Krakow. Zamek królewski na Wawelu. Fot. J.Ochoński/PAP |
Która forma jest lepsza? Która poprawniejsza? Zdaniem
prof. Bogusława Dunaja, językoznawcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, obie są
prawidłowe, a różni je zasięg występowania. Nie jest błędem więc, jeśli
napiszemy „na pole" zamiast dominującego „na dwór".
Regionalizmy dziwią tych, którzy po raz pierwszy
rozmawiają z osobą z Krakowa lub odwiedzają to miasto. Niektórym się podobają,
niektórych rażą, a wręcz oburzają. Bywają przyczyną nieporozumień. Pewna
anegdota mówi np. o tym, jak turystka w Krakowie usiłowała kupić kapustę. Aby
to zrobić, weszła do warzywniaka i zapytała: „Czy jest kapusta?", na co
sprzedawczyni jej odpowiedziała: -"A niech se pani przyniesie z pola"
(na zewnątrz, przed warzywniakiem).
Oprócz krakowskiego „na pole" szczególnie wiele
nieporozumień budzą regionalizmy związane z produktami spożywczymi, owocami i
warzywami. Przyjezdnych dziwią m.in. „weki" (zamiast „bułek"),
„jarzyny" (zamiast „włoszczyzny"), „sznycle" (zamiast „kotletów
mielonych"), „kwaśne mleko" (zamiast „zsiadłego"), „grysik"
(zamiast „kaszy mannej"), „kanapka" (zamiast „kromki"),
„chrust" (zamiast „faworków"), „czernice" (zamiast
„jeżyn"). Tylko w Małopolsce „drożdżówka" oznacza rozmaite (a nie
tylko z drożdży) pieczywa, które mogą być np. z „borówkami" (zamiast
„czarnymi jagodami") albo „ze serem" (zamiast „z serem").
Posiłek popijać można wodą „ze sokiem" (a nie „z sokiem").
Krakusa można rozpoznać również po tym, że mówi „we
czwartek", zamiast „w czwartek", z półek ściera prochy zamiast kurzu,
choinkę często określa „dżewkiem", na którym wiszą nie „bombki", ale
„bańki". W polach rosną zaś „bławatki" zamiast „chabrów".
Prof. Dunaj wskazuje, że w regionalizmach nie ma nic
złego. - Trochę regionalności nie zaszkodzi. Nie ma też powodu, aby tępić
regionalizmy, ponieważ stanowią tylko niewielki procent naszego słownictwa i
występują w każdym języku literackim - zwraca uwagę w rozmowie z PAP
językoznawca.
Dodaje również, że formy ogólnopolskie coraz bardziej się
upowszechniają oraz że niektóre regionalizmy wychodzą z użycia, ale na ich
miejsce powstają nowe. Np. „kaszę tatarczaną" w Krakowie już wyparła
ogólnopolska „kasza gryczana". Za to w ostatnim czasie językoznawcy
zarejestrowali, że słowo „fliziarz" (osoba, która układa flizy, płytki)
można znaleźć tylko w krakowskiej prasie. W pozostałych rejonach Polski osobę
układającą płytki określa się „płytkarzem", „glazurnikiem" lub
„kafelkarzem".
Beata Kołodziej, PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy