Strbskie Pleso, Słowacja. Polak Rafał Majka wygrywa 5-ty etap 71. Tour de Pologne (2.08.2014). Fot.G.Momot/PAP |
- To był najlepszy sezon w historii naszej dyscypliny.
Oby był początkiem długiej, dobrej serii biało-czerwonych – powiedział Polskiej
Agencji Prasowej Ryszard Szurkowski, polski kolarz wszech czasów, czterokrotny
zwycięzca Wyścigu Pokoju i mistrz świata z 1973 roku.
Dotychczas za "złotą epokę” uważano lata 70. XX
wieku, czasy Szurkowskiego, Stanisława Szozdy, Janusza Kowalskiego. Ich sukcesy
- podobnie jak w następnej dekadzie Czesława Langa, Lecha Piaseckiego i
Joachima Halupczoka - trudno jednak porównać z osiągnięciami Kwiatkowskiego i
Majki.
Do 1995 roku włącznie istniały bowiem dwa oddzielne
sporty kolarskie – dla amatorów i zawodowców. Szurkowski nie miał możliwości
zmierzyć się z Eddym Merckxem i innymi profesjonalistami (wyjątkiem był wyścig
Paryż-Nicea w 1974 roku).
Pierwszym polskim kolarzem, który przeszedł na
zawodowstwo, był Lang. Wicemistrz olimpijski z Moskwy, dziś dyrektor Tour de
Pologne, występował w grupach włoskich począwszy od 1982 roku. Cztery lata
później dołączył do niego Piasecki, mistrz świata amatorów z Giavera del
Montello. W latach 1986-1989 byli oni jedynymi przedstawicielami Polski w
zawodowym peletonie.
Dopiero po upadku PRL biało-czerwoni większą liczbą
ruszyli na Zachód. W 1990 roku kontrakty zawodowe we Włoszech podpisali
Halupczok, Zenon Jaskuła, Marek Kulas i Marek Szerszyński, a dwa lata później -
Zbigniew Spruch. Grupy zawodowe zaczęły powstawać także w kraju, m.in. Exbud
Kielce, Mróz i CCC Polsat.
Przez długie lata Polacy pełnili w ekipach zawodowych
przeważnie funkcje pomocnicze, a sukcesów w największych wyścigach, które
odnosili na własny rachunek, było niewiele: pięć zwycięstw etapowych w Giro
d’Italia (1986-1989) i jeden dzień w koszulce lidera Tour de France (1987)
Piaseckiego, wygrany etap i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de
France Jaskuły (1993), nieco zapomniane dziś zwycięstwo Grzegorza
Gwiazdowskiego w mistrzostwach Zurychu (1999), srebrny medal Sprucha w
mistrzostwach świata w Plouay (2000) oraz wygrany etap Sylwestra Szmyda w
Criterium du Dauphine (2009).
Tę listę wydłużyli w bieżącym roku 24-letni Kwiatkowski,
starszy od niego o rok Majka oraz 34-letni Przemysław Niemiec.
Kwiatkowski i Majka są wychowankami Szkół Mistrzostwa
Sportowego, pierwszy – placówki w Toruniu, drugi – w Świdnicy. Mimo młodego
wieku obaj są profesjonalnymi kolarzami czołowych grup elity już od 2011 roku.
Inaczej przebiegała kariera Niemca. Podpisał kontrakt z ekipą elity dopiero w
wieku 31 lat, w tymże 2011 roku. Wcześniej ścigał się w grupach
kontynentalnych.
O wielkim talencie Kwiatkowskiego eksperci mówili od
dawna. Jako junior wywalczył w 2008 roku tytuł mistrza świata w jeździe
indywidualnej na czas. Okres w kategorii młodzieżowców był wprawdzie dla niego
trudny, ale od 2012 roku wraz z przejściem do belgijskiej grupy Omega
Pharma-Quick Step zaczął szybko robić postępy. Równie dobrze wypadał w
prestiżowych ardeńskich klasykach, jak i w krótszych wyścigach etapowych typu
Tour de Pologne czy Dookoła Kraju Basków, a w 2013 roku zaliczył błyskotliwy
debiut w Tour de France.
W obecnym sezonie znakomite wyniki osiągnął ponownie w
ardeńskich klasykach, wygrywał mniejsze wyścigi w Hiszpanii, Portugalii i we
Włoszech, ale w lipcu nie poradził sobie na górskich etapach Tour de France.
Miesięczna przerwa od ścigania, kosztem rezygnacji ze startu w Tour de Pologne,
wyszła mu na dobre. 28 września w Ponferradzie, wspierany przez całą drużynę
biało-czerwonych, sięgnął po tęczową koszulkę mistrza świata elity, odnosząc
jedno z najbardziej spektakularnych zwycięstw w historii polskiego kolarstwa.
Majka jest mniej wszechstronny od Kwiatkowskiego, za to
silniejszy w górach. Korzystając z wolnej ręki po wycofaniu się z Tour de
France lidera swojej grupy Alberto Contadora, plasował się w czołówce
wszystkich odcinków w Alpach i w Pirenejach, wygrał dwa z nich, a na
zakończenie wyścigu założył na podium w Paryżu koszulkę najlepszego
"górala”.
Tydzień później wystartował w Tour de Pologne i jako
pierwszy reprezentant gospodarzy - od czasu, gdy wyścig uzyskał najwyższą
kategorię UCI – triumfował na dwóch etapach i w klasyfikacji generalnej.
Podobnie jak w przypadku Kwiatkowskiego, tegoroczne
sukcesy Majki nie są wielką niespodzianką, bo zwiastowały je poprzednie lata. O
tym, że drzemie w jego organizmie niesamowity "silnik”, wiedział doskonale
szef ekipy Tinkoff-Saxo Bjarne Riis, powierzając w 2012 roku nieznanemu wówczas
Polakowi funkcję lidera drużyny na Giro d’Italia. Majka ostatecznie nie stanął
na starcie z powodu kontuzji kolana, ale jako kapitan zespołu pojechał w dwóch
następnych edycjach Giro, plasując się na siódmym i szóstym miejscu w
klasyfikacji generalnej.
Kolarz z Zegartowic ma zadatki na zawodnika mogącego
walczyć o najwyższe laury w wielkich trzytygodniowych wyścigach, ale nie tylko
w nich. W ubiegłym roku zajął bardzo wysoką, trzecią lokatę w klasyku Giro di
Lombardia.
Przemysław Niemiec przed rokiem uplasował się na szóstym
miejscu w Giro d’Italia, a życiowy sukces odniósł w tym sezonie. 7 września
jako pierwszy Polak wygrał etap wyścigu Vuelta a Espana, w dodatku jeden z najtrudniejszych,
z metą w Lagos de Covadonga.
Prezes PZKol. Wacław Skarul wierzy w to, że tłuste lata
dopiero nadchodzą, a kwestią czasu jest założenie w kraju pierwszej grupy
elity.
- W ciągu dwóch, trzech lat powstanie u nas ekipa World
Tour. Jestem o tym absolutnie przekonany i dobrze by było, żeby trafili do niej
przede wszystkim polscy zawodnicy. Sukcesy Kwiatkowskiego i Majki pozwolą
rozpędzić się naszej dyscyplinie – powiedział PAP Skarul.
Historyczny sezon dobiegł końca.
Artur Filipiuk, PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy