Fot. FreeDigitalPhotos.net |
Źle rozumiana poprawność polityczna, poprawność publiczna to nic innego jak zmuszanie społeczeństwa obywatelskiego do autocenzury w zachowaniach, wyrażaniu się, czy też opiniach – wyrażanych i publicznie i co jest szczególnie ciekawe w kręgu bezpośredniego odniesienia oraz prywatnie. Doszło do tego, że nie można nawet napisać na portalu społecznościowym, co się myśli o jedzeniu w danej restauracji, ponieważ można być pozwanym o szkodzenie opinii danego miejsca, a opinia ma wpływ na markę, pod jaką przedsiębiorca prowadzi działalność, a ta już przelicza się na pieniądze. Co gorsze, doszło do tego, że ludzie nie mogą swobodnie, bez narażenia się na obrzucanie obelgami, czy też nieuprawnionymi oskarżeniami o rasizm, czy też ksenofobię – nie mogą swobodnie wyrażać zdania na rzecz bieżącej polityki swoich rządów, jeżeli ta dotyczy kwestii uznanej przez mainstream medialny za poprawną politycznie!
Chodzi oczywiście o kwestię zachowania się afirmatorów nielegalnej imigracji do Europy, to czego doświadczyliśmy w tym roku to po prostu wydarzenie bez precedensu nie mające sobie równych. Takich metod, takiej skali nienawiści – nie używały nawet reżimy totalitarne w szczycie swojego rozwoju. Jak można szczuć na człowieka, dlatego bo wyraził swoje poglądy, nawet w sposób głupi – do jego pracodawcy? Co to jest? Standardy hitlerowskich Niemiec? Przecież nawet w ZSRR tak nie było, każdy miał prawo do krytyki i samokrytyki. Tymczasem w demokratycznej Europie doszło do tego, że największy kraj ośmielił się grozić krajom mniejszym, a jego poplecznicy w ciałach wspólnotowych – jeszcze bardziej naciskali i domagali się przymusowej egzekucji woli szefowej największego kraju, wynikającej z jej punktu widzenia, bez uwzględnienia interesu innych państw! To wydarzenia bez precedensu. Podczas, gdy rząd na Węgrzech usiłował skorzystać ze swojej suwerenności, przyczyniając się do ochrony unijnego prawa – grożono mu, wyśmiewano go, porównywano go ze sprawcami Holokaustu! To jest po prostu coś niesamowitego – ile nienawiści spotkało Węgrów, tylko za to, że legalnie na własnym terenie wybudowali sobie płot. Chociaż takie same lub większe od lat istnieją na innych unijnych granicach. Dlaczego tak upokorzono Węgrów? Dlaczego nikt na zachodzie nie ma odwagi wyciągnąć z tej lekcji kłamstwa i propagandowej napaści wniosków i po prostu przeprosić?
Jednak nie to jest jeszcze najgorsze i najbardziej niebezpieczne. W złym pojmowaniu nakazu poprawności politycznej najgorsze jest bowiem doprowadzenie do stanu autocenzury, samoograniczania się obywateli w wolności słowa i swobodzie wypowiedzi. Nakaz poprawności wymusza serwilistyczne zachowanie wobec poglądów i sposobu rozumienia faktów przez medialnie sterowaną większość. Jest on destrukcyjny i przyczynia się, do wyrugowania pluralizmu oraz w konsekwencji zastąpienia wolności – schematami. W powyższym przypadku prawo mieszkańców krajów europejskich zostało wyrugowane przez roszczenie przybyszów! Właśnie w imię poprawności politycznej, która nakazała co najmniej milczenie o ile nie – jak w przypadku Niemiec, gdzie hipokryzja osiągnęła skrajne przypadki – „Willkommenskultur”, spowodowała że naiwni w swoich przekonaniach mieszkańcy witali nielegalnych imigrantów balonikami i konfetti, podczas gdy sami przy próbie skorzystania z jazdy pociągiem bez biletu byliby pociągnięci do odpowiedzialności, a na ulicy ich twarze skanują kamery w poszukiwaniu przestępców! Nastąpiło jakieś nadzwyczajne odwrócenie rzeczywistości, którego nie da się w żaden logiczny sposób pojąć, zrozumieć i wyjaśnić.
Czym jest wolność, która zmienia naszą percepcje – w imię swojego sposobu rozumienia wolności? Dodajmy przeważnie czyjejś, a nie naszej własnej! Wolność wymuszana przymusem, to jest przecież zaprzeczenie wolności. Zarówno komunizm jak i faszyzm były w opozycji do wartości humanistycznych, w pewnych wymiarach przeciwstawiały się wolności jednostki, w ogóle wolności. Właśnie dlatego zostały pokonane w imię prawa do wolności jednostki i humanizmu zbiorowości. Co się jednak dzieje z naszym społeczeństwem w sytuacji, w której nasze rządy decydują się na działania wynikające z emocjonalnej decyzji jednej kobiety, prawdopodobnie już zagubionej w rzeczywistości – nie mającej kontaktu z nią i nie znającej konsekwencji podejmowanych decyzji dla zwykłych ludzi! Przecież to jest dobrowolne poddanie się dyktaturze jednostki! Ostatnio tak było z Napoleonem, któremu niektórzy uwierzyli na słowo. Czy w imię wolności można ograniczyć wolność większości? Zabronić ludziom mówienia tego, co naprawdę myślą? Sterować ich opiniami? Zakazywać ich wyrażania – pod groźbą np. doniesienia pracodawcy, albo wizyty z kamerą i gotowymi tezami? Co to ma być? To jest demokracja?
Złe rozumienie przymusu poprawności politycznej prowadzi nas do ślepego zaułka, w którym utracimy cząstkę siebie, na stałe ograniczając swoją swobodę percepcji, ponieważ będziemy się nawet bali myśleć o kwestiach, które są niepopularne, niepoprawne, krytykowane, na indeksie. Dlaczego nikt nie odważy się powiedzieć, że to połączenie cenzury i inkwizycji w jednym? Od razu oskarżenie, zastosowanie formatki – wyrok, winny i jego egzekucja. Wyszedłeś z domu na demonstrację przeciwko polityce imigracyjnej własnego rządu, wracasz jako ksenofob, nacjonalista być może faszysta – osoba nietolerancyjna i wroga społeczeństwu. Czy to jest normalne? Gdzie jest granica? Można zrozumieć poprawność w ramach kanonów kultury – wówczas, tak rozumiana poprawność jest rzeczywistym strażnikiem wartości, na których opiera się kultura. Jednak to nie może dotyczyć spraw w istocie konsensualnych, nie mówiąc już o zmianie tożsamości zbiorowości, w wyniku inicjowanych w ten sposób procesów. Chodzi o to, żeby wolność malowania na obrazie, nie oznaczała prawa do łamania jego ram! W cytowanym przypadku niektóre unijne kraje po prostu złamały wspólne wcześniejsze ustalenia dotyczące polityki imigracyjnej, motywując to wyższą koniecznością. Jeżeli to nie będzie ukarane, a wiemy że nie będzie, bo wśród nich są najpotężniejsze kraje Unii, to grozi nam – złamanie prawa unijnego przez inne kraje w innej kwestii. Skoro bowiem można było nie przestrzegać unijnego prawa powołując się na konieczność wyższą, to można również nie przestrzegać tego prawa, powołując się na inne konieczności. Do tego doprowadziła niemiecka polityka, a konkretnie emocjonalna głupota jednej osoby. To Niemcy popsuły Unię Europejską, to Niemcy powinny ponieść tego konsekwencje, a nie przerzucać się odpowiedzialnością z sąsiadami. Uwaga, co innego byłoby, gdybyśmy podjęli decyzję wspólnie, ale nie PO fakcie, tylko PRZED. Wówczas solidarność europejska rzeczywiście oznaczałaby przymus przyjęcia imigrantów, byłoby to zrozumiałe i politycznie celowe.
Jesteśmy w trudnej sytuacji, w której wolność słowa nie jest już w praktyce chroniona w Unii Europejskiej, można ją zupełnie świadomie i w sposób rzeczywisty ograniczać poprzez przymus poprawności politycznej, który narzucają aktualnie rządzący, mający wpływ na media głównego nurtu. To rzeczywisty koniec wartości europejskich, rzeczywisty wstęp do wprowadzenia zamordyzmu, zakazów, nakazów itd. Dalej będzie gorzej, dalej będzie mniej wolności, dalej będzie więcej poprawności politycznej. Przy czym uwaga, poprawność polityczna, jak wszelkie sztuczne twory jest z natury i w swojej konstrukcji selektywna. Dotyczy tylko tych zjawisk i kwestii, które są korzystne z punktu widzenia mającego przewagę. Nawet poddani nieludzkiemu faszyzmowi i totalitarnemu komunizmowi – mogli zachować pewne sprawy dla siebie, np. własny pogląd na system w którym żyli. W systemie narzuconej poprawności politycznej, nie ma już tej autonomicznej sfery wolności. Działa przymus przyjęcia i interioryzacji poglądów wynikających z wykładni zasady poprawności w danej kwestii. Nie ma pola manewru, nie ma miejsca na reinterpretację. Jeżeli myślisz czytelniku, że możesz sobie myśleć, co ci się podoba, to jesteś w błędzie, albowiem wedle zasad nowego systemu – jesteś już hipokrytą, a być może stosujesz mowę nienawiści! Całą potężna maszyna działa przeciwko Tobie.
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy