polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Andrzej Duda wziął udział oficjalnie w otwarciu amerykańskiej bazy wojskowej w Redzikowie k. Słupska. Część tarczy antyrakietowej USA osiągnęła gotowość operacyjną w połowie grudnia 2023 r., z prawie czteroletnim opóźnieniem. To najważniejsza bojowa inwestycja amerykańska w Polsce. Baza dysponuje stacją radarową dalekiego zasięgu i została uzbrojona w pociski przechwytujące, zdolne do zestrzeliwania rakiet międzykontynentalnych. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że otwarcie bazy w Redzikowie jest próbą przesunięcia infrastruktury militarnej USA w kierunku rosyjskiej granicy i zapowiedział, że Moskwa odpowie działaniami, które zmierzą do "zagwarantowania parytetu". * Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA. Chodzi o nieprawidłowości w Collegium Humanum, które handlowało dyplomami. Mieli z tego korzystać m. in. Ukraińcy. Oskarżenia dotyczą między innymi przyjęcia ponad miliona złotych za wystawienie tysiąca dyplomów, w tym dyplomów MBA niezbędnych do objęcia posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. * * * AUSTRALIA: Lider opozycji Peter Dutton i premier Anthony Albanese opublikowali w mediach społecznościowych posty, w których gratulują Donaldowi Trumpowi historycznego zwycięstwa w wyborach prezydenckich, podkreślając, że stosunki amerykańsko-australijskie będą nadal prosperować. W niedzilę natomiast wyszło na jaw, że były premier, który obecnie pełni funkcję ambasadora Australii w Stanach Zjednoczonych, po cichu wyczyścił swoje konta w mediach społecznościowych ze wszystkich "paskudnych" postów pełnych obelg pod adresem Donalda Trumpa. Rudd, który uważa się, że zarabia do 400 000 dolarów rocznie za bycie reprezentantem Australii różnych momentach opisywał Trumpa jako "zdrajcę Zachodu" i "problem dla świata". * * * SWIAT: Prezydent Rosji Władimir Putin oficjalnie podpisał nową narodową doktrynę nuklearną, która nakreśla scenariusze, w których Moskwa byłaby upoważniona do użycia swojego arsenału nuklearnego. Dwa głowne punkty odnoszą się do agresji któregokolwiek pojedynczego państwa z koalicji wojskowej (bloku, sojuszu) przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom. Będzie to uważane za agresję koalicji jako całości. Agresja jakiegokolwiek państwa nienuklearnego przeciwko Federacji Rosyjskiej i/lub jej sojusznikom przy udziale lub wsparciu państwa nuklearnego będzie uważana za ich wspólny atak. Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do użycia broni jądrowej w odpowiedzi.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Gustowny fason koralowych wód

Koralowe formy z Flyn Reef w Wielkiej Rafie Koralowej
niedaleko Cairns, Queensland. Fot. T. Hubson (Wikimedia)
Ostatni rzut oka na rozpływające się w bezkresie nieboskłonu promienie słoneczne i zanurzamy się w podwodną toń Królestwa Neptuna. Mowa oczywiście o osławionym, bajecznym Morzu Koralowym, które codziennie zaprasza swych niedyskretnych podpatrywaczy na prawdziwy festiwal barw uwieńczony istną rewią mody. Jednak nie jest to pokaz najnowszych trendów prezentowanych przez światowej sławy projektantów, takich jak: Prada, Versace czy Dior,  moda ta jest raczej nadszarpnięta zębem czasu, a samą galę przygotowuje skromna matka natura, której kreacje z niesamowitym wdziękiem i dumą prezentują tysiące żywych organizmów australijskiej Wielkiej Rafy Koralowej.

W pierwszej kolejności największe oklaski należą się koralom, które z mozołem i z cierpliwością przerastającą mnichów  buddyjskich,  monotonnie, bezrefleksyjnie i powoli, fragment po fragmencie tkają wapienne wielobarwne płótna stanowiące podłoże dla kolejnych gatunków flory i fauny. Pomysłowość natury w tym akcie stwórczym jest niezmierzona.


 Oto naszym oczom ukazują się fiszbinowe gorsety sztywnych szkieletów koralowców twardych  oraz lejące się muśliny ruchomych koralowców miękkich. Wariacje dotyczące kształtów tych zdumiewających stworzeń również zaskakują różnorodnością. Gałązki – jak konary drzew, talerze – jak skały Gór Stołowych, rureczki przypominające rurki makaronu Penne. Są też: grzyby, pióropusze, polipy zakończone parzydełkami upodobniającymi koral do kuli kwiatowej czy okazy z wyraźnym zarysem struktury mózgu człowieka, aż można się zapomnieć, że jest się w środowisku wodnym. I pomyśleć, że wszystkie te zabiegi modyfikacyjne podporządkowane są następującej zasadzie: Wyeksponuj swoje „ciało”,  tak, aby pochłaniało jak najwięcej światła słonecznego. Jeżeli tego zaniechasz, twój współlokator – glon, z którym żyjesz w symbiozie nie będzie w stanie przeprowadzić fotosyntezy i tym samym dostarczyć ci pożywienia. Następnie twój organizm podejmie desperacki akt rozpaczy – wybielanie polegające na usunięciu glona symbiotycznego. Ty zostaniesz sam, biały jak śmierć, gdyż koloru dostarczał ci tylko współlokator, a następnie zmienisz się w martwy szkielecik wapienny stanowiący podłoże kolejnym pokoleniom korali.  A że natura nie łamie swych praw, jak to zaobserwował już Leonardo da Vinci, możemy być pewni, że groźba wyginięcia gatunku jest wystarczającą motywacją, aby zaniechać w przyszłości  burzenia ustalonych przez nią prawideł. 


Korale posiadają również i inne strategie działania, istnie z  Podwodnej Księgi Survivalu autorstwa Matki Natury, np. sposób zapobiegający „przegrzaniu”. Taka informacja, ma dosyć kluczowe znaczenie, gdyż parzydełkowate maja bardzo wąską tolerancję termalną. Podniesienie  temperatury wody nawet o 1- 2o C może uruchomić proces wspomnianego wcześniej wybielania.  Jednakże wydzielanie przez te sprytne stworzonka siarczanu metylu przyśpiesza zbieranie chmur, a tym samym, łaskawie roztacza upragniony cień umożliwiając beztroskie bytowanie w niedogodnych warunkach.

Długi na 2 000 km i szeroki na 150 km ekskluzywny dywan koralowy stanowi miejsce ekspozycji urywków z życia ponad 1500 gatunków ryb, prześcigających się nieustannie w przepychu i wielobarwności swych strojów. Na topie, nieprzerwanie od ponad 18 mln lat królują:  jaskrawe żółcie, krasne czerwienie, krzykliwe zielenie, ultrafioletowe turkusy. Uzupełniającymi akcesoriami są natomiast: pawie oczka,  łuski, puszki, „panterki” , łatki, plamki, kratki i paski.
Fot. Tchami, [CC-BY-2.0
(http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]

Poczet inaugurują niewielkie ryby motyle (Butterfly Fish). Spłaszczone bocznie, o zaokrąglonym kształcie, jak wibrujące listki rzucone w kryształową toń. Te podwodne motylki, nazwę swą zawdzięczają fantazyjnym barwom rozlanym z nieopisanym kunsztem na ich maleńkich powłokach. Tęczowe ornamenty ryb – elegantek do tego stopnia przypominają wzory motylich skrzydeł, że entomolog mógłby się dopatrzeć w nich najpiękniejszych motyli świata z rodzin: modraszkowatych, paziowatych lub rusałkowatych.

Następne w kolejności na czerwony dywan wkraczają dystyngowane ustniczki, nazywane też rybami księżycowymi lub rybami aniołami. Fotoluminescencyjne odcienie indygo skontrastowane euforycznie nasyconą żółcią to kanonowe barwy prezentowane przez te stworzenia,  dlatego można je zobaczyć wielokrotnie w  różnych wariacjach. Ponadto niektóre gatunki monogamicznych, żywiących się gąbkami ustniczek, potrafią wraz z wiekiem, zmieniać kolorystykę swego ubarwienia. Przykładem takiej metamorfozy może być, ustniczek cesarski, przeobrażający nieregularne półokręgi widniejące na obu stronach jego tułowia,  w charakterystyczne linie rozpięte na całej jego długości, niczym gitarowe struny. Te pływające anioły, tylko z pozoru wyglądają na takie niebiańskie istoty, gdyż na każdej pokrywie skrzelowej posiadają ostre kolce, skuteczną broń przed natarczywością nierozważnych gapiów.

Tęczowymi odcieniami mogą pochwalić się również ryby chirurdzy. Płetwa grzbietowa tych pożeraczy alg, ciągnie się wzdłuż kręgosłupa niczym zastygły woal, a kłujące ostrogi przypominające chirurgiczny skalpel, umieszczone na zakończeniach płetwy ogonowej, mogą zadać ranny niejednemu zaskoczonemu napastnikowi.          

Mozaikową przeplatankę barw napotkamy także w garderobie papugoryb, wręcz perfekcyjnie imitujących upierzenie swych lądowych odpowiedników. Nie tylko ubarwienie tych ryb budzi skojarzenia ze skrzeczącymi skrzydlatymi. Do ptaków upodabnia je również układ szczęki tworzący wyraźnie zarys papuziego dzioba. Ptaki, yyhh, to znaczy ryby, żerują w ciągu dnia, w nocy wracają do kryjówek otaczając się, niczym ciepłą pierzynką, specjalnie wytwarzanym kokonem zasłaniającym wlot do jamki – domu.

Wielokolorowe stroje stanowią najbardziej popularny trend wśród mieszkańców lazurowych wód, aż może się zakręcić w głowie od tego wirującego jarmarku barw. Do tego magicznego tygla dołóżmy jeszcze: karmazynowe suknie w drobne kropeczki noszone przez: dorsze Barramundi, pstrągi koralowe czy grańce oraz obcisłe, wyszczuplające legginsy ryb w kształcie fletów, rurek i trąbek, wymieszajmy wszystko razem i już mamy gotową, organiczną mieszankę wybuchową.

Podobnie, jak w społeczeństwie Homo Sapiens, tak i w świecie zwierząt podwodnych nie może zabraknąć pragnących wyróżnienia się dziwaków. Nieszczęśników naznaczonych tym piętnem poznamy po nieprzyzwoicie bogatym odzieniu lub po wręcz szkaradnie wyglądających,  poszarzałych, naprędce zszytych strzępach tkaniny. Oprócz tego, do tej grupy zakwalifikowane są stworzenia o stosunkowo umiarkowanych odchyleniach od  ogólnie przyjętych wzorców mody.

Fot. Robert Linsdell, [CC-BY-2.0
(http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]
Niewątpliwy prym w gronie odmieńców wiedzie majestatyczna skrzydlica. Jej okazała, iście królewska biało-czerwono-czarna szata sprawia, że każdy ruch ryby jest dostojny i patetyczny. Dzięki płetwom piersiowym przypominającym swym kształtem skrzydła ptaków suknia skrzydlicy unosi się na wodzie niczym falujący kaszmir. Jednak w momencie upatrzenia doskonałej ofiary, niepozornie wyglądający cudak, w mgnieniu oka zmienia się w doskonale zorganizowanego łowcę, zaganiającego rozłożystymi płetwami trofeum w miejsce, z którego nie ma już ucieczki. Nie bez przyczyny nazywana jest ona także ognicą. Kolce jadowe umieszczone na płetwie grzbietowej potrafią zadać bardzo dotkliwe, piekące niczym ogień rany. 

Zupełnym przeciwieństwem pięknej, ale niebezpiecznej skrzydlicy jest nieporadny, olbrzym o komicznym nieproporcjonalnym cielsku i wiecznie zdziwionej, lekko zasmuconej minie, czyli grouper. Ten czterystukilowy gigant o łagodnym usposobieniu ma w zwyczaju nosić raczej skromne, stonowane szarości okraszone subtelnymi cętkami i pomimo zdecydowanej niedbałości o wygląd zewnętrzny zasługuje na miano ulubieńca fleszy fotografujących rafę koralową płetwonurków.

W czołówce ekscentrycznych stworów ponadto znaleźć można pochmurnie ubarwione wargacze. Niektóre gatunki tych dziwolągów o dużych, nabrzmiałych ustach osiągają, podobnie jak groupery, bardzo pokaźne rozmiary.

Mniej przyjaznym nastawieniem do ludzi charakteryzuje się murena. Jej długie, węgorzokształtne, brudnoszare lub przeciwnie, intensywnie ubarwione ciało w połączeniu z potworną głową oraz z głęboko zarysowaną szczęką budzi uzasadniony postrach wśród kapiących się i nurkujących turystów. Ten podwodny smok o mocnych, hakowatych zębach bezproblemowo rozkruszających pancerze mięczaków, w ciągu dnia odpoczywa w szczelinach skalnych niczym Bazyliszek w swej pieczarze, trzymając się raczej obrzeży raf oraz lagun, w nocy zaś uaktywnia się jako bezwzględny drapieżca.

Migocącą, rozświetloną taflę wody przecina nagle zadziwiająca ciemna plama leniwie przeczesująca wodę w poszukiwaniu planktonu. Tą tajemniczą, szybującą smugą jest manta, w uproszczeniu przez wielu nazywana płaszczką. Jej  dobrze skrojony,  szykowny czarny frak z białą, bawełnianą kamizelką przywołuje zapomniane czasy XIX-wiecznych dżentelmenów, którzy dobre maniery i szarmanckie zachowanie prezentowali z niezwykłą dostojnością na wytwornych bankietach i wyjątkowych uroczystościach, kradnąc serca oczarowanych ich względami pań. Aż łezka kręci w oku, ehh… Diabeł morski, inna nazwa manty, osiąga rozmiary od 3 do 5 m , a dwie płetwy głowowe oraz krótki, biczowaty ogon faktycznie dają złudzenie obcowania z demonicznym władcą podziemia. Ryba ta, która bynajmniej do tradycyjnego wyobrażenia ryby nie jest podobna, pływa wykonując ruchy przypominające lot ptaka. Czasami do tego stopnia zapomina się, że jej naturalnym środowiskiem jest woda, że wzbija się w stronę słońca w oszałamiającym tańcu falujących skrzydeł. Jednak radość manty z podniebnego lotu nie trwa długo, chwilę później spodousta z impetem  uderza o taflę wody i rozczarowana odpływa, aby za jakiś czas po raz kolej podjąć desperacką próbę oszukania praw grawitacji. 

Fot. Robert Linsdell, [CC-BY-2.0
 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]
Porzućmy jak najszybciej dziwaczne indywidua, gdyż czas na największych sprzymierzeńców polipów koralowych, czyli rozsławione błazenki, rozpoznawane przez naszych małych milusińskich jako rybki Nemo. Oprócz niewątpliwej popularności sympatyczne biało-pomarańczowe okoniokształtne, posiadają wiele niebywałych cech, wśród których na uwagę zasługuje dymorfizm płciowy. Płeć ryby jest uzyskiwana na zasadzie nominalnej i otrzymują ją dwa największe osobniki w grupie (pierwsza w hierarchii jest samica, drugi co do wielkości to samiec), inne okazy pozostają warunkowo bezpłciowe stanowiąc zaplecze w przypadku śmierci króla lub królowej. Inną specyfiką błazenek jest możliwość wydzielania przez nie śluzu chroniącego rybę przed zabójczymi parzydełkami ukwiałów niczym pancerny kaftan. Dzięki podstępnemu zabiegowi ryby clowny mogą pomieszkiwać między rozedrganymi czółkami gospodarza nie narażając się na niebezpieczeństwo ataku z jego strony. Jednak administrator głębinowego budynku za korzystanie z darmowego wiktu oraz schronienia przed drapieżnikami domaga się pieczołowitego oczyszczania całego organizmu z niestrawionych resztek nagromadzonego pokarmu, a także przywabiania prześladowców błazenki prosto w jego śmiertelne szpony. Cała współpraca przebiega pomyślnie do czas, aż ryba ukwiałowa nie zostanie np. skaleczona i nie zmniejszy wydzielania śluzu, wtedy to, symbioza obu organizmów zostaje drastycznie zakończona bezpardonowym pożarciem pięknego błazenka.  I w tym momencie czar pryska…

Po tym, pozornie sielankowym kadrze z żywota ryb, czas na ukazanie prawdziwego oblicza wyrodnej Matki Ziemi. Zanurzmy się po raz kolejny, tym razem w mrocznych odmętach Morza Koralowego. Wtedy to, naszym oczom ukaże się cała dramaturgia  codziennego egzystowania w „bajecznej” rafie koralowej. Bezwzględne zwierzęta nastawione na zabijanie, których orszak zasila ok. 160 gatunków rekinów oraz wiele gatunków podstępnych pięcioramiennych rozgwiazd, codziennie kaleczą, rozszarpują, zjadają żywcem lub rozpuszczają swoje ofiary używając broni chemicznej porównywalnej z kwasem siarkowym.

Najczęściej spotykanymi oprawcami ryb kostnoszkieletowych oraz głowonogów są rekiny rafowe. Drapieżniki tworzące szajki rabusiów liczących od 5 do 20 osobników dokonują straszliwych rzezi zamieniających lazurową toń w krwawe pobojowisko. Atrakcyjny program wycieczek w okolice zewnętrznej części rafy koralowej – Osprey Reef, niedaleko Cairns, obejmuje obserwację tych srebrno – szarych,  przeszywających wodę z prędkością ołowianego pocisku bestii, w akcji. Na szczęście rekiny rafowe są raczej płochliwe i tym samym, nie tak agresywne jak sporadycznie pojawiające się na płyciznach Morza Koralowego pręgowane rekiny tygrysie lub  prawdziwi recydywiści -  żarłacze białe.

Prawdziwą osobliwością ciepłych wód koralowych są dziwaczne rekiny młoty. Głowa ryb kształtem przypomina przekrzywiony kapelusz genialnego stratega oraz wybitnego przywódcy wojskowego Napoleona Bonaparte. Niektóre gatunki tych rekinów z rewolucyjnym rodowodem, preferują dietę składająca się wyłącznie z ukrywających się w mule przydennym płaszczek. Namierzają je za pomocą specjalnych ampułek umieszczonych na całej spodniej powierzchni głowy, wrażliwych na pole elektryczne otaczające każdy organizm. Te precyzyjne podwodne „wykrywacze metalu” pozwalają na bezbłędne zlokalizowanie potencjalnej zdobyczy.

 Nie tylko szybcy, silni i potężni zabójcy mogą władać życiem i śmiercią mieszkańców rafy koralowej. Matka Natura daje szansę także tym małym, powolnym, na pozór przegranym drobnym rzezimieszkom. Pełzające niespiesznie po dnie morskim rozgwiazdy posiadają kilka sposobów ułatwiających im zdobycie pożywienia. Część z nich na przykład, przystosowała się do zjadania padliny oraz przefiltrowywania mułu dennego. Większą grupę stanowią jednak drapieżniki, które w celu dostania się do smakowitego małża, jeżowca czy ślimaka muszą już użyć wyszukanego fortelu.  Jednym ze sprytniejszych zabiegów niektórych gatunków rozgwiazd jest rozchylanie stwardniałego płaszcza muszli za pomocą siły ramion, a następnie wpuszczanie do środka wydzielającego soki trawienne żołądka. Po rozpuszczeniu mięsistej zawartości, rozgwiazda bez problemu zasysa posiłek niczym odkurzacz, pozostawiając po lokatorze bezwartościową skorupkę. Inne osobniki pięcioramiennych proces rozpuszczania pysznego mięczaka rozpoczynają, od razu, wewnątrz organizmu, wypluwając na zewnątrz jedynie bytującą odtąd w samotności, pustą muszlę. Jeszcze inne, mają zdolność trawienia także grubych, masywnych fasad wyszukanego schronu delikatnego małża. Mięczak nie ma szans przetrwania takiego niszczycielskiego oblężenia.

Mordercze rozgwiazdy – korony cierniowe prowadzą z kolei bezlitosne, zmasowane działania bojowe wymierzone w bezbronne polipy koralowe. Nierówna walka zawsze zakończona zwycięskim podziałem łupów wojennych między wygłodniałych drapieżców, odbywa się przy zastosowaniu nowatorskiej broni chemicznej. Armia opancerzonych, uzbrojonych w kolce jadowe szkarłupni wydzielających na zewnątrz soki trawienne pozostawia po sobie ogromne cmentarzysko wapiennych szkieletów. Nieznaczne podniesienie temperatury w ekosystemie rafy koralowej spowodowane zanieczyszczeniami środowiska powoduje szybki wzrost populacji ciernistych żołnierzy i tym samym, nasilenie ofensywy. Jedynym obrońcą, który może powstrzymać barbarzyńskie rozgwiazdy przed dokonaniem exodusu na koralowcach, jest człowiek.  Akcja defensywna przebiega niestety bardzo mozolnie i jest niezmiernie czasochłonna. Każdego osobnika trzeba bowiem zebrać własnoręcznie lub wstrzyknąć mu truciznę powodującą jego powolną śmierć.        

Wszystko wskazuje na to, że świat roślin i zwierząt tworzy strukturę doskonałą, potrafiącą dostosować się do zmieniających się warunków egzystencjalnych. Żywiołowe starcia rywalizujących ze sobą gatunków nie pozwalają jednak na chwilę wytchnienia. Trzeba być czujnym nawet podczas snu, bo gdy pierwsza zmiana idzie na zasłużony odpoczynek, nocni stróże ruszają na łowy. Każdy fortel umożliwiający przeżycie minuty, godziny czy dnia daje szansę przetrwania danej populacji. Przewertujmy zatem po raz kolejny Podwodną Księgę Survivalu, a poznamy reguły jakimi kierują się mieszkańcy oceanicznego królestwa. Pod hasłem: „Jak uchronić się przed zjedzeniem”, można natknąć się na wiele wartościowych rad przeznaczonych dla potencjalnych ofiar - przekąsek: „ W celu obrony przed napastnikiem uzbrój się w kolce jadowe, parzydełka, skórę wydzielającą substancje toksyczne, jaskrawe ubarwienie ostrzegawcze lub wprowadzające w błąd wzory umożliwiające ucieczkę przed zdezorientowanym prześladowcą (ustniczki, skrzydlice, ryby motyle czy ryby chirurdzy). Ostatecznie, możesz poszukać bezpiecznego schronienia między parzącymi ukwiałami (błazenki), w twardych muszlach (małże, żółwie morskie), zakopując się w piasku przydennym (płaszczki) czy zakrywając wlot do kryjówki elastycznym kokonem (papugoryby)”. Wytyczne przeznaczone dla drapieżników skupiają się natomiast na wykorzystaniu klasycznych, sprawdzonych sposobów zdobywania pożywienia. W dziale zatytułowanym „Jak zdobyć pokarm” czytamy: „ W celu upolowania apetycznego dania zastosuj metodę szybkiego ataku z zaskoczenia (rekiny), posłuż się silnymi szczękami miażdżącymi twarde pancerze (murena), użyj ampułek wyczulonych na pole elektryczne żywych organizmów (rekiny – młoty) lub zagoń zdobycz w ślepy zaułek (skrzydlica). W przypadku ograniczonego zakresu ruchu wejdź w symbiozę z glonami lub rybami clownami (polipy koralowe) lub poddaj posiłek chemicznej obróbce wstępnej (rozgwiazdy).      

Zasmucający jest jednak fakt, że przyroda potrafiąca zmierzyć się nawet z takimi przeszkodami jak zbytnie nasłonecznienie tafli wody (polipy przyspieszające zbieranie się chmur w upalny dzień) czy destrukcyjne działanie cyklonów nawiedzających rafy koralowe, pozostaje kompletnie bezbronna w zderzeniu z nieubłaganą inwazją człowieka. W części Księgi Survivalu poświęconej obronie przed ekspansją przedstawicieli gatunku ludzkiego napotkamy następujące ostrzeżenia: „ Człowiek jest niedoścignioną i najbardziej nieprzewidywalną maszyną do zabijania, w działaniach swych kierującą się niepohamowaną, kapryśnie zmienną i niespójną motywacją (...) Unikać, innych wytycznych brak”.
 
Elwira Gołębiowska  ©

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy