Warszawa. PKiN. Fot.K.Bajkowski |
Mam z PKiN bardzo ciepłe i sentymentalne wspomnienia osobiste: pierwsze kolorowe zdjęcie na którym występuję w roli bohatera, zrobione w okolicach wiosny 1980 roku, niezapomniane wizyty na tarasie widokowym, uczestnictwo w różnych spektaklach i wystawach dla dzieci przez całe lata 80. oraz, last but not least koncerty w Sali Kongresowej. Pałac wrósł w warszawską tkankę i stanowi już nieodłączny fragment tutejszego genius loci, budując pewną historyczną metafizykę miasta. Z pewnością jest w moim skromnym poczuciu estetycznym ładniejszą budowlą, niż szklano-stalowe świątynie kapitalizmu, zbudowane na przestrzeni ostatnich dwóch dekad na, nomen omen, ulicy Jana Pawła II. Ale zasadniczo, chciałbym podzielić się innymi spostrzeżeniami.
PKiN zaprojektowany przez radzieckiego architekta Lwa Rudniewa (1885-1956), absolwenta Cesarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Sankt-Petersburgu jeszcze za czasów carskich (rocznik 1911), ucznia wybitnego Leontija Benois (twórcy rosyjskiego Art Nouveau) i neoklasycysty Iwana Fomina jest oczywiście nieodrodnym dziełem epoki realizmu socjalistycznego. Wassily Kandinsky napisał swego czasu, że każdy efekt twórczości artysty jest dzieckiem epoki, w której powstał. Faktem jest, że radziecki i polski socrealizm czerpały inspiracje obfitymi garściami z amerykańskiej architektury Art Deco i jej nowoczesnych budowli nowojorskich. W istocie, dzieła sztuki tego stylu nie stanowią więc, co twierdzi wielu uczestników ideologicznych wojenek internetowych, obcej, "okupacyjnej" naleciałości lub pomnika „krwiożerczego, azjatyckiego komunizmu”, ale są immanentnym elementem artystycznego i filozoficznego doświadczenia również cywilizacji zachodniej.
Socrealizm bardzo łatwo przedstawić jest jako wyraz mentalności totalitarnej i całkowitego podporządkowania twórczości artystycznej polityce. Myślę jednak, że po latach, gdy wciąż możemy obcować z budowlami i dziełami sztuki z tego okresu, można tłumaczyć jego dorobek w kluczu zupełnie innej hermeneutyki. W dobie ponowoczesnego „przewartościowania wszystkich wartości”, kompletnego zaburzenia bądź perwersyjnego odwrócenia znaczeń sensów i symboli, w realizmie socjalistycznym możemy dostrzec praktycznie ostatnią w kulturze współczesnej próbę kontynuowania tradycyjnej, realistycznej idei sztuki, zapoczątkowanej jeszcze w czasach antyku, a osiągającej szczyt swoich możliwości w sztuce chrześcijańskiej od czasów Średniowiecza, aż po epokę klasycyzmu.
Większa część dzieł sztuki powstała w tym okresie była niczym innym jak wytworem silnych systemów państwowych i religijnych, których warstwy oligarchiczne (w neutralnym tego słowa znaczeniu) tworzyły i definiowały różnorakie formy estetyczne, nazywane dziś stylami. Przedstawianie Osób Boskich, władców, ważnych wydarzeń historycznych i społecznych wymagało odpowiedniej, sformalizowanej ikonografii i techniki, odwzorowując na zasadzie mimetycznego naśladowania nadprzyrodzonego świata boskiego i przyrodzonej rzeczywistości natury porządek życia ludzkiego. Stopniowo, XIX-wieczny impresjonizm, symbolizm i modernizm uciekały od natury i realizmu, topiąc swój bunt przeciwko postępującej industrializacji w senno-narkotyczno-okultystyczne fantazmaty.
Stopniowo jednak rodzić się zaczęła także naturalistyczna i realistyczna sztuka krytyczna, która na nieograniczony rozrost XIX-wiecznego, dzikiego kapitalizmu odpowiedziała próbą przezwyciężenia antynomii pomiędzy antyczno-chrześcijańską tradycją uporządkowanej sztuki będącej nośnikiem prawdy, dobra i piękna, a realistyczną krytyką niesprawiedliwego porządku społecznego. Można powiedzieć, że ta zrodzona pod koniec XIX wieku próba stanowiła opisywaną przez Martina Heideggera ideę „artystycznego drugiego początku”, pragnącego w imię pokonania sprzeczności pomiędzy tradycją a nowoczesnością, skłonić artystów do powrotu ku samym początkom ludzkich procesów twórczych, u których leżała chęć w miarę idealnego odwzorowania otaczającej rzeczywistości.
W realizmie socjalistycznym – oczywiście w sposób kontrowersyjny i niedoskonały, być może po raz ostatni w dziejach cywilizacji i sztuki europejskiej przed nadejściem ponowoczesnej rewolucji, starano się spełnić, zachowując wysokie normy artystyczne i wykonawcze, odwieczny ludzki sen o „świętych”, wielkich herosach, władcach i bohaterach. Wbrew pozorom wskazującym na budowę nowoczesnej stylistyki, socrealizm był projektem wybitnie tradycyjnym i antynowoczesnym, stanowiąc kolejne ogniwo w długim łańcuchu wielkiej sztuki europejskiej, od Fidiasza, poprzez sztukę romańską i średniowieczną, Wita Stwosza, Hansa Memlinga, Iwana Rublowa, aż po Caspara Davida Friedricha. Pod przykrywką rzeźb robotnic i żołnierzy, wielkich gmachów użyteczności publicznej (jak np. zaprojektowany również przez Lwa Rudniewa gmach Uniwersytetu w Moskwie) w paradoksalny, a wręcz metafizyczny sposób bronił europejskiej tradycji zachowując antyczne toposy, reliefy i wzory doskonałej architektury sakralnej.
Modernizm w wydaniu Edvarda Muncha, Pabla Picassa lub Giorgia de Chirico, a także dzisiejsza ponowoczesność wciąż zamazuje i deformuje podstawowy znak identyfikacji człowieka, jakim jest ludzkie oblicze (Emmanuel Levinas uznawał twarz za nieustanny sygnał skierowany ku Innemu) przedstawiając życie jako nieustanny koszmar złożony z przekształconych elementów rzeczywistości. Socrealizm, idealizując konstrukcję osoby ludzkiej i niosąc ze sobą pozytywne, mobilizujące przesłanie zmiany świata i doskonalenia się, zachował ostatnie związki łączące jeszcze w połowie XX wieku sztukę europejską z tradycją. Sam Włodzimierz Lenin w ostatnich latach życia skłaniał się w swoich rozważaniach estetycznych do konieczności porzucenia przez artystów nierealistycznej awangardy i zwrócenia się ku ludowym, rosyjskim korzeniom malarstwa, architektury i literatury. Powracając do jak najbardziej tradycyjnej teorii o sztuce jako lustrze odbijającym rzeczywistość, realizm socjalistyczny na swój sposób uratował dla europejskiej kultury klasyczne kanony sztuki.
Łukasz Kobeszko
Myśl Polska
* * *
Telewizja Polonia mówi o 60 rocznicy otwarcia PKiN w Warszawie:
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy