Wawel. Fot. A.Siedlecki |
Jest piątek. Staramy skontaktować się z Panią, która ma pomóc w tej sprawie. Telefon około 12.30 już nie odpowiada, dzwonimy do Biura Promocji pod drugi numer, też nie odpowiada. Rezygnujemy i idziemy na Wawel. Nie dajemy jednak za wygraną i po zwiedzeniu piszemy do Biura „email”, prosząc o kilka zdjęć promocyjnych, może kilka główek wawelskich, a jak można, to główkę mieszczki z opaską na ustach (bo jest legenda), trofea Sobieskiego, a więc zdobyczny miecz i namiot Kara Mustafy i coś tam jeszcze. Już nie śmiemy i nie mamy czasu błagać o zdjęcia sarkofagów królów polskich z katedry, by je pokazać Japończykom. To, już osobna prośba i trzeba uzgodnić z proboszczem…
Rezygnujemy.
Natomiast z Biura otrzymaliśmy taką odpowiedź:
Rezygnujemy.
Natomiast z Biura otrzymaliśmy taką odpowiedź:
Szanowny Panie,
Dziękujemy za wiadomość dotyczącą powstającej książki o Polsce przeznaczonej dla japońskiego czytelnika.
Pragnę poinformować, iż wg zasad Zamku Królewskiego na Wawelu, zdjęcia do publikacji udostępnia Dział Dokumentacji Fotograficznej każdorazowo za zgodą dyrekcji i na podstawie umowy zawieranej z wydawcą. Cena za udostępnienie zdjęć jest uzależniona od charakteru wydawnictwa, zatem prosimy o podanie czy jest to publikacja komercyjna, naukowa, inna, etc.
Do wyszukania lub wykonania odpowiednich fotografii prosimy o dokładniejsze wskazanie obiektów (szabla tzw. Kara Mustafy nie budzi wątpliwości, ale nie wiemy które obiekty Państwo chcą zreprodukować, tzn. które głowy wawelskie poza głową kobiety z zasłoniętymi ustami, a także który sztandar, namiot i arras).
Wydawca musi podać informacje niezbędne do zawarcia umowy (nazwa i adres wydawnictwa, numer identyfikacji podatkowej do wystawienia faktury VAT, autor i tytuł książki, wersje językowe, wysokość nakładu). Następnie otrzymuje drogą listową dwa egzemplarze umowy i fakturę. Zdjęcia przygotowane do druku (300 dpi/tiff) przesyłamy po otrzymaniu jednego podpisanego egzemplarza oraz zaksięgowaniu opłaty na naszym koncie.
Z wyrazami szacunku,
Dziękujemy za wiadomość dotyczącą powstającej książki o Polsce przeznaczonej dla japońskiego czytelnika.
Pragnę poinformować, iż wg zasad Zamku Królewskiego na Wawelu, zdjęcia do publikacji udostępnia Dział Dokumentacji Fotograficznej każdorazowo za zgodą dyrekcji i na podstawie umowy zawieranej z wydawcą. Cena za udostępnienie zdjęć jest uzależniona od charakteru wydawnictwa, zatem prosimy o podanie czy jest to publikacja komercyjna, naukowa, inna, etc.
Do wyszukania lub wykonania odpowiednich fotografii prosimy o dokładniejsze wskazanie obiektów (szabla tzw. Kara Mustafy nie budzi wątpliwości, ale nie wiemy które obiekty Państwo chcą zreprodukować, tzn. które głowy wawelskie poza głową kobiety z zasłoniętymi ustami, a także który sztandar, namiot i arras).
Wydawca musi podać informacje niezbędne do zawarcia umowy (nazwa i adres wydawnictwa, numer identyfikacji podatkowej do wystawienia faktury VAT, autor i tytuł książki, wersje językowe, wysokość nakładu). Następnie otrzymuje drogą listową dwa egzemplarze umowy i fakturę. Zdjęcia przygotowane do druku (300 dpi/tiff) przesyłamy po otrzymaniu jednego podpisanego egzemplarza oraz zaksięgowaniu opłaty na naszym koncie.
Z wyrazami szacunku,
………………………..
Szanujemy prawo i zasady, ale to chyba kompletny brak wyobraźni! Albo celowe stawianie przeszkód w promocji kultury polskiej. Żona mówi, że wydawca w ogóle nie zrozumie o co tu chodzi i pomyśli, że zwariowała, więc nawet się nie zapyta żeby się nie ośmieszyć. Tyle zachodu o kilka fotek?! Kto ma na to czas? Na pisanie listu do wydawcy, wydawca Japończyk potem ma pisać do Biura, potem dyrektor może podpisze itd…itd…A co z dziennikarzami, którzy przyjeżdżają na chwilę, promują Polskę i nie mają czasu na biurokratyczne ceregiele, i nie otrzymują za to żadnego wynagrodzenia? Czy nie można otrzymać kilka gratisowych fotek dla szlachetnego celu?
Zamek w Łańcucie. Fot. A.Siedlecki |
W muzeum w Łańcucie też nie było można robić zdjęć, ale otrzymałem kilka (choć nie te, które mnie interesowały) na płytce kompaktowej i jestem za to wdzięczny. W Krasiczynie nie można było też robić, ale telefonicznie od razu pozwolenie otrzymałem. W Kamienicy Szołayskich im. F. Jasieńskiego, (Oddział Muzeum Narodowego), o którego japońskich i polskich zbiorach nakręciłem film dokumentalny, nie było problemu z robieniem zdjęć. Tak samo w Muzeum Narodowym, gdzie ujrzeliśmy przepiękne zbiory, wystawę sztuki legionowej i polskiego oręża. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanym, które ma kilka filii i bardzo ciekawe wystawy w swoich muzeach też pozwoliło nam fotografować, a obsługa dodatkowo chętnie opowiadała o eksponatach. Te życzliwe instytucje i ich wystawy chce się chętnie promować. Natomiast Wawel utrudnia promocję, a i pewnie wylicza już każdego „centa”, oblicza ile to nakładu będzie, ile na tym pisarz zarobi i ile trzeba za fotografie policzyć. Nie ma litości, choć turystów mnóstwo, z czego dochód czerpie niemały. A w promocję nie chce już kilkoma zdjęciami inwestować? Nakład książki z powodu główek wawelskich się nie zmieni! Tylko ją ozdobi i jeśli w książce będzie notka o przyjaznym Wawelu, to przecież zadziała pozytywnie na jego wizerunek. Ale Wawelowi chyba na tym nie zależy, może też nie zależy na turystach z Japonii? TRUDNO, oj TRUDNO.
Obiecałem Wawelowi, że opublikuję zasady dla innych piszących i dla wydawców, by wiedzieli, co mają zrobić i sakiewkę wraz z dokumentami przygotowali. I to może jeszcze na miesiąc przed przyjazdem, bo inaczej mogą nie zdążyć, by decyzję otrzymać na czas, tym bardziej jeśli są dwa, trzy dni, a tyle krakowskich „cudeniek” do obejrzenia. Nie można było też robić zdjęć w muzeum na zamku w Pieskowej Skale, gdzie obiekt jest również pod kontrolą władz wawelskich. I natychmiast nasuwa się porównanie.
Przyjechaliśmy na Wawel po Włoszech. Tam to Europa i cywilizacja-zakrzyknąć by się chciało! Żadnych utrudnień! Z wystawy o Leonardo da Vinci w Mediolanie z biura prasowego prześlą mi zdjęcia za darmo, a jako dziennikarz polonijny zostałem wpuszczony bez biletu, o czym kolegów informuję. Podałem tylko mój adres „email” i informację dla kogo piszę. To wystarczyło. Poza nielicznymi, ale to bardzo nielicznymi wyjątkami w najwspanialszych muzeach, katedrach i kościołach można robić zdjęcia bez flesza. Nikomu to nie przeszkadza. W kościołach jeśli chcesz, możesz coś wrzucić do ofiarnej szkatułki, ale bez obligacji, to twój wybór. A pozwolenie, jeśli potrzebne można otrzymać od ręki. Zaraz pojawia się osoba uprawniona i z miłym uśmiechem zgadza się. Bene! Każdy rozumny media poważa, bo liczy się reklama i dobra opinia. Polskie, wyżej wymienione muzea i Włosi wiedzą jak promować swoje zabytki. Poza tym turyści i wycieczki szkolne robią sobie zdjęcia na pamiątkę. Bo zdjęcie, to też przedłużenie naszej pamięci i jest przyjemnie je później samemu obejrzeć lub pokazać znajomym „cudeńka” tego świata. Oni widząc je będą zapewne chcieli pojechać i zobaczyć. To promocja! Polska ciągle potrzebuje promocji! To także dokumentacja rzeczywistości.
Apeluję więc do wszystkich muzeów, bądźmy rozsądni i poprzez zakazy lub restrykcyjne wymagania nie utrudniajcie pracy piszącym i dajcie możliwość turystom zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z odwiedzanego miejsca!
A tak na marginesie, książka mojej żony, to forma promocji polskiej kultury i wydaje się, że to Wawel raczej powinien zabiegać o przychylność mediów lub płacić za jego promocję. Zrezygnowaliśmy z nękania japońskiego wydawcy, ale nie z główek wawelskich. Aliści, miła krakowianka w sklepie pozwoliła żonie zrobić zdjęcia i główki z Sali Poselskiej, które czytelnikom z przyjemnością pokazujemy. Dodatkowo, RihoS bez zbędnych procedur okrasiła tekścik kilkoma zdjęciami…Gratis!
Z ostatniej chwili!
Możemy jednak za darmo i bez pozwolenia fotografować w muzeach!
Podaję link, by wszystkie polskie muzea zaznajomiły się z orzeczeniem Sądu:
W dniu 5 marca 2010 roku Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyznał, że można fotografować w muzeach i nie wolno pobierać opłat. W rezultacie wszystkie polskie muzea muszą usunąć ze swoich regulaminów takie zapisy, a pobieranie jakichkolwiek opłat za możliwość fotografowania jest od 25 maja 2010 niedozwolone, gdyż tego właśnie dnia UOKiK pod pozycją nr 1945 dokonał wpisu w Rejestrze Klauzul Niedozwolonych.
Andrzej Siedlecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy