Uzasadnienie podane przez panią na stanowisku premiera nie ma sensu, po prostu nie warto go cytować, oczywiście trzeba je uszanować, bo większość społeczeństwa powierzyła jej formacji politycznej władze i oto właśnie może sobie przeprowadzać tego typu zmiany. Możecie się państwo nie zgadzać, ale one już obowiązują, już nas dotyczą, już zostały skonsumowane przez kilka unijnych mediów, które zrobiły małą sensację z faktu, że Polska nie chce unijnej flagi, ale chce dotacje. Generalnie rząd nie przewidział efektu wizerunkowego swojego działania i jego skutków, skutek jest jeden – pogorszenie europejskiego wizerunku Polski w Europie. Po co to komu potrzebne? Czy chodziło o wysłanie sygnału, że jesteśmy mniej europejscy – tak bardzo, że usuwamy już warstwę symboliczną?
Ostatnią rzeczą jaką się robi jest dotykanie symboliki, przecież flaga sobie wisi – jeść nie woła, nie ma z nią problemu, a sprawiała wrażenie, że jesteśmy „normalnym unijnym państwem”, to od dzisiaj już będziemy trochę mniej normalnym lub trochę mniej unijnym – proszę sobie wybrać, można na raz obie opcje. To osiągnął rząd w zdaje się trzecim tygodniu swojego istnienia. Porażkę wizerunkową, z której nie ma żadnego, podkreślmy to żadnego pożytku, chociaż nie – są pewne dwa kraje, gdzie dzisiaj analitycy z radością odnotowali ten fakt i przekazali w notatkach dla swoich zwierzchników, krótką syntetyczną wiadomość, że rząd w Warszawie usuwa unijne flagi. Pierwszy z tych krajów tylko czeka na nasz kolejny błąd – należąc do Unii Europejskiej jest poważnym płatnikiem netto i każde nasze potknięcie, traktuje jako powód do robienia nam wymówek. Drugi z tych krajów do Unii nie należy, bo nie musi, jak dotąd nie był wobec Polski jawnie wrogi, chociaż powodów mu nie brakowało, jednak na pewno jest tam kilka osób, które się cieszą, że Polska sama wycofuje się z Unii, bo dokładnie tak należy w warstwie intencjonalnej rozumieć ten gest.
Jednak to nie wszystko co zdołał już usunąć rząd pani Szydło. Usuwanie idzie tej Radzie Ministrów bardzo dobrze, zwłaszcza jak dotyczy działań w obrębie bezpośredniego władztwa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. To zadziwiające, co usunięto jeszcze, otóż istniała sobie strona internetowa zawierająca chyba cały dorobek ustaleń strony polskiej (jawny) odnośnie katastrofy pod Smoleńskiem. Już jej nie ma, nie istnieje – została wyłączona, przez co jak należy rozumieć rząd albo wycofał się z ustaleń, albo tylko wycofał się z promowania ustaleń? Chyba, że dokonuje autocenzury? To bardzo ciekawe, bo nie da się zakłamać rzeczywistości i jeżeli dotychczasowe ustalenia, których miliony w kopiach są w Internecie usunięto, to jak to nazwać inaczej niż cenzurą? Teraz zastąpią je zapewne nowe – lepsze? Trudno ocenić, pożyjemy (albo i nie) i zobaczymy (albo i nie zobaczymy).
Bylibyśmy jednak naiwniakami, gdybyśmy nie rozumieli mechaniki myślenia „strony rządowej”, otóż pani premier zdarzyło się publicznie poddać w wątpliwość pomysł kampanijny PiS, o 500 zł na każde dziecko. Doszły do niej bowiem informacje, że niektórzy zamożni nie powinni mieć tej subwencji. Dlatego sama jest ciekawa dyskusji publicznej (konsultacji) w przedmiocie tej ustawy. Podobnie jest nowość jeżeli chodzi o podwyższenie progu kwoty wolnej od podatku, już na rok 2016 nie zdążymy bo budżet jest i nie da się wszystkiego zmienić. Poza tym inicjatywa tu należy do prezydenta i rząd czeka na jego projekt ustawy. Jednak obie te reformy mogą kosztować około 44 mld PLN, wprowadzenie czegoś takiego w jednym roku to w skali naszego budżetu coś więcej niż rewolucja – to szok, potop, horror i dramat, bo nie ma takich pieniędzy w budżecie, żeby można było mniej więcej 40 mld PLN ot tak, sobie wolną ręką wyjąć. To nie jest możliwe i wie to każdy, prawdopodobnie pani premier Szydło już także.
Nie ma się więc co dziwić, że posłużono się brakiem unijnych flag, żeby mieć wygodny temat zastępczy i do pytań od dziennikarzy i w programach publicystycznych dla prawicowych posłów, jakie to proste, wygodne, nikt nie pyta o wizję 500 zł na każde drugie dziecko w każdej rodzinie, bez względu na próg dochodowy. Jak również nikt nie pyta, czy to będzie element polityki demograficznej, czy socjalnej, bo jeżeli ma dojść do wyodrębnienia grupy ludzi – i całkiem słusznie, którzy nie dostaną ze względu na rozbudowane kryterium dochodowe, to mamy do czynienia z polityką społeczną, bogaci subsydiują biedniejszych. Na tym tle usunięcie dorobku śledztw związanych z katastrofą smoleńską z Internetu w ogóle nie ma już żadnego znaczenia, idzie nowe. Fajnie mieć chwilowe tematy zastępcze, to się nazywa „sztandar wyprowadzić”, można powiedzieć, że każdy wyprowadza taki sztandar, jaką rozumie rzeczywistość. Lewica wprowadziła nas do Unii Europejskiej (postkomuniści jakby ktoś inaczej nie rozumiał), a prawica, autentycznie zaczyna rządy od wyprowadzania sztandarów…
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy