Prezydent-elekt Andrzej Duda z żoną Agatą i córką Kingą na wieczorze wyborczym. Fot. Printscreen YouTube |
Oto niektóre wybrane komentarze i opinie znanych publicystów, którzy przedstawiają przyczyny klęski Komorowskiego i prognozy na przyszłość po zwycięstwie Andrzeja Dudy w niedzielnych wyborach prezydenckich w Polsce:
– To otwiera drogę do zwycięstwa PiS-u w wyborach parlamentarnych, co w konsekwencji otwiera drogę do tego, że Polska przestanie być państwem demokratycznym na takiej zasadzie, jak była dotąd [...] Ja powiem wprost, że to jest aksamitna droga do dyktatury. To jest niebezpieczne – przekonuje Adam Michnik.
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" podkreśla, że w obecnej sytuacji, kluczową rolę muszą odegrać media. – Jest obowiązkiem opinii publicznej przypominać, że prezydent ma być strażnikiem konstytucji. [...] Media muszą przypominać, że blisko połowa wyborców głosowała na Bronisława Komorowskiego i jego projekt państwa – który oczywiście w wyniku zwycięstwa pana Dudy może być skorygowany, ale który nie może być unicestwiony, unieważniony i zdestruowany. Obrona demokracji będzie obowiązkiem polskiej opinii publicznej i na pewno my w gazecie zrobimy wszystko, żeby tę demokrację w naszym kraju obronić! – podkreśla naczelny Gazety Wyborczej.
Prof Wojciech Sadurski, który - jak podkreśla - był zdecydowanie, kategorycznie i pryncypialnie przeciwnikiem kandydatury Andrzeja Dudy, w swym komentarzu na portalu NaTemat wypunktował kilka uwag po ogłoszeniu wyników wyborow. M.in. to ,że: „Warto wyciągnąć wnioski z dramatycznego obrazu podziałów, jakie te wybory zaakcentowały: wedle linii wykształcenia, miasta/wsi i regionu (wschód-zachód). Mniej wykształceni, rolnicy i wschód Polski przeważyły o wyborze Andrzeja Dudy. Z tego nie mogą wynikać żadne protekcjonalne ani lekceważące oceny – to empiryczne stwierdzenie faktów. Ale z tych faktów wyłania się podstawowa prawda: o wyborze Andrzeja Dudy zadecydowali ci, którym powodzi się gorzej. Albo przynajmniej, którzy mają mniejsze poczucie udziału w sukcesie, jakim jest III RP – demokratyczna, europejska i coraz zamożniejsza, choć z nierówno i często niesprawiedliwie rozdzielanymi owocami tego sukcesu. I od tego stwierdzenia należy zacząć kreślenie strategii na najbliższą przyszłość.
Zwycięstwo Dudy i PiS może być znakiem potężnych politycznych zmian jesienią. Nie zgadzam się z tymi, którzy uważają, że po wygranej Dudy wyborcy poprą PO, by poszukać politycznej równowagi. Wahadło wychyliło się w drugą stronę. Fala ruszyła i rządzącej partii niezwykle trudno będzie ją powstrzymać.
Wynik wyborów to bolesna, bardzo bolesna porażka Bronisława Komorowskiego. Prezydent cieszył się olbrzymią popularnością. Okazało się jednak, że jest ona szeroka, ale jednocześnie płytka. Oponentom Komorowskiego udało się zdefiniować go jako archaicznego przedstawiciela establishmentu, który blokuje niezbędne zmiany.
Andrzejowi Dudzie życzę, by nigdy nie zapomniał, że dla głowy państwa najważniejszy jest jeden punkt z dekalogu, który powierza mu naród – nie będziesz miał innych bogów przede mną. Prezydent ma – musi mieć – tylko jednego zwierzchnika. Naród właśnie. Tylko w imię jego interesów ma działać. Tylko jemu ma składać meldunki.
Życzę mu także, by nie realizował swych najważniejszych obietnic. Tu skupię się na jednej. Polski nie stać na obniżenie wieku emerytalnego. Nie stać na to naszego budżetu. Nie stać na to naszych seniorów. Na ponoszenie ciężaru takiego kroku nie stać będzie młodych Polaków. Oszustwa wyborcze można jeszcze jakoś wybaczyć. Niszczenia Polski – nigdy.
Całość: Polska polityka musi się zmienić radykalnie (Newsweek Polska)
Jakub Korejba (Sputnik Polska)
Wbrew pozorom, które stwarza powyborcza euforia, walka Andrzeja Dudy o Polskę wcale nie zakończyła się 24 maja. W tym dniu ona dopiero się rozpoczęła. – pisze Jakub Korejba w Sputniku Polska.
Podczas wyborów ujawniły się bowiem zjawiska, które każą na nowo spojrzeć na podziały istniejące wewnątrz polskiego społeczeństwa. Tym, co dzieli Polaków nie jest już sympatia do PIS-u i PO, ale spełniona lub zawiedziona nadzieja na awans we wszystkich znaczeniach i wymiarach tego słowa: społeczny, materialny, narodowy. Czyli dokładnie to, co obiecywali i dzięki czemu wygrywali wybory Tusk i Komorowski i z czego, wobec ogromnej części obywateli się nie wywiązali.
Wybór Dudy jest więc owocem paradoksu, któremu będzie on musiał stawić czoła podczas swojej prezydentury, a trzeba zaznaczyć, iż biorąc pod uwagę przyspieszenie globalnego świata i intensyfikację przemian w Europie, będzie to okres, który zdecyduje o położeniu Polski na wiele dziesięcioleci naprzód. Kraj i jego mieszkańcy mogą się załapać na pierwsza światową ligę, mogą też spaść do rangi geopolitycznych i ekonomicznych pariasów — tu wszystkie scenariusze są otwarte. I jeżeli Duda chce poprowadzić Polskę do tego optymistycznego wariantu, to będzie musiał wznieść się ponad osobiste uprzedzenia (których, zwłaszcza po ostatnich dwu tygodniach kampanii wyborczej zapewne mu nie brakuje) i partyjne sympatie i naprawdę stać się prezydentem wszystkich Polaków. Jeśli mu się to uda, to wygra nie tylko miłość narodu i drugą kadencję, ale także i miejsce w historii i pamięci potomnych, jako mąż stanu, który wyrwał kraj z marazmu i dorzucił węgla do gasnącego kotła biało — czerwonego parowozu, kierując go na szerokie tory XXI wieku.
Nie ma wątpliwości, iż Andrzej Duda to najbardziej spektakularna kariera polityczna w Polsce od czasu Lecha Wałęsy - konkluduje Korejba. Wraz z nim, 24 maja 2015 roku Polska wkroczyła w nowy okres swojej historii, w której przyszłość kraju jest równie nieodgadniona i nieprzewidywalna, co osoba nowego prezydenta. W zeszłą niedzielę, Polska ostro dała w dudę i oby po euforii wieczoru wyborczego, nie powitała poranka z ciężkim kacem.
Nie ma wątpliwości, iż Andrzej Duda to najbardziej spektakularna kariera polityczna w Polsce od czasu Lecha Wałęsy - konkluduje Korejba. Wraz z nim, 24 maja 2015 roku Polska wkroczyła w nowy okres swojej historii, w której przyszłość kraju jest równie nieodgadniona i nieprzewidywalna, co osoba nowego prezydenta. W zeszłą niedzielę, Polska ostro dała w dudę i oby po euforii wieczoru wyborczego, nie powitała poranka z ciężkim kacem.
Krakauer (Obserwator Polityczny)
Pan Andrzej Duda, prezydent elekt Rzeczpospolitej jest nadzieją na nową rzeczywistość i normalność, ma poważną szansę stać się nie tylko prezydentem wszystkich Polaków, ale przede wszystkim mężem opatrznościowym, który wyprowadzi sprawy polityki zagranicznej na prostą, przede wszystkim sprowadzając je z Dzikich Pól, gdzie dotychczasowy prezydent podawał rękę wielbicielom banderyzmu i innych sprzecznych z cywilizacją ludzką trendów i zachowań.
To polityka wschodnia będzie prawdziwym sprawdzianem dla nowego prezydenta, od jego decyzji będzie zależeć bardzo wiele, nawet więcej niż mogłoby się nam dzisiaj wydawać.Całość: Polityka wschodnia realnym sprawdzianem prezydenta Andrzeja Dudy (Obserwator Polityczny)
Ekonomiści niemieccy i francuscy skomentowali, że gdyby to, co naobiecywał Duda chciano zrealizować w ich krajach, doszło by tam do finansowej i ekonomicznej zapaści. – zauważa Jerzy Klechta w swym komentarzu w Studiu Opinii Stefana Bratkowskiego.
Nawet jeśli przyjąć, że jako prezydent Andrzej Duda uprze się i będzie chciał obniżyć wiek emerytalny i w rożny inny sposób zechce uszczuplić kasę państwową, nawet gdyby chciał zrealizować tak szalone pomysły, jak wykupywanie banków zagranicznych, to nie będzie dysponował odpowiednimi do tego instrumentami. Król bowiem jest nagi.
W Rzeczpospolitej prezydent może dużo. Ale tak mądrze skonstruowana jest polska demokracja, że prezydent Rzeczpospolitej nie jest sternikiem, który według własnego widzi mi się może dowolnie rządzić państwem. W istocie to rządzić w ogóle nie może. – podkreśka Klechta
Komentator Studia Opinii zwraca uwagę na fakt, że Andrzej Duda juz wystąpił z PiS-u. Zwycięzca niedzielnych wyborów mamanifestował, że będzie prezydentem wszystkich Polaków. Podobnie postąpił Bronisław Komorowski. Tak postępowali inni. Najczęściej jest to zasłona dymna. Można nie nosić legitymacji partyjnej w kieszeni, ale sercem być z nią na złe i dobre. I w tym sojuszu czyha niebezpieczeństwo.
* * *
Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich może przynieść konsekwencje zarówno na poziomie polityki krajowej, przede wszystkim w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych, jak i na arenie międzynarodowej, gdzie nie wszyscy zdają sobie sprawę ze stosunkowo ograniczonych konstytucyjnych prerogatyw głowy państwa.
Na pierwszym z wymienionych poziomów może okazać się, że wiosna była czasem systemowców, zaś jesienią przyjdą żniwa dla ruchów rzucających wyzwanie establishmentowi. Na miejscu polityków PiS wcale nie cieszyłbym się tak bardzo z wygranej bezbarwnego byłego polityka Unii Wolności dziś reprezentującego ich szyld, bo może ono w istocie oznaczać koniec marzeń o październikowym przejęciu władzy. Za chwilę bowiem okaże się, że Andrzej Duda nie jest w stanie wypełnić ani grama swoich wyborczych obietnic, które były skrojone raczej pod wybory parlamentarne, niż na miarę ograniczonych kompetencji prezydenckich.
Na pierwszym z wymienionych poziomów może okazać się, że wiosna była czasem systemowców, zaś jesienią przyjdą żniwa dla ruchów rzucających wyzwanie establishmentowi. Na miejscu polityków PiS wcale nie cieszyłbym się tak bardzo z wygranej bezbarwnego byłego polityka Unii Wolności dziś reprezentującego ich szyld, bo może ono w istocie oznaczać koniec marzeń o październikowym przejęciu władzy. Za chwilę bowiem okaże się, że Andrzej Duda nie jest w stanie wypełnić ani grama swoich wyborczych obietnic, które były skrojone raczej pod wybory parlamentarne, niż na miarę ograniczonych kompetencji prezydenckich.
Na arenie międzynarodowej Duda stanie przed wyborem: albo powrócić do bredni, które jeszcze nie tak dawno głosił i nawoływać do wspomożenia banderowskich władz w Kijowie w walce z ich własnym narodem, albo zająć – przynajmniej do październikowej elekcji parlamentu – bardziej umiarkowaną pozycję. Wszystko w tym zakresie zależy od tego, czy polityk PiS wykaże z pozycji prezydenta skłonności do samodzielnego myślenia, czy też raczej pójdzie obłąkańczym tropem antyrosyjskich Don Kichotów w rodzaju Szczerskiego, Macierewicza, a przede wszystkim swego partyjnego pryncypała Kaczyńskiego.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Kampania wyborcza w wykonaniu Bronisława
Komorowskiego, bądź co bądź urzędującego prezydenta, to festiwal gaf, wpadek i
szkolnych błędów. Na ten temat z pewnością powstanie wiele prac magisterskich i
opracowań naukowych z zakresu politologii, socjologii i dziennikarstwa (a może
i psychologii). Jednak nie tylko to zadecydowało o spektakularnej porażce. Moim
zdaniem, zdaniem szarego wyborcy, zadecydowała także buta i arogancja
najbliższych współpracowników Komorowskiego, a także postawa Adama Michnika,
którego wiele osób z politycznego establishmentu Trzeciej RP uważa
(przynajmniej uważało do dziś) za mentora i "autorytet moralny".
To
właśnie bowiem szef "Gazety Wyborczej" na początku bieżącego roku w
programie Tomasza Lisa, nadanym w telewizji publicznej wypowiedział (tak na
marginesie, tonąc w oparach dymu z papierosa palonego na oczach zszokowanych
widzów) słynne już
"proroctwo", że Komorowski, aby przegrać musiałby "po pijanemu na
pasach przejechać niepełnosprawną zakonnicę w ciąży". Taka
wypowiedzi to nie tylko zwykłe chamstwo, ale i "odlot", świadczący o
tym, że autor tych słów oderwał się od rzeczywistości i że kompletnie nie
nie dostrzega zjawisk dziejących w polskim społeczeństwie. Z kolei
"pocałunkiem śmierci" dla Komorowskiego stało się przyznanie mu
nagrody człowieka roku "Gazety Wyborczej".
Jeżeli
Adam Michnik będzie dalej tak postępować, tkwiąc w zadufaniu i przeświadczeniu
o swej "nieomylności", to PiS i partia Korwina-Mikkego, a zwłaszcza
tworzący się obóz Pawła Kukiza, mogą być spokojni o wyniki jesiennych wyborów
do Sejmu. – konkluduje ks.Isakowicz-Zaleski.
Maciej Soska (Myśl Polska)
Klęska Komorowskiego zapewne na trwałe zapisze się w analizach politycznych i na studiach politologii, socjologii, dziennikarstwa. Kandydat Platformy Obywatelskiej startował z druzgocącym dla przeciwnika poparciem. Startował jako urzędujący prezydent, cieszący się wsparciem wszystkich głównych mediów, przeciwko człowiekowi szerzej w polityce nie znanemu i nie posiadającego żadnego doświadczenia w sprawowaniu urzędów państwowych. Przez ostatnie miesiące zarówno sam prezydent, jak i partia polityczna, z której się wywodzi i z którą jest w oczywisty sposób powiązany, konsekwentnie dostarczały jednak jeden dowód po drugim na to, że są oderwane od społeczeństwa i jego problemów oraz że pojmują rzeczywistość w sposób zupełnie odmienny od dużej części Polaków.
Przegrana Komorowskiego, klęska Platformy Obywatelskiej i jej narracji politycznej, opartej na samozadowoleniu i propagandzie sukcesu, spowodowana została także ostentacyjną pychą i arogancją polityków tej formacji. Uparte i pewne siebie wmawianie Polakom, że wszystko jest w jak najlepszym stanie, retoryka uprawiana z pozycji sytego, bogatego i zadowolonego zaowocowały falą niechęci, a czasem nawet nienawiści do Bronisława Komorowskiego. Zwycięstwo Andrzeja Dudy nie było tak naprawdę zwycięstwem jego poglądów czy programu politycznego jego partii. Bardzo wielu wyborców w drugiej turze było gotowe zagłosować na każdego – byle tylko odsunąć od władzy Bronisława Komorowskiego. „Gdyby rywalem Komorowskiego było żelazko, to zagłosowałbym na żelazko” – powiedział Wojciech Cejrowski, i wielu wyborców w drugiej turze faktycznie tak myślało.
I na zakonczenie głos Andrzeja Dudy w Europarlamencie (w obronie polskich kopalń). Czy taki stanowczy będzie jako prezydent Polski? Zobaczymy. Tymczasm życzymy nowemu prezydentowi RP sukcesów w realizacji marzeń Polaków: prawa, sprawiedliwości godności i dobrobytu. Oby był prezydenytem wszystkich bez wyjątku, ktorych łączy mowa polska i miłość do Ojczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy