Na pytanie jakim „prezydentem” będzie Donald Tusk,
uczciwie odpowiadam – nie wiem…
Media, komentatorzy i politycy w Polsce nie do końca
orientują się w kompetencjach dwóch unijnych organów: Rady Europejskiej oraz
Rady Unii Europejskiej, głównego organu decyzyjnego Unii. Na dodatek często
myląc obie Rady z Radą Europy, międzynarodową organizacją rządową, która skupia
47 państw Europy, łącznie z Rosją. Stąd też wiele nierealnych nadziei i oczekiwań
kierowanych pod adresem Donalda Tuska.
Rada Europejska to instytucja, która przede wszystkim ma
wyznaczać ogólne kierunki rozwoju Unii Europejskiej. Tworzą ją szefowie państw
UE oraz wysoki przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki
bezpieczeństwa.
Kiedy 30 sierpnia w Brukseli zapadła decyzja o wyborze
polskiego premiera na szefa Rady Europejskiej, w kraju zapanowała euforia.
Odebrano ten wybór przede wszystkim jako nobilitację Polski i docenienie
znaczącej roli Polski w Unii, zwłaszcza w gronie państw środkowo-wschodniej
Europy. Nasz człowiek w Unii, teraz z Polską wszyscy będą się liczyli – to
ogólny ton pierwszych reakcji po wyborze.
Donald Tusk obejmuje swój urząd w okresie narastającego
kryzysu wewnątrz Unii, związanego z kłopotami gospodarczymi powstałymi w związku
z sankcjami nałożonymi na Rosję oraz różnych stanowisk dot. relacji z Rosją,
Ukrainą i USA. Nie ma też jednoznacznej zgody na rozszerzanie Unii o nowe
państwa. Problemem zarówno w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej UE będzie
uchylenie się państw unijnych od akceptacji rezolucji ONZ dot. potępienia
gloryfikacji nazizmu. Ponadto perturbacje między Parlamentem Europejskim a
Komisją Europejską i próba jej zmiany, nie wpływają korzystnie na wewnętrzną
spójność UE. Kłopoty będzie sprawiała polityka energetyczna i normy
klimatyczne, sprawy finansowe Unii.
Rodzi się pytanie: jakie kierunki rozwojowe dla UE będzie
preferował nowy „prezydent”, czy da sobie radę z głębokim rozdarciem między
unijnymi państwami, czy potrafi przy tak napiętych relacjach wypracować spójne
koncepcje dla UE?
Poprzednik Tuska Herman Van Rompuy zachowywał wielki
umiar i dystans polityczny, był za to sprawny przy organizacji szczytów UE.
Potrafił osiągnąć spójność i konsensus między przywódcami unijnymi i za te
umiejętności był powszechnie chwalony. Zupełnie niewidoczny w rozmowach dot.
Ukrainy, oddał inicjatywę szefom unijnych państw, głównie Niemiec i Francji.
Znając stosunek Warszawy do Kijowa i Moskwy - o taką powściągliwość u Donalda
Tuska może być trudno.
Wydarzeń na Ukrainie i relacji UE z Rosją nie da się
zamieść pod dywan. Donald Tusk, jak wielu polskich polityków, zwłaszcza
historyków z wykształcenia, do grona których, oprócz niego należy też,
prezydent Komorowski i obecny szef polskiego MSZ, nie ma żadnego dystansu do
tych wydarzeń, jest antyrosyjski i proamerykański.
Czy jako „prezydent” UE potrafi spojrzeć na Ukrainę
oczyma wszystkich Europejczyków, czy gotów jest podzielić ich obawy o zasadność
militarnej pacyfikacji etnicznych Rosjan na wschodzie Ukrainy, wobec odradzania
się na Ukrainie idei nazistowskich, czy tak samo jak Niemcy odłoży „na
pokolenia” przyjęcie Ukrainy do UE, czy też będzie ulegał w tej materii USA i
preferował wśród państw unijnych amerykańskie pomysły wobec Ukrainy i Rosji?
Jest "proeuropejski, pragmatyczny, nastawiony na
zgodę, ma dobre wyczucie w poszukiwaniu możliwych większości i politycznej
wykonalności (przedsięwzięć)" – uważa red. Jan Puhl z „Der Spiegel”.
Polscy komentatorzy, jak np. Jacek Stawiski z TVN 24
(„Biznes i świat”) uważają natomiast, że „dla Polski i regionu środkowo- i
wschodnioeuropejskiego to najważniejszy kryzys od 1989 r. Polacy czy Bałtowie
liczą, że UE postawi się Putinowi i go zatrzyma, ratując w ten sposób Ukrainę.
Jednak widzimy dokładnie, że Unia Europejska, jako kolos gospodarczy i liliput
polityczny, ma ograniczone możliwości działania w stosunku do Rosji. Dlatego w
kontekście rosyjskim, Tusk powinien mobilizować Unię do izolowania Rosji w
sensie ekonomicznym i do izolowania Rosji w sensie psychologicznym”. Kilka dni
temu Grzegorz Schetyna, szef polskiego MSZ dla niemieckiego Deutsche Welle
stwierdził: …”sankcje, które zostały przyjęte przez kraje wolnego świata w
stosunku do Rosji są czymś stałym i one muszą dać efekty.(…)…dzisiaj
najważniejsze będzie dla nas i to będzie najbardziej rzutowało na przyszłość,
zrobić to w taki sposób, by Rosja ograniczyła swoje agresywne zachowania. Nie
może prowadzić polityki w taki sposób, jak to obecnie widzimy na wschodniej
Ukrainie.(…) Rosjanie muszą wiedzieć, że to nie jest właściwa droga.”
Polska zabiega o rozmowy o Ukrainie w ramach tzw.
Trójkąta Weimarskiego tj. z udziałem Polski, Niemiec i Francji. „We współpracy
w Trójkącie Weimarskim, razem z
Francuzami i Polakami Niemcy tworzą nowe spojrzenie na europejską
politykę sąsiedztwa, na funkcjonowanie UE, na kwestie wschodnie i południowe.
Ważne jest, by w ramach grupy tych krajów budować i wpływać na politykę
europejską” – uważa Grzegorz Schetyna. Działania niemieckiego MSZ nie
potwierdzają tego optymizmu i jak do tej pory, Polska nie jest włączona do
rozmów o Ukrainie. Poglądów Polski na sankcje wobec Rosji nie podzielają
także sfery biznesowe Niemiec, odpowiednio naciskając na niemieckie władze. Jak
połączy interesy obu państw „prezydent” Tusk, podczas kolejnego szczytu UE
przyjmie za priorytetowe polskie stanowisko, czy może ulegnie naciskom
niemieckim, węgierskim, słowackim czy greckim?
Niemcy podkreślają, że Donald Tusk, podobnie jak
kanclerz Merkel, podejmuje decyzje
dopiero wtedy, gdy wie, że popiera go większość. Ta cecha pomoże mu, zdaniem
„Der Spiegla”, w pracy przewodniczącego Rady Europejskiej, w której będzie
musiał godzić interesy 28 państw. „Merkel i Tusk są politykami, którzy nie
kierują się wielkimi wizjami” - powiedział "Spieglowi" były ambasador
RP w Niemczech Janusz Reiter.
Czas pokaże, czy Donald Tusk, jako szef Rady
Europejskiej, kreśląc wizje przyszłości UE i doraźnej polityki - będzie
zachowywał się jak polski polityk-historyk o nastawieniu antyrosyjskim, czy też
jako Europejczyk, mający na względzie interesy wszystkich obywateli UE.Zofia Bąbczyńska-Jelonek
Kwadratura Koła Polityki
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy