Antonetta Jaworska po ukończeniu studiów na Politechnice
Wrocławskiej wyemigrowała do Australii. Nie znała angielskiego,
w nowej rzeczywistości niełatwo było jej się odnaleźć. Trudności życiowe
pokonywała z pokorą. Dzięki sile charakteru, uporowi i ambicji każdy dzień
traktowała jak pole bitwy – bitwy o przetrwanie, o odpowiednią pozycję, bitwy,
którą musi wygrać. Przeżywała wzloty i upadki. Niepowodzenia czyniły ją jeszcze
silniejszą. Nigdy nie rezygnowała ze swoich marzeń. A wiara w lepsze jutro
dodawała jej skrzydeł. Dzisiaj może oddać się przyjemnościom i zająć się
pisaniem, które daje jej wiele satysfakcji. Jej dewiza to: póki żyję – działam!
Bohaterką jej wydanej
wlaśnie powieści jest młoda dziewczyna imeniem Rita. Pewnego razu przeżywa
nadzwyczajne doznanie miłości i od tej pory marzy tylko o jednym ...pragnie
przeżyć to ponownie. W książce nie tylko miłość jest jedynym tematem. Doskonały
humor jak również dramaty życiowe wskazują na ogromną wrażliwość autorki, która
piorem poprzez swoje spostrzeżenia z łatwością trafia do ludzkiej duszy.
Ciekawe opisy przyrody i otaczajacego świata, w którym porusza się
główna bohaterka Rita powodują, że wiele z kobiet odnajdzie tam cząstkę siebie.
Książka dostępna
jest na stronie: Aktualności - Oficyna Wydawnicza ATUT -
Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe i w księgarniach
internetowych.
Specjalnie dla
czytelników Bumeranga Polskiego fragment powieści „Blyskawice miłości”:
Stanęłam pod ścianą i zagryzając palce aż do
krwi próbowałam powstrzymać płacz. Bałam się, aby tylko nikt mnie nie usłyszał. Łzy jednak same cisnęły się do oczu.
Połykając je starałam się opanować szlochanie i prosiłam Boga całym sercem, aby
mnie uspokoił i abym tak bardzo nie cierpiała... Niestety nic nie pomagało, łzy
coraz bardziej zalewały moją twarz i czułam na policzkach jak skóra sciąga mi
się od soli. Boże, nie miałam pojęcia, że miłość aż tak boli. Nie potrafiłam
się utrzymać na nogach i czułam się tak jakbym ich wcale nie miała. Zsunęłam
się powoli po ścianie i siadając na ziemi wtuliłam głowę w kolana. W końcu nie
wytrzymałam i wybuchłam płaczem na głos z całej siły. Świat cały zawalił mi się
w jednej sekundzie..Wszystkie marzenia runęły w zgliszczach. Nigdy...Nigdy już
nie będę szczęśliwa. Boze! Ratuj!...Bo umieram. Było mi juz wszystko
jedno...Płakałam i cierpiałam całą sobą. Czułam jak mi serce pęka z żalu, jak
dusza się rozpływa i ciało traci wszelką energię. Ginełam.
Po paru minutach troszeczkę się uspokoiłam. Zabrakło
mi już łez...jedynie cichutko łkałam. Byłam bardzo zmęczona i czułam się okropnie nieszczęśliwa.
Nagle usłyszałam jakiś dochodzący do mnie głos. Podniosłam głowę do góry i
spojrzałam w kierunku, z którego dochodziło wołanie. To był dziadek, który
spał sobie jeszcze w łóżku. Zupełnie zapomniałam o nim, kiedy tutaj weszłam.
Dziadek widocznie przebudził się słysząc moje szlochanie i obserwował mnie
przez ten cały czas, kiedy tak bardzo rozpaczałam. Popatrzyłam na niego...Podniósł
się do góry i wyciągając do mnie rękę powiedział:
- Podejdź tu do mnie, chodź tutaj Rita. Usiądź
przy mnie.
Podniosłam się natychmiast z ziemi, otarłam
łzy rąbkiem sukienki i usiadłam obok dziadka. Wstyd mi się zrobiło, że
biedny dziadek musiał to wszystko widzieć. Dziadek patrzył na mnie i wyciągnął
do mnie ręce a ja rzuciłam mu się w ramiona i jeszcze bardziej
aniżeli wtedy wybuchłam płaczem.
Dziadek głaszcząc mnie po włosach i całując
powiedział:
- Płacz, płacz...To ci ulży trochę...Wnusiu ty
moja kochana.
Płacz, płacz.
I tak ..dziadek mówił a ja płakałam.
Po chwili jednak uspokoiłam się i
całkowicie przestałam szlochać. Wszystko ze mnie uleciało. Nie było już we mnie
siły na nic więcej..Całkowita pustka.
- Widzisz, życie to jest walka. Walka o
przetrwanie, walka w pracy i walka w domu. Wszyscy w jakiś sposób tam
walczymy o swoje i to na każdej płaszczyźnie życia i nawet tak naprawde nie
zdajemy sobie z tego sprawy.
- Dziadku, ale dlaczego tak jest? Dlaczego nic
mi w życiu nie wychodzi?
- Dziewczyno! Tobie nie wychodzi? Co ty za głupoty
gadasz? Popatrz tylko na siebie...to, co inni mają powiedzieć. Wrecz
przeciwnie..Wszystko ci wychodzi. Ty tylko tego nie widzisz.
- Dziadku ja myslałam, że on mnie kocha
tak samo jak ja jego. A on Barbarze dał pierścionek...Ten co go Lidia nosiła. Mną
tylko się bawił. I grał z moimi uczuciami. Jak on mogł? Dlaczego on mi to
zrobił, dlaczego? A przecież powiedział, że mnie kocha. Naprawde powiedział. I
ja mu uwierzyłam, a teraz...
Nie miałam znowu siły dokończyć, ponieważ
ponownie rozpłakałam się......
- Miłość polega na zaufaniu a ty zwątpiłaś i to
tak szybko. No i przestań się w końcu mazać jak mała dziewczynka i bierz się do
roboty.
- Do roboty? A co ja mam takiego robić
dziadku? Co robić?
- To ty mnie jeszcze pytasz? Ty, która przez
całe życie robiła to, co chciała?
A walczyć masz! Walczyć! I przepędź tę babę
stąd na cztery wiatry. Nie wolno się poddawać. W życiu tylko silni wygrywają.
Słabi giną jak muchy...Takie jest prawo natury.
Dziadek mówiąc do mnie te słowa podniósł laskę
do góry i wymachujac nią nad głową krzyknął donośnie:
- Musisz walczyć Rita! Musisz walczyć!
O Boże. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Oczy
otworzyłam szeroko z wrażenia. Przecież już kiedyś dokładnie słyszałam te
same słowa i w dodatku były one tak samo wypowiedziane. Tak ...To było
przecież w.......
(...)Antonetta Jaworska
"Błyskawice miłości", fragment
Zobacz też stronę internetową autorki: www.antonettajaworska.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy