Prezydent Syrii Baszar al-Asad w interview dla SBS. Fot. YT |
Australijczycy mieli prawdopodobnie po raz pierwszy okazję usłyszeć co myśli prezydent kraju, którego terytorium jest areną najkrwawszych działań ostatnich lat ,mających olbrzymie światowe reperkusje, wywolanych przez siły - wewnętrzne i zewnętrzne oraz terrorystów z ISIS .
Prezydent Syrii oskarżył przywódców państw zachodnich w tym Australii o prowadzenie wobec jego kraju polityki podwójnych standardów i hipokryzję. Określił też Amerykanów, że znani są z tego, iż stwarzają problemy. - Nam się wygrażają już od lat 50-tych i tworzą coraz to nowe problemy, ale nie rozwiązują żadnego - powiedział. Chaos w Syrii wg niego może spowodować efekt domina w całym regionie, i będzie to miało wpływ na Iran, Rosję, kraje sąsiednie, a także i Europę.
Prezydent Syrii zgodził się, że przyjmie każdą propozycję pomocy do walki z terroryzmem. Ta pomoc powinna być przede wszystkim autentyczna, nie na pokaz – tak jak na przykład to, co się dzieje w północnej Syrii, gdzie 60 państw nie było w stanie powstrzymać ekspansji ISIS. Tylko wtedy, gdy Rosja przyszła na pomoc, to ekspansja terrorystów została powstrzymana. Taka pomoc powinna być po pierwsze, prawdziwa, a po drugie, powinna być uzgodniona z legalnym rządem Syrii, a nie tylko dlatego, że ktoś chce zwalczać terroryzm samopas i może latać po całym świecie. My mamy legalny rząd i jesteśmy państwem suwerennym. I tylko pod tym warunkiem możemy poprzeć każdą pomoc w zwalczaniu terroryzmu. – stwierdził prezydent Assad w specjalnym australijskim interview.
Prezydent Assad odniósł się również do pytań dziennikarza dotyczących przyjęcia przez Australię 12 tys. uchodźców z Syrii i udziału niektórych Australijczyków w Syrii po stronie ISIS a także Brexitu i wyborów prezydenckich w USA.Dziennikarz SBS: Panie prezydencie, mija już 5 lat, odkąd zaczął się kryzys w Syrii. Ocenia się, że zginęło w tej tragedii ponad 250 tysięcy osób. To humanitarna katastrofa. Jak głęboko tkwi Syria w tym kryzysie, jak daleko do końca kryzysu, jak pan ocenia obecną sytuację, czy widzi pan rozwiązanie?
Baszar al-Asad: Oczywiście, ze jest rozwiązanie. Rozwiązanie jest bardzo proste, ale niemożliwe. Jest proste, bo samo rozwiązanie jest oczywiste, ale niemożliwe do wykonania. Z jednej strony, rozwiązanie leży w samej Syrii i Syryjczykach, którzy będą omawiać konstytucję, zarządzanie i będzie prowadzony dialog polityczny. Równocześnie musimy walczyć z terrorystami i zwalczać terroryzm. Bez zwalczenia terroryzmu nie można wprowadzić żadnych prawdziwych rozwiązań. I jest to o tyle niemożliwe, że kraje, które pomagają terrorystom, czy to na Zachodzie, czy regionalnie jak Turcja, Arabia Saudyjska, Katar, nie chcą przestać wysyłać różnego rodzaju logistycznej pomocy terrorystom w Syrii. Więc dopiero, jak uda się nam powstrzymać konflikt i pomoc z zewnątrz dla terroru, Syria może zacząć dialog, rokowania i dyskusje na temat konstytucji i przyszłości Syrii – wtedy rozwiązanie jest blisko i w zasięgu ręki.
Asad: To nie są zawody. Rakka jest równie ważna dla nas jak Damaszek i każde inne miejsce w Syrii. Niebezpieczeństwo tych grup jest nie w tym, jaką część ziemi oni okupują. To nie jest wojna tradycyjna. Ważne jest, co mieści się w ludzkich umysłach i jak silna jest ideologia, która im została przekazana na terenie, na którym żyją. Indoktrynacja jest najbardziej niebezpiecznym wrogiem. Samo zdobycie Rakki nie jest takie trudne, literalnie, to tylko kwestia czasu. My zdążamy w tym kierunku, ale pytanie jest, co druga strona, co wrogowie mają zamiar zrobić i co mogą zrobić przy pomocy Turcji? Gdy chodzi o zdobycie terytorium Syrii, to może to potrwać tygodnie, miesiące, ale nie możemy lekceważyć poczynań Turcji. Lekceważenie zachowania Turcji jest lekceważeniem realiów.
SBS: Panie prezydencie, jak pan skomentuje ostatnie doniesienia, ze wasze wojsko starło się z waszym sojusznikiem, Hezbollah?
Asad: Walka między nami i Hezbollah? - Oni z nami nie walczą, oni popierają armię syryjską, walczą razem z nami przy wsparciu rosyjskich sił lotniczych. Razem zwalczamy wszystkie grupy terrorystyczne: ISIS, Al Nusra i inne grupy z nimi związane, jak Al Kaida która ma powiązania z Al Nusra i ISIS.
SBS: Krążą informacje, że były jakieś starcia między armią syryjską a Hezbollah. Czy te wieści są nieprawdziwe?
Asad: O nie, to nie są starcia, tylko różnica zdań. Informacja jest nieprawdziwa; najlepszym dowodem jest ostatnie spotkanie w Teheranie miedzy Rosją, Syrią i Hezbollah – jest rzetelna współpraca miedzy nimi w zwalczaniu terroryzmu.
SBS: Czy pan klasyfikuje grupy opozycyjne jako terrorystów?
Asad: Nie, z całą pewnością - nie. Jeśli mówimy o opozycji, która stosuje metody polityczne, to nie są to terroryści. Ale jeśli ktoś trzyma broń palną lub inną bron i terroryzuje ludzi, atakuje cywilów i publiczną, i prywatną własność - to jest terrorystą. A jeśli mówimy o opozycji w kraju, to musi to być opozycja syryjska złożona z Syryjczyków w Syrii, a nie atrapa opozycji, która działa jako pełnomocnik na rzecz innych państw jak Arabia Saudyjska lub inne państwo. To musi być opozycja syryjska z syryjskimi korzeniami. Zupełnie tak samo jak w waszym kraju. To jest dokładnie to samo.
SBS: Ostatnio wspomniał pan, że rozmowy na temat wstrzymania ognia dały Syrii jakiś cień nadziei. Jak długo potrwa ta nadzieja?
Asad: Tak, wstrzymanie ognia działa. Proszę nie zapominać jednak, że grupy terrorystyczne łamią warunki przerwania ognia właściwie każdego dnia. Ale równocześnie my mamy prawo reagować na łamanie warunków w przypadku, gdy terroryści atakują nasze siły. Właściwie można powiedzieć, że rozejm działa w większości miejsc, ale nie wszędzie.
SBS: Jest wiele informacji i opinii o tym, w jaki sposób zaczął się kryzys w Syrii. Niektórzy twierdzą, że to było graffiti antyrządowe, wymalowane przez dzieci, i wypisane antyrządowe hasła, które spowodowały brutalną reakcję rządu. Ja rozumiem, że pan nie uznaje tej opowieści, więc jakby pan w swoich słowach wyjaśnił, co było przyczyną i początkiem tego kryzysu?
Asad: Właściwie wiele różnych rzeczy się na to złożyło. Niektórzy myślą, że awantura się zaczęła, gdy ludzie demonstrowali, bo chcieli reform. Nie można temu zaprzeczyć, to prawda. Nie możemy powiedzieć, że każdy demonstrujący był terrorystą lub najemnikiem. Ale większość tych manifestantów - i ja nie mówię o tych prawdziwych - była opłacana przez Katar. Później Katar dostarczył im broń i tak się zaczęło Historia o tych dzieciach i graffiti to bzdura. Oczywiście zdarzają się różne pomyłki , jak się ostatnio zdarzyła w USA w ubiegłym roku, ale to nie jest powód, żeby użyć broni przeciwko policji i żołnierzom.
SBS: Mówi pan, że niektórzy z tych demonstrantów mieli poważne powody, żeby domagać się reform. Czy to była odpowiedź na brutalne zachowanie rządu?
Asad: Nie, my mieliśmy reformy w Syrii, które zaczęły się głównie w 2000 roku. Niektórzy uważali, że proces reform był zbyt szybki, inni, że zbyt powolny – to jest subiektywna, nie obiektywna ocena. Ale dowód na to, że nie chodziło o żadne reformy jest w tym: mimo, że myśmy wprowadzili żądane reformy pięć lat temu, to nic się nie zmieniło. Zmieniliśmy konstytucję, zmieniliśmy prawo, czego domagała się opozycja, zmieniliśmy wiele rzeczy na żądanie opozycji, ale nagonka na nas ciągle trwała. Więc nie chodziło o reformy; chodziło o pieniądze, które szły z Kataru.
Ci ludzie, którzy rzeczywiście domagali się reform, teraz nie demonstrują; oni współpracują z rządem i choć nie zgadzają się z linią rządu i nie popierają rządu – i to jest ich prawo – to zdecydowanie nie popierają terrorystów. To są Syryjczycy, którzy brali udział w procesie politycznym, tak jak normalna opozycja w każdym normalnym kraju; ale z terrorystami nie chcą mieć nic wspólnego.
SBS: Jak pan wytłumaczy fakt, że niektórzy ministrowie z pańskiego rządu uciekli z kraju, podając jako powód brutalne traktowanie w kraju?
Asad: Oni uciekli, bo ich o to poproszono. Niektórzy zostali ‚zaproszeni’ przez Arabię Saudyjską, inni przez Francję. Teraz należą do tak zwanej 'opozycji' - przeciwko Syrii - tego kraju, w którym mieszkają. Ale jest to opozycja tego kraju, a nie syryjska opozycja. Oni nie martwią się o Syrię im na Syrii nie zależy, więc nie będziemy się nimi przejmować.
SBS: Pana główny sojusznik - Rosja namawia do powrotu do rokowań pokojowych. Czy uważa pan, że to dobry pomysł?
Asad: Ma pan na myśli Genewę?
SBS: Tak.
Asad: Oczywiście, popieramy każde negocjacje, gdy chodzi o Syrię - z Syryjczykami, ale w rzeczywistości te rozmowy jeszcze się nie zaczęły i nie ma teraz poważnej rozmowy Syria - Syria. W tej chwili mamy rozmowy z pośrednikiem. Popieramy w pryncypiach negocjacje z Syryjczykami. W każdych negocjacjach potrzebna jest metodologia i przyjęte pewne zasady, punkt odniesienia i warunki rozmów. Żeby te negocjacje przyniosły jakiś pożytek, muszą być zachowane pewne zasady.
SBS: Jedną ze spraw, która intryguje ludzi, gdy chodzi o kryzys w Syrii, jest pytanie: jak to się dzieje, że wasi sojusznicy są tak lojalni wobec Syrii?
Asad: Bo to nie jest sprawa prezydenta. To nie dotyczy osoby. To jest wielkie nieporozumienie i błędna interpretacja Zachodu, jak i część propagandy, że Rosja i Iran popierają Asada. To nie jest tak - chodzi o całą sytuację. Chaos w Syrii może spowodować efekt domina w całym regionie, i będzie to miało wpływ na Iran, Rosję, kraje sąsiednie, a właściwie też i Europę; więc kiedy nasi sojusznicy bronią Syrii, bronią stabilizacji w Europie, a także bronią swoich interesów. Ale w tym czasie bronią też naród syryjski i prawo syryjskiego narodu do obrony. Gdyby bronili tylko prezydenta bez poparcia narodu dla prezydenta, to ja bym nie przetrwał pięciu lat tylko dlatego, że Iran i Rosja mnie popierają. Więc to nie jest o prezydencie i o Asadzie. To jest dużo większa gra.
SBS: Czy ma pan bezpośredni lub pośredni kontakt z USA?
Asad: Nie, żadnego. Nie mam żadnego oficjalnego kontaktu. Mamy nieoficjalny - różnymi kanałami - ale jeśli ich zapytać, to będą zaprzeczać, my też będziemy zaprzeczać.
SBS: Jakie to są te kanały?
Asad: Biznesmeni, którzy jeżdżą po całym świecie i spotykają się z różnymi oficjelami, głównie w Europie; przekazują różne przesłania, w sumie nic poważnego, bo my nie wierzymy, że USA i amerykańska administracja traktuje Syrię poważnie i chce rozwiązania konfliktu.
SBS: Ostatnio 51 dyplomatów USA domagało się zwiększenia ataków wojskowych na Syrię. Czy to pana bardzo martwi i czy uważa pan, że jest zapowiedzią bardziej agresywnej polityki wobec Syrii?
Asad: Podżegacze wojenni w amerykańskiej administracji zawsze istnieli i istnieją. To nic nowego. Ale nie chodzi o to konkretne nawoływanie do agresji. Chodzi o amerykańska politykę w każdej administracji USA – różnica między obecną administracją a poprzednią polega na tym, że Bush wysłał amerykańskich żołnierzy. Obecna wysyła najemników. To jest stale ta sama zasada polityki amerykańskiej. To jest polityka militarystyczna, ale realizowana w różny sposób. Ten apel dyplomatów nie różni się niczym od tego, co dzieje się realnie. Nawołują do wojny, a w rzeczywistości już jest wojna.
Przetłumaczyła: Tiamat
Druga część wywiadu: Neon24.pl - Wywiad z prezydentem Syrii Baszar al-Asadem, część druga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy