Obalony premier - Tony Abbott i nowy - MalcolmTurnbull. Fot. The Conversation |
Komentarz Eugeniusza Bajkowskiego:
Politycznie trzęsienie ziemi w Canberze! Wprawdzie nie zupełnie ponieważ - za wyjątkiem mediów i "lobbystów" - prawie bez dramatycznej reakcji "zwykłych" ludzi. Z dnia na dzień nagle mamy nowego federalnego premiera. Malcolm Turnbull ambitny prawnik oraz bardzo udany i zamożny przedsiębiorca z prestiżowo zamożnej sydnejskiej dzielnicy "nad zatoką" Point Piper oraz dotychczasowy federalny minister łączności i członek prezydium federalnego rządu (Federal Cabinet) ostatecznie potrafił strategicznie i taktycznie nagle zaskoczyć i błyskawicznie wysiodłać dotychczasowego koalicyjnego, liberalnego premiera Tony'ego Abbotta zdecydowanie i objąć jego stanowisko.
Wygrywając z wysoką marżą 10 głosów nagle, doraźnie, z godziny na godzinę zwołane nadzwyczajne zebranie federalnej liberalnej frakcji parlamentarnej ("Party Room Spill"). Niewątpliwie zdolna, bardzo aktywna i dzielna minister spraw zagranicznych i federalna wice-premier Julie Bishop pozostaje na obu swoich dotychczasowych, wyjątkowo wpływowych stanowiskach. Oczywiście było chwilowe, sensacyjne, nadzwyczajnie nagłośniane w mediach zaskoczenie. Jednak cały ten polityczny zamach oczywiście szykował się od dawna. Prawdopodobnie już wkrótce od czasu kiedy Tony Abbott w podobny sposób obalił Malcolma Turnbulla jako federalnego parlamentarnego przywódcę podówczas opozycycjnej w federalnych układach Partii Liberalnej. Obficie zasilane rzeczywistymi (a nie brakowało ich) i urojonymi "przeciekami" i zwykłymi politycznymi plotkami spekulacje w mediach oraz "wpływowych kołach" krążyły od dawna. Niewątpliwie jednak pod tym względem nowy premier Malcolm Turnbull potrafił najpierw nieco politycznie uśpić a potem nagle, gwałtownie zaskoczyć Tony'ego Abbotta i jego okresowo nieco powątpiewających lecz niewątpliwie wciąż lojalnych zwolenników.
Okazało się, że Tony Abbott przeliczył się. Został opuszczony przez sporo swoich dotychczasowych zwolenników na których polegal. Zarówno wewnątrz swego rządu i "Party Room". Moim zdaniem, wobec coraz bardziej niekorzystnych dla rządu wyników kolejnych ankiet opinii wyborczej - po prostu zaczęli obawiać się o swoje poselskie, nieraz również senackie mandaty. A liberalna "elita" o swoje ministerialne stanowiska. Również wzrastało zaniepokojenie losami federalnego rządu w szeregach koalicyjnego agrarnego stronnictwa National Party of Australia. Które również nieraz mieli poważne zastrzeżenia pod względem stanowisk i nieraz nawet pewnych wypowiedzi niektórych liberalnych polityków na temat szczególnie wyczulonych dla nich, nieraz obiektywnie "lokalnych" zagadnień. Które jednak nieraz mogły decydująco wpłynąć na wyniki głosowania w ich własnych okręgach wyborczych bezpośrednio decydując o ich parlamentarnych mandatach. Pod tym względem prawdopodobnie myśleli trafnie.
Po spadających rządowych notowaniach w aż 30 kolejnych sondażach opini wyborczej, zwłaszcza Newspoll i ankietach przeprowadzanych dla mediów koncernu prasowego Fairfaxa, według najnowszego sondażu ReachTel Seven West (przeprowadzonego wśród 3300 wyborców dla mediów Fairfaxa tuż po zmianie federalnego premiera) one nagle wymiernie podskoczyły. Pod względem zasadniczych głosów (primary vote) wzrosły do 43,3% a na laburzystów zamierzało głosować tylko 35,9%. Wkutek tego, po teoretycznym podziale preferencji na podstawie wyników ostatnich federalnych wyborów we wrześniu 2013, koalicyjny federalny rząd teraz remisuje z laburzystowską opozycją w stosunku 50%:50%.
Eugeniusz Bajkowski
Prasa australijska o zmianach na szczycie wladzy:
Sydney Morning Herald
Daily Telegraph
The Conversation
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy