W czasach prawdziwie komunistycznych, jeszcze sprzed rozłamu z ZSRR, Polska była dla Chin bardzo ważna, jako trzecie (po Sowietach i po nich samych) państwo Wschodu. Wskaźniki ekonomiczne nie liczyły się wtedy, choć „spust surówki” był wyznacznikiem mocy zbrojeniowej kraju.
Dziś Polska eksportuje do Chin za 700 mln a importuje za 3 miliardy dolarów rocznie. Jesteśmy trzema procentami eksportu chińskiego do UE i jednym procentem eksportu UE do Chin. W statystykach chińskich Polska jako kraj samodzielny zajmuje miejsce w drugiej pięćdziesiątce. Europa Środkowo-Wschodnia nie mieści się jako całość w pierwszej dwudziestce. Chiny urządziły szczyt premierów tego obszaru u siebie, jak kiedyś urządzały szczyt chińsko-afrykański, nieporównanie dla nich ważniejszy i wyznaczyły prezydentowi Dudzie rolę lidera państw od Estonii przez Serbię po Albanię. Inaczej nie można interpretować zagadki protokolarnej, która polega na konferencji piętnastu premierów i tylko jednego prezydenta, Rzeczypospolitej. Druga zagadka dotyczy innego szczytu. Jak to jest, że nikt z Polski nie jedzie tam, gdzie są wszyscy i gdzie być trzeba (Malta), a jedziemy tam, gdzie nikogo w naszej randze nie ma? Chińczycy dbający o protokół od pięciu tysięcy lat, nie powiadomili prezydenta Dudy, kto jeszcze jest zaproszony? A może to kancelaria prezydenta, realizując koncepcję profesora Szczerskiego, który marzy o roli światowego męża stanu dla swego idola, posadziła go przy okrągłym stole, przy którym powinna była siedzieć pani premier Szydło?
Raz się udało: w ONZ. Andrzej Duda występował po Baracku Obamie a przed prezydentami Xi i Putinem. Trochę to przypadek a trochę staranność ambasady w Nowym Jorku. Należało wykorzystać te 5 minut, bo drugi raz taka gratka się nie zdarzy. Należało odejść od przygotowanego tekstu i rzucić choćby jedno zdanie, które poszłoby w świat, jak „żelazna kurtyna” Churchilla czy „ojczyzna lub śmierć” Fidela Castro lub „My naród polski” Wałesy. (Nie wspominając o bucie Chruszczowa). Ale prezydent – zamiast sięgnąć po bon mot z któregokolwiek z wielkich Polaków, czy wymyślić coś na poczekaniu, odczytał tekst dobry na zajęcia ze studentami pierwszego roku z wymydlonym zwrotem siła prawa a nie prawo siły. Nawiasem mówiąc dziś brzmi to w Polsce jak autorecenzja.
Co załatwiliśmy w Chinach? Premier tego kraju obiecał, że zainwestują 5 miliardów dolarów w Europie Środkowo-Wschodniej. Tyle dokładnie, ile będzie kosztować jedna z obietnic PiS. Na każdego z uczestników szczytu wypadnie po 312 milionów. Ma dzięki temu powstać nowy jedwabny szlak.
Krzysztof Mroziewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy