Na Placu Zamkowym w w Warszawie Chińczycy zasłaniali flagami hasła protestujących aktywistów. Fot. Medium#Publiczne |
Protest dotyczył procederu nielegalnego pobierania narządów do transplantacji od dawców, którzy nie wyrazili na to zgody. Takie rzeczy odbywają się w Chinach, a ofiarami są osoby praktykujące starożytną formę medytacji znaną jako Falun Dafa albo Falun Gong.
Falun Dafa, znane także pod nazwą Falun Gong, to starożytna chińska praktyka doskonalenia ciała i umysłu w oparciu o uniwersalne zasady moralne: prawdy, życzliwości i cierpliwości. Falun Dafa uczy, że są to fundamentalne zasady na których opiera się wszechświat. Członkowie Falun Gong uprawiają qi gong – tradycyjną gimnastykę zdrowotną połączoną z elementami mistycznymi i medytacją. Praktyka ta narodziła się w Chinach, ale szybko rozprzestrzeniła się po całym świecie. Za jej lidera i twórcę uważany jest Li Hongdży, czterokrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.
Od 20 lipca 1999 roku, praktyka Falun Dafa została zabroniona przez chińskie władze. Gdy zorientowano się, że Falun Gong liczy już ponad 70 milionów członków (czyli więcej niż partia komunistyczna – około 50 milionów) a wielu członków partii należy do Falun Gong, zaczęto operację zwalczania opozycji. Ekipa Jiang Zemina (sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin w latach 1989-2002 i przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej w latach 1993-2003) zaniepokojona wciąż rosnącą popularnością niezależnego ruchu, rozpoczęła akcję szykanowania i masowych aresztowań jej członków.
Każdego roku na całym świecie odbywają się liczne bunty i protesty ludności wobec traktowania osób praktykujących Falun Dafa przez chińskie władze. Często kończą się one aresztowaniem praktykujących ( a nierzadko także późniejszą śmiercią wskutek więziennych tortur ), których chińska władza uważa za osoby kluczowe. Według danych umieszczonych na stronie Centrum Informacyjnego Falun Dafa, tak było np. w październiku 1999 roku, kiedy praktykujący Falun Gong zorganizowali w Pekinie potajemną konferencję prasową dla zagranicznych mediów, aby ujawnić jak bardzo są prześladowani. Tuż po konferencji wszyscy uczestnicy zostali aresztowani a Pani Ding Yan ( jedna z przemawiających na konferencji i praktykujących Falun Dafa) umarła na skutek tortur. To samo źródło podaje, że w 2001 roku , grupa 35 praktykujących z 12 krajów zebrała się razem na Placu Tiananmen, by usiąść w medytacji z napisem, głoszącym przewodnie zasady Falun Gong: „Prawda, Życzliwość, Cierpliwość”. W przeciągu kilku minut od pojawienia się na placu zostali aresztowani i pobici.
Głośną sprawą, o której pisały zarówno polskie, jak i światowe media, była sprawa słynnego chińskiego dysydenta, który uznany za zaginionego, nagle się odnalazł. Mowa tu o Gao Zhishengu, wybitnym adwokacie i obrońcy praw człowieka z Pekinu, który w 2004 roku napisał list do Narodowego Kongresu Ludowego w sprawie prześladowań Falun Gong. Skutkiem napisania tego listu było zamknięcie jego kancelarii, wykreślenie go z listy adwokatów i umieszczenie go w areszcie domowym. Ostatecznie jednak, w 2006 roku został zatrzymany – spędził trzy lata w więzieniu. W swoich późniejszych relacjach i wywiadzie dla agencji AP ( Assosciated Press ) opisywał, że w trakcie zatrzymania był bity elektrycznymi pałkami, przypalany papierosami i poddawany psychicznej presji. W 2009 roku jego żona i dzieci uciekły z kraju a on sam niedługo potem, ponownie trafił do więzienia. Jak podaje Gazeta Wyborcza, w 2010 roku policja uprowadziła go z ulicy, zakładając mu na głowę kaptur i wpychając siłą do samochodu. W 2011 roku, skazano go w tajnym procesie na trzy lata ( co wyszło na jaw dopiero dwa lata później, ku zdumieniu całego świata – uważano bowiem, że Gao nie żyje ). Spędził wiele miesięcy w małej celi bez okna i wentylacji, wysłuchując puszczanej mu przez megafon propagandy dotyczącej chińskich wartości socjalistycznych. W 2014 roku Gao wyszedł z więzienia. Chińskie władze, którym nie udało się go złamać, chętnie odesłałyby go do USA ( gdzie przebywa jego żona wraz z dziećmi). On sam jednak, nie zamierza opuścić Chin i pragnie nadal walczyć o prawa człowieka.
Takich przykładów można mnożyć naprawdę wiele. Liczba udokumentowanych przypadków poważnych tortur i nadużyć wobec praktykujących Falun Dafa przekracza kilkadziesiąt tysięcy. Już wymienione przeze mnie przypadki są powodem do niepokoju i opowiadają przerażającą historię. To jednak jeszcze nie wszystko. David Matas ( kanadyjski działacz praw człowieka oraz współautor książki „Krwawe żniwa – zabijanie wyznawców Falun Gong dla ich organów, za którą otrzymał nominację do nagrody Nobla) i David Kilgour ( były Sekretarz Stanu do Spraw Azji i Pacyfiku), opublikowali w 2006 roku raport ( dostępny tutaj http://organharvestinvestigation.net ), z którego wynika, że tysiące ludzi praktykujących Falung Gong jest mordowanych w celu pozyskania organów, sprzedawanych później na potrzeby przeszczepów. W raporcie można przeczytać m.in. o pracownicy jednego z chińskich szpitali w mieście Shenyang, która oświadcza, że ponad 400 osób praktykujących Falun Gong, zostało w nim zamordowanych w celach transplantacji. Wspomina również o swoim mężu, chirurgu, który pobrał rogówki z ciał około 2000 tysięcy żywych osób, praktykujących Falun Gong. Chiński lekarz wojskowy potwierdził te zeznania i oświadczył, że tego typu przestępstwa miały miejsce w 36 obozach koncentracyjnych na terenie całego kraju.
Po publikacji tego raportu, władze Komunistycznej Partii Chin zaczęły ukrywać wszelkie dowody zbrodni i usuwać strony internetowe, informujące o organach na sprzedaż. Przywódcy partii ogłosili ustawę zakazującą wykorzystywania organów do przeszczepu bez zgody dawcy. Zdaniem wielu osób był to jednak wyłącznie sprytny zabieg, mający odwrócić uwagę opinii publicznej – rok później okazało się, że prawo to nigdy nie było przestrzegane.
Wobec tych wszystkich faktów nie dziwi na pewno ten, że działające w Polsce „Stowarzyszenie Falun Dafa”, wykorzystało wizytę chińskiego przywódcy Xi Jinpinga w Polsce, do zaprotestowania przeciwko grabieży ludzkich organów. Mobilna grupa protestujących pojawiała się wszędzie tam, gdzie według oficjalnych informacji miał być obecny Xi JinPing ( pojawili się m.in. przed Ambasadą Chin, pod Pomnikiem Józefa Piłsudskiego przy Belwederze i na lotnisku) w ramach jego wizyty związanej z podpisaniem dwustronnych umów handlowych między Chinami a Polską. Jednym z takim miejsc był hotel Sheraton, w którym Xi Jinping spotkał się z Prezydentem Andrzejem Dudą na Forum Regionów. Członkowie „Stowarzyszenia Falun Dafa” protestowali przed wejściem do hotelu, trzymając w rękach duże plakaty z hasłami: „Falun Dafa jest dobre”, „Postawić Jiang Zemina przed sądem” czy „Zatrzymać prześladowania Falun Gong w Chinach”. Nie spodobało się to jednak grupie Chińczyków, którzy ubrani w czerwone koszulki z napisem „I love China”, tłumnie zgromadzili się przed hotelem, trzymając w ręce flagi – zarówno chińskie jak i polskie. Z relacji Marcina Hakemera Fernandeza, Wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Falun Dafa, wynika, że w pewnym momencie Chińczycy zbezcześcili polską flagę, używając jej do zasłonięcia haseł wypisanych na plakatach protestującej grupy:
Nie był to jednak jedyny przypadek w Polsce, w którym Chińczycy usiłowali przykryć protesty flagami. W poniedziałek pod Zamkiem Królewskim w Warszawie, gdzie grupa aktywistów próbowała zamanifestować swoją niezgodę na festiwal psiego mięsa w Chinach, miała miejsce podobna sytuacja. Kiedy uczestniczki protestu rozwinęły banner z napisem „STOP Yulin! Don`t Buy Chinese Products”, podbiegła do nich grupa Chinek, całkowicie go zasłaniając. Chwilę później dołączyli do nich chińscy chłopcy z wielką flagą.„Jestem w połowie Kubańczykiem, w połowie Polakiem. Ale najbardziej czuję się Polakiem. Patrząc jak polska flaga – symbol wolności, jest używana do zasłaniania wolnego słowa, poczułem smutek.”
Z pewnością wszystkie doniesienia dotyczące grabieży ludzkich organów od osób praktykujących Falun Dafa są bardzo niepokojące. Bardziej niepokojące jest jednak to, że represje wokół tych niczemu niewinnych ludzi, wciąż nie ustają a Chińczycy zamiatają sprawę pod dywan i nic nie wskazuje na to, że zamierzają w tej kwestii coś zmienić. Jednakże bazując na przykładzie ich śmiałego przykrywania protestów flagami, nie powinno to już nikogo dziwić.
Anna Woldańska
Medium#Publiczne
_________________
Źródła:
http://www.bbc.com/news/world-asia-china-28793055
http://wyborcza.pl/1,75399,18913153,slynny-chinski-dysydent-przezyl-tortury-i-wiezienie-opowiada.html
http://wyborcza.pl/1,76842,16438305,Gao_Zhisheng__zwany_Sumieniem_Chin__obronca_w_procesach.html
http://www.bbc.com/news/world-asia-china-28793055
https://www.washingtonpost.com/opinions/chinese-leaders-should-give-gao-zhisheng-his-freedom/2014/09/07/3fabba16-353d-11e4-9e92-0899b306bbea_story.html
http://www.tvp.info/1356144/swiat/chinski-dysydent-uznany-za-zaginionego-zyje/
http://organharvestinvestigation.net/report0607/report060706-pol.pdf
http://www.davidkilgour.ca
http://www.cipfg.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy