Spotkanie Prezydenta RP i Prezydenta RFN fot. A. Hrechorowicz / KPRP |
- Traktat o dobrym sąsiedztwie stał się kamieniem węgielnym polsko-niemieckiego partnerstwa. Wytyczył zasady współpracy, którą pogłębialiśmy przez ostatnie 25 lat sąsiedztwa. Ta rocznica to okazja do refleksji, co udało się wspólnie osiągnąć, co jeszcze powinniśmy poprawić, jakie mamy cele na nadchodzącą przyszłość - powiedział po spotkaniu prezydent Duda.
Polsko-niemiecki Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy został podpisany 17 czerwca 1991 roku. Jego sygnatariuszami byli: premier RP Jan Krzysztof Bielecki, kanclerz RFN Helmut Kohl oraz ówcześni ministrowie spraw zagranicznych: Krzysztof Skubiszewski i Hans-Dietrich Genscher. Traktat ten stanowi jednocześnie uzupełnienie polsko-niemieckiego traktatu granicznego z 14 listopada 1990 r., będącego jednym z warunków zjednoczenia Niemiec.
więcej: Prezydent RP
Komentarz:
Wizyta pana Andrzeja Dudy w Berlinie z okazji kolejnej (okrągłej) rocznicy Traktatu, przyniosła wiele cieplarnianych efektów. Trzeba przyznać, że tyle lukru to dawno nie widzieliśmy na ekranach telewizorów.
To dobrze, to nawet bardzo dobrze, że zarówno pan Prezydent Duda, jak i pani Kanclerz Angela Merkel mówią wspólnym językiem, używając wielkich słów o łączącej nas przyjaźni. Szczegóły nie mają znaczenia, można sobie doczytać na stronach Urzędu Kanclerskiego i Kancelarii Prezydenta RP jak ktoś ma ochotę, liczy się tutaj najbardziej sprawa zasadnicza, najwyższej wagi. Mianowicie samo stwierdzenie o przyjacielskich relacjach pomiędzy naszymi państwami.
Niestety coś takiego, jak przyjaźń między państwami, tj. przyjaźń instytucjonalna nie istnieje, w swojej istocie jest to retoryka jakiej w formalnej wymianie relacji używają pomiędzy sobą organy i instytucje państw, upoważnione do prowadzenia polityki zagranicznej.
Jak bowiem pojmować coś takiego, jak przyjaźń między państwami, jeżeli jedno niedawno w ramach oficjalnej ideologii – napadło na drugie i wcale nie ukrywało, wręcz oficjalnie uznawało jego mieszkańców za podludzi, których znaczną cześć zamordowano, a reszcie szykowano los dogorywających niewolników?
Jak pojmować przyjaźń między państwami, jeżeli same nie ustaliły swojej granicy, tylko inne państwa zdecydowały o tym, w jaki sposób ma ona przebiegać – istotnie krzywdząc oba, ale państwo słabsze krzywdząc wielokrotnie w ramach jednego ciągu procesu?
Jak pojmować przyjaźń pomiędzy państwami, które różni potencjał – przeszło siedmiokrotnej lub większej różnicy w dającym się mierzyć bogactwie (siłą nabywczą), co powoduje liczne dyfuzje, stale upośledzające jedną – słabszą stronę, jako uboższego partnera zależnego?
Jak pojmować przyjaźń pomiędzy państwami, które mają zasadniczą różnicę postrzegania interesów regionalnych – wpisaną w fundamenty swoich racji stanu?
Jak w końcu pojmować przyjaźń pomiędzy państwami, gdzie jeden z Narodów czuje od wieków, kulturową, cywilizacyjną i zdarzało się że i rasową oraz – jak obecnie moralną wyższość? Co więcej – Tenże Naród, ma kod informacyjny o tej wyższości na stałe implementowany w nauczanie własnej historii, literatury, generalnie – w kodzie kulturowym, sięgającym średniowiecza, ma przeświadczenie o swojej generalnej wyższości. Dzisiaj podtrzymywane przeświadczeniem o sponsorowaniu sąsiada w ramach funduszy unijnych!
Realnie coś takiego jak kontakty polsko-niemieckie, to relacje których w istocie nie ma, a jeżeli są, to co zasady wynikają jako coś pochodnego, od relacji mniej lub bardziej oficjalnych. Nie ma masowych kontaktów pomiędzy naszymi narodami z wyjątkiem mniejszości niemieckiej w Polsce oraz pracowników polskich w Niemczech. Wymiana młodzieży, kontakty prywatne – to wszystko ledwo zipie, ponieważ nie jesteśmy dla Niemców atrakcyjnym partnerem. Coś takiego, jak kultura w Polsce – dla Niemców nie istnieje. Co najwyżej, nasz kraj kojarzy się jako miejsce zakupów tanich wyrobów tytoniowych, benzyny i innych rzeczy, zwłaszcza w strefie przygranicznej.
Niemcy nie uznają Polaków w Niemczech za mniejszość narodową, pomimo faktu, że przed wojną było inaczej i to dopiero faszystowskie regulacje zmieniły ten stan. Przykładowo rząd federalny sankcjonuje decyzje rządu faszystowskiego polegające na konfiskacie mienia i nieruchomości organizacji mniejszości polskiej w Niemczech. Jest tam wiele niesprawiedliwości, jednak Niemcy – nie do końca pogodzeni ze zmianą granic, różnicując granice Rzeszy Niemieckiej od granic nowego państwa jakim jest Republika Federalna Niemiec, po prostu nie uznają nas za mniejszość narodową na równych prawach z innymi.
W relacjach międzypaństwowych fundamentem są relacje społeczne, tych prawie nie ma. Specyficzne są bezpośrednie kontakty międzyludzkie. Dominująca większość rodzin mieszanych to rodziny gdzie to Polka wychodzi za Niemca. Odwrócenie relacji jest rzadkością.
Do tych wszystkich spraw dochodzą kwestie strategiczne, jak wspomniano odnoszące się do fundamentów racji stanu. Niemcy mają inne cele, inaczej postrzegają sytuację w regionie i z innej perspektywy postrzegają zasady gry w ramach globalizacji. To wszystko powoduje, że oni mają Nord Stream, a my gazoport, o czym trzeba pamiętać – silnie dofinansowany przez Unię. Te inwestycje są wynikiem sprzecznych koncepcji zaopatrzenia w energię, ale co jest bardzo ważne, przy odrobinie dobrej woli obu stron, mogłyby być komplementarne. Niestety wiele wskazuje na to, że będą skazane na konkurencję.
Niestety nadal zbyt wiele nas różni, a nie zrobiono niczego, żeby łączył nas silny związek międzysąsiedzki. W istocie bowiem nasz los od 1000 lat jest wspólny i jak wiele na to wskazuje, tak dalej będzie. Nie ulega jednak wątpliwości, że bilans relacji ostatnich 300 lat, jest dla nas krzywdzący, albowiem chociaż zyskaliśmy na sąsiadach terytorialnie, to straty kulturowo-cywilizacyjno-materialne i osobowe jakie spowodowali oraz do jakich się przyczynili, nie tylko przekraczają wartość jakiegokolwiek terytorium, ale przede wszystkim stawiają pod znakiem zapytania jakąkolwiek możliwość pojednania i normalizacji relacji w ogóle. Można bowiem Niemcom przebaczyć, to że zabijali Polaków, można przebaczyć to że chcieli unicestwienia państwa i Narodu polskiego, jednak zapomnieć się tego nie da. To nie jest możliwe. Jak w tych realiach się pojednać? Poza tym, czy to pojednanie nie jest wyrazem słabości strony polskiej i bardzo wygodnym rozwiązaniem dla strony niemieckiej?
Nie ma pojednania bez zadośćuczynienia. Ono nie nastąpiło i chyba już nie nastąpi ponieważ relacje zostały rozmyte, a prawdę i fakty zastępuje się deklaracjami, klepaniem po ramionach lub pieniędzmi, które darczyńca uważa za formę jałmużny, czyli w istocie – poniżenia obdarowanego. Niemcy zmarnowali wielką szansę na rzeczywiste pojednanie z Polakami, jednak w ich polityce wschodniej – nigdy nie było, nie ma i nie będzie przypadków.
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy