polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski podjął decyzję o zamknięciu konsulatu Federacji Rosyjskiej w Poznaniu. Personel placówki dyplomatycznej mocarstwa nuklearnego ma być wg Sikorskiego uznany za "osoby nie pożądane na terytorium Polski". Rosja zapowiedziała, że odpowiedź Moskwy na decyzje Sikorskiego będzie bolesna dla Polski. * * * AUSTRALIA: Aborygeńska senatorka zakłóciła w poniedziałek uroczystość w australijskim parlamencie z udziałem króla Karola III, krzycząc, że on tu nie jest królem, i żądając od niego zwrotu zagrabionych przez Wielką Brytanię przedmiotów. Król Karol przybyl do Australii w piątek. To najdalsza i najdłuższa podróż króla od czasu, gdy we wrześniu 2022 roku objął tron, a także pierwsza podróż poza Europę, odkąd w lutym wykryto u niego nowotwór. * * * SWIAT: W Kazaniu odbywa się szczyt państw BRICS, przybyli przewodniczący ChRL Xi Jinping, premier Indii Narendra Modi, prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi, prezydent Iranu Masud Pezeszkian oraz prezydent RPA Cyril Ramaphosa. W szczycie biorą udział przedstawiciele ponad 30 krajów. Na szczyt przybył też sekretarz generalny ONZ António Guterres. Wczoraj Xi Jinping i Władimir Putin po raz kolejny ogłosili, że w relacjach Chin i Rosji “nastała nowa era".
POLONIA INFO: Polski Festiwal w Plumpton - 27.10, godz. 11:30 - 17:00

czwartek, 11 czerwca 2015

Liga Mistrzów tylko dla klientów

Jak na relikwię, której pożądają najwybitniejsi piłkarze, jest stanowczo zbyt łatwo dostępny. Przed niepozornym namiotem w sercu Berlina tłoczy się co najmniej stuosobowa kolejka kibiców chcących sfotografować się z trofeum wręczanym triumfatorom Ligi Mistrzów. Puchar Europy, ze względu na kształt zwany również Wielkimi Uszami, stoi wewnątrz niczym nieosłonięty, więc można go nawet dotknąć, ewentualnie - jak czynią kapitanowie zwycięskich drużyn - wycałować. Czyli poczuć to, czego nigdy nie poczuły gwiazdy formatu Buffona lub Ibrahimovicia.

 Na wszelki wypadek wypytuję, czy UEFA nie robi kibiców w trąbę. Czy nie wystawiła na ulicę kopii. - Zapewniali nas, że to oryginał, ale kto ich tam wie. Jak miałbym to sprawdzić? - wzrusza ramionami hiszpański wolontariusz. I dodaje, że gęsty tłum oblega namiot od chwili otwarcia berlińskiego miasteczka Ligi Mistrzów. Ścisk ma trwać do sobotniego popołudnia, gdy tymczasowy park rozrywki zostanie zamknięty, a trofeum przewiezione na Stadion Olimpijski, gdzie Barcelona zmierzy się z Juventusem. Do pucharu dopchają się tysiące ludzi. Wiadomo, bezcenny łup w epoce maniackiego przechwalania się selfies.

 Na razie jest czwartkowy wieczór, stoimy pod Bramą Brandenburską, symbolem niemieckiej stolicy i zjednoczenia kraju. Kilkadziesiąt hektarów wokół zabytku - szacuję okiem nieuzbrojonym, to na pewno obszar większy niż zajmowany przez stadion - należy do UEFA. A precyzyjniej - do jej sponsorów, bo motywy piłkarskie w miasteczku LM są przygniecione przez potężne loga głównych „biznesowych partnerów” (to oficjalna nomenklatura) prezesa Michela Platniego i jego świty. Teren od reszty Berlina odgradzają barierki, przy wąskich wejściach ochroniarze czuwają, by nikt nie wtargnął do środka z rowerem lub ochotą do wywoływania awantur.

 Tylko tutaj gospodarze mogą poczuć klimat wyjątkowego futbolowego spektaklu, bo generalnie podsuwają scenę i na tym ich rola się kończy. Miasto, owszem, zyskuje w twardej walucie - w ubiegłym roku Lizbona zarobiła na finale 45 mln euro. Ale lokalni entuzjaści futbolu są od delicji odcięci. Finaliści przylatują do Berlina dopiero w piątek, by natychmiast ukryć się przed ludem - Juventus w Hotelu Regent, Barcelona wybrała niemal sąsiadujący z nim Grand Hyatt. Odbędą jeden trening (czy raczej: zapoznają się z murawą), po kilkudziesięciu godzinach piłkarze odlecą do domów. Finał berlińczycy obejrzą w telewizji, bo UEFA na trybuny wpuszcza niechętnie. 20 tys. biletów przekazała turyńczykom, tyle samo otrzymali Katalończycy, dla kibiców neutralnych zostało zaledwie 6 tys. Wszystko przez to, że najhojniej - 24,5 tys. wejściówek! - zgodnie z tradycją obdarowano gości działaczy UEFA oraz gości specjalnych UEFA, czyli sponsorów, biznesmenów zaproszonych przez sponsorów, a może także przyjaciół biznesmenów zaproszonych przez sponsorów. I to ci ostatni usiądą zasadniczo tam, skąd najwygodniej oglądać mecz, czyli wzdłuż linii bocznych boiska.

Zwykli zjadacze kiełbasek mają obowiązek przeżyć finał przede wszystkim w miasteczku Ligi Mistrzów, w którym lansują się - wyłącznie jazgotliwie, subtelności tu nie uświadczysz - globalne korporacje pozyskujące klientów przu użyciu piłki nożnej.

 Jeśli młodsze, starsze lub całkiem dorosłe dzieciaki chcą poćwiczyć celność kopnięć, to wyłącznie pod błękitem Gazpromu - gospodarcze ramię reżimu Putina zajmuje chyba najwięcej przestrzeni, co nie dziwi, wszak energetyczny potentat jest mecenasem wielkiego zawodowego sportu nie od dziś. Kto chce ustrzelić piłką bramkarza - plastikowa sylwetka uchyla się, zabawa zdecydowanie wbrew duchowi gry - tego serdecznie zaprasza UniCredit. A może potrzebujesz natychmiast połączyć się z Wi-Fi, by rozesłać znajomym słitfocie bez wykosztowywania się na roaming? Już podbiega hostessa, która uprzejmie donosi, że wystarczy ściągnąć na smartfona odpowiednią aplikację Mastercard. Atrakcje i usługi oferują także Nissan i Sony, rozgrywanemu na sztucznym miniboisku turniejowi amatorów patronuje Adidas, piwem możesz poić się do nieprzytomności pod warunkiem, że naleje ci Heineken. I najbardziej osobliwy konkurs, zorganizowany przez HTC - nagrodę wygrywa fan, który zrobi smartfonem najlepsze zdjęcie modelce wdzięczącej się pośród smartfonów. Tak zbaraniałem, że postanowiłem zmodyfikować zabawę. Obfotografowałem smartfonem chłopców obfotografowujących smartfonami dziewczynę otoczoną smartfonami.

 Chyba nigdzie nie dociera do kibica intensywniej, jak nowoczesna piłka nożna obrosła globalnymi korporacjami i jak bardzo zmienia go w klienta. W całym rozległym miasteczku nie wykryjesz skrawka przestrzeni, który nie służyłby natrętnemu, przepraszam za wulgaryzm, budowaniu marki. A kibicowską powinność - nikt tu nie obrazi cię słowem „konsument”! - ostatecznie wypełniasz w usytuowanym przy wyjściu z miasteczka sklepie ze strojami i gadżetami w barwach Barcelony i Juventusu. Wewnątrz uzmysłowiłem sobie, jak pędząca komercjalizacja futbolu rozmija się z ekonomicznymi realiami - kiedy usłyszałem młodych Włochów deliberujących, czy jednego z nich stać na koszulkę za 90 euro, przypomniałem sobie o toczącym południe Europy kryzysie i pomieszkującym u rodziców do trzydziestki prekariacie. Przemknęły mi przez głowę naiwne pytania. Czy koszulka ukochanej drużyny, skoro już musi być towarem, nie powinna być towarem możliwie najtańszym, na który stać każdego? Czy musi być tak, że w piłkę wygrywają wyłącznie globalne korporacje sponsorowane przez globalne korporacje, że finały oglądają z trybun przede wszystkim szychy z globalnych korporacji, a kibicom zostaje rólka posłusznych klientów globalnych korporacji? Pytanie brzmią naiwnie, bo miażdżącą odpowiedź dają tabelki Football Money League - przychody Barcelony od początku stulecia wzrosły o niemal 500 proc.

Po powrocie do hotelu zbadałem sprawę tamtego Pucharu Europy. To musiała być replika, bo repliki UEFA wręcza nawet zwycięzcom Ligi Mistrzów. Oryginał trzyma od 2009 roku u siebie.

Dariusz Drygas
24 Polonia Sport 7
* * *
W finale 23. sezonu Ligii Mistrzów, ktory odbył się 6 czerwca 2015 na Stadionie Olimpijskim w Berlinie , zwycięzcą została FC Barcelona po wygranej 3:1 nad Juventusem FC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy