Mateusz Piskorski - przewodniczący nowej partii - Zmiana. Fot. PrintScreen YT |
"Ponad połowę polskiego społeczeństwa pozbawiono oferty reprezentacji. Są to ludzie wykluczeni. My jesteśmy tą ofertą, bo Zmiana zrzesza różne środowiska, które spaja sprzeciw wobec poddańczej polityki polskich władz wobec neokolonializmu Zachodu" – mówił w sali ZNP na Powiślu przewodniczący nowego ugrupowania - Mateusz Piskorski. Były poseł Samoobrony przypomniał także o starych wrogach: "Jednym z ojców Zmiany jest Leszek Balcerowicz, który doprowadził Polskę do stanu, gdzie każdego dnia 16 osób popełnia samobójstwo. (...) Im dłużej tacy ludzie będą nam wmawiać co mamy myśleć, tym więcej nas będzie" - oświadczył Piskorski.
Wśród zaproszonych gości znalazło się wielu działaczy bezpartyjnych. Głos zabrał m.in. Ryszard Opara, założyciel portalu NEon24.pl. Przez wiele lat mieszkał w Sydney i prowadził tu działalnosć biznesową. Swym wystąpieniem przypomniał delegatom, że skuteczna reforma Polski musi rozpocząć się od odzyskania kontroli nad emisją pieniądza. „Polską rządzi układ zamknięty, działający wbrew racji stanu. Prawdziwa zmiana powinna dotyczyć zatem ludzkiej świadomości” – mówił Opara.
Na zjeździe pojawili się również przedstawiciele związków zawodowych. Niektórzy oskarżali naród o bierność wobec całkowitej likwidacji państwa. „Wyprzedaliśmy majątek narodowy. Dziś pracujemy na emerytury obcokrajowców” – oświadczył jeden z działaczy.
Poparcie dla nowego ugrupowania zadeklarowali także przedstawiciele Noworosji oraz Polacy z Białorusi. Wyborczego sukcesu życzył Zmianie również dr Nabil Malazi - szef Klubu Syryjskiego w Polsce.
W pierwszych komentarzach na temat powstania nowej partii dominuje poglad, że Zmiana jest solą w oku dotychczasowych partii politycznych i mediów głównego nurtu.
W pierwszych komentarzach na temat powstania nowej partii dominuje poglad, że Zmiana jest solą w oku dotychczasowych partii politycznych i mediów głównego nurtu.
materiały prasowe/NEon24
Z ostatniej chwili:
Dziś w 71. rocznicę Rzezi Wołyńskiej delegacja Zmiany udająca się do Huty Pieniackiej aby uczcić pamieęć pomordowanych Polaków przez ukraińskich nacjonalistów nie została wpuszczona na teren Ukrainy. Oto dzisiejszy wpis przewodnicżcego Zmiany Mateusza Piskorskiego na swoim blogu:
Chcieli uczcić ofiary rzezi wołyńskiej – nie wpuszczono ich na Ukrainę
Delegacja Zmiany udała się dziś do Huty Pieniackiej, by uczcić pamięć Polaków pomordowanych 71 lat temu przez SS „Galizien” i ukraińskich nacjonalistów. Na przejściu granicznym Hrebenne – Rawa Ruska pięć osób z kierownictwa partii zostało zatrzymanych przez ukraińską służbę graniczną i Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. Byli obrażani jako Polacy, oskarżano ich o fałszowanie historii związanej z ludobójstwem na Wołyniu. Następnie okazało się, że Ukraińcy dysponują danymi osób biorących udział w legalnych manifestacjach na terytorium Polski.
Plucie w twarz Polsce i Polakom przez funkcjonariuszy obecnego reżimu w Kijowie przekracza kolejną granicę. To już znieważanie nie tylko nas, to bezczeszczenie pamięci spalonych żywcem i poćwiartowanych polskich kobiet, dzieci i bezbronnych chłopów – ofiar banderowskiego zezwierzęcenia. To moment, w którym o cywilizowanym dialogu historycznym trudno już mówić. Funkcjonariusze państwa ukraińskiego ustawiają się w szeregu spadkobierców nie tylko Stepana Bandery, ale i Waffen SS.
Napiszemy list do władz ukraińskich w tej sprawie, żądając wyjaśnień. Skierujemy też pisma do polskich władz, by broniły honoru swych własnych obywateli, nawet jeśli prawda historyczna nie jest już dla nich istotna. Od ich reakcji zależeć będzie, czy okaże się, że mamy do czynienia z jeszcze niepodległymi państwami, czy już z wasalami, których służby specjalne wykonują polecenia waszyngtońskiego „komitetu centralnego”.
A braciom Ukraińcom obiecujemy: nadejdzie niebawem czas, że wspólnie oddamy hołd polskim i ukraińskim ofiarom banderyzmu. Tym z czasów II wojny, i tym, które zostały bestialsko zamordowane w ciągu ostatniego roku przez rozmaite bandyckie ugrupowania spod znaku czarno-czerwonej flagi.
Plucie w twarz Polsce i Polakom przez funkcjonariuszy obecnego reżimu w Kijowie przekracza kolejną granicę. To już znieważanie nie tylko nas, to bezczeszczenie pamięci spalonych żywcem i poćwiartowanych polskich kobiet, dzieci i bezbronnych chłopów – ofiar banderowskiego zezwierzęcenia. To moment, w którym o cywilizowanym dialogu historycznym trudno już mówić. Funkcjonariusze państwa ukraińskiego ustawiają się w szeregu spadkobierców nie tylko Stepana Bandery, ale i Waffen SS.
Napiszemy list do władz ukraińskich w tej sprawie, żądając wyjaśnień. Skierujemy też pisma do polskich władz, by broniły honoru swych własnych obywateli, nawet jeśli prawda historyczna nie jest już dla nich istotna. Od ich reakcji zależeć będzie, czy okaże się, że mamy do czynienia z jeszcze niepodległymi państwami, czy już z wasalami, których służby specjalne wykonują polecenia waszyngtońskiego „komitetu centralnego”.
A braciom Ukraińcom obiecujemy: nadejdzie niebawem czas, że wspólnie oddamy hołd polskim i ukraińskim ofiarom banderyzmu. Tym z czasów II wojny, i tym, które zostały bestialsko zamordowane w ciągu ostatniego roku przez rozmaite bandyckie ugrupowania spod znaku czarno-czerwonej flagi.
Blog Mateusza Piskorskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy