Marsz "Wszyscy dla Wolności' w Warszawie. Fot. printscreen (YT) |
Dzień Wolności i Praw Obywatelskich jest obchodzony w rocznicę pierwszych po II wojnie światowej częściowo wolnych wyborów parlamentarnych, które odbyły się w Polsce 4 czerwca 1989 roku.
Manifestacja rozpoczęła się na pl. Bankowym od okrzyków: „Wolność, równość, demokracja!". Następnie odśpiewano „Sto lat" byłemu prezydentowi Polski Bronisławowi Komorowskiemu, który obchodził tego dnia urodziny. — Kiedyś, w czasach PRL-u, gdy śpiewało się na imprezach opozycyjnych "Sto lat", to nigdy nie było wiadomo, czy nie chodzi o sto lat więzienia. Mam nadzieję, że dzisiaj to już jest nieaktualne — podziękował Komorowski.- Kochana rebelio! Jarosław Kaczyński pewnie chciał nas obrazić, ale ja pamiętam jak byłem ekstremą podczas komuny. Chcieli nas zniechęcić w drodze do wolności. Byliśmy gorszym sortem, teraz jesteśmy rebelią, piękną rebelią — powiedział Bronisław Komorowski na pl. Konstytucji.
Oprócz Bronisława Komorowskiego wśród uczestników marszu byli między innymi Aleksander Kwaśniewski oraz była premier Ewa Kopacz.
Uczestnicy akcji, która była związana z Dniem Wolności i Praw Obywatelskich, skrytykowali obecne władze, które ich zdaniem naruszają wolność obywateli i podważają podstawy demokracji. Lech Wałęsa został zaproszony na spotkanie, w którym wzięli także udział były prezydent Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewski, ale w marszu udziału nie wziął.
Według słów Wałęsy była to świadoma decyzja:
— Młodzież niech się uczy, jak walczyć o wolność. Ja swoje już wywalczyłem. Jak będzie w dalszym ciągu taka sytuacja, jaką dzisiaj władza uprawia, to czekam na dwa miliony ludzi w Warszawie i wtedy te dwa miliony pójdą pod okna — powiedział Wałęsa podczas rozmowy z reporterem TVN24.
Podkreślił on również konieczność zwrócenia uwagi mieszkańców Polski na duże znaczenie udziału w wyborach: według niego partia Prawo i Sprawiedliwość doszła do władzy przypadkowo, ponieważ wielu zlekceważyło głosowanie.
Według zastępcy prezydenta Warszawy Jarosława Jóźwiaka, w manifestacji wzięło udział ok. 50 tys. osób. Z kolei stołeczna policja poinformowała o 10 tys. uczestników.
Marsz KOD w Warszawie był częścią ogólnopolskiej akcji upamiętniającą wybory z 1989 roku. Podobne marsze i imprezy odbyły w 20 polskich miastach i poza granicami kraju, m.in. w Norwegii, Kanadzie, USA, Belgii, Portugalii, Danii, Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii.
Na podst. Sputnik Polska
Na podst. Sputnik Polska
Relacja filmowa Komitetu Obrony Demokracji (Kanal YT - Jacek Kadaj):
Relacje filmowe TVP info z marszu KOD "Wszyscy dla Wolności" 4 czerwca 2016 (Kanał You Tube - Crash:
Komentarze:
Jerzy Gogół: Krople deszczu przed marszem
W Warszawie w marszu „Wszyscy dla wolności” według stołecznego ratusza wzięło udział 50 tysięcy osób. W całej Polsce odbyły się dziesiątki pikników, marszów, manifestacji i innych imprez, które potwierdziły, że obchodzimy ważną rocznicę, którą władza ignoruje albo wręcz wyraża swoją niechęć do ich obchodzenia.Już sama zapowiedź marszu wywołała mobilizację kierowniczych gremiów PiS-u, łącznie z premier Szydło i prezesem Kaczyńskim. Pani premier, nieoczekiwanie dosyć, nieporadnie zaprezentowała program mieszkaniowy, ale lawinę komentarzy wywołało przemówienie prezesa Kaczyńskiego. To wszystko miało jeden cel – zniechęcić uczestników do udziału w marszu, piknikach i demonstracjach organizowanych w wielu miastach Polski. PiS zastosował taktykę dobrego i złego policjanta, a w roli tego ostatniego zwyczajowo wystąpił niezawodny prezes, rozważając czy demokracja to niezbędny element dobrze zorganizowanego państwa. Efekt był mizerny, bo Polacy ani nie za bardzo przejęli się obiecankami premier Szydło, ani nie przestraszyli się gróźb prezesa Kaczyńskiego. Byliśmy wszyscy i po ulicach Polski, jak również w Europie i USA, rozlegało się głośno hasło „Równość, Wolność, Demokracja”.
Radość wzajemnych spotkań była duża. Nie obowiązywały barwy partyjne, a wymiana poglądów była szybka, otwarta, często w rytmie tempa marszu. Nikt nie był zacietrzewiony, nikt nie upierał się, że racja jest wyłącznie po jego stronie. Rozmawiałem z ważnymi działaczami partyjnymi na szczytach władzy, i tych lokalnych, i wszyscy mówili jednym głosem – „Musimy się jednoczyć bez względu na różnice.”
więcej: KOD - Krople deszczu
* * *
Krakauer: 4 czerwca wybuchła rebelia?
Szkoda, że 4 czerwca w dniu tak niesłychanie ważnym dla współczesnej historii Polski, nasze elity, wywodzące się przecież ze wspólnego pnia, nie chcą być razem. Nawet na pokaz. Ponieważ coś takiego jak forma istotnie przekłada się na klimat. Przecież nic nie szkodziłoby np. Prezydentowi RP zrobić w ogrodach za pałacem – oficjalny bankiet o 9:00, gdzie odczytano by coś neutralnego, po czym zrobiono wspólne zdjęcie i nawet bez podawania rąk, strony warcząc na siebie i plując sobie w plecy mogłyby się rozejść. Jednak przekaz dla społeczeństwa i świata byłby zupełnie inny. Oto Polacy są jednym, stanowią jedno i w sposób pragmatyczny, pomimo podziałów, są w stanie wspólnie świętować i upamiętniać ważne wydarzenia. Pan Prezydent uznał za ważniejsze – złożenie wizyty zagranicznej. Nie nam jest kwestionować jego wybór, jednak nie ulega wątpliwości, że brak pana Prezydenta w kraju oznacza istotne obniżenie rangi święta.
Nie będziemy się rozpisywać o tym, że dzięki Okrągłemu Stołowi i ówczesnym, rzeczywiście tylko częściowo wolnym, ale mimo wszystko wyborom udało się zmienić ustrój bez rozlewu krwi. To się nazywa pragmatyzm, chociaż raz okazany w historii! Jak to się stało, ciężko określić – różnie mówią o tym organizatorzy wydarzenia, obecnie pojawia się retoryka, że to wszystko to prowokacja i ustawka „komunistycznych” służb specjalnych. Z dzisiejszej perspektywy to już nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że zamiast jak prawie zawsze – zburzyć prawie wszystko i stracić 15% populacji lub więcej, zdecydowaliśmy się klepać biedę i może skazać tych ludzi na emigrację, jednak w tym „słusznym” kierunku. Naprawdę jak na nasze standardy historyczne, to ten pamiętny czerwiec, to fenomen! Fenomen!
Tymczasem pojawiła się nowa retoryka polityków rządzących, co ciekawe – odmienna od tej, którą wyrażali jeszcze niedawno w opozycji. Przed czterema laty pan Kaczyński mówił o tym, że wspomina 4 czerwca 1989 roku – w sposób pozytywny. W sieci dostępne są nagrania znanej stacji telewizyjnej, pokazujące wypowiedzi pana prezesa Prawa i Sprawiedliwości z 2011 roku. Wczoraj natomiast wyrażał się językiem konfliktu, sugerując że wybuchła rebelia. To samo w sobie jest kolejnym fenomenem, że dzieci rewolucji, właśnie ją niszczą i plują na pamięć po niej.
więcej: Obserwator Polityczny
* * *
Mateusz Kijowski: Motyl Wolności
Kiedy w Amazonii motyl machnie skrzydłem, za jakiś czas w Japonii może być trzęsienie ziemi. Kiedy w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Olsztynie, Lubinie, Bydgoszczy, Tucholi, Szczecinie, Łomży, Zamościu, Bielsku-Białej, Elblągu, Ełku, Kędzierzynie-Koźlu, Płocku, Brzeszczach, Suwałkach, Białymstoku, Opolu, Kielcach, Radomiu, Toruniu, Augustowie czy dowolnym innym miejscu w Polsce pojawi się papierowy motyl wolności, może za jakiś czas w Polsce, albo i w całej Europie coś się wydarzy?
Czego nam brakuje? Możemy chodzić po ulicach. Możemy pisać w Internecie, co nam się podoba. Możemy wybrać, który kanał włączymy w telewizorze i dokąd pojedziemy na wakacje. Możemy urządzać marsze na ulicach miast – mamy wolność i demokrację! Czy potrzebny nam ten motyl wolności?
Pewnie trzeba by tutaj odwołać się do definicji wolności i demokracji. To ważne pojęcia, ale każdy i tak wie swoje… A naukowe spory daleko nas nie zaprowadzą. Zastanówmy się jednak, czego nam tak naprawdę brakuje. Bo skoro niewiele się zmieniło w naszym zewnętrznym życiu, to może i nie ma co narzekać?
A jednak brakuje. Robi się jakby coraz duszniej. Atmosfera gęstnieje. Każda kolejna decyzja realizująca „dobrą zmianę” jest odbierana jak zaciskająca się na szyi pętla. Tu przekaz medialny przestaje informować, a zaczyna siać nienawiść między obywatelami. Tam zaczyna się grzebanie w życiorysach i próby jawnego szantażowania osób zaufania publicznego, których niezawisłość powinna być oczywistością. Gdzie indziej do rangi bohaterów narodowych podnosi się ludzi, którzy więcej mieli na sumieniu pospolitych przestępstw, niż powodów do chwały.
więcej: KOD - Motyl Wolności
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy