polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

poniedziałek, 9 lutego 2015

Otchłań - życie ludzi w schronach

Fot. D.Hudziec
Wg informacji ONZ wojna domowa na Ukrainie zmusiła do ucieczki prawie milion osób.  Dodajmy do tego  tysiące zabitych żołnierzy i cywilów oraz biedę milionów mieszkańców Donbasu.
Do mieszkańców Doniecka, którzy zeszli do piwnic i schronów niekiedy na długie miesiące,  w strefie ostrzałów ukraińskich wojsk, dotarł - prawdopodobnie jedyny polski reporter - Dawid Hudziec.

Byłem na obrzeżach dzielnicy Piotrowskiej. Odwiedziliśmy cztery schrony bombowe w poszczególnych przysiółkach. W każdym mieszka około 50 ludzi, kobiet, mężczyzn, starców, dzieci - najmłodzsze ma 4 miesiące. Są to w większości ludzie miejscowi, niektórzy mieszkają zaledwie kilkanaście metrów od wejścia do bunkra, ale jest tak niebezpiecznie, że wolą żyć w podziemiach i przeżyć.
Większość mieszkańców wyjechała, albo zgodziła się na ewakuację, jednak nie wszyscy.


Najlepsza sytuacja jest w bunkrze znajdującym się pod Miejskim Domem Kultury. Obszerne sale, ciepło, bieżąca woda. Nieco gorzej pod szkołą nr 106, natomiast tragicznie wygląda sytuacja w najdalej wysuniętym schronie przy kopalni Trudowskaja.


Pierwszy schron: sytuacja tutaj mogłaby być nawet znośna, przestrzeni jest ogrom, dzieci mogą się wybiegać, a na ich twarzach nie znać, ani strachu, ani przerażenia. Przyzwyczaiły się do sytuacji. W bunkrze jest prąd, jest woda, są nawet użyczone przez MCK komputery, aby zabić monotonnie. Ludzie tutaj żyjący pochodzą z ewakuowanych obszarów, okolica natomiast nie znajduje się pod większym ogniem niż chociażby rejon Woroszyłowski.
Kilkoro ludzi prosi nas, abyśmy coś zrobili- zainteresowali nimi tych od pomocy humanitarnej, ponieważ to co otrzymują to próg minimum i gdyby nie pomoc cywili i II Armiii Republikańskiej to byłoby ciężko.







 
 
 

Drugi schron: obiektyw muszę co chwilę przecierać - zaparowany. Żar w pomieszczeniu- około 30 stopni. Jasno, jest elektryczność. Nad nami szkoła. Raczej to co z niej zostało,kilka razy ostrzeliwana, ostatnie rakiety uderzyły dwa tygodnie temu. Rozumiecie sytuację? Szkoła w ruinie, pod szkóła ponad 40 ludzi, którzy boją się wyjść odebrać żywność z pomocy humanitarnej, a tu szaleją Grad-y.
Wewnątrz kilkoro dzieci, mają maskotki, mają zabawki, najmłodsze ma 4 miesiące. Czy urodził się w takich warunkach? Nie wiem. Ciepło miesza się z wilgocią, stąd zaparowany obiektyw. Wentylacja nie nadąża- światło jest złudzeniem. Prąd podłączono wczoraj, nagle cała wilgoć odparowuje, mury schną nienaturalnie szybko, a ludzie to wdychają. Pokazują nam swoje zapasy- jakie zapasy?? 90% tego przywiezliśmy wraz z II Armią. Co wcześniej? Co pózniej? Co dalej?

Schron trzeci: rozlega się świst i huk, ludzie biegną do małego bunkra. Wokół aura chaosu, jakby ludzie nagle postanowili wymrzeć, ale wcześniej jeszcze doprowadzić do zniszczenia wszystkiego wokoło. W podziemiach żyje 38 ludzi. Mają prąd - kiedyś humanitarka przywiozła. Jedno pomieszczenie wydzielili dla młodego małżeństwa z czwórką malutkich dzieci, które uznało, że na górze jest zbyt niebezpiecznie. Sufit pęka- niepodal wejścia kilkukrotnie uderzały Grad-y. Podstawiają miednice, aby ich nie zalała woda. Tutaj więcej młodych ludzi,więcej dzieci. Żołnierze zostawiają mleko dla dzieci. Płacz, szczęścia. Wahid- nasz przewodnik z II Armii, namawia ludzi, aby się ewakuowali do Piotrówki, Opłot pomoże ze wszystkim, ale większość nie chce - tutaj są ich domy, przywiązali się do miejsca chociaż teraz żyją pod nim i mogą zginąć. Kiedy wracamy Wahid dostaje telefon, że wszystko przygotowane do ewakuacji, ale wznowił się ostrzał - zaraz po nim ruszą samochody, jeżeli ktoś zechce wyjechać.

Schron ostatni: otchłań.
Trudowski przysiółek, linia frontu, jeżeli można mówić o froncie. Raz Ukraińcy robią wypad i są pod kopalnią, a potem wracają. Drugim razem powstańcy odwiedzają dawnych sąsiadów. Dzisiaj “ATO” jest daleko: “700 metrów,no może kilometr”. Wczoraj w nocy spadły mozdzierze, odłamki poszatkowały wejście do schronu, ale z niego i tak raczej się nie wychodzi. Schodzimy na dół, o ile na górze jest piekło o tyle na dole jest już otchłań.

Nie ma prądu, podobno miesiąc temu ostrzał ostatecznie unicestwił resztki instalacji elektrycznych na powierzchni. Ja myślę, że to było ponad miesiąc temu. Nikt tu nie przyjedzie do napraw- załoga pogotowia energetycznego bardzo łatwo może wymagać pomocy normalnego pogotowia.Albo grabarza.











W bunkrze 51 ludzi. Są tacy którzy przebywają tam siedem miesięcy. Niemal kompletne ciemności, rozjaśniają tylko szczątkowe świece- zdjęcia są robione w asyście dwóch naszych latarek. Nie ma prądu, więc nie działa wentylacja. Ludzie oddychają, para wodna, uderzenia gradów wywołały pęknięcia w suficie. Ludzie chorują. Nie ma lekarstw. Ludzie chcą jeść. Jedzenie jest symboliczne, aby do jutra. Dzieci płaczą- z tymi jest jeszcze dobrze, pozostałe mają w oczach nicość. Niczego nie rozumieją .Ja też nie.

Polska pomaga Donbasowi

Postanawiamy wrócić następnego dnia i przeznaczyć dla tych ludzi część pieniędzy z funduszu stowarzyszenia Elb-Rus. Jedziemy na targowisko. Kupujemy min. konserwy mięsne i rybne, makaron, herbatę. Kupujemy 140 świec, aby dać troche światła-dosłownie.Kupujemy także lekarstwa,witaminę C,aspirynę itp. Tyle możemy zrobić i robimy. Reakcja ludzi? Zajęci niemalże wyrywaniem nam z rąk podarków. Wszyscy grupują się wokół nas jakbyśmy nieśli dobrą nowinę. Świeczki idą z rąk do rąk,szukają czegoś na czym je postawić. Starsza grupy rozpoczyna rozdzielanie lekarstw: kolejność obowiązuje, najpiew dzieci.

Dziękują za to, że wróciliśmy. Myśleli, że zrobimy materiał i zapomnimy, a tu taka niespodzianka. Odpowiadam, że to mały podarek od Polaków, aby nie myśleli, że Polska zapomniała. Szok, nie dowierzanie. Jak to możliwe? Myśleli, że Polska to kraj który robi wszystko, aby wesprzeć Ukrainę i zniszczyć Donbas myśleli, że nas nic ich los nie obchodzi. Teraz wiedzą, że jest inaczej- mają dowód, a kiedy pewnego dnia wyjdą z tej otchłani, kiedy na górze skończy się piekło wspomną, że słowiański naród na Zachodzie nie zapomniał.
Dawid Hudziec
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy