Rokowania w Genewie w sprawie konfliktu w Syrii |
Rokowania, które według założeń Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych mają doprowadzić do zakończenia konfliktu w Syrii, miały rozpocząć się 1. lutego 2016 r., z jednym tygodniem opóźnienia. Wbrew temu, czego oczekiwali neokonserwatyści i liberalne jastrzębie na początku wojny, na konferencji nie dojdzie do złożenia aktu kapitulacji przez Syryjską Republikę Arabską i zastąpienia jej przez „organ przejściowy”, zdominowany przez Braci Muzułmanów; toczyć się będą za to negocjacje w sprawie zawieszenia broni, a następnie – w sprawie spisania nowej konstytucji i przeprowadzenia w pełni otwartych wyborów.
Narody Zjednoczone – zdyskredytowane
To, że Rosja i Stany Zjednoczone nie zdecydowały się ujawniać planu Perthesa-Feltmana, ale jednocześnie nie udało im się powstrzymać wojennych zapędów Sekretariatu Narodów Zjednoczonych, z jednej strony uchroniło całą tę instytucję przed kryzysem egzystencjalnym, ale też sprawiło, że straciła całkowicie wiarygodność – przynajmniej w kwestii Syrii.
Przeciwnicy Syryjskiej Republiki Arabskiej de facto zdają sobie sprawę, że organizatorzy z ramienia ONZ stali się dla nich sprzymierzeńcami bezużytecznymi, bo działającymi pod naciskiem Rosji i USA. Całkiem odmiennie przedstawia się sytuacja delegacji syryjskiej, która wciąż ma możliwość odrzucenia ugody, którą usiłowano by jej narzucić w oparciu o wcześniejsze, potajemne działania oenzetowskich organizatorów rokowań.
Dlatego też Genewa-3 przedstawia się obecnie już nie jako inicjatywa ONZ, ale jako układ amerykańsko-rosyjski.
Nowi przywódcy opozycji na marginesie rokowań
Na początku wojny opozycję reprezentowali intelektualiści, których w latach przed jej wybuchem przekupiła CIA, oraz Bracia Muzułmanie, pracujący dla Langley od przynajmniej 1953 r. Dziś już tak nie jest. Intelektualiści, zdolni sprawować rządy, zostali zastąpieni watażkami z nadania i na gaży Arabii Saudyjskiej. Królestwo Saudów jest bowiem reżymem plemiennym, nie przyjmującym do świadomości innych relacji niż lenne. Wodzów wojennych wybrało więc, kierując się ich przynależnością plemienną, lub pochodzeniem. Po tych kilku latach konfliktu nawet ci, którzy wyrośli w rodzinach mieszczańskich zaczęli wykazywać zachowania plemienne – tym samym jednak mogą rościć sobie prawa do reprezentowania co najwyżej nomadów pustyni syryjsko-saudyjskiej. Jeśli zaś chodzi o Braci Muzułmanów, to nie udało im się utrzymać u władzy ani w Tunezji, ani w Egipcie i Waszyngton przestał ich uważać za zdolnych do sprawowania władzy w jakimkolwiek kraju.
Nawet wyznaczenie w Rijadzie przewodniczącego i rzecznika Komitetu Negocjacyjnego spośród dawnych ministrów syryjskiej partii Baas nie jest w stanie zamaskować rzeczywistości, w której rządzą watażkowie.
Płynie stąd także kolejna lekcja tej wojny: nienaturalne przymierze Zachodu z Su’udami znalazło się w ślepym zaułku. To, co wydawało się dopuszczalne u Su’udów, nie jest takie na Zachodzie. Ekspansja wahhabizmu już dziś stwarza problemy Europejczykom na ich własnym terenie, a nawrót trybalizmu na Bliskim Wschodzie byłby katastrofą dla wszystkich, ponieważ oznaczałby „somalizację” całego regionu. „Somalizacja” ta była na pewno celem wyznawców Leo Straussa, ale nie jest już celem prezydenta Obamy. Trudno w wyczerpującym stopniu wyrazić niezgodność nowoczesnego Państwa ze społeczeństwem plemiennym; niezgodność ta wiąże się również z osiadłym charakterem społeczeństw państw nowoczesnych.
Czy Damaszek może doprowadzić do pojednania bez Genewy-3?
Biorąc pod uwagę nieobecność delegacji opozycji przez cały poprzedni tydzień, Damaszek musiał na nowo rozpatrzyć swoje opcje. Nie potrzebował Wielkich Mocarstw do zawierania lokalnie porozumień o pojednaniu i byłby prawdopodobnie w stanie doprowadzić do takowych na poziomie krajowym, jeśli tylko opozycja zgodziłaby się zrezygnować z „obalania reżymu”.
Podsumowując, rokowania w Genewie mają na celu włączenie frakcji opozycyjnych do ewentualnego rządu jedności narodowej. Jest to jednak niemożliwe ze względu na stanowisko sponsorów tej opozycji (Arabii Saudyjskiej, Turcji i Kataru). W obecnym formacie, z tych monologów nie wyjdzie nic.
Podsumowanie :
Zespół negocjacyjny z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych (Jeffrey Feltman, Staffan De Mistura i Volker Perthes) utracili wszelkie pozory neutralności po ujawnieniu ich potajemnego zaangażowania przeciwko Syryjskiej Republice Arabskiej.
Opozycja sponsorowana przez Arabię Saudyjską, mimo obecności w niej dwóch fasadowych figur, składa się obecnie wyłącznie z watażków, wywodzących się z plemion syryjsko-saudyjskich, co przekreśla jej zdolność do reprezentowania całości Syryjczyków.
Syria nie potrzebuje już Wielkich Mocarstw, aby doprowadzić do pojednania narodowego.
Thierry Meyssan
Tłumaczenie: Euzebiusz Budka
Sieć Voltaire
_________________
[1] “Niemcy i ONZ przeciwko Syrii”, Thierry Meyssan, Tłumaczenie Euzebiusz Budka, Al-Watan (Syria), Sieć Voltaire, 2 lutego 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy