Mapa stref bezpieczeństwa wg ustaleń w Mińsku |
* * *
* * *
Problem naszej dyplomacji i dramatyczne pogorszenie się
sytuacji międzynarodowej Polski w związku z emocjonalnym zaangażowaniem się po
jednej ze stron ukraińskiego konfliktu już znamy, co do jego charakteru i skutków
wiadomo już prawie wszystko, przy czym niektóre skutki – jak brak zaufania do
naszego państwa będą trwały dłużej niż nam się wydaje. Niestety bowiem, pod pewnymi względami
można zauważyć przesłanki potwierdzające tezę, że w tym konflikcie na trwałe sami
wyznaczyliśmy sobie miejsce na marginesie poważnej europejskiej polityki w
regionie. To znaczy, do kolejnego resetu, który jeżeli nastąpi
może być oceniany jako – z naszej winy – bo przecież Polacy są dalecy od
obiektywizmu, jeżeli chodzi o Rosję.
Tymczasem Zachód pomimo wszelkich gestów i związanych z
nimi sankcji tak naprawdę chce robić z Federacją Rosyjską interesy i nie
wyobraża sobie, żeby mogło być inaczej. Odejście od post-zimnowojennego
paradygmatu współpracy i koegzystencji opartej na wymianie handlowej – opłaca
się wszystkim i nie a powodu, dla którego Europa miałaby się odwracać od Rosji.
Wręcz przeciwnie – teraz pod pewnymi względami będzie się o rosyjską
przychylność w Europie zabiegać, ponieważ wszyscy mają świadomość, a nawet
jeżeli nie wszyscy już, to ta świadomość narasta – jak ohydną i w czyim
interesie prowokacją była od samego początku ta niepotrzebna wojna. Politycy
najwyższej klasy w Europie mają pełną świadomość, że komuś bardzo zależy na
trwałym wyeliminowaniu Euro z konkurencji o prymat w międzynarodowych
rozliczeniach i rezerwach. Do tak dużego wyzwania potrzebna była duża
prowokacja i ją przeprowadzono, przy okazji w sposób brutalny pokazując
Europejczykom, że w każdej chwili można podpalić i zniszczyć, wszystko to co
uważają za osiągnięcie cywilizacyjne swojej wspólnoty.
Europejczycy od początku podniesienia rusofobicznego
alarmu i pielgrzymowania przez dyplomację państwa pełniącego rolę osła
trojańskiego po ich stolicach – odnosili się ze zrozumieniem do problemu, ale
nikt nie chciał ryzykować zakłócenia cienkiej równowagi, w której znajdowała
się jego gospodarka. Mówimy przecież o Europie w trakcie kryzysu gospodarczego
związanego z dramatycznym zadłużeniem krajów południa. Europa miała
wystarczająco dużo problemów, żeby nie mieszać się w sposób niepotrzebny do
tego nieszczęsnego konfliktu, ponieważ nikt rozsądny nie chce się mieszać do
cudzych kłopotów, zwłaszcza takich jak wojna domowa.
Dopiero jak doszło do niewyjaśnionego nadal zdarzenia z
malezyjskim samolotem, po tym jak wleciał on w strefę działań wojennych, za
której zamknięcie odpowiadał rząd Ukrainy – a tego jak wiadomo nie uczynił,
doszło do eskalacji polityki sankcji i pewnego kryzysu zaufania wobec polityki
dialogu jaką pomimo narastających szykan i klimatu niemożności prezentowała
Federacja Rosyjska.
Przez cały czas na Zachodzie było doskonale wiadomo jaki
jest charakter rządów na Ukrainie, oligarchowie swoje wzięli. Podzielili się
krajem, wystawiając ochoczo ręce po pomoc międzynarodową rzekomo dla
cierpiącego Narodu. Tu była potrzebna wojna domowa, a docelowo – co się im nie
udało – wojna z Rosją, żeby zwalić wszelkie problemy na czynnik zewnętrzny a
nie na swoje złodziejstwo, korupcję i feudalno-niewolniczy sposób zarządzania
krajem. Nic dziwnego więc, że Zachód uzależnił realną pomoc finansową od
zdolności Ukrainy do jej absorpcji, tj. te pieniądze nie mogą rozpłynąć się
wśród ukraińskich oligarchów, ale mają służyć ratowaniu Ukrainy, w tym przede
wszystkim wsparciu dla cierpiącego Narodu.
W działaniach Zachodu jest bardzo charakterystyczne jedno
– Ukraina od samego początku jest traktowana jako niechciane, podrzucone jajo –
wynik błędnej polityki wschodniej zakładającej konfrontację z Federacją
Rosyjską zamiast współpracy. Unia musiała taką Ukrainę przełknąć, chociaż
przedstawiono w Wilnie Prezydentowi Janukowyczowi tak niekorzystną umowę, że
jej gospodarcza część nie weszła w życie nawet po tym jak w Kijowie zaczęli
rządzić już nowi oligarchowie. Nikt tam nie powinien mieć złudzeń – droga
Ukrainy do Unii Europejskiej na lata jest zamknięta, a o NATO w ogóle nie ma
mowy.
Rozsądni i przewidujący politycy na Zachodzie mają pełną
świadomość, że niestety nie można Kijowa zostawić z samym sobą, albowiem bez
jakiejkolwiek zewnętrznej kontroli stanie się nieprzewidywalnym ogniskiem
destabilizacji – podatnym na zewnętrzne sterowanie przez pewne państwo, jakie
rozwinęło się w jednej z byłych brytyjskich kolonii. To się nie podoba nikomu,
zwłaszcza dlatego ponieważ część partii wojny w Kijowie mówi wprost o
stworzeniu broni jądrowej i środków jej przenoszenia, co dla Ukrainy nie jest
jakimś wielkim wyzwaniem technologicznym. Mówi się, że w ciągu siedmiu lat ten
kraj jest w stanie sam sfinansować budowę 100 głowic jądrowych średniej mocy i
kilkuset nosicieli w postaci rakiet balistycznych – jak trzeba, nawet
globalnego zasięgu. Z tym już wyjątkowo nie ma na Ukrainie problemu – ten kraj
ma doskonale rozwinięty przemysł kosmiczny, produkcja rakiet jest tam możliwa
jak w Polsce parówek (starsi na pewno pamiętają podobne słowa pewnego polityka
pochodzenia ukraińskiego).
Wizja atomowej Ukrainy musi przerażać Europę, ponieważ
nie ma żadnego trzymania na Kijów. Dlatego też nikt nie dopuści do tego, żeby
ten kraj był na tyle sprawny, żeby był w stanie uruchomić swój mimo wielkich
strat – ciągle potężny potencjał do tego typu zbrojeń.
Z powyższych względów relacje państw zachodnich z
Ukrainą, będą narastającym wyzwaniem. Jak tylko skończą się pieniądze, zaczną
się roszczenia. Skala wyzwań jakie są na Ukrainie jest olbrzymia, a nikt na
zachodzie nie zamierza wykładać pieniędzy, tylko po to, żeby ukraińscy
oligarchowie je przejęli. W istocie bowiem Ukraina nie potrzebuje zachodniej
pomocy, gdyż jej ceną będzie uzależnienie gospodarcze i poddanie się kontroli
politycznej. Ten wspaniały kraj ma swoje zasoby, tylko oligarchiczna władza boi
się sięgnąć po majątki kolegów oligarchów, gdyż w tej sytuacji straciłaby
najsilniejsze zaplecze na którym się opiera.
Z perspektywy Zachodu – to wszystko co jest na Ukrainie
teraz, ma charakter przejściowy – dopiero za jakiś czas będzie możliwe
znormalizowanie relacji z Rosją – jak na Ukrainie opadną nacjonalistyczne
emocje i ten kraj rozliczy się sam ze sobą z tej okrutnej wojny domowej. Być
może dopiero trzecia generacja ukraińskich polityków jaka nastanie po obecnej,
będzie w stanie funkcjonować bez obciążeń krwią z bratobójstwa. Bez
porozumienia się z Federacją Rosyjską, Ukraina będzie dla Zachodu stale
państwem stanowiącym regionalne źródło konfliktów i niestabilności.
Czas pokaże, dzisiaj Ukraina potrzebuje za wszelką cenę
pokoju i ten pokój przyniósł Ukrainie swoją dyplomatyczną inicjatywą Władimir
Putin.
Krakauer
Wojna domowa na Ukrainie (Intersariusz, Neon24.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy