżej wymienione muzea i Włosi wiedzą jak promować swoje zabytki. Poza tym turyści i wycieczki szkolne robią sobie zdjęcia na pamiątkę. Bo zdjęcie, to też przedłużenie naszej pamięci i jest przyjemnie je później samemu obejrzeć lub pokazać znajomym „cudeńka” tego świata. Oni widząc je będą zapewne chcieli pojechać i zobaczyć. To promocja! Polska ciągle potrzebuje promocji! To także dokumentacja rzeczywistości.

Apeluję więc do wszystkich muzeów, bądźmy rozsądni i poprzez zakazy lub restrykcyjne wymagania nie utrudniajcie pracy piszącym i dajcie możliwość turystom zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z odwiedzanego miejsca!

A tak na marginesie, książka mojej żony, to forma promocji polskiej kultury i wydaje się, że to Wawel raczej powinien zabiegać o przychylność mediów lub płacić za jego promocję. Zrezygnowaliśmy z nękania japońskiego wydawcy, ale nie z główek wawelskich. Aliści, miła krakowianka w sklepie pozwoliła żonie zrobić zdjęcia i główki z Sali Poselskiej, które czytelnikom z przyjemnością pokazujemy. Dodatkowo, RihoS bez zbędnych procedur okrasiła tekścik kilkoma zdjęciami…Gratis!

Z ostatniej chwili!

Możemy jednak za darmo i bez pozwolenia fotografować w muzeach!
Podaję link, by wszystkie polskie muzea zaznajomiły się z orzeczeniem Sądu:


W dniu 5 marca 2010 roku Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyznał, że można fotografować w muzeach i nie wolno pobierać opłat.  W rezultacie wszystkie polskie muzea muszą usunąć ze swoich regulaminów takie zapisy, a pobieranie jakichkolwiek opłat za możliwość fotografowania jest od 25 maja 2010 niedozwolone, gdyż tego właśnie dnia UOKiK pod pozycją nr 1945 dokonał wpisu w Rejestrze Klauzul Niedozwolonych.

Andrzej Siedlecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy