Euromajdan w Kijowie podczas rewolucji 21 lutego 2014 r. Fot. Amahuha (Wikimedia CC) |
Użycie zaawansowanych narzędzi soft i economic power skończyło się katastrofą, co prawda udało się osiągnąć pewne pogorszenie sytuacji ekonomicznej w Federacji Rosyjskiej, jednakże zwielokrotnione koszty ponosi Zachód, wyciszając lub nawet jak w najbardziej odczuwającym nowy kryzys państwach, strzelając z broni gładko lufowej do protestujących podczas tłumienia protestów (wydarzenia w Polsce w Jastrzębiu-Zdroju).
Sytuacja w innych krajach Unii Europejskiej również jest trudna, ponieważ Rosja była przez ostatnie lata bardzo wdzięcznym rynkiem, który chłonął olbrzymią ilość wszystkiego, co potrzebował. Dużo stracili Niemcy, podobnie Francuzi, dla których symbolem porażki są niesprzedawalne dwa okręty Mistral. Jednakże koszty właściwe nowego kryzysu ujawnią się z całą mocą dopiero przy końcu cyklu gospodarczego, który jest sztucznie podtrzymywany przez luzowanie ilościowe pieniędzy przez Europejski Bank Centralny. Przy czym rachunek za próbę izolowania Rosji wbrew procesom globalizacji zapłaci cały świat, ponieważ wiązka procesów dotyczących Rosji skupia się w wycenie ropy naftowej, której malejąca cena wzrusza stan gospodarki wielu krajów na świecie, w tym tak wrażliwych i podatnych na zagrożenia nowego typu – (np. rewolucja islamska) – jak bogate naftowe kraje Bliskiego Wschodu.
Może się okazać, że ceną, jaką świat zapłaci za próbę osłabienia Rosji będzie pojawienie się nowego bytu politycznego pod szyldem tzw. państwa islamskiego, które będzie czerpać z zasobów nieskończenie bogatej Arabii Saudyjskiej a nie tylko wynędzniałej post syryjskiej i post irackiej przestrzeni państwowej. Skutkiem tego będzie pojawienie się państwa posiadającego zdolności do prowadzenia wojny przy pomocy broni masowego rażenia i poważny konflikt z użyciem tej broni na Bliskim Wschodzie, albowiem Izrael nie da się pokonać za żadną cenę. Wówczas wszystkim znowu będzie bardzo potrzebna Rosja.
Prawdopodobną przyczyną porażki zachodniej strategii wobec Ukrainy okazało się właśnie to oparcie przekazu na kłamstwie, albowiem jak się okazuje – Ukraińcy nie chcą walczyć przeciwko swoim rodakom ze wschodu. Nawet w Polsce w ostatnich dniach przewinęła się dyskusja – gdzie jest prawie 200 tyś., w znacznej mierze rzekomo zawodowa ukraińska Armia, która przecież nie była fikcją, tylko realnie przygotowywanymi zespołami ludzkimi wedle najlepszych radzieckich wzorców wojskowych? Nikt nie potrafi odpowiedzieć inaczej na to pytanie – niż niechęcią do walki ze strony oficerów i żołnierzy, którzy w znacznej części utożsamiają się z niemożliwością podzielenia odwiecznej jedności jaka była, jest i będzie pomiędzy różnymi szczepami tego samego ruskiego drzewa. Dlatego na wschodzie głównie walczą tzw., bataliony ochotnicze, z których cześć to skrajni radykałowie – odnoszący sukcesy w artyleryjskim lub rakietowym ostrzale bloków mieszkalnych lub gnębieniu kobiet, starców i dzieci zamkniętych w piwnicach ze strachu przed wojną, ale niedającymi sobie w żaden sposób rady wobec sprawiedliwej siły Ojców i Synów Donbasu, uświęconej łzami i krwią ich poniewieranych matek i żon.
Kłamano rano, przed południem, w południe, po południu, wieczorem i przez całą noc – powielano kłamliwe i stronnicze tezy rozszczepialnej propagandy sączącej się z kręgów rządowych Ukrainy i licznych ośrodków na Zachodzie. Kluczową tezą propagandową jest rzekome uczestnictwo wojsk rosyjskich, walczących na Ukrainie – nawet jak wynika z jednego z ostatnich kłamstw pod dowództwem jednego z rosyjskich czynnych generałów! Te brednie uprawia się i kultywuje tylko po to, żeby włączyć Zachód do wojny, który materiałowo lub nawet wojskowo miałby w niej uczestniczyć – już właśnie ze względu na rzekome zaangażowanie ze strony Federacji Rosyjskiej.
Trzeba być naiwnym dzieckiem, żeby nie widzieć totalnej porażki Zachodu, który chciał podpalić Rosję za wszelką cenę, ponieważ zbytnio wzmocniła się, czego najlepszym dowodem był sukces Olimpiady w Sochi, Igrzysk jakich jeszcze nie widział świat i całego programu modernizacji państwa. Przerażenie wizją sięgnięcia przez Rosję po nieprzeliczalne bogactwa Arktyki – skończyło się tym nieszczęśliwym chaosem i skrajnym dramatem przeważnie rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy.
Najśmieszniejsze jest to, że nawet sami Ukraińcy widzą, że Zachód nie ma dla nich niczego do zaoferowania, jeżeli chodzi o realia, a największa pomoc dla ich kraju idzie z ciągle dostarczającej tani gaz i tanią ropę Rosji, która również nie nałożyła embarga na ukraińskie produkty, dzięki czemu Kijów w ogóle jeszcze nie zbankrutował. Trzeba przyznać, że jak na kraj rzekomo toczący wojnę z Ukrainą (wedle czołowych ukraińskich) polityków, Rosjanie zachowują się nazwijmy to awangardowo, oczywiście świadcząc o prawdzie swoich intencji i prawdziwych uczuć wobec braci i sióstr na Ukrainie.
O hipokryzji kłamstwa Zachodu najlepiej świadczy to, że pomimo porozumienia w Mińsku, Zachód wdraża nowe sankcje przeciwko Rosji, a Ukraina nie zamierza wycofywać ciężkiej artylerii z zasięgu Doniecka, przez co czyni fikcją samo porozumienie. W zamian za to pojawiają się fikcyjne postulaty ściągnięcia na Wschód Ukrainy wojsk pokojowych o charakterze międzynarodowym.
Całość tych faktów pokazuje, że nawet z perspektywy Zachodu „projekt Ukraina” okazał się porażką, o czym piszą liczni publicyści – przerażeni skalą korupcji w państwie ukraińskim, która w postaci wszechwładzy oligarchów blokuje wszelkie realne próby reformowania kraju.
Ukraina bardziej zdaje się potrzebować kolejnego resetu, niż kontynuowania władzy wywodzącej się z anarchii i zalegalizowania zamachu stanu. Chyba tylko kolejny bunt społeczeństwa może doprowadzić do stabilizacji państwa, ale jedność Ukrainy raczej nie jest możliwa już do utrzymania – za dużo krwi, łez i strachu. Tak rodzi się nienawiść, nic z niej dobrego nigdy nie wynika.
Krakauer
Obserwator Polityczny
* * *
Kronika ludobójstwa w Donbasie (początek). Film zakazany w TV (English subs):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy