Plan na pierwsze 100 dni rządu Prawa i Sprawiedliwości to (jak poinformowała w swoim expose premier Szydło) przede wszystkim „500 zł na dziecko”, obniżenie podatku CIT do 15%, obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tysięcy złotych, podniesienie godzinowej stawki płacy do 12 złotych brutto oraz darmowe leki dla seniorów po 75 roku życia. Należy także wspomnieć o takich ważnych obietnicach jak opodatkowanie banków i sklepów wielkopowierzchniowych, odpolitycznienie mediów publicznych, skończenie z kolesiostwem, dekomunizacja wszystkiego, uważne słuchanie i większa współpraca z opozycją i innymi organizacjami społecznymi, ochrona polskiej ziemi i wsi oraz sprzeciw wobec przyjmowania przez Polskę islamskich uchodźców.
Przypomnę tylko jeszcze, że pani premier zapewniała, że ustawy (i potrzebne do ich realizacji dane oraz obliczenia) na pierwsze 100 dni ma GOTOWE, mimo to tylko nad jedną (500 zł na dziecko) pracują od trzech miesięcy.
A teraz, czas na podsumowanie:
– 500 zł na dziecko, czyli sztandarowy projekt Prawa i Sprawiedliwości dzięki któremu – nie oszukujmy się – wygrało wybory. Ot, tyle wystarczy by zjednać sobie głosy polskich wyborców.
Po pierwsze, miało być „na każde dziecko” co świetnie przedstawił jeden z posłów byłej ekipy rządzącej, puszczając wypowiedzi Szydło gdzie zapowiadała „500 zł na każde dziecko”.
Jak się okazało, nie na każde. Świadczenie (które ma pomóc w pokrywaniu kosztów wychowania dzieci) nie obejmie m.in. samotnych pracujących matek z jednym dzieckiem (np. matki po rozwodzie z alkoholikami itp) czy małżeństw z jednym dzieckiem. Tu najlepsza jest jednak odpowiedź rzecznik PiS, które stwierdziła ni mniej ni więcej, że jeśli samotne matki chcą tego świadczenia to niech się ogarną i zrobią drugie dziecko (źródło). „500 zł na dziecko” obejmie natomiast bogaczy (posiadających więcej niż jedno dziecko), którym pięć stów z pewnością zrobi różnicę oraz – UWAGA to nie żart – islamskich imigrantów (źródło).
Po drugie efektywność tego rozwiązania – jak z kolei świetnie przedstawił poseł Kukiza – jest zerowa. Mało tego – jest niesamowicie szkodliwa.
– Obniżenie podatku CIT do 15%. Aktualnie podatek CIT to 19%. O żadnym obniżaniu podatków oczywiście nie słychać. Co najzabawniejsze, polscy mali i średni przedsiębiorcy zostaną obłożeni nowym podatkiem, który – jak przekonują – zamorduje polski biznes. Dlatego też organizują protesty w największych miastach Polski a 11 lutego będą manifestować pod Sejmem (źródło).
– Obniżenie wieku emerytalnego. Początkowo prezydent Duda do spółki z Beatą Szydło zapewniali, że obniżą wiek emerytalny do poprzednich wartości tj. 65 dla mężczyzn i 60 dla kobiet. Gdy przejęli władzę, zaczęło się odkręcanie i skomlenie, że nie o to im chodziło itd. Nikt dokładnie nie wie już na czym stanęło ale ostatnia propozycja (przypominam – rzekomo GOTOWEJ ustawy) to chyba ta, że każdy Polak i Polka będą mieli wybór – przejść wcześniej na emeryturę i dostawać głodowe świadczenie albo pracować do 67 roku życia tak jak uchwaliła poprzednia ekipa. Wróbelki sejmowe jednak ćwierkają, że PiS przygotowuje niespodziankę polegającą na zakazie dorabiania na emeryturze gdyby jakiś niewdzięczny obywatel gorszego sortu stwierdził, że jego emerytura to kpina. Acha, ustawa miała być w pierwszych 100 dniach ale oczywiście nie będzie. Najwcześniejszy termin to „może na początku 2017” (źródło). Z emeryturami wiąże się także inna sprawa, na którą PiS w kampanii kładło nacisk. Mianowicie „haniebnie niskie waloryzacje przyznawane przez poprzednie rządy” – otóż… rząd Szydło założył w budżecie waloryzację na 2016r. w wysokości 3 zł 68 gr miesięcznie (w przypadku najniższych emerytur). Żeby było zabawniej, rząd pierdolnął się w rachunkach i koniec końców waloryzacja na 2016 rok wyniesie 1 zł 38 gr (w przypadku najniższych emerytur) (źródło).
– Zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 8 tysięcy złotych. Podczas kampanii i expose były wielkie zapowiedzi, że państwo stać na KWOP przynajmniej na poziomie 8 tysięcy złotych (co i tak jest śmieszną kwotą w porównaniu z innymi państwami). Po objęciu władzy okazało się, że… dupa. Nie będzie podwyższania żadnych kwot wolnych od podatku. Z wielką łaską rząd PiS oświadczył, że może… MOŻE! w 2017 roku, ale z pewnością nie do 8 tysięcy (źródło).
– Podniesienie godzinowej stawki płacy do 12 złotych brutto na umowie zleceniu. Początkowo ustawa miała wejść w życie 1 stycznia 2016, potem 1 lipca 2016. Nawet jeśli wejdzie w życie kiedykolwiek to świetnie ją podsumował jeden z internatów.
– Darmowe leki dla seniorów po 75 roku życia. Przez lata elektoratem PiS byli głównie seniorzy więc trzeba było ich jakoś nakłonić do dania kolejnej szansy Kaczyńskiemu i jego ekipie. Ktoś wpadł na pomysł żeby dać dziadkom i babciom po 75 roku życia darmowe leki. Po przejęciu władzy, standardowo zaczęło się odkręcanie i skomlenie, że to co mówili podczas kampanii to nie to co mieli na myśli. Stanęło na tym, że owszem dostaną ale tylko część leków (źródło).
Przyjrzyjmy się teraz pozostałym obietnicom, które co prawda nie pojawiły się w planach na pierwsze 100 dni ale rządowi PiS udało się już je albo spartaczyć albo zrobić coś zupełnie odwrotnego.
– Opodatkowanie banków i sklepów wielkopowierzchniowych. Na kosmiczne obietnice PiS potrzeba pieniędzy więc wybór padł na banki i sklepy wielkopowierzchniowe. W przypadku podatku bankowego – tak jak się spodziewano – w celu zminimalizowania strat finansowych, banki postanowiły koszty nowego podatku przerzucić na klientów a część aktywów przelać za granicę oraz ulokować w państwowych obligacjach, które nie podlegają opodatkowaniu (źródło). Jeśli chodzi o podatek dla sklepów wielkopowierzchniowych (który miał na celu zmuszenie zagranicznych sieci do płacenia podatków w Polsce) to całkowicie zrezygnowano z tego pomysłu (nie do zrealizowania z uwagi na bardzo prosty sposób na jego obejście) i zastąpiono go podatkiem od sprzedaży detalicznej, który – jak przedstawiłem wyżej przy okazji obietnicy o obniżeniu CIT – uderzy głównie w polskich przedsiębiorców prowadzących małe i średnie sklepiki.
– Odpolitycznienie mediów publicznych. Podczas kampanii wyborczej PiS i opłacane przez niego media słusznie wznosili krzyki, że media publiczne są upolitycznione. Dlatego hucznie ogłosili, że po objęciu władzy dadzą owemu upolitycznieniu raz na zawsze kres. Co w rzeczywistości zrobili? Ano wyrzucili upolitycznionych dziennikarzy (tzn. tych, którzy wyraźnie nie byli po ich stronie) i zastąpili ich swoimi dziennikarzami, którzy dotychczas pracowali dla wcale niekryjących swojego zaangażowania w polityczną grę po stronie PiS – TV Republika i TV Trwam (źródło) za co zresztą ta druga zostanie sowicie nagrodzona (źródło). W sumie można powiedzieć, że skończyła się era upolitycznionych mediów publicznych… a zaczęła era czysto partyjnych mediów publicznych, w których seriale robią za rządowe tuby propagandowe (źródło).
– Skończenie z kolesiostwem. Jak wszyscy wiemy, jednym z ulubionych zajęć poprzedniej ekipy rządzącej było rozdawanie posad swoim partyjnym kolegom i rodzinom – mistrzem w tej dyscyplinie jest oczywiście PSL. Zdaje się, że mimo zapowiedzi o ukróceniu wszechogarniającego państwowe spółki kolesiostwa i nepotyzmu, rząd Prawa i Sprawiedliwości postanowił dorównać ludowcom wymieniając ich na swoich kolegów partyjnych i rodziny. Najlepsze tego przykłady to m.in. Jacek Kurski – zwany niegdyś bulterierem Kaczyńskiego lub człowiekiem od brudnej roboty – wrzucony na stanowisko prezesa TVP; bohaterowie tzw. afery madryckiej tj. Hofman, który aktualnie za grubą kasę „doradza” rządowi ws. obsadzania państwowych spółek (źródło) oraz Kamiński, którego prezes nagrodził posadką prezesa Polskiego Holdingu Zbrojeniowego (źródło) a także były rzecznik PiS, który chociaż był zbyt słaby żeby dostać się listy wyborcze to zasłużył sobie na kierownicze stanowisko w Orlenie (źródło). Ale żeby nie było, hojny prezes nie zapomniał również o młodzieży (co prawda działaczy PiS…) i podarował stanowiska kierownicze w państwowych spółkach i instytucjach, m.in. w Krakowskim Parku Technologicznym (źródło) oraz KRUSie (źródło) a także rodzinie działaczy PiS (źródło). Na uwagę zasługuje również „pomaganie” politykom PiSu w przypadkach gdy widmo ciężkiego więzienia nad nimi krąży np. sprawa ułaskawienia Kamińskiego skazanego za nadużycia władzy oraz umorzenie śledztwa ws. afery SKOKów i p. Biereckiego, który podejrzewany był o wyprowadzanie pieniędzy za granicę (źródło).
– Uważne słuchanie i większa współpraca z opozycją i innymi organizacjami społecznymi. O tym, że PiS ma w dupie zdanie i sugestie opozycji nie trzeba przekonywać. O wszystkim mówią nam sejmowe głosowania, w których taśmowo odrzucane są poprawki „niepisowskie”. Najlepszym jednak dowodem, że PiS ma gdzieś zdanie innych są słowa przewodniczącego Solidarności (otwarcie wspierającego PiS podczas kampanii), który pożalił się mediom, że działania rządu Szydło przeczą jej obietnicom o rzekomej woli współpracy z organizacjami społecznymi a także ignorowanie przedsiębiorców, którzy zaprosili przedstawicieli rządu do rozmów nt. szkodliwych ich zdaniem nowych podatków (źródło).
– „Dekomunizacja wszystkiego”. Tu wystarczą dwa nazwiska – Stanisław Piotrowicz (były prokurator stanu wojennego), który w PiSie jest głównym specem od sprawiedliwości (SIC!) oraz Dariusz Kłos (komunistyczny kapuś i kłamca lustracyjny), którego PiS mianowało właśnie na szefa zachodniopomorskiej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (źródło).
– Ochrona polskiej ziemi i wsi. 12 minuta i 25 sekunda poniższego odcinka Młodzieży Kontra (odcinek z 07.02.2016).
„Najlepsze” zostawiłem sobie jednak na koniec. Kwestia imigrantów z Bliskiego Wschodu.
Z pewnością pamiętacie jak wszyscy politycy PiS z premier Szydło na czele zapewniali o tym, że Polska co prawda przyjmie imigrantów ale ze względów zapewnienia bezpieczeństwa polskiemu społeczeństwa będą to jedynie chrześcijanie. Coś się jednak zmieniło i bezpieczeństwo Polaków już nikogo nie obchodzi (a z pewnością nie PiS), bo okazało się, że rząd Szydło ma zamiar przyjąć również muzułmańskich imigrantów (źródło). Żeby było ciekawiej to – jak pisałem wyżej – owi muzułmańscy imigranci zostaną objęci świadczeniem „500 zł na dziecko” podczas gdy Polacy, którzy zostali zmuszeni do imigracji za pracą i część polskich rodzin oraz samotnych matek nie ma co na to liczyć (źródło).
Oczywiście są sprawy, które wyszły PiSowi bardzo zwinnie np. ustawa inwigilacyjna, którą przepchnięto bez większych skrupułów, i która daje służbom nieograniczone prawo do inwigilowania każdego obywatela, bez wyraźnego powodu, bez zgody sądu i bez konieczności informowania o tym kogokolwiek (źródło); destrukcja pozycji Trybunału Konstytucyjnego w ramach rzekomego jego naprawiania (a tak naprawdę chodziło o jego unieszkodliwienie, by nie był w stanie unieważnić takich ustaw jak inwigilacyjna); marginalizacja i tak już słabej pozycji Polski na arenie międzynarodowej i zepchnięcie nas do grupy państw uważanych za „niestabilne”, co oczywiście odbija się na gospodarce, bo nikt normalny nie będzie prowadził interesów z „niestabilnym” krajem itp itd.
Kończąc już „krótkie” podsumowanie.
Chciałoby się zacytować pewnego jegomościa – szczerze przeze mnie nielubianego – który powiedział, że „Platforma was nie wyruchała, tak jak was wyrucha PiS. Aż was kukle będą swędziały z bólu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy