Ks.Tadeusz Przybylak i Marianna Łacek. Fot. K.Moczydłowski |
Fakt, że Konferencję,
zorganizowaną przez Zrzeszenie Polskich Nauczycieli w Australii można
zaklasyfikować jako udaną, zawdzięczać należy obecności i zaangażowaniu aż tylu
uczestników, ale także, a może nawet przede wszystkim, poziomowi przygotowanych
i wygłoszonych prelekcji.
Jako przykład niech posłuży
bardzo pozytywnie odebrany wykład ks. Tadeusza Przybylaka SChr. Poprzedziło go
króciutkie wyjaśnienie prowadzącej tę część Konferencji Marianny Łacek:
Procesu nauczania nie sposób
rozgraniczyć od procesu wychowania. Wychowujemy przez cały czas, niekoniecznie
mówiąc: ‘ja was teraz wychowuję’. Nauczyciel wychowuje całą swoją postawą,
tonem głosu, mimiką, reakcją na wszystko to co sie w klasie szkolnej dzieje.
Wychowuje własnym przykładem, własnym zachowaniem, jednym słowem własną
osobowością. Jest to wielka odpowiedzialność. Odpowiedzialność ta szczególnie
spoczywa na nauczycielu języka ojczystego poza granicami Kraju. Oprócz
wszystkich wymienionych przykładów oddziaływania na ucznia, nauczyciel języka
polskiego wychowuje poprzez odpowiedni dobór tekstów tak literackich jak i
autentycznych, analizę tych tekstów oraz ich wpływ na formowanie opinii uczniów.
Ucząc, kształtujemy umysł
młodego człowieka. Wychowując, kształtujemy jego sferę emocjonalną, jego duszę.
Wychowanie w polskiej kulturze od wieków oparte jest na podstawach
chrześcijańskich. Tego ignorować nie możemy. Tego odrzucać nam nie wolno.
Kiedy przed laty, jaku
studentka krakowskiej uczelni pedagogicznej brałam udział w rekolekcjach
zorganizowanych przez ówczesnego ks. Kardynała Karola Wojtyłę, w pamięci
utkwiło mi jedno zdarzenie. Trzydniowe rekolekcje odbywały się w klasztorze
Kalwarii Zebrzydowskiej. Podczas Mszy św na pożegnanie zaśpiewaliśmy psalm z
refrenem: „Skorośmy się tutaj zgromadzili, strzeżmy się wszystkiego co nas
rozdziela”.
Ten refren od tamtej pory
przyjęłam jako moją dewizę życiową. Zawsze patrzmy na to, co nas łączy, starając
się niwelować dzielące nas różnice.
Ale oddajmy głos ks.
Tadeuszowi Przybylakowi:
Co to jest duchowość? Duchowość to zdolność człowieka do
zrozumienia własnej tajemnicy. Tylko człowiek duchowy może świadomie kierować
własnym życiem. Nie ma, zatem wolności bez duchowości. (Chrześcijaństwo na podstawie Biblii uczy, że człowiek to dusza i ciało).
(Rozum, myślenie, wolna wola, uczucia, emocje). Człowiek to tajemnica.
Jan Paweł II: „Człowieka, bowiem nie można do końca
zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca
zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego
właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie
może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa.”
Duchowość – podobnie jak
sfera moralna – istnieje wyłącznie w świecie osób. Jest to ta niezwykła sfera,
dzięki której człowiek potrafi postawić sobie pytanie o własną tajemnicę i
zrozumieć samego siebie. Duchowość to, zatem rodzaj superinteligencji. To
zdolność człowieka do postawienia sobie pytania o to, skąd pochodzi, kim jest i
dokąd czy do kogo zmierza. W konsekwencji duchowość – i tylko duchowość – może
stać się centralnym systemem zarządzania naszym życiem. Dopóki dana osoba nie
rozwinie sfery duchowej, czyli nie zrozumie sensu własnego istnienia, dopóty
nie może zająć dojrzałej postawy wobec siebie, wobec własnego życia oraz wobec
otaczającego ją świata. Nikt nie może przecież zająć świadomej i rozważnej
postawy wobec rzeczywistości, której nie rozumie. Człowiek nie może zrozumieć
samego siebie z jakiejkolwiek innej perspektywy, niż perspektywa duchowa.
Niezwykle ważnym
sprawdzianem dojrzałości duchowej wychowanka jest świadomość, że nie może być
kimś szczęśliwym taki człowiek, który próbuje zaspokoić jakąś cząstkę siebie
lub pewien rodzaj swoich potrzeb, jeśli jednocześnie pomija inne sfery czy
aspiracje, lub jeśli dokonuje tego kosztem całej reszty swojej rzeczywistości.
Dojrzały wychowanek nie
łudzi się, że może doświadczyć trwałej satysfakcji wtedy, gdy troszczy się o
potrzeby ciała kosztem norm moralnych czy więzi międzyosobowych, albo wtedy,
gdy respektuje swoje aspiracje społeczne i religijne, ale ignoruje lub
zaniedbuje swoje potrzeby cielesne czy emocjonalne.
Dojrzała duchowość jest
możliwa nie tylko dzięki temu, że człowiek potrafi być świadomy samego siebie,
ale także dzięki temu, że prawda o ludzkiej naturze oraz o sensie naszego
istnienia jest obiektywnym faktem, który możemy odkryć i respektować. Dojrzała
duchowość oznacza ostatecznie, że wychowanek nie wymyśla „wizji” samego siebie,
lecz szuka obiektywnej prawdy o tym, skąd pochodzi i do czego, a raczej, – do
Kogo zmierza. Odpowiedzialne wychowanie to szczególna troska o promowanie u
wychowanka takiej właśnie dojrzałej duchowości.
Św. Hieronim mówi: «Starajmy się na ziemi nauczyć tych prawd, których
wartość przetrwa również w niebie» (Ep 53, 10).
Każdy człowiek pojawia się
na świecie w pewnym określonym środowisku. Jego przedstawiciele mają na niego
największy wpływ. To, kim stanie się w przyszłości zależy w dużej mierze od
tego pierworodnego środowiska, a szczególnie od poziomu jego funkcjonowania.
Na kształtowanie się
osobowości młodego człowieka ma wpływ przede wszystkim to, w jakiej rodzinie
się urodzi, jakie będą w niej priorytety, style wychowania, postawy
rodzicielskie. To właśnie rodzina oddziałuje na jednostkę najdłużej i pozostawia
w niej najgłębsze ślady. W rodzinie tworzą się pierwsze więzi emocjonalne,
rodzą się uczucia. Dziecko uczestnicząc w jej życiu, powinno poznawać wzory
zachowań, normy oraz zasady postępowania społecznego. Będąc jedną z części
rodziny przyswaja sobie wiedzę o otaczającym go świecie. Rodzice (opiekunowie)
są pierwszymi ludźmi, których dziecko poznaje. Oni są odbiorcami pierwszych
wysyłanych przez niego sygnałów. Dlatego tak ważny jest jej wpływ na młodego
„pochłaniającego” świat człowieka. To od niej zależy późniejsze jego
postępowanie, rozumienie otaczającej go rzeczywistości. Później w dalszym
etapie szkoła i otoczenie, środowisko, w którym żyje.
Mądry wychowawca rozumie,
że rozwój duchowy nie jest nigdy procesem spontanicznym. Potrzeby wychowanka w
tej sferze nie są tak „krzykliwe” i tak bezpośrednio przez niego odczuwane, jak
na przykład potrzeby cielesne, emocjonalne czy społeczne. Dziecko zwykle
chętniej poprosi rodziców o coś do zjedzenia, niż o coś do przemyślenia.
Jędrzej Śniadecki: „Najlepsze wychowanie
zawarte w przestrogach i ustnych przepisach na nic się nie zda, jeżeli dzieci,
co innego widzą w przykładzie”.
A więc wychowanie duchowe
jest tak naprawdę formacją całego człowieka; nie tylko przekazanie mu
odpowiedniej wiedzy, ale uformowanie jego ducha, czyli duszy ludzkiej. To jest
oparte jak powie Śniadecki na przykładzie, na świadectwie rodziców i wychowawców.
oprac. Marianna Łacek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy