Pan Kaczyński mówił wiele o solidarności, wolności, legitymizacji władzy, mówił o gotowości do kompromisu, ale również że na anarchię w Polsce się nie zgodzi, nawet jeżeli miałyby ją generować Sądy (to jedynie sens wypowiedzi). Było o gazoporcie, było o bezpieczeństwie, odbudowie czy też rozbudowie armii. Została zapowiedziana reforma sądownictwa i systemu egzekucji (bardzo ważna sprawa).
Jedną z kluczowych tez pośrednich w wystąpieniu było stwierdzenie, że Polska musi wyjść z pułapki średniego rozwoju, że musi rozwijać się szybko, szybciej od innych krajów Unii Europejskiej. Ważne miejsce zajął plan pana ministra Morawieckiego, w który pan prezes prawdopodobnie wierzy. Przy czym nie było nic w temacie sprawiedliwości społecznej, albowiem trzeba pamiętać, że to właśnie system podatkowy przyczynia się do tego, jak obywatele widzą państwo. Pani premier Beata Szydło zapowiedziała, że trwają prace nad nową koncepcją podatkową, szkoda, że nic o tym nie było w przemówieniu pana prezesa.
Sam spór wokół Trybunału Konstytucyjnego pan prezes widzi jako konieczność doprowadzenia do równowagi trzech rodzajów władzy, w której nie ma miejsca na dominację jednej z władz nad innymi. Pan Kaczyński zarzucił Trybunałowi Konstytucyjnemu – w istocie słusznie – że Tenże stawia się ponad Konstytucją, lekceważąc jej art. 197.
Dalej pan prezes odwołał się do Konstytucji 3 maja, w której zapisano konieczność jej walidacji po 20 latach obowiązywania, tutaj pan prezes zaproponował że 2017 rok, czyli 20 rok od jej uchwalenia, może być dobrym rokiem do jej zmiany. Przy czym w tej kadencji raczej pan prezes nie widzi możliwości uzyskania większości konstytucyjnej, ale jak powiedział jest jeszcze przyszła kadencja. Co bardzo ważne, nie wykluczył referendum w tej sprawie.
Pryncypialnie nie można się zgodzić z panem Kaczyńskim w dwóch kwestiach. Po pierwsze plan pana Morawieckiego, przy całym szacunku dla jego osoby – „prochu nie wymyśli”, nie ma możliwości nalania z pustego w otchłań! Nie ma w Polsce takich pieniędzy, żeby można było zbudować kapitalizm państwowy. Potrzeba na to co najmniej 20-30 lat, dopiero wówczas będą widoczne pierwsze efekty. Chodzi o to, że plan sam w sobie jest dobry, ale nie ma zakorzenienia finansowego, nie ma możliwości za niego zapłacić. Dlatego on nas nie wyciągnie z pułapki średniego dochodu. Z niej mogłoby nas wyciągnąć zrównoważenie budżetu, koniec z rozdawnictwem, oszczędzanie środków publicznych i promowanie oszczędzania w społeczeństwie, tak żebyśmy mieli odłożony jeden budżet jako państwo i każde gospodarstwo domowe, miało odłożone swoje roczne dochody – to powinno być naszym celem średnioterminowym. Dopiero na takiej podstawie można się próbować postawić możnym i bogatym.
Po drugie nie ma zgody na zmianę Konstytucji, chociaż mamy pełną świadomość ograniczeń obecnego dokumentu i pewnych istotnych niedomagań. Ponieważ żeby zmienić Konstytucję jest potrzebny konsensus, w zasadzie wszystkich liczących się sił politycznych w kraju. Tylko w takim układzie zmienianie Konstytucji ma sens. W innym przypadku, to nie będzie Konstytucja dla wszystkich Polaków. Decydują dwa stadia – stadium prac nad jej treścią oraz stadium głosowania. Pierwsze musi być jak najszersze, tak żeby każdy – nawet pojedynczy obywatel, przysłowiowy Kowalski z Mysich Sików na końcu Polski mógł się w tej sprawie wypowiedzieć, a jego zdanie żeby było odnotowane w ogólnej dyskusji. Drugie musi być powszechne. Tylko referendum ogólnonarodowe – oddanie głosu przez Naród, może tutaj cokolwiek stanowić. Przy czym w ogóle nie ma mowy o tym, żebyśmy skreślili tekst tej Konstytucji i przyjęli inną. Jeżeli już w ogóle ma być mowa o zmianach, to w tekście tego dokumentu. Ponieważ patrząc ramowo, to jest poprawny dokument, będący wyrazem rzeczywistego kompromisu. Dzisiaj w naszym interesie jest do tego kompromisu nawiązywać i ten kompromis kontynuować.
Proste pytanie – Karta Praw Podstawowych, a Konstytucja? Już leżymy – kompromis jest niemożliwy ponieważ prawica, ma własny sposób postrzegania zawartych tam, kluczowych kwestii z punktu widzenia w ogóle postrzegania wolności i swobód np. w sferze życia seksualnego człowieka i jego skutków społecznych.
Trudno jest jednak sobie wyobrazić sytuację, w której dzisiaj ktokolwiek z liczących się w kraju polityków i autorytetów życia publicznego, miałby zaufać intencjom pana prezesa w sprawie Konstytucji. Być może rzeczywiście lepiej będzie dla kraju, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie większość konstytucyjną i Narodowi przedstawi dokument do zatwierdzenia w referendum. Wówczas – sprawa będzie czysta. Jednak, czy zdobyliby się aż na taką szlachetność?
W tej sprawie trzeba bardzo uważać, ponieważ możemy sobie na Konstytucji nie tylko połamać zęby, ale i skręcić karki. Na tym poziomie nie ma żadnych żartów i dopowiedzeń. Lepiej jest póki co nie zmieniać tej Konstytucji, dopiero jak będzie możliwa partnerska dyskusja w Sejmie, dopiero wówczas, można mówić o pracach nad jej zmianą. W dzisiejszych realiach, to będzie potraktowane przez połowę sceny politycznej jako zamach na państwo i próba jego zawłaszczenia.
Dla przypomnienia poniżej fragment wprowadzający do Konstytucji (preambuła) projektu PiS ze stycznia 2010 roku (tego, który zniknął ze strony partii):
„W imię Boga Wszechmogącego!
My, Naród Polski,
składając Bożej Opatrzności dziękczynienie za dar niepodległości,
pomni naszych ponad tysiącletnich dziejów
związanych z chrześcijaństwem,
wdzięczni poprzednim pokoleniom
za ich wytrwałą pracę, poświęcenie i ofiary dla Polski,
zrzuciwszy jarzmo obcej przemocy i komunizmu,
zobowiązani do zachowania i umocnienia
niepodległego Państwa Polskiego,
pragnąc Rzeczypospolitej silnej prawdą,
uczciwością i sprawiedliwością,
naszą wolność i odpowiedzialność za los współczesnych
i przyszłych pokoleń Narodu
wyrażamy na kartach tej Konstytucji,
która jest najwyższym prawem dla Rzeczypospolitej.”
[Źródło: Projekt Konstytucji ze stycznia 2010 roku autorstwa Prawa i Sprawiedliwości]
Tutaj dla porównania preambuła z obowiązującej Konstytucji z 2 kwietnia 1997 roku:
„W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny,
odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie,my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,
zarówno wierzący w Boga
będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,
jak i nie podzielający tej wiary,
a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,
równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski,
wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach,
nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej,
zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku,
złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie,
świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra Rodziny Ludzkiej,
pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane,
pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność,
w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem,
ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej
jako prawa podstawowe dla państwa
oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot.
Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali,
wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka,
jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi,
a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.”
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy