Potrawa z Festiwalu Stołów Wigilijnych w muzeum kolekcji im. Jana Pawła II w Warszawie. Fot. P.Kula/PAP |
W ubiegłym roku
statystyczny Polak zjadł nieco ponad 12 kg ryb, dla porównania - roczne
spożycie mięsa waha się w ostatnich latach na poziomie 70-75 kg na mieszkańca.
W strukturze spożycia dominują ryby morskie: w 2013 r. ich udział wyniósł 76
proc., ryb słodkowodnych - 22 proc., a owoców morza - 2 proc. - wskazuje
Krzysztof Hryszko z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej
(IERiGŻ).
Około 40 proc.
rocznej konsumpcji ryb przypada na okres świąt Bożego Narodzenia oraz Wielkiego
Postu przed Wielkanocą. Jemy porównywalne ilości ryb co Czesi i Austriacy i
niewiele mniej niż Niemcy, a wyprzedzamy takie kraje jak Słowenia, Słowacja,
Rumunia, Węgry czy Bułgaria - wylicza Hryszko. Zdecydowanym liderem jest
Portugalia, gdzie na statystycznego mieszkańca przypada 61 kg zjedzonych w
ciągu roku ryb i innych organizmów wodnych (np. krewetki). Ponad 30 kg ryb
zjadają rocznie mieszkańcy Hiszpanii, Litwy, Finlandii, Francji, Szwecji i
Malty.
W Wigilię na
polskich stołach królują karpie i śledzie. Te pierwsze - przeważnie smażone lub
w galarecie. Karp doskonale smakuje również w wersji wędzonej, choć w tej
postaci nie jest szczególnie popularny w Polsce - podkreśla dietetyk Szymon
Chrzanowski. Karp ma mało tłuszczu, zawiera natomiast łatwo przyswajalne białko,
witaminy z grupy B i składniki mineralne takie jak fosfor, potas, cynk, magnez.
Najbardziej znaną
rybą z Doliny Baryczy na Dolnym Śląsku jest karp milicki. Tamtejsze Stawy
Milickie to największy kompleks stawów hodowlanych w Europie. Początek hodowli
ryb na tym terenie przypada prawdopodobnie na XIII wiek, gdyż z tego czasu
pochodzą informacje o stawach budowanych przez Cystersów z innych części
Dolnego Śląska. Ludzie w średniowieczu poddawali się licznym postom, co
najmniej 130 dni w roku objętych było zakazem spożywania mięsa, za wyjątkiem
ryb.
Karpie milickie -
hodowane w większości na obszarze rezerwatu przyrody - to tradycyjny produkt
regionalny. Karpie hodowane są tam w cyklu trzyletnim, a karmione naturalnymi
zbożami, nie dostają granulatów, ani antybiotyków - zapewnia w rozmowie z PAP
dyrektor ds. rozwoju Stawy Milickie SA Emilia Szczęsna. Karp-rekordzista
złowiony w tym roku w Stawach Milickich ważył prawie 30 kilogramów.
Z danych Instytutu
Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie wynika, że w ub. roku polscy rybacy
wyprodukowali 18,8 tys. ton karpia, o ok. tysiąc ton więcej niż w 2012 r.
Karpie milickie zaspokajają około 6 proc. podaży krajowej i 50 proc. podaży na
rynku dolnośląskim. Trafiają do Niemiec i Włoch, a także do Grecji. Spółka w najbliższych
latach chce zwiększać hodowlę, na potrzeby krajowe - dzisiaj importujemy karpie
m.in. z Czech i Litwy. Większość karpi milickich jest sprzedawana w listopadzie
i grudniu - wartość sprzedaży w ciągu roku jest nadal znikoma wartością w
porównaniu z okresem świątecznym - przyznaje Szczęsna.
Odławiane ze
stawów handlowych od października karpie milickie trafiają do magazynów
rybnych, czyli stawów o głębokości od 1,7-2,0 metra, pozbawionych roślinności,
o dobrym przepływie wody i natlenieniu. Następnie w grudniu, w okresie
przedświątecznym, ryby przenosi się na tzw. płuczkę, gdzie przebywają w
przepływającej wodzie i zostają pozbawione mulistego posmaku i zapachu.
W czasie panowania
Piastów "jadał w poście gmin śledzia, możniejsi ryby krajowe lepszych
gatunków" - pisze Hanna Szymanderska w Encyklopedii polskiej sztuki
kulinarnej. Śledzie solone rozwożono po kraju w beczkach, albo nadziane na
rożny.
Stare holenderskie
przysłowie mówi, że tam, gdzie jedzą śledzie, niepotrzebni są lekarze.
Tymczasem w Polsce w ostatnich latach spożycie śledzia spadało: w 2013 r. po
raz pierwszy było niższe niż 2 kg na mieszkańca. Śledzie dostępne na naszym
rynku w większości pochodzą z importu, a ich największymi dostawcami w 2013 r.
były Niemcy i Norwegia - wynika z danych IERiGŻ.
W Polsce
przeważnie spożywamy śledzie atlantyckie, dostępne głównie w postaci solonej
albo wędzonej (pikling), ale coraz częściej też świeże (tzw. zielone). Matias
to śledź złowiony przed osiągnięciem dojrzałości - takie sztuki mają
najtłustsze, najdelikatniejsze i najsmaczniejsze mięso - podkreśla Chrzanowski.
I dodaje, że z punktu widzenia dietetycznego najcenniejsze są w śledziu kwasy
tłuszczowe nienasycone, których ma więcej niż łosoś, makrela czy inna morska
ryba. Kwasy omega 3 i 6 zmniejszają ryzyko zawału i chorób serca oraz
nowotworów, a regularne spożywanie śledzi zapewni także dobrą pamięć i lepsze
wyniki przy pracy umysłowej.
W Szczecinie
w ostatni latach organizowane były Noce Śledziożerców. To impreza zamknięta, na
którą trzeba zostać zaproszonym, a biletem wstępu jest ... oryginalne danie ze
śledzia. "Śledzie udawały już sorbety, keksy, dawały się zamknąć w
pierogach i usmażyć w faworkach i udawały rodzynki w torcie" - pisze o
imprezie Polska Akademia Smaku.
Od 12 lat
śmiałkowie biorący udział w Marszu Śledzia pokonują pieszo i wpław po mieliźnie
Zatoki Puckiej 12-kilometrową trasę z Kuźnicy do Rewy. Po drodze zobaczyć można
wrak okrętu podwodnego ORP Kujawiak. Jest też uroczyste "pasowanie na
śledzia". Liczba chętnych wielokrotnie przewyższa liczbę miejsc, dlatego
potrzebne jest losowanie, z obowiązkową pulą dla debiutantów.
Szymanderska
przywołuje postać francuskiego inżyniera wojskowego, pisarza i kartografa
Guillaume'a le Vasseur de Beauplan, który budował w XVII w. liczne twierdze na
Podolu i zachwycał się polskim sposobem przyrządzania ryb: "Jest coś, w
czym Polacy nas bardzo przewyższają: co się tyczy ryb znają się na nich cudownie.
Albowiem oprócz tego, że w kraju tym jest bardzo wiele ryb, przyrządzają je tak
znakomicie i dodają im jakiegoś smaku tak wybornego, że u najbardziej
przejedzonych ludzi budzi się na nie apetyt. Przewyższają tym wszystkie
narody" - czytamy tamże.Marta Tumidalska, PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy