Z Amazonki do Gdyni
Zarośnięci i w kaloszach, a więc w konwencji ostatnich sześciu miesięcy spędzonych na Amazonce, bracia Dawid Andres i Hubert Kisiński wkroczyli w niedzielę na scenę gdyńskiej Areny, by odebrać KOLOSA 2015 w kategorii „Wyczyn”. Kompletnie zaskoczeni przyznaną nagrodą, swoją wzruszającą reakcją doprowadzili do łez niemal połowę audytorium.
Można powiedzieć, że rzutem na taśmę zakwalifikowali się do udziału w programie 18. Ogólnopolskiego Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów KOLOSY 2015. Niemal prosto znad Amazonki dotarli do Gdyni, stąd ich dość oryginalny wizerunek prezentujący, z jednej strony codzienny wygląd w dżungli, z drugiej – symbolizujący, że ciągle bardziej są na wyprawie niż w rzeczywistości. Na przywyknięcie do codzienności jeszcze nie było czasu. Na początku marca właśnie dotarli do Atlantyku, celu półrocznej ekspedycji, a już tydzień później stanęli przed kilkutysięczną publicznością, by opowiedzieć o swoich przeżyciach i doświadczeniach. I pokazać rower amazoński, jeden z tych, którym podróżowali wzdłuż i po największej rzece świata.
– Widok tak ogromnej publiczności okazał się wyzwaniem większym niż spotkanie z piratami na Amazonce – opowiadali bracia, którym zdenerwowanie na scenie odebrało w czasie występu nieco normalnej dla nich spontaniczności i dowcipu.
Tym bardziej zaskoczył ich werdykt Kapituły Kolosów 2015, która uznała ich osiągnięcie – pokonanie o własnych siłach drogą lądową wzdłuż i drogą wodną po Amazonce, od źródeł rzeki do ujścia w Atlantyku, w sposób ciągły i na każdym etapie zgodnie z kierunkiem jej nurtu – za najciekawszy wyczyn tegorocznej edycji konkursu.
– Jeszcze nie tak dawno nie wiedziałem, co to są Kolosy, a dziś takie wyróżnienie! – mówi rozradowany Dawid Andres – Kiedy wyruszaliśmy w podróż po Amazonce nie braliśmy pod uwagę żadnych rekordów, nagród, konkursów. Jechaliśmy, żeby samym sobie udowodnić, że damy radę. Po zgłoszeniu się do Kolosów, oczywiście marzyliśmy o zwycięstwie, ale bardzo po cichutku. I marzenie się spełniło.
– Kolos będzie mi już zawsze przypominał o tym, co daje siłę do realizowania nawet najtrudniejszego celu: konsekwencja, determinacja, braterska więź i poczucie – nawet na odległość – bliskości ze strony rodziny i przyjaciół – dodaje równie szczęśliwy Hubert.
Piotr Chmieliński
Zdjęcia: Adrian Larisz, Andrzej Chmieliński
PANGEA Magazine
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy