...Trwający w Polsce festiwal „moralnego niepokoju" porównać można do cyrku....Kadr z "Klauna" Seltona Mello. Fot. Filmaster (cc) |
Był to najzabawniejszy tydzień w historii IV RP. Przed dwoma tygodniami ktoś przypomniał w sieci stary, bo już pięcioletni wywiad gwiazdy „Wiadomości" TVP 1 — Krzysztofa Ziemca, z pierwszym polskim kosmonautą, gen. Mirosławem Hermaszewskim („Prawdę Mówiąc", 19.12. 2011 r.). Dziennikarz ten przed laty określił ścieżkę swojej zawodowej kariery - katolicyzm. W zasadzie w każdej rozmowie jaką prowadzi, obojętnie na jakiej antenie i z kim, potencjalnie można się spodziewać pytania: „A co na to Bóg?". Przypomnienie tego wywiadu wiązało się z szokującą decyzją ministra obrony, Antoniego Macierewicza o zaprzestaniu współpracy z apolityczną organizacją społeczną - Związkiem Żolnierzy Wojska Polskiego.
Czasem zdarza się lizusom trafić na człowieka honoru, co właśnie miało miejsce podczas rozmowy z Hermaszewskim. Kiedy z ust dziennikarza padło pytanie, czy nie wstydzi się tego, że służył w armii państwa socjalistycznego, z generała „wyszło zwierzę". Wdeptał Ziemca w glebę przypominając mu, m.in., że Ci którzy zginęli pod Smoleńskiem w większości też służyli w armii państwa socjalistycznego, bo taka była wówczas Polska. Po obejrzeniu wywiadu, sprawdziłam w google hasło „Ziemiec". Z ciekawości babskiej chciałam się dowiedzieć, czy uprzejmy był kiedyś przeprosić za swoją arogancję, butę i bezczelność. Nie przeprosił, ale chyba coś zrozumiał: „Nie uznaję ani lizusostwa wobec przełożonych czy rządzących, ani też bezpodstawnego „nawalania" w kogokolwiek" — oświadczył całkiem niedawno, bo 15.01.2016 r. w rozmowie z dziennikiem „Fakt".
Tydzień miniony rozpoczął się od wiadomości agencyjnych o artykule, jaki minister spraw zagranicznych RP — Witold Waszczykowski, opublikował w dzienniku „New York Times". Sens krótkiego tekstu sprowadzał się do myśli wyartykułowanej w komunikacie MSZ: „Mówiąc o Szycie NATO w Warszawie, minister Waszczykowski wyraża nadzieję na przyjęcie „pakietu warszawskiego", który miałby przynieść stałą obecność NATO w Polsce". Artykuł ukazał się na kanwie wizyty polskiego ministra w USA.
Witold Waszczykowski spotkał się w Waszyngtonie z amerykańskim sekretarzem stanu — Johnem Kerrym. Jak wynika z doniesień prasowych, program spotkania obejmował szereg istotnych dla świata, w tym USA i Polski spraw: fala uchodźców w Europie, wojna w Syrii, rozszerzenie obecności NATO w Polsce, przygotowania do szczytu NATO w Warszawie, stan polskiej demokracji. Długa lista najistotniejszych spraw usprawiedliwia wybitnie długi czas trwania spotkania — 30 minut (w tym wstępne i końcowe konwenanse). Po spotkaniu obaj panowie pokazali się mediom. Kerry mówił wyłącznie o trosce, z jaką USA patrzą na dokonujące się w Polsce zmiany ustrojowe. Poza częścią oficjalną, W. Waszczykowski zapewniał, że demokracja w Polsce ma się dobrze.
Dzień wcześniej, 15 bm., do redakcji opozycyjnego i skrajnie antyklerykalnego tygodnika „Fakty i Mity" weszła policja. Oficjalny powód to dochodzenie, w którym postawiono zarzuty właścicielowi i red. naczelnemu pisma — Romanowi K. Zdaniem prokuratury, jest on winien m.in. podżegania do zabójstwa swojej byłej żony. Być może — sąd zgodził się na aresztowanie go na okres trzech miesięcy. Nie zmienia to jednak faktu, że ścigając naczelnego, pogwałcono ustawę prawo prasowe. Zabezpieczono dokumenty objęte tajemnicą dziennikarską (w tym dane personalne autorów i informatorów), przeszukano biurka dziennikarzy.
Tego samego dnia, agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) nawiedzili dom współwłaściciela tygodników „Wprost" i „Do Rzeczy", Michała Lisieckiego. Zabezpieczono część „dokumentacji elektronicznej". Formalnie, akcja agentów nie wiąże się z działalnością dziennikarską Lisieckiego, ale trudno uwierzyć, że okazanie przez służby — tego samego dnia — zainteresowania wydawcami trzech pism opinii to zbieg okoliczności…
Dwa dni później, przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej (IPN), w towarzystwie prokuratury przeszukali dom wdowy po generale Czesławie Kiszczaku. Wynieśli z niego bliżej nieokreśloną ilość „fotografii, rękopisów i maszynopisów". Wśród nich znajdują się dokumenty świadczące o tym, że były Prezydent RP i legendarny przywódca „Solidarności" — Lech Wałęsa, był w latach 1970-76, tajnym współpracownikiem (TW) komunistycznej bezpieki — Służby Bezpieczeństwa (SB) o kryptonimie operacyjnym „Bolek".
Już w czwartek (18 bm.), szef IPN — Łukasz Kamiński poinformował, że „dokumenty są autentyczne". Zapomniał tylko wyjaśnić, że autentyczne, tj. sporządzone przez SB, wcale nie znaczy, że są prawdziwe. To mógłby stwierdzić tylko biegły grafolog. Ale nie stwierdził — przynajmniej na razie. Za biegłych zrobił to przywołany wcześniej red. Krzysztof Ziemiec i to nie byle gdzie, bo w głównym wydaniu głównego programu informacyjnego państwowej telewizji (TVP) — „Wiadomości". Zrobił się skandal. Za „błąd" swój Ziemiec przepraszał później w mediach społecznościowych. Przepraszał jako ten, który: „Nie uznaje ani lizusostwa wobec przełożonych czy rządzących, ani też bezpodstawnego „nawalania" w kogokolwiek" — jak przed miesiącem sam o sobie mówił.
Sprawy nie ma, bo tak jak całą Polską rządzi PiS, tak rządzi też w państwowej TVP. Dlatego też lekko przyszło władzom TVP „złamanie ramówki" kanału informacyjnego TVP INFO i wyemitowanie tego samego dnia (!) nagranych przez SB filmików, na których widać, że uczestnicy obrad tzw. okrągłego stołu w 1989 r. oprócz wymiany myśli, wymieniali się licznymi toastami obficie pijąc wódkę; z radością i przyjemnością. Czynili to w ośrodku rządowym w podwarszawskiej Magdalence.
Picie wódy opozycji PRL z ówczesnymi władzami kraju, ma — zdaniem ideologów PiS- udowadniać, że 25 lat najnowszej historii Polski to okres stracony. Tak, jakby życie dwóch pokoleń Polaków (1945 — 1989) było nieporozumieniem, a trzeciego (1989- 2015) okresem przejściowym: życiem w obłudzie. To już bezpardonowa indoktrynacja społeczeństwa z wykorzystaniem mediów publicznych i aparatu służb nacisku.
Próby kompromitacji L. Wałęsy i części opozycji lat 80. są procesem głęboko przemyślanym przez PiS. „W obliczu niechybnej kompromitacji Wałęsy to Lech Kaczyński stanie się symbolicznym patronem ruchu solidarnościowego" — wyznał we wrześniu 2010 r. wywiadzie dla "Gazety Polskiej" Jarosław Kaczyński. W kwietniu 2010 r. pochował brata — Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego, wśród polskich królów, w krypcie Katedry Królewskiej na Wawelu. Teraz buduje mu etos.
Będzie z tym trochę kłopotów, ale mając pełnię władzy w kraju, w tym media, wszystko da się ludziom wmówić.
Problem 1.
Wiarygodność tzw. „Teczki Bolka" zawsze będzie kwestionowana. Powszechnie wiadomo, że w latach 80. podjęto szereg działań mających skompromitować Wałęsę. Wielokrotnie podrabiano jego podpis, sfabrykowano kompromitującą rozmowę jaką miał odbyć z bratem itd. Po co więc to robiono, skoro istniały prawdziwe kompromitujące go materiały?
Problem 2.
Czy przy okazji obrad okrągłego stołu i piciu wódki w Magdalence doszło ze strony liderów opozycji do zdrady? „Niektórzy twierdzą, że był jakiś spisek w Magdalence, że tam po cichu między sobą pewne sprawy uzgodniono. Byłem uczestnikiem wszystkich tych posiedzeń i mówię jasno: nie". To słowa byłego Prezydenta RP — Lecha Kaczyńskiego, wypowiedziane niespełna rok przed śmiercią (program I Polskiego radia, „Sygnały Dnia", 06.02.2009 r.).
Problem 3.
Zdaniem portalu natemat.pl, wśród dokumentów znalezionych w domu Państwa Kiszczaków, znajduje się teczka współpracownika komunistycznej bezpieki — Rajmunda Edwarda Kaczyńskiego. Prywatnie to ojciec lidera PiS Jarosława i byłego Prezydenta RP, Lecha. Jeśli tak, to matka braci Kaczyńskich była żoną konfidenta, a jego synowie to „resortowe dzieci".
Problem 4.
Skoro Kaczyńscy w 1989 r. uczestniczyli w niecnych knowaniach z „komuną" i byli świadkami „zdrady Wałęsy", jak wytłumaczyć fakt, że obaj zostali wpływowymi ministrami w jego kancelarii? Byli nimi do czasu, kiedy nie skonfliktowali się ze wszystkimi wokół i Wałęsa musiał się ich pozbyć.
Trwający w Polsce festiwal „moralnego niepokoju" porównać można do cyrku. Są w nim iluzjoniści, słonie, małpy, akrobaci, a nawet złośliwe kaczki. Najwięcej w nim jednak klownów. Jak żyć? Normalnie: zachowywać się jak w cyrku. Trzeba się śmiać i cieszyć, że bilety są darmowe.
Agnieszka Barbara Bednarz
Sputnik Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy