Ukraińscy oligarchowie: Kolomojski i Poroszenko. Czy podzielą Ukrainę między siebie? |
Jak twierdzi były dniepropietrowski deputowany Oleg Cariow, obecnie działacz na rzecz budowy państwa noworosyjskiego, swoją decyzję o dymisji Kołomojski ogłosił po wizycie u ambasadora USA w Kijowie Jeffreya Payetta. Miała to więc być kapitulacja gubernatora Dniepropietrowska pod naciskiem amerykańskiej dyplomacji. Ambasador Payettt już 20 marca krytykował publicznie Kołomojskiego na antenie radia „Wiesti” za awanturnicze zachowania. Z przecieków z kancelarii prezydenta wynika jednak, że strony sporu zawarły kompromis.
Gubernator Dniepropietrowska zgodził się na dobrowolne odejście z urzędu i zapłatę dywidendy do budżetu państwa przez podlegający mu koncern „Ukrnafta”. - Ze swojej strony prezydent nie zacznie prześladować Kołomojskiego, który pozostanie szanowanym biznesmenem i działaczem politycznym – cytuje anonimowe źródło z otoczenia Poroszenki ukraiński portal apostrophe.com.ua. Dodatkowym warunkiem ma być jednak włączenie prywatnych batalionów właściciela grupy „Privat” w struktury ukraińskiej armii, a z tym może być problem.
Jedna z kontrolowanych przez Kołomojskiego formacji, tzw. Ukraiński Korpus Ochotniczy (UKO) „Prawego Sektora” 26 marca odmówił wykonania rozkazu dowództwa armii o wycofaniu z linii frontu pod Mariupolem. - Zabierają nam prawo do walki. Neutralizacja ochotniczych batalionów to zdrada – oświadczył naczelnik sztabu 8 kompanii UKO Artiom Łucak. „Ochotnicy” są zdeterminowani, bo w ramach rozliczeń z odwołanym gubernatorem ukraińskie władze przystąpiły do represji skierowanych przeciwko nim. Za pretekst wykorzystano zastrzelenie 21 marca w miejscowości Wołnowacha oficera Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wiktora Manzyka przez jednego z bojówkarzy. Okazał się nim współpracownik bliskiego Kołomojskiemu deputowanego Werchownej Rady Andrija Denysenko – znany dniepropietrowski adwokat Denis Gordiejew. Denysenko przyznał sprawstwo Gordijewa i potwierdził swoje związki z nim, ale zarzucił Poroszence, że realizuje jeden z tajnych punktów porozumień mińskich z Rosją, który zakłada likwidację „Prawego Sektora”. Wezwał w tej sytuacji do ogłoszenia wotum nieufności wobec „przestępczego reżimu” Poroszenki.
Jak twierdzi minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow, „Gordiejew zastrzelił milicjanta przy próbie zatrzymania transportu „lewej” wódki”. Transport był skierowany na terytorium Donieckiej Republiki Ludowej. - Bandyci mieli przepustki „Prawego Sektora” i jednej z dniepropietrowskich agencji ochrony – oświadczył Awakow. Dodał, że uczestnicy kontrabandy „prawdopodobnie wchodzili w skład międzyregionalnej, zbrojnej grupy przestępczej, z którą powiązani mogą być wysoko postawieni urzędnicy z Dniepropietrowska”. Później poinformowano, że zarzut udziału w tej grupie postawiono zastępcy Kołomojskiego, wicegubernatorowi Hienadijowi Korbanowi. - Dziś w Kijowie siedzą złodzieje. I czas, żeby ci złodzieje odeszli. Pora zaprowadzić porządek w Kijowie – błyskawicznie replikował na konferencji prasowej Korban. To on jednak został odwołany ze stanowiska 25 marca wraz z Kołomojskim.
Ostatnie dni przed dymisją gubernatora Dniepropietrowska w ogóle obfitowały w burzliwe wydarzenia i ostre komentarze z obu stron, które mogą być jeszcze powodem dalszych niesnasek. Zaczęło się 20 marca od zajęcia centrali koncernu energetycznego „Ukrnatfa” w Kijowie przez uzbrojonych ludzi Ihora Kołomojskiego. Rozpoczęły się ruchy wojsk obu skonfliktowanych oligarchów – Poroszenki i Kołomojskiego. „W zgodzie z rozkazem Prezydenta Ukrainy dwa bataliony Gwardii Narodowej zostały skierowane do Dniepropietrowska dla ochrony porządku publicznego” - ogłosiło 23 marca na twitterze dowództwo Gwardii Narodowej. Także Kołomojski zaczął ściągać do Dniepropietrowska z frontu w Donbasie część swoich oddziałów. A nawet z zagrożonej separatystycznymi nastrojami Odessy, gdzie bojówki Kołomojskiego brały udział w pacyfikacji miasta począwszy od masowego mordu na zwolennikach opozycji 2 maja 2014 roku w Domu Związków Zawodowych. „Wszystkie struktury ochronne, które od 6 maja 2014 r. zabezpieczały porządek publiczny w Odessie od dziś zostały odsunięte od tych zadań i opuściły miasto” - napisała 23 marca na swoim facebookowym profilu doradca gubernatora obwodu odeskiego Igora Palicy Zoja Kazanżi.
Ukraiński analityk Rostisław Iszczenko oceniał, że wycofując oddziały z Odessy Kołomojski dokonał manewru nie tylko militarnego, ale i politycznego. „Wyprowadzając swoich bojówkarzy z Odessy, odsłania tyły Poroszence. Nie jest tajemnicą, że w tym mieście jest silne podziemie. I bez bojówkarzy Kołomojskiego władza tam może się nie utrzymać. Tak więc na tyłach Poroszenki może pojawić się Odeska Republika Ludowa. Wątpliwe czy prezydent będzie miał wówczas głowę do porachunków ze swoim oponentem” - zauważył. Obawy te podziela także Zoja Kazanżi: "Można dużo opowiadać, pisać i dyskutować o tym jak powinniśmy bronić miasta i zmieniać jakościowo zestaw stróżów porządku, ale zanim zakończymy te dyskusje i znajdziemy kompromis może się tak zdarzyć, że nie będzie już czego bronić".
W reakcji na ruchy wojsk Kołomojskiego minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow na swoim profilu na facebooku postawił 24 marca ultimatum, domagając się od kontrolowanych przez oligarchów prywatnych armii, aby w ciągu 24 godzin “zaczęły prowadzić swoją działalność zgodnie z literą prawa”.
Szachując Kijów Ihor Kołomojski 22 marca de facto uznał legalność zbuntowanych republik ludowych Donbasu – Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). „Mamy dwa podmioty, których nie uznajemy - to DRL i ŁRL - ale które zaistniały, ku naszemu wielkiemu zmartwieniu. One istnieją. Mają własnych przywódców, ludzi, którzy kierują tymi podmiotami. (...) Tam miały miejsce pseudowybory, wygrali w nich Zacharczenko i Płotnicki. Oni teraz są tam władzą, zawłaszczoną, uzurpatorską, ale władzą" - powiedział. W rozmowie z korespondentem telewizji France 24 Gulliverem Craggiem nie wykluczył nawet możliwości antyrządowego powstania w Dniepropietrowsku. - Nie chciałbym tego, ale to możliwe – stwierdził.
Izraelsko-rosyjski analityk Israel Shamir uważa, że porozumienie z Moskwą i zbuntowanym Donieckiem mogłoby być dla Kołomojskiego korzystne. „W wymiarze ekonomicznym Dniepropietrowsk ma interes w przyjaznych relacjach z Moskwą i Donieckiem. Tam, gdzie jest ekonomika, może być i polityka. (...) Można pomóc Kołomojskiemu w tym, żeby przeprowadził w najbliższym czasie zjazd ukraińskich regionów w Dniepropietrowsku i wziął kurs na głęboką federalizację" - twierdzi.
Znany bloger z Sewastopola Boris Rożin (Colonel Cassad) sądzi jednak, że dniepropietrowski oligarcha nie zdecyduje się postąpić wbrew instrukcjom ambasadora USA: „Ukraina nie funkcjonuje w próżni, Stany Zjednoczone zachowują bardzo daleko posuniętą kontrolę nad sytuacją. Dlatego nie należy przeceniać podmiotowości politycznych marionetek w ukraińskim teatrze absurdu. Stopień tej kontroli wyraziście został ukazany na przykładzie Kołomojskiego, który w ciągu kilku dni pojął różne aluzje i skapitulował". Natomiast bloger Yura z Sum ocenia, że wycofanie z pierwszej linii politycznej może być dla Kołomojskiego korzystne w obliczu pogarszającej się sytuacji ekonomicznej na Ukrainie. „Poroszenko przycisnął Benię i wypchnął go z organów władzy. To główny efekt długiej, trwającej pół roku konfrontacji. (…) Drugim efektem jest rozwiązanie rąk Kołomojskiemu. On oddał władzę i odpowiedzialność za to co się teraz stanie nie spada na niego. A wydarzyć się może wiele".
Jacek C. Kamiński
Komitet Ukraiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy